Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 22.01-28.01.2007 r.

Przemyśl

Pomajda o deubekizacji
* - Co jakiś czas wychodzi nowa teczka i nowa sensacja, a jest tysiąc ważniejszych spraw niż lustracja. Od lustracji ludziom na talerzu nie przybędzie - twierdzi poseł Wojciech Pomajda.
- Polska historia jest bardzo skomplikowana. Skandalem jest to, że w przeddzień ingresu dotyka to jednego z hierarchów kościelnych. Wina jest zarówno po stronie władz kościelnych, jak i państwowych. Co robił IPN? Musieli wiedzieć, że te materiały tam są. Dlaczego nie było odpowiedniej interwencji prezydenta w Watykanie wcześniej niż noc przed ingresem? Jest to jakaś gra - twierdzi poseł Pomajda o niedawnych wydarzeniach związanych ze sprawą abp. Wielgusa.
- Nie twierdzę, że w służbach bezpieczeństwa było biało albo czarno. Nie można jednak generalizować. Jestem przeciwnikiem tego, by wszystkich traktować jedną miarą. Wiele osób zaliczyło pomyślnie weryfikację, przechodząc przez pewne sito. Nie powinno być zbiorowej odpowiedzialności. Jeśli ktoś popełnił przestępstwo, powinien za to odpowiadać - twierdzi Wojciech Pomajda. Pytany, czy Jan Raba (były pracownik SB, przeciw jego wyborowi protestował m.in. europoseł Andrzej Zapałowski) powinien pełnić funkcję wicestarosty przemyskiego poseł stwierdził: - Nie znam pana Raby. Nie wiem, co robił, więc trudno mi powiedzieć. Poseł Pomajda twierdzi, że Podkarpacie w zadowalającym stopniu korzysta z pieniędzy unijnych. - Samorządy mają przygotowane projekty i w odpowiednim momencie je składają. Nie obawiałbym się, że pieniądze z nowych programów mogą zostać niewykorzystane. Istotne są programy o charakterze ponadregionalnym dotyczące dróg czy rozbudowy terminala lotniczego. Koalicja nas zapewnia, że pieniądze, które nie znalazły się w budżecie państwa, będą pochodziły z funduszy unijnych. Ale ja nie widzę możliwości, by te pieniądze były uruchomione w tym roku.
- Być może dla Jarosława Kaczyńskiego był to - jak stwierdził - najlepszy rok, bo został premierem. Z mojego punktu widzenia był to rok stagnacji i afer. Polska nie zyskała w oczach świata, a wiele straciła. Mimo że tupiemy i walimy pięścią w stół, nie przekłada to się na skuteczność. Stajemy się państwem trochę osamotnionym. W dalszym ciągu mamy zamkniętą granicę ukraińską i rosyjską na produkty rolnicze. Na szczęście jesteśmy w Unii Europejskiej - uważa Pomajda. (Życie Podkarpackie)

* Wezwanie do zapłaty abonamentu RTV dostało ponad 3 tys. mieszkańców dawnego województwa przemyskiego. Ci, którzy regularnie płacą, są oburzeni, bo na opłacenie ostatniego rachunku mają czas do 25 stycznia. Od kilku dni do domów mieszkańców powiatów: lubaczowskiego, jarosławskiego, przemyskiego i przeworskiego przychodzą zawiadomienia z Poczty Polskiej, że zalegają z opłatami abonamentu RTV. Pisma datowane są na 15 stycznia br.
- To jakiś absurd. Przecież ustawa o opłatach abonamentowych mówi, że uiszcza się ją z góry do 25 każdego miesiąca - mówi Marek Łobaza z Przemyśla. Pocztowcy żądają od adresatów informacji ile, kiedy i za jaki okres zapłacili. "Podanie tych informacji pozwoli nam sprostować w bazie danych powstały brak wpłaty, bądź zweryfikować z jakiego powodu Pani/Pana wpłata nie dotarła do naszego oddziału" - piszą do swoich klientów.
- To fatalna pomyłka. Serdecznie przepraszamy wszystkich klientów, którzy poczuli się urażeni naszym pismem - mówi Henryka Miśko, kierownik działu kartoteki RTV w Przemyślu. (Nowiny)

* W styczniu rolnicy rozpoczęli sezon wypalania traw. - Takiej sytuacji jeszcze nie mieliśmy, żeby o tej porze kilkanaście razy wyjeżdżać na interwencje związane z płonącymi trawami - mówi Daniel Dryniak, rzecznik straży pożarnej w Przemyślu. Największy pożar był na Winnej Górze, gdzie znajduje się rezerwat wisienek karłowatych. Ogień rozprzestrzenił się na powierzchni około hektara. - Osoby, które zajmują się podpalaniem traw, nie zdają sobie sprawy z tego, jak duże szkody powodują - mówi Daniel Dryniak.
- Jednostki straży pożarnej zamiast wyjeżdżać do innych zdarzeń, musiały jechać gasić podpalenia. Ogień szybko się rozprzestrzeniał, bo wiały silne wiatry. Radosław Fedaczyński, weterynarz z Przemyśla, mówi, ze kiedy płoną trawy, ginie wiele pożytecznych stworzeń i pozostaje praktycznie jałowa ziemia. Podczas pożaru występuje zagrożenie utraty życia dla stworzeń, które nie zdążą uciec przed ogniem, np. dla jeży, skorupiaków, bażantów, zajęcy, kuropatw. (Super Nowości)

Wycinam drzewa, bo są chore...
* Nieuzasadnione wycinanie drzew i okaleczanie pozostałych zarzucają mieszkańcy miasta właścicielowi firmy Acera. Ten twierdzi, że we właściwy sposób pielęgnuje miejską zieleń.
- Ostatnia wichura powaliła sporo drzew w wielu miastach. Tymczasem w Przemyślu nie złamała ani jednego. To moja zasługa - chwali się Zbigniew Kość, właściciel firmy Acera. Niedawno część mieszkańców była oburzona wycinką drzew na Wzgórzu Zamkowym.
- Kilka lat temu trzy drzewa ze Wzgórza, podczas wichury runęły na kamienicę przy Królowej Jadwigi. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale niewiele brakowało - mówi Kość. W ub. tygodniu pracownicy Acera wycięli jesiona stojącego tuż przy drodze wjazdowej na Zamek.
- Z zewnątrz, dla laika jesion wyglądał na dorodny okaz. Tymczasem całe drzewo było chore, w środku spróchniałe. Procesy gnilne trwały w nim od 40 lat. Już po ścięciu zobaczyliśmy, że pień w środku jest pusty - mówi właściciel Acera. Pomimo tego, po ścięciu jesiona, pozostały po nim pień wyglądał na zdrowy. O tym, które z miejskich drzew mają być wycięte, decyduje komisja. W jej skład wchodzą pracownicy Urzędu Miejskiego, Zarządu Dróg Miejskich i czasami Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
- Do wycięcia kwalifikowane są drzewa chore, opanowane przez grzyby, mające ubytki, rozszczepienia na rozwidleniach koron oraz ze znacznym ubytkiem systemu korzeniowego - przekonuje Kość.
- Interesujemy się sprawą ostatniej wycinki drzew w Przemyślu. Będziemy o niej dyskutować w piątek. Być może wtedy podejmiemy jakieś decyzje - mówi Zbigniew Tomusiak z Ligi Ochrony Przyrody w Przemyślu. W sprawie protestują ekolodzy z "Pracowni na rzecz Wszystkich Istot". W Przemyślu działają anonimowo. Ostatnio kolportowali po mieście ulotki, w których za wycinkę drzew potępiali przemyskie władze.
- Stosowana przeze mnie forma pielęgnacji jest popierana przez Polskie Towarzystwo Chirurgii Drzew. Podobne rozwiązania widziałem w Belgii, USA i Francji. Na Polach Elizejskich w Paryżu, wzdłuż szpalerów drzew jeżdżą kombajny, które ścinają korony drzew - przekonuje pan Zbigniew. (Nowiny)

Odchodzę, bo szef jest dyktatorem!
* Sekretarz PO Katarzyna Starzyńska: - Odchodzę, bo szef jest dyktatorem! Przewodniczący PO Marek Rząsa: - Tak? Do tej pory słyszałem, że jestem zbytnim demokratyzatorem! Katarzyna Starzyńska do PO zapisała się półtora roku temu, z wiarą i nadzieją, że - jak sama mówi - to partia najporządniejsza ze wszystkich i do tego najbardziej demokratyczna. Dziś złożyła rezygnację z funkcji sekretarza przemyskich struktur formacji, a jako główny powód wymienia dyktatorski styl sprawowania w niej władzy przez przewodniczącego Marka Rząsę: - Cynizm, ignorancja, zero dyskusji i zero współpracy. Według przewodniczącego "partia to ja". Chcę, żeby to ujrzało światło dzienne, bo żadne próby perswazji nie skutkują, a wyborcy mają prawo wiedzieć, na kogo głosowali. Ci, którzy mi zaufali, też mają prawo wiedzieć, dlaczego odchodzę - mówi Starzyńska. - Zaczęło się od obiadu z Donaldem Tuskiem. Spotkanie miało się odbyć w bardzo wąskim gronie. Sądziłam, że pod tym pojęciem mieści się gość i kilku członków władz partii w mieście. Tymczasem w obiedzie udział wzięli przewodniczący partii, jego zastępca i dwóch przedstawicieli Związku Ukraińców. Chwileczkę, mówię, nic do Ukraińców nie mam, ale dlaczego to ma być obiad z Ukraińcami, zamiast - z członkami zarządu PO czy szefami poszczególnych kół? Szczególnie że w partii było do uporządkowania kilka ważnych wewnętrznych spraw! "Ale co się martwisz, Kasiu, po obiedzie każdy do przewodniczącego będzie mógł podejść i zamienić kilka słów" - usłyszałam w odpowiedzi, jakbym była głodna zdjęcia z Tuskiem! To mnie zirytowało, bo jeśli Ukraińcy, to dlaczego nie samotne matki albo inne ważne grupy społeczne! Dodatkowo Starzyńska zarzuca przewodniczącemu przemyskiej PO małą przejrzystość, jeśli nie mętność w podejmowaniu decyzji: - Mamy w partii osobę, która nas zdradziła, głosując w ostatniej chwili za innym ugrupowaniem. Człowiek ten powinien zostać ukarany, jednak wystarczyło, że powiedział do Rząsy "przypomnij sobie, dzięki komu ty zostałeś przewodniczącym", by sprawa się rozmyła... Ostatnim zarzutem Starzyńskiej pod adresem Rząsy jest... szykowany właśnie wniosek o jej odwołanie: - Nie jestem przywiązana do fotela, ale nie każda forma odwołania jest dopuszczalna. Tymczasem na moją prośbę o podanie argumentów usłyszałam tylko: "nie musiałem ci mówić, dlaczego cię powołuję, to nie muszę mówić, dlaczego odwołuję!", a na koniec - magiczną formułkę, że "z powodu utraty zaufania". No dobrze, ale dlaczego pan przewodniczący utracił to zaufanie? Okradłam przewodniczącego? Dokumenty zaniedbałam? Nie, bo ja wiem, co do mnie należy. Ja po prostu przewodniczącemu nie czapkuję i to jest ten powód! Marek Rząsa, szef PO w Przemyślu, uważa, że wszelkie wątpliwości jego oponentka winna wyjaśnić na forum wewnątrzpartyjnym, przy użyciu dostępnych procedur. - A skoro woli biegać z tym po redakcjach, to wystawia sobie świadectwo. Ja z kolei w ogóle wolałbym się w tej sprawie nie wypowiadać, niezręcznie rozstrzygać partyjne spory na łamach gazet. Powiem tylko tyle: wiele osób, odkąd jestem przewodniczącym PO w Przemyślu, zarzuca mi, że zbytnio ją zdemokratyzowałem. Zarzut o dyktatorskich zapędach słyszę po raz pierwszy i mocno mnie on dziwi... Odnośnie obiadu z Tuskiem: nie ja ustalałem skład grona, w którym się on odbył, trudno więc, bym za to ponosił winę. Przy tej okazji jednak nabrałem wątpliwości, czy PO jest odpowiednią partią dla pani Katarzyny, głównie ze względu na jej poglądy narodowościowe... Nie będę cytował jej opinii w tej kwestii, powiem jedynie, że w Platformie nie ma na nie miejsca. A historia członka partii, który nie został ukarany? Nie ja o tym decyduję, a partyjny sąd koleżeński! Powodem utraty zaufania do pani Starzyńskiej jest to, że nie zrealizowała co najmniej dwóch uchwał zarządu, a były to uchwały, które sama podejmowała. Uznałem, że osoba będąca w partii na tak wysokim stanowisku powinna świecić przykładem, a tak niestety nie jest... Stąd wniosek o odwołanie. (Życie Podkarpackie)

Pociągi będą kursować coraz wolniej...
* Ważą się losy niektórych połączeń kolejowych, tworzących sieć przewozów regionalnych na Podkarpaciu. W Przemyślu z przedstawicielami samorządu województwa rozmawiali o tych sprawach związkowcy i kolejarze z Podkarpackiego Zakładu Przewozów Regionalnych. O ilości kursujących pociągów zdecydują niebawem radni sejmiku wojewódzkiego. Zdaniem dyrektora Podkarpackiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Rzeszowie, dofinansowanie przewozów regionalnych kwotą ubiegłoroczną (27 mln zł) skutkowałoby m.in. likwidacją kolejnych ośmiu pociągów, w tym z Jarosławia do Horyńca. Natomiast dotacja o 4 mln zł większa zagwarantuje utrzymanie dotychczasowego rozkładu jazdy, z wykazem 116 kursów. Apetyt dyrektora i kolejarzy-związkowców sięgnął aż 34,5 mln zł dotacji z budżetu zatwierdzonego przez sejmik wojewódzki, ale prawdopodobnie taka kwota nie zostanie przez radnych zaakceptowana. Świadomi takiej sytuacji, sami wnioskujący postanowili skorygować swój postulat i zadowoli ich dofinansowanie przywozów regionalnych przez samorząd województwa dotacją w wysokości 32 mln zł. W trakcie spotkania wskazywano na kiepski stan infrastruktury szynowej. Na niektórych odcinkach wymaga ona natychmiastowej wymiany. Jeśli to nie nastąpi, pociągi będą kursować coraz wolniej z uwagi na bezpieczeństwo pasażerów. Tym samym kolej całkowicie straci szansę konkurowania z innymi przewoźnikami. Zarząd Regionu "Solidarność" Ziemia Przemyska wystąpił z postulatem przedłużenia do Medyki kursu pociągu relacji Przeworsk - Przemyśl z godz. 5.12. Na stacji końcowej byłby o godz. 6.50 i po piętnastu minutach wyruszał w drogę powrotną do Przeworska. Podobnie jak w przypadku połączenia z Rzeszowa do Kolbuszowej, którego uruchomienie planowane jest od pierwszego dnia lutego, również i na tej linii obowiązywały bilety w cenach promocyjnych dla pasażerów spoza branży kolejarskiej. Istnieje duża szansa na przeforsowanie tego wniosku. Oficjalnie poparł go uczestniczący w spotkaniu Andrzej Matusiewicz, przewodniczący Sejmiku Województwa Podkarpackiego. Zdaniem związkowców i przedstawicieli samorządu województwa, Podkarpacki Zakład Przewozów Regionalnych musi się w każdym roku rozliczać z dotacji. Po to, by później nie okazało się, że wprawdzie radni z Podkarpacia przeznaczają niemałe przecież kwoty na utrzymanie deficytowych połączeń, ale w... innych województwach. (Super Nowości)

* Przemyscy policjanci poszukują sprawcy postrzelenia 49-letniej kobiety. Ranna opuściła już szpital. Do niecodziennego zdarzenia doszło w środę około godziny 18. Idąca ulicą Sanocką w Przemyślu mieszkanka Ruszelcyc nagle poczuła ból za uchem. Pomyślała, że uderzył ją kamień, który wypadł spod kół przejeżdżającego samochodu. Kiedy jednak dostrzegła krew udała się do szpitala. Lekarz udzielający pomocy poszkodowanej wyciągnął z rany śrut. Policjanci nie mają wątpliwości, że wystrzelono go z broni pneumatycznej. (Nowiny)

Przemyśl chce poszerzenia...
* Już drugą kadencję prezydent Robert Choma obiecuje poszerzenie granic miasta. Pierwsze negocjacje - w najbliższy piątek. Czy tym razem się uda?
- Rozmowy prowadziliśmy już w poprzedniej kadencji, choć przy okazji innych spraw. Nie udało się wówczas, a najczęstszymi argumentami były droższe miejskie podatki czy woda... - mówi prezydent Robert Choma. - W tej sytuacji do konkretnych negocjacji dojść nie mogło. I dlatego nie miałem nigdy okazji powiedzieć, że na przykład podatku od nieruchomości nie podnosiliśmy od 4 lat, ani też - jakie inwestycje moglibyśmy w danej miejscowości poczynić. Wśród zysków z poszerzenia granic miasta prezydent wymienia głównie pozyskanie nowych terenów inwestycyjnych: - Zgłaszają się do nas inwestorzy z pytaniem, czy mamy tereny o powierzchni na przykład 50 - 100 hektarów, ale koniecznie w jednym kawałku. Wiadomo, że my takich areałów nie mamy... Z drugiej strony wartość działek, które są dziś nieużytkami, po uzbrojeniu i włączeniu w duży miejski organizm, wzrosłaby kilkakrotnie i to byłaby chyba najważniejsza korzyść ich właścicieli. Na wschodzie na dobry początek Przemyśl chciałby się poszerzyć choćby o Pikulice, w wizji dalekosiężnej miasto widziałoby swoje granice rozciągnięte aż do granicy państwa. W kierunku na zachód po prawej stronie Sanu chętnie wchłonęłoby wieś Prałkowce, a po lewej stronie rzeki - Ostrów. Obie miejscowości to już teraz praktycznie miejskie sypialnie, jednak ich mieszkańcy, choć z miastem związani, bo z niego się wywodzący, sprawy administracyjne załatwiają gdzie indziej: - Przecież ich życie i tak koncentruje się w mieście, może byłoby im wygodniej do niego po prostu należeć? Wójt Gminy Wiejskiej Przemyśl Witold Kowalski czarno widzi realizację wyborczego priorytetu prezydenta miasta: - Kiedy pojedziemy do Rzeszowa, na każdym kroku widać inwestycje. Przemyśl stoi. Po co więc miałby się poszerzać? Inwestorzy szukający dużych areałów przychodzą też do nas. I żeby zainwestowali, wcale nie trzeba zmieniać granic! Poza tym miasto wolnych terenów ma dużo i nie o nie tu chodzi, a o podatki, które po poszerzeniu zasilałyby miejską kasę. Zresztą wśród mieszkańców naszych wsi nie ma woli, by się przyłączać. Otwarcie mówią, że długów miasta spłacać nie będą... (Życie Podkarpackie)

* 15 lat pozbawienia wolności zażądała wczoraj prokurator Maria Hauptman dla Krystyny P. Kobieta jest oskarżona o zabójstwo Andrzeja S. Do zbrodni doszło 11 sierpnia 2005 roku przy ul. Jagiellońskiej w Przemyślu. Krystyna P. (31 l.) wspólnie z kompanem wtargnęła do mieszkania Andrzej S. (44 l.). Zaatakowali śpiącego i upojonego alkoholem gospodarza. Oskarżona okładała go pantoflem, kłuła widelcem po całym ciele, aż w końcu uderzyła nożem w serce. Mężczyzna zmarł podczas operacji. Podłożem zbrodni były nieporozumienia pomiędzy poszkodowanym, a sprawczynią.
- Oskarżona jest zdemoralizowana, okrutna i impulsywna - zdaniem prokurator Marii Hauptman - Uprzednio była karana. Nadużywała alkoholu. Mecenas Janusz Czarniecki wniósł o zmianę kwalifikacji czynu z zabójstwa na pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Krystyna P. prosząc o łagodny wymiar kary wyraziła nadzieję, że rodzina zamordowanego wybaczy jej winę. W poniedziałek Sąd Okręgowy w Przemyślu ogłosi wyrok. (Nowiny)

Kiedy hipermarkety?
* Po wielkich debatach o tym czy, gdzie i jakie hipermarkety mogą powstać w mieście, zapadła głucha cisza. A przemyślanie, szczególnie młodsi, niepokoją się: "Panie prezydencie, prosty lud woła: chleba i hipermarketu!...". Cytat pochodzi z jednego z przemyskich forów internetowych. Korzystają z nich głównie ludzie młodzi i to oni właśnie - jak wykazały badania zamówione przez magistrat kilka lat temu - najchętniej wybraliby się na zakupy do wielkiej galerii albo marketu. Ale debaty się skończyły, a inwestycji jak nie było, tak nie ma. Alicja Strojny, naczelnik wydziału budownictwa UM: - Od tamtego czasu do dziś zajmujemy się gigantyczną, ale mało zauważalną pracą papierkową. Hipermarkety to obiekty o powierzchni sprzedaży powyżej 2000 metrów, czyli takie, których w naszym mieście w ogóle nie ma. Żeby powstały, najpierw zrobiliśmy badania, mające dać odpowiedź na pytanie, czy i gdzie mieszkańcy chętnie by je widzieli. Okazało się, że owszem, hipermarkety mogłyby powstać na obrzeżach miasta między ulicami Lwowską i Słowackiego - to kierunki na oba przejścia graniczne - działające w Medyce i planowane w Malhowicach, oraz - na wylocie ulicy Grunwaldzkiej, czyli w kierunku Dynowa. Ta ostatnia lokalizacja odpadła jednak ze względów komunikacyjnych, ponieważ taki obiekt jak WOH winien mieć odrębną od ogólnej sieć dróg dojazdowych, a w tym przypadku jest to technicznie niemożliwe. Pozostaje więc kierunek Medyka, kierunek Malhowice oraz - bliżej miasta - okolice ulicy Wilsona, miejsce po zakładach mięsnych przy Kopernika i po dawnej Pomonie. Miejscowe plany zagospodarowania dla wymienionych lokalizacji są już opracowywane przez radę miasta. Zdaniem Alicji Strojny mogą być one gotowe jeszcze w 2007 roku. Wówczas pierwsze hipermarkety powstałyby w 2008 r. Liczyłyby od przepisowych 2000 m powierzchni sprzedaży do tylu, ile zechcą, bo górnej granicy nie określają przepisy, a rynek. Czy są chętni na inwestowanie we wszystkich wskazanych przez mieszkańców i władze miasta miejscach: - Tak, zainteresowanie jest spore, szczególnie od czasu, kiedy nasze plany umieściliśmy na miejskiej stronie internetowej. Dzwonią i przyjeżdżają nawet z zagranicy. Najczęściej pytają wtedy o komunikację, a konkretnie - obwodnicę. I słusznie, bo moim zdaniem zakończenie papierkologii powinno się zbiec w czasie z budową obwodnicy i uruchomieniem planowanego przejścia w Malhowicach. W mojej opinii jest na to szansa właśnie w 2008 roku - prognozuje naczelnik wydziału budownictwa UM. (Życie Podkarpackie)

J A R O S Ł A W

* Dziś ok. godz. 10.30 z okna oddziału chirurgi męskiej w jarosławskim szpitalu wyskoczył 43-letni mężczyzna. Został przewieziony na oddział intensywej opieki medycznej, jednak obrażenia były tak ciężkie, że zmarł po czterech godzinach. Mężczyzna, 43-letni mieszkaniec województwa lubelskiego, wykorzystał moment pozostawienia go samego w sali chorych. Wyskoczył z pierwszego piętra głową w dół. Upadł na zaparkowany samochód. W szpitalu przebywał od poniedziałku, 22 stycznia. Został przywieziony z przejścia granicznego w Korczowej. Próbował tam popełnić samobójstwo podcinając sobie gardło.
- Pacjent miał wzmocniony dozór ponieważ nie rozstawał się z myślami o samobójstwie. Nie można go było odesłać do szpitala psychiatrycznego ponieważ jeszcze się często dusił - informuje Janina Dańczak-Balicka, zastępca dyrektora ds. lecznictwa Centrum Opieki Medycznej w Jarosławiu. (Nowiny)

Co widziała kamera nr 6
* W Jarosławiu, w dzień i w nocy, niezmordowanie, 24 godziny na dobę jedenaście kamer obserwuje to, co dzieje się na głównych ulicach i placach miasta. Omiatają najbliższy teren i przekazują obraz do centrum monitoringu. Tam operator ma możliwość skierowania obiektywu na wybrany obiekt lub powiększenia obrazu tak, że bez trudu można odczytać numer rejestracyjny albo rozpoznać czyjąś twarz. Wszystko, co widzą kamery, jest rejestrowane. Najczęściej jest to normalny ruch uliczny, ale zdarzają się momenty, kiedy kamera widzi sytuację wymagającą natychmiastowej interwencji. Tak było w nocy 15 stycznia. Główne skrzyżowanie w mieście obserwuje kamera numer 6. Nas zainteresował pięciominutowy fragment filmu zarejestrowanego przez tę kamerę. Ujęcie pierwsze zaczyna się 48 minut po północy i pokazuje perspektywę ulicy Słowackiego od przejścia dla pieszych prawie po dworzec. W głębi ulicy pojawiają się sylwetki czerech mężczyzn. Jeden z nich schodzi na jezdnię i idzie jakby zygzakiem. Przejeżdżający samochód omija go szerokim łukiem. Pozostali chwiejnym krokiem idą w kierunku centrum. Ujęcie drugie,16 sekund później: mężczyzna w dżinsach i jasnej kurtce przystaje przed wystawą i kopie w nią. Następnie robi dwa kroki i przy bramie pochyla się, jakby chciał poprawić rozwiązane sznurowadło. Najazd na skrzyżowanie: mężczyzna w dżinsach zatrzymuje się na pasach, odwraca w kierunku ul. Jana Pawła II i rozkłada ręce w teatralnym geście. Kolejne ujęcie. Godzina 00.53,10. Mężczyźni znikają z kadru, a na skrzyżowanie wjeżdża radiowóz oznaczony numerem K 479. Koniec filmu. Film jest niemy, więc o komentarz poprosiliśmy policję. - O godzinie 00.50 operator miejskiego centrum monitoringu powiadomił oficera dyżurnego o tym, że na ulicy Słowackiego rozrabia grupa prawdopodobnie pijanych mężczyzn - opowiada funkcjonariusz. - Oficer dyżurny natychmiast skierował w tamten rejon radiowóz, potem następny. Policjantom udało się zatrzymać dwóch mężczyzn. Obu przewieziono na komendę. Tam okazało się, że jeden, który miał 1,74 promila alkoholu, nie brał bezpośredniego udziału w rozróbie, więc został zwolniony. Drugi, bardziej agresywny, wydmuchał 2,12 promila i został umieszczony w policyjnej izbie zatrzymań. Teraz nasi policjanci pracują nad ustaleniem pozostałych rozrabiaków. Jeżeli okaże się, że dopuścili się zakłócania ciszy nocnej i uszkodzenia mienia, zostaną im przedstawione zarzuty - zakończył funkcjonariusz. (Życie Podkarpackie)

* Do nieszczęśliwego zdarzenia doszło w Ogólnokształcącej Szkole Sztuk Plastycznych w Jarosławiu. 16-letnia uczennica we wtorek wyszła 10 minut przed końcem lekcji muzyki. Powiedziała, że idzie do toalety. Tymczasem weszła do pustej klasy, gdzie scyzorykiem pocięła sobie lewy nadgarstek.
- Na szczęście jedna z koleżanek weszła do tej klasy, zobaczyła, co się stało i powiadomiła mnie o tym - mówi Józef Kalinowski, dyrektor OSSP w Jarosławiu. - Natychmiast zadzwoniliśmy po pogotowie, policję i rodziców.
- Prowadzimy czynności wyjaśniające i nie mogę jednoznacznie powiedzieć, jakie były przyczyny tego czynu - mówi kom. Robert Matusz z Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu. Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że dziewczyna miała pewne problemy z nauką i to mogło ją popchnąć do tak drastycznego czynu. Dyrektor szkoły potwierdza, że 16-latce groziło na półrocze kilka ocen niedostatecznych.
- Myślę, że mogło to być powodem czynu, którego się dopuściła, ale nie rozmawialiśmy z nią na ten temat. Rozmowę przeprowadził pedagog, a rodzice prosto ze szpitala zabrali ją do domu - mówi dyrektor Kalinowski i dodaje, że w szkole nie ma problemu przemocy, narkotyków, na jej terenie nie pali się nawet papierosów. Placówka jest monitorowana. (Super Nowości)

R E G I O N

Zapłacimy za powtórne wybory
* Na Podkarpaciu uzupełniające wybory trzeba przeprowadzić w 15 gminach. Będzie to kosztować nas-podatników kilkaset tysięcy złotych. Minister Ludwik Dorn, zapowiedział, że wszyscy radni, którzy nie złożyli na czas oświadczeń majątkowych, stracą swoje stanowiska. Na Podkarpaciu dotyczy to 23 radnych, w tym 11 przewodniczących rad i jednego burmistrza. Utrata mandatu oznacza konieczność przeprowadzenia wyborów uzupełniających. Trzeba opłacić komisje wyborcze oraz wydrukować karty do głosowania. Jan Jaskółka komisarz wyborczy w Rzeszowie szacuje, że przeprowadzenie wyborów w jednej gminie może kosztować od pięciu do kilkunastu tysięcy złotych. Radni, którzy spóźnili się z oświadczeniami, mają nadzieje, że do powtórnych wyborów nie dojdzie.
- Może będzie amnestia - łudzi się Ryszard Żygłowicz, radny gminy Brzyska, który straci mandat. - W okręgu głosowało na mnie 50 procent wyborców. Nie mogę ich zawieść. Wystartuję w powtórnych wyborach. Podobnie Adam Dubas, radny w gminie Jawornik Polski.
- Wybrali mnie ludzie. Czy społeczeństwo straciło coś, że spóźniłem się dwa dni ze złożeniem oświadczenia? - pyta. Grzegorz Spodar przewodniczący radny gminy Przemyśl nie czuje się winnym.
- Ponaglałem radnych, by składali oświadczenia w terminie. Sam złożyłem je w urzędzie gminy i ktoś tego pisma po prostu nie wysłał - żali się. Uchwałę o wygaśnięciu mandatu rady muszą podjąć w ciągu 3 miesięcy od dnia, kiedy minął termin składania oświadczeń. Wśród zagrożonych utratą stanowiska są także tacy, którzy już wiedzą, że radnymi nie będą.
- Nie mogę być samorządowcem, bo wynajmuję od gminy lokal. Dlatego nie składałem oświadczenia majątkowego - mówi Tadeusz Biernat z Sienawy. (Nowiny)

* Zdobyłeś mało punktów z egzaminu końcowego w gimnazjum? Trafisz do zawodówki. Wstęp do ogólniaków i techników będą mieli tylko uczniowie, którzy z egzaminów otrzymają ponad 30 punktów. To kolejny z pomysłów ministra Romana Giertycha. Co o tym sądzą nauczyciele?
- Plan nie jest zły, ale może zbyt restrykcyjny. Uczeń, który za egzamin dostaje zaledwie 30 pkt., nie nadaje się do liceum - uważa Grażyna Lachcik, dyr. Gimnazjum nr 10 w Rzeszowie. - Choć znam przypadki, gdy słabszy gimnazjalista odnajduje się w szkole średniej. A zawodówki? Niech będą, ale z ofertą dostosowaną do potrzeb rynku. Pomysł ministerstwa podoba się Marii Snakowskiej, dyr. Gimnazjum nr 2 w Rzeszowie.
- O uczniu, który dostaje za egzaminy na koniec III klasy 30 pkt. można powiedzieć, że trochę czyta i trochę liczy. I ma spore zaległości. To za mało, żeby myśleć o szkole średniej kończącej się maturą - mówi Snakowska. - Należałoby się raczej zastanowić, czy powinien skończyć gimnazjum. Uczniowie z rzeszowskich gimnazjów popierają pomysł Romana Giertycha.
- Dawniej ogólniaki były tylko dla najlepszych. Teraz przyjmują wszystkich, także słabiutkich uczniów. Tak nie powinno być. Dlatego pomysł ministra wydaje się niegłupi - uważają Tomasz Trojnar i Dawid Pańko z Gimnazjum nr 10. Koledzy z klasy niepokoją się tylko o tych, którym zabraknie szczęścia podczas egzaminów.
- Może trzeba wziąć pod uwagę nie tylko wyniki egzaminu, ale także punkty za świadectwo - proponują uczniowie. Przeciwnicy pomysłu uważają, że pozbawia on dzieci równych szans. I stworzy getta dla mniej zdolnej młodzieży.
- W gimnazjach młodzież jest często zagubiona, taki wiek. Pozwólmy nastolatkom spróbować szczęścia w liceum. Nie utrudniajmy startu po maturę - mówi polonistka z rzeszowskiego gimnazjum. Inni nauczyciele uważają, że minister chce w ten sposób zapełnić mało popularne zawodówki. (Nowiny)

Za małe podwyżki dla nauczycieli
* Od 58 do 104 zł brutto. Takie podwyżki dostaną nauczyciele - zdecydował w czwartek sejm. Dziś zasadnicza pensja nauczyciela stażysty wynosi 1160 zł, kontraktowego 1375 zł, mianowanego 1742 zł, a dyplomowanego 2090 zł. Po podwyżkach dostaną kolejno więcej o: 58 zł, 68,7 zł, 87 zł i 104 zł. Związek Nauczycielstwa Polskiego nie zamierza przerywać referendum w sprawie 1-dniowego strajku.
- 5-procentowe podwyżki nie zadowalają nas. Nie tylko pieniądze są powodem naszych frustracji. Jest nim też polityka ministra edukacji - mówi Elżbieta Różycka, rzecznik podkarpackiego ZNP. (Nowiny)

Kronika kryminalna

* Prawie 23 tysiące paczek papierosów, wartych 152 tysiące złotych, znaleźli przemyscy policjanci u mieszkańca przygranicznego Hureczka. W czwartkowe popołudnie funkcjonariusze z Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu zamierzali zatrzymać do kontroli drogowej kierowcę hondy. Ten na ich widok gwałtownie przyśpieszył i po przejechaniu kilku kilometrów utkwił w zaspie. W jego samochodzie policjanci znaleźli 7050 paczek papierosów. Znacznie więcej "cygarów", bo aż 15 829 paczek, ujawnili w należących do 43-latka zabudowaniach w miejscowości Hureczko. (Nowiny)

* W okresie od 19 stycznia do 22 stycznia nieznani sprawcy uszkodzili i zniszczyli ławy i rośliny na placu zabaw należącym do przedszkola przy ul. Głowackiego w Przemyslu.

* 19 stycznia jarosławscy policjanci zatrzymali studenta jednej z jarosławskich uczelni Tomasza J., który w listopadzie ukradł z jednego ze sklepów agregat prądotwórczy. Podczas zatrzymania znaleziono przy nim amfetaminę i grzybki halucynogenne.

* 17 stycznia w Żurawicy z jednego z garaży skradziono sprężarkę. Policjanci z miejscowego posterunku odnaleźli sprzedaną już sprężarkę i ustalili sprawców włamania i kradzieży, którymi są mieszkańcy Żurawicy.

źródło: www.podkarpacka.policja.gov.pl, Życie Podkarpackie)

Reklama