Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 26.09-02.10.2016 r.

• Przez dwie nocne godziny nie było łączności z pogotowiem.
- Nieprawdopodobna sytuacja! Moja żona zasłabła i nie mogłem dodzwonić się na pogotowie! Pomogła dopiero policja - zdenerwowany starszy przemyślanin nie mógł złapać tchu, dzwoniąc do nas. - Co tam się dzieje? Jak mogło do czegoś takiego dojść? - pytał. Jak się okazało, w sobotę (24 września) przez dwie godziny, od 3 do 5 rano, nie można było skontaktować się w Przemyślu z dyspozytornią pogotowia ratunkowego obsługującą cztery powiaty! Kto przytomniejszy, dzwonił na policję i dopiero ta pomagała w zorganizowaniu ratunku dla chorych. Policja jednak nic poza tym, że do sytuacji takiej doszło, nie wie. Ot, trzeba było pomóc, to pomagała. Tymczasem do nas poza rozpaczliwymi informacjami o kuriozalnym zajściu dotarły również takie, że system dyspozytorni pogotowia nie tyle „padł”, co został wyłączony, bo Wojewódzki Szpital w Przemyślu nie płaci w terminie abonamentu firmie obsługującej go. Informacji tej nie potwierdza rzecznik prasowy placówki, Marek Ptaszyński, który informuje jedynie, że w istocie w tym terminie miała miejsce awaria systemu, ale odsyła nas do Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Rzeszowie. Szef wspomnianego wydziału, Piotr Skworzec, o całej sprawie dowiaduje się od nas! Na bieżąco sprawdza, czy była jakakolwiek informacja o awarii systemu. Okazuje się, że nie. Tu słowo wyjaśnienia: UW odpowiada za działanie systemu, który obsługuje numer alarmowy 112, a za numer 999 na terenie czterech powiatów (przemyski, lubaczowski, przeworski i jarosławski) i miasto Przemyśl odpowiada dyspozytornia w Przemyślu podległa szpitalowi. Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Rzeszowie może ją jako organ nadrzędny skontrolować. Jak zapewnił dyrektor Skworzec, działania w kierunku ustalenia, jak doszło do braku łączności z dyspozytornią w Przemyślu w sobotnią noc, zostały podjęte natychmiast po naszej informacji. Za kilkanaście minut mamy już odpowiedź z UW: nie było żadnej awarii systemu numeru 112. Nikt - ani ze szpitala, ani ze służb ratowniczych, ani z prywatnych osób nie zgłaszał takowej, nie zanotowały jej także serwery. Jak się dowiedzieliśmy, numer 999, za łączność, z którym odpowiada na wymienionym terenie przemyski Wojewódzki Szpital, obsługuje zewnętrzna firma. Tyle że nasz informator twierdzi, że… tu też nie było awarii. - Wygląda na to, że zwyczajnie wyciszono sygnał i tyle - mówi. - Nic innego nie przychodzi mi do głowy - mówi. No cóż, wyjaśnić można wszystko, ale tak naprawdę sytuacja, gdy policja musi interweniować, by można było dodzwonić się na pogotowie jest, delikatnie mówiąc, kuriozalna. Tym bardziej, że nikt nie raczył zawiadomić Urzędu Wojewódzkiego, że w ogóle do jakiejś awarii doszło! System jak system, może „paść” i to się zdarza, ale mowa o ludzkim zdrowiu i życiu, więc należałoby dołożyć wszelkich starań, by więcej do tego typu sytuacji nie dochodziło. A jak niby Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Rzeszowie miałby się tym zająć, skoro oficjalnie nic o tym nie wie? No i nieładnie jest odsyłać nas do kogoś, kto za tę sytuację wcale nie odpowiada. (Super Nowości 24)

Reklama