Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 01.11-07.11.2004 r.

Przemyśl

Jaka będzie flaga Przemyśla?
* Niedźwiedź z krzyżem na niebieskim tle - tak miała wyglądać zaproponowana przez prezydenta w projekcie uchwały flaga dla miasta. Być może będzie zupełnie inna... Z trwającej od kilku miesięcy debaty na temat miejskiej flagi można wnosić, że sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana niż się radnym początkowo wydawało. Pierwszy wariant, proponowany przez wydział kultury UM, przerabiany na sesji kilka miesięcy temu, odpadł nie wiedzieć czemu. Podano wprawdzie jakieś formalne uzasadnienie zwłoki, ale nieoficjalnie sami radni przyznawali, że poszło o kolory: złoto-błękitne tło byt się kojarzyło z barwami narodowymi wschodnich sąsiadów. Drugi wariant, przerabiany w ubiegły czwartek, składał się już tylko z tła błękitnego, na którym umieszczony miał być niedźwiadek, a nad nim krzyż. Ponieważ obecni na posiedzeniu historycy, specjalizujący się w herbach i flagach, przedstawili radzie jeszcze kilka innych interesujących projektów, radni uznali, że być może któryś z nich będzie jeszcze lepszy od wariantu nr 2. W efekcie, choć dyskusja nad wariantem się odbyła, ostatecznie decyzja została odroczona do następnej sesji. (Życie Podkarpackie)

* Prezydent Robert Choma wycofał się z planów likwidacji Przedszkola nr 4. Radni koalicji rządzącej nie zdobyli się na taki sam gest wobec Szkoły Podstawowej nr 10. Za sprawą kontrowersji wokół oświaty i kultury czwartkowa sesja Rady Miejskiej trwała ponad 10 godzin. Już na początku burzliwych obrad prezydent Przemyśla poinformował, że odstępuje od zamiaru likwidacji Przedszkola nr 4.
- Uchwałę w tej sprawie i tak uchyliłby sąd, gdyż podjęto ją z naruszeniem prawa - zripostował Rafał Oleszek, radny LPR. Wiele emocji wywołał również wspólny wniosek radnych SLD i "Stowarzyszeni dla Przemyśla", poparty przez radnego Oleszka, w sprawie uchylenia wcześniejszej uchwały Rady Miejskiej likwidującej SP nr 10. Argumenty wnioskodawców i uczestniczących w sesji rodziców nie przekonały rządzącej w mieście koalicji. Radni "Przemyśl Razem", PiS, nie zrzeszeni i określający się sami jako niezależni podtrzymali swoją wcześniejszą decyzję. Reprezentanci Republikańskiej Partii Społecznej nie mieli w tej ważnej sprawie zdania, a ich kolega klubowy Robert Majka opuścił salę obrad tuż przed głosowaniem. Rada Miejska zaciągnęła kolejny długoterminowy kredyt w wysokości 1,5 miliona zł. Ma on pokryć wydatki bieżące miasta, m.in. na oświatę. Radni podjęli jednogłośnie uchwałę w sprawie nadania tytułu Honorowego Obywatela Miasta Przemyśla biskupowi seniorowi Bolesławowi Taborskiemu. (Nowiny)

Młodzież ucieka z Przemyśla
* Ucieka, by mieć lepszą przyszłość i większe pieniądze, które ma im zapewnić zachód Polski, a także: Grecja, Holandia, Niemcy i..W. Bezrobocie sięga w Przemyślu ponad 20 proc. Człowiek, któremu uda się znaleźć pracę, rzadko kiedy może liczyć na zarobki większe niż 560 zł netto. Za takie pieniądze niełatwo utrzymać siebie, nie mówiąc już o rodzinie, dzieciach. Jedni wyjeżdżają na Zachód, aby zarobić na pracach sezonowych, inni nie chcą już wrócić, bo jak twierdzą, nie ma tu czego szukać. - Wyjeżdżałam do Holandii, na kilka miesięcy, żeby zarobić trochę więcej pieniędzy niż tu. Naprawdę się opłaca. Czasem, jeśli trafi się na dobry sezon, za miesiąc pracy na Zachodzie można opłacić sobie rok studiów w Polsce. Z moich sąsiadów co roku ktoś wyjeżdża, czasem nawet po dwie osoby. Mam też w rodzinie kuzynkę, która jest we Włoszech i nie zamierza już wracać do Polski. Nie twierdzi, że ma raj, ale nie musi się przynajmniej martwić o pieniądze. Stwierdziła, że wróci dopiero wówczas, gdy w Przemyślu zajdą radykalne zmiany, a na takie chyba liczyć nie możemy. Ja znów wyjadę, gdy tylko nadarzy się dobra okazja, bo tutaj nie ma z czego żyć - twierdzi mieszkanka Przemyśla Jolanta Podolak. W swojej opinii nie jest osamotniona. - Nie wiem już sama, od jak dawna mam wrażenie, że w Przemyślu w ogóle się o nas nie myśli. Tak jakby się nic nie rozwijało, wciąż tylko jakieś plany, obietnice, wodzenie za nos - twierdzi Monika Bahaniak, która ukończywszy studia wróciła do Przemyśla. (Życie Podkarpackie)

* Strażacy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej ćwiczyli umiejętności walki z nietypowymi zagrożeniami. Najpierw musieli uporać się z likwidacją skażenia olejem napędowym rzeki Wiar, w okolicach Krównik k. Przemyśla. Według scenariusza ćwiczeń trująca substancja dotarła z Ukrainy. Druga sytuacja dotyczyła zalania przez powódź beczek i pojemników z farbami i rozpuszczalnikami. - Jesteśmy zadowoleni z ćwiczeń. Sytuacje podobne do tych ćwiczonych, miały już miejsce w okolicach Przemyśla - twierdzi Zdzisław Wójcik, rzecznik Komendanta Miejskiego PSP w Przemyślu. (Nowiny)

* Na trawnikach, w ogródkach działkowych, na grządkach i w sadach można zauważyć kwitnące rośliny. Niektóre z nich, jak np. pierwiosnki, to kwiaty, które kwitną wiosną. Czyżby jesienią nadeszła wiosna? - U mnie na działce zakwitło drzewko pigwy - mówi Urszula Sz., właścicielka ogródka działkowego w Przemyślu na ul. Buszkowickiej. - Już raz w tym roku zdążyliśmy żebrać owoce z tego drzewa, a teraz kwitnie po raz drugi. Zakwitły także pierwiosnki. Według ekspertów, takie anomalia spowodowane są przez pogodę. - Takie rzeczy mogą się zdarzyć, kiedy jesienią jest bardzo ładna pogoda i trochę opadów, a wcześniej było kilka dni przymrozków - wyjaśnia Urszula Zabłocka, specjalista-ogrodnik z Arboretum w Bolestraszycach. - Te kilka dni z przymrozkami wystarczyły do inicjacji roślin. Dlatego może się zdarzyć, że zaczynają po raz drugi w tym roku kwitnąc. W Arboretum zakwitł np. jeden z różaneczników, któremu zdarza się to, kiedy jesienią jest ciepło. Kwitną także oczary i ciemiernik, dla których właśnie jesienią przypada czas wydawania kwiatów. (Super Nowości)

Połączono miejskie ośrodki kultury
* Mimo protestów środowisk kulturalnych oraz samych zainteresowanych ośrodków kultury, radni podjęli decyzję o połączeniu Miejskiego Ośrodka Kultury oraz Regionalnego Ośrodka Kultury, Edukacji i Nauki. Powstał nowy twór pod nazwą Przemyskie Centrum Kultury i Nauki. Radni podjęli uchwałę, mimo przewagi negatywnych opinii dotyczących ich pomysłu. Przeciwnicy połączenia jednostek kultury głośno mówili o tym, że gra toczy się o zaplecze dla Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Przemyślu. - Jest to karygodne podporządkowanie interesów miasta jednej placówce oświatowej, tj. Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej - twierdzi Zarząd Powiatowy Ligi Polskich Rodzin w Przemyślu - Zgadzamy się w pełni, iż należy popierać rozwój szkolnictwa wyższego w Przemyślu, ale nie może to się odbywać kosztem niszczenia szkolnictwa podstawowego i średniego, poprzez degradację jego bazy, czego jesteśmy obecnie świadkami, czy też wyrzucania ludzi z dotychczasowych mieszkań, jak to ma miejsce na Bakończycach. W mieście istnieją cztery szkoły wyższe i obowiązkiem władz miasta jest dbać o wszystkie. Zauważył już to parlament, zrównując w prawach wszystkie szkoły i uczelnie wyższe. Radni nie przejęli się tymi argumentami. Nie zrobiła też na nich większego wrażenia zapowiedź Zarządu Powiatowego LPR w Przemyślu, który zobowiązał "wydział propagandowy LPR do opracowania do końca roku publikacji, w którym zawarte będą wszystkie opinie w sprawie łączenia instytucji kultury i reorganizacji szkół na terenie miasta Przemyśla. Do publicznej wiadomości zostaną podani ignorujący opinie mieszkańców radni wraz z przynależnością partyjną i podaniem ulicy, na której mieszkają". (Super Nowości)

* - Trafiłem lepiej niż w totolotku - mówi Jerzy Kamieniecki. Zawał serca dopadł go akurat wtedy, gdy pacjentów przyjmowała Pracownia Hemodynamiki Szpitala Wojewódzkiego, czynna tylko dwa dni w miesiącu. Przemyską Pracownię Hemodynamiki uruchomiono rok temu. Lekarze przyjmują każdego miesiąca zaledwie około 15 osób. Można by pomóc nawet 100 chorym, ale nie ma na to pieniędzy. W kolejce do badania czeka ponad 200 osób.
- Podkarpacki Oddział Narodowego Funduszu Zdrowia skrzywdził nasz szpital i trafiających tu chorych - mówi Jacek Mendocha, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu. - Nasza Pracownia Hemodynamiki otrzymała pięciokrotnie mniej pieniędzy niż druga w regionie w Szpitalu nr 2 w Rzeszowie. Nie wiadomo ilu oczekujących na badanie doczeka do wyznaczonego im terminu. Józef Ner z Nienadowej czekał na zabieg prawie 50 dni. - Codziennie bałem się, że w każdej chwili może mnie dopaść zawał - mówi. - Nie rozumiem, jak można oszczędzać na ratowaniu ludzkiego życia. W pracowni leczy się pacjentów z chorobą wieńcową zagrażającą wystąpieniem zawału mięśnia sercowego oraz ratuje bezpośrednio życie tych, którzy już doznali zawału. We wnętrzu naczyń wieńcowych chorego wykonywane jest badanie obrazowe, tzw. koronarografia. Lekarze widzą na ekranie niebezpieczne zwężenia w naczyniach wieńcowych i w trakcie tego samego badania mogą je udrożnić. W przypadku zawału, gdy zabieg zostanie przeprowadzony w ciągu 90 minut od wystąpienia jego objawów, pacjent zostaje uratowany. (Nowiny)

"Jedno spojrzenie z dwóch stron granicy"
* W Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej otwarto wystawę prac wykonanych przez przemyskich i lwowskich artystów. Na wystawie "Jedno spojrzenie z dwóch stron granicy", swoje prace zaprezentowali artyści z Lwowskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych oraz członkowie Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Przemyślu. To pierwsze istnieje zaledwie 2 lata, ale ma na swoim koncie wiele osiągnięć. Jego celem jest rozwój polskich tradycji narodowych, utrzymanie kultury i odrodzenie wszystkich dziedzin sztuki pogranicza polsko-ukraińskiego. Lwowskie Towarzystwo PSP skupia profesjonalnych plastyków, fotografików, aktorów i dziennikarzy, jak również poetów, architektów, historyków sztuki, przewodników, naukowców i muzyków zamieszkałych we Lwowie, Kijowie, Stanisławowie, Tarnopolu, Żytomierzu i w Polsce. Członkami towarzystwa są absolwenci ukraińskich i polskich wyższych uczelni artystycznych. Jak twierdzi prezes Lwowskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych, Mieczysław Malawski, towarzystwo jednoczy w swoim gronie artystów reprezentujących trzy pokolenia, które różnią się od siebie szkołą, temperamentem i stylem. Jak deklarują założyciele LTPSP, jest to organizacja otwarta, niezależna od partii politycznych i innych organizacji społecznych. W jej pracach mogą brać udział wszyscy, niezależnie od pochodzenia i narodowości, a działalność jest prowadzona na zasadzie dobrowolnego zjednoczenia się. Z kolei Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych w Przemyślu istnieje już od 10 lat. Założycielem był Władysław Nowak. Główne cele towarzystwa to integracja samych artystów, tworzących często w osobności, łączenie artystów ze środowiskiem ludzi, którzy są wrażliwi na sztukę i pragną ją wspierać, a także prezentacja w kraju i za granicą zarówno wystaw zbiorowych, jak i indywidualnych malarzy będących jego członkami, przyczyniając się do popularyzacji sztuki współczesnej w społeczeństwie. TPSP zorganizowało wiele wystaw, wydało albumy, w których po raz pierwszy zostały utrwalone osiągnięcia i sylwetki malarzy, zorganizowało cykl odczytów i wykładów poświęconych sztuce. Było również wydawcą książki poetyckiej o tematyce lwowskiej i kresowej. Dorobek obydwu towarzystw można obejrzeć na niedawno otwartej, retrospektywnej wystawie w Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej. Uzupełnieniem obrazów jest prezentacja dorobku wydawniczego. (Super Nowości)

Tajna notatka
* W ubiegły czwartek z wielkim hukiem radny Rafał Oleszek (LPR) został odwołany z funkcji przewodniczącego komisji rewizyjnej z powodu... tajnej notatki komendanta straży miejskiej. Notatkę, będącą rodzajem skargi adresowanej do prezydenta, odczytał w czasie czwartkowej sesji przewodniczący rady miasta Stanisław Radyk (ZChN). Z pisma wynikało, że radny Rafał Oleszek w sprzeczce z komendantem SM Janem Geneją miał się odgrażać, że doprowadzi do odwołania swojego oponenta z zajmowanego stanowiska. Radny Oleszek stanowczo zaprzecza: - Niejednokrotnie głośno wyrażałem swój sprzeciw wobec działań radnych rządzącej prawicy, więc nietrudno się domyślić, że ta bzdurna notatka to tylko pretekst. Jak chce się kogoś uderzyć, jakiś kij zawsze się znajdzie... Żeby było jasne: nie podoba mi się wiele rzeczy w straży miejskiej, jednak nigdy nie groziłem komendantowi, że doprowadzę do jego odwołania. To jedna wielka bzdura, tym bardziej że odwoływanie i powoływanie szefa straży nie leży w kompetencji radnych, lecz prezydenta. Przewodniczący rady Stanisław Radyk twierdzi, że prawdziwość informacji zawartych w notatce zweryfikował i potwierdził jeszcze przed sesją prezydent miasta: - Skoro tak, to trudno uznać ją za wyssaną z palca, a ktoś, kto jako radny załatwia prywatne sprawy, na pewno nie powinien przewodzić komisji rewizyjnej, która notabene pełni funkcje kontrolne... - tłumaczy przewodniczący. (Życie Podkarpackie)

J A R O S Ł A W

* Już ponad 300 osób znalazło zatrudnienie w nowo powstałej spółce z o.o. "Lear Corporation Poland". Firma, która szyje pokrycia tapicerskie do samochodów, rozrasta się i zatrudnia kolejnych pracowników. Każdy, kto chce pracować w nowej spółce, powinien się zgłosić do firmy, gdzie przejdzie procedurę kwalifikacyjną. - Potrzebujemy dobrych, solidnych pracowników. Po okresie próbnym gwarantujemy im stałą pracę - zapewniają w dyrekcji jarosławskiej spółki. "Lear" powstał w lipcu br. Jego załoga, w 80 proc. kobieca, szyje pokrycia tapicerskie do samochodów. Około 200 osób, poprzednio bezrobotnych, przeszło kurs szwacza i krojczego, zorganizowany przez Zakład Doskonalenia Zawodowego w Przemyślu. Szkolenie sfinansowano z Funduszu PHARE 2001. Na pracę w spółce "Lear" liczy m.in. część pracownic upadłego "Jarlanu". - Jak nie będzie dla mnie miejsca w spółce, która ma powstać w miejsce "Jarlanu", to liczę na przyjęcie do firmy "Lear" - zwierzyła się jedna z nich. - Doświadczenie mam, szyć potrafię. (Nowiny)

Zakaz handlu w niedziele... teraz Jarosław!
* Ograniczenia handlu w niedzielę i święta domaga się od jarosławskiego samorządu Zarząd Regionu Ziemia Przemyska NSZZ "Solidarność". Takie pismo trafiło do jarosławskich radnych przed ostatnią sesją. Zarząd Regionu Ziemia Przemyska NSZZ "S" domaga się, by samorządy ograniczyły handel w sklepach wielkopowierzchniowych w niedziele i święta. Solidarnościowcy uważają, że zapis o wolnych sobotach był jednym z ich postulatów w 1980 roku. Podają, że obecnie w Polsce pracuje się dłużej, a zarabia znacznie mniej niż w innych krajach. Dla przykładu: u nas roczny czas pracy wynosi 1 tys. 984 godziny, a zarobki 425 euro, zaś w Niemczech roczny czas pracy to 1 tys. 362 godziny, a wynagrodzenie - 2 tys. 350 euro. Związkowcy uważają, że samorządy nie mają wiele korzyści z marketów, ponieważ oprócz podatku od nieruchomości, ich właściciele nie płacą żadnych innych. Dodatkowo nie uiszczają też opłat lokalnych. Wcześniej dyskusja nad tym pomysłem toczyła się m.in. w przemyskim samorządzie. Jarosławscy radni nie poświęcili na ostatniej sesji temu tematowi uwagi, z pismem zapoznali się indywidualnie. Głos w tej sprawie zabrał jedynie radny Mieczysław Biliński, który nawiązał do przykazania: "Pamiętaj, abyś dzień święty święcił", a także nawoływał radnych do zajęcia się problemem handlu w niedziele. (Życie Podkarpackie)

* Pomimo rezygnacji z zamiaru likwidacji jarosławskiego oddziału "LU" Polska S.A., 183 zatrudnione tam osoby stracą pracę. Pracownicy otrzymali jedno- bądź trzymiesięczne wypowiedzenia. Większości zwalnianych grozi bezrobocie. Po ich odejściu w fabryce produkującej ciastka pozostanie tylko 160 pracowników. Oni również boją się o swoje miejsca pracy. Nie wiedzą, czy za kilkanaście miesięcy kierownictwo "LU" Polska SA nie wróci do realizacji zaniechanego pomysłu likwidacji tutejszego oddziału firmy. To właśnie z uwagi na niepewną przyszłość nie doszło do rozwiązania utworzonej niedawno spółki pracowniczej.
- W każdej chwili jesteśmy gotowi starać się o przejęcie zakładu, gdyby jego dalsze losy były ponownie zagrożone - mówi Stanisław Herda, zastępca przewodniczącego NSZZ "Solidarność" w "LU" Polska SA. - Ludzie nie wycofali swoich udziałów ze spółki pracowniczej, która istnieje, chociaż na razie nie prowadzi działalności. Colin Brown, dyrektor generalny "LU", powiedział niedawno, że zwolnień pracowników nie dało się uniknąć. "LU" Polska SA zamierza przeprowadzić restrukturyzację spółki, a jednocześnie szukać dla niej partnera strategicznego. (Nowiny)

P R Z E W O R S K

Basen za mało konkurencyjny
* Krytej pływalni ubyło klientów. Dlaczego? Odpłynęli do Jarosławia, gdzie jest więcej atrakcji, a w dodatku taniej. Basen w Przeworsku jest czynny od kilku lat przy Szkole Podstawowej nr 1. Początkowo był bardzo popularny. Przyjeżdżali amatorzy kąpieli z Jarosławia, Pruchnika, Dynowa, nawet z Lubaczowa. Gdy otwarto nowoczesny basen w Jarosławiu, frekwencja spadła. 80-metrowa rurowa zjeżdżalnia, jakuzi, "dzika rzeka", trzy niecki wodne, podwodne masaże, gejzery, bicze, jakie oferuje jarosławska pływalnia, przyciąga też mieszkańców Przeworska.
- Miasto nie może czekać biernie, aż pływalnia zupełnie opustoszeje - mówi poirytowany Witold Adrian, radny RM w Przeworsku. - Musi wyjść z ofertą cenową, ciekawymi propozycjami, które pomogą zatrzymać klientów odchodzących do Jarosławia. Trzeba przyciągnąć nowych. Burmistrz Przeworska, Janusz Magoń, zapewnia, że takie działania zostały już podjęte. - Będą tanie bilety rodzinne, dla emerytów i rencistów, dopasujemy godziny otwarcia dla zorganizowanych grup - wylicza propozycje. - Wystąpiliśmy z ofertą dla okolicznych gmin. W cenę biletów dla dzieci i młodzieży zostaną wkalkulowane koszty transportu. (Nowiny)

R E G I O N

* Największe szpitale w regionie ograniczają przyjęcia na niektóre oddziały. Pacjenci muszą czekać na pomoc lekarzy do przyszłego roku. Dramatyczna sytuacja to efekt wyczerpania limitów na leczenie, wyznaczonych w kontraktach z Narodowym Funduszem Zdrowia. Bogusław Kawecki przeszedł niedawno operację kolana. Szansę na powrót do zdrowia gwarantuje mu tylko szybka rehabilitacja. - Każdy dzień zwłoki groził mi trwałym kalectwem. Przede mną jeszcze długie miesiące ćwiczeń pod okiem lekarzy. Mam nadzieję, że bez problemu uda mi się dokończyć rehabilitację - mówi pan Bogusław, który od czterech tygodni korzysta z pomocy pracowników oddziału fizjoterapii w Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie. Choć do końca roku zostało jeszcze dwa miesiące oddział już przekroczył limity wyznaczone przez NFZ, tzn. wykonał więcej zabiegów niż założono w kontrakcie. Nie wiadomo, czy Fundusz zapłaci za nadwykonania. Z tego powodu nie wykonuje się masaży ręcznych i wodnych. Na pozostałe zabiegi pacjenci muszą czekać co najmniej miesiąc.
- Codziennie przyjmujemy ok. 400 osób. Wielu z naszych pacjentów potrzebuje natychmiastowej rehabilitacji. Każdy dzień zwłoki działa na ich niekorzyść - martwi się Teresa Pop, kierownik fizjoterapii. To nie jedyny oddział w "dwójce", któremu grozi ograniczenie leczenia. Kontrakt przekroczono także na neurologii, kardiologii, intensywnej terapii - oddziałach ratujących życie. Są problemy na ortopedii. Z powodu przekroczenia limitów w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Rzeszowie wstrzymano operacje i zabiegi planowe na oddziałach ortopedii i laryngologii. Z kwitkiem odesłano pacjentów, którzy w kolejce czekali nawet 2 lata. Ograniczenia wprowadzono także na dermatologii, okulistyce, nefrologii. Z problemem przekroczenia limitów boryka się również szpital w Przemyślu.
- Obawiam się, że jeśli dodatkowe pieniądze się nie znajdą, to będziemy zmuszeni ograniczyć przyjęcia. Jednak w sytuacji zagrożenia zdrowia czy życia będziemy leczyć nie oglądając się na koszty - zapewnia Janusz Solarz, dyrektor SW nr 2. Piotr Latawiec, dyrektor oddziału NFZ Rzeszowie mówi, że regionalne lecznice zostaną dofinansowane: - Dążymy do tego, by dodatkowe pieniądze trafiły do szpitali - mówi. (Nowiny)

Posłowie i radni też dorabiają
* Oprócz pieniędzy z poselskich pensji i diet radnych, regionalni politycy sporo dorabiają w rozmaitych instytucjach. Rzeszowski radny Piotr Rybka z SLD dostaje emeryturę, dietę radnego, pracuje w Wojewódzkim Urzędzie Pracy, zasiada w radzie nadzorczej Śrubeksu i ma umowy zlecenia. W 2003 r. rocznie zarobił na tym ponad 100 tys. zł brutto. Podkarpaccy posłowie i samorządowcy to bardzo operatywni ludzie. Tak przynajmniej wynika z ich oświadczeń majątkowych. Mirosław Karapyta, radny PSL w sejmiku i wicekurator oświaty, oprócz pensji w kuratorium (62,8 tys. zł) zarobił jeszcze ponad 7 tys. zł jako szef rady nadzorczej w podległej marszałkowi Rzeszowskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. Do tego dorobił 20 tys. zł jako wykładowca na uczelni. - To, że jestem politykiem, nie ma tu nic do rzeczy. Czasem jest dokładnie odwrotnie. Im ktoś jest bardziej znany, tym bardziej musi uważać, u kogo pracuje. Radny Karapyta ma tytuł doktora nauk humanistycznych. Dodaje, że jako wicekurator nie może np. prowadzić kursów dla nauczycieli. - Były też inne sytuacje, że odmawiałem. Pewno więcej bym zarobił, gdybym nie był wicekuratorem. Dodatkowe dochody mają też posłowie. Bolesław Bujak, poseł PSL, 1,8 tys. zł zarobił w Radzie Programowej Polskiego Radia. Jego partyjny kolega, poseł Jan Bury, oprócz pensji w Sejmie otrzymał 4,4 tys. zł diety jako członek Krajowej Rady Sądownictwa. Poseł Joanna Grobel-Proszowska z SLD zarobiła w ub.r. ponad 5 tys. zł jako członek Rady Nadzorczej Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Rzeszowie. Sporo pracuje też Władysław Ortyl, radny Podkarpacia Razem w sejmiku województwa. Oprócz pensji w Mieleckiej Agencji Rozwoju Regionalnego (41 tys. zł), Ortyl dorabiał w Agencji Rozwoju Przemysłu, miał też wykłady w Wyższej Szkole Administracji i Zarządzania w Zamościu, gdzie zarobił 800 zł. - Przy takich zajęciach decydują umiejętności merytoryczne, a nie polityka - mówi Ortyl. - Choć przez to, że w poprzedniej kadencji byłem wicemarszałkiem województwa, nie mogłem pracować jako ekspert przy programach PHARE, przy których pracowałem w Urzędzie Marszałkowskim. (Nowiny)

* Fryzjerzy, kosmetyczki, sprzątaczki i korepetytorzy będą musieli instalować kasy fiskalne od 1 stycznia - proponują posłowie. - Skasowali już taksówkarzy, teraz na kolejnych biedakach chcą łatać budżet - oburzają się rzemieślnicy. Najtrudniej do założenia kas zmusić adwokatów; z dużymi dochodami i jeszcze większymi wpływami. Od 10 miesięcy z kasami fiskalnymi jeżdżą taksówkarze. Teraz posłowie z komisji finansów zaproponowali, aby od nowego roku tym obowiązkiem obciążyć m.in. sprzątaczki, a także grabarzy, tłumaczy, korepetytorów, parkingowych, fryzjerki, sprzątaczki i być może... lekarzy. Jak przeczytaliśmy w ogólnopolskich mediach, za wprowadzeniem kas dla korepetytorów optowała poseł Ewa Kantor z Dębicy.
- To nieprawda - tłumaczy Kantor. - Podczas komisji zapytałam wiceministra, czy rząd chce wprowadzić kasy dla wszystkich, którzy prowadzą działalność gospodarczą w obszarze edukacji. Każda wzmianka o obowiązku instalowania kas denerwuje drobnych przedsiębiorców. - To szukanie pieniędzy tam, gdzie ich nie ma - mówi Bożena Krawczyk z salonu fryzjerskiego w Rzeszowie. Janusz Nowicki, prezes Rzeszowskiej Spółdzielni Usługowo-Handlowej dodaje, że dla fryzjerów i kosmetyczek dawno skończyły się złote czasy: - W tych zawodach zarabia się bez porównania mniej niż np. wśród lekarzy i prawników. Ale te grupy zawodowe są na tyle mocne, że im nikt nie ośmieli się zaproponować kas fiskalnych - mówi Nowicki. - Nie komentuję ludzkiej głupoty, a propozycji posłów inaczej nazwać się nie da - mówi nauczyciel angielskiego z Rzeszowa. - Jest mi obojętne, co jeszcze opodatkują - to jest gangsterski kraj, w którym prawo nic nie znaczy. (Nowiny)

Atak świnki
* Ponad 4 tys. osób zachorowało w tym roku w naszym regionie na świnkę. Chorych przybywa. Niebezpieczne mogą być powikłania zwłaszcza u starszych osób. Zapalenie ślinianek przyusznych, potocznie zwane świnką, to ostra wirusowa choroba zakaźna. Towarzyszy jej gorączka i bolesny obrzęk gruczołów ślinowych. Do zakażenia dochodzi głównie drogą kropelkową, przez bezpośredni kontakt z chorym. Rzadsze, ale możliwe jest także zarażenie się przez używanie przedmiotów zanieczyszczonymi śliną chorych.
- Nie sama świnka jest groźna, co powikłania jak zapalenie opon mózgowo - rdzeniowych, zapalenie jąder, trzustki lub uszkodzenie słuchu. Dlatego warto szczepić dzieci - ostrzega lek. med. Janusz Hejda. Dopiero od tego roku szczepienia przeciwko śwince stały się w Polsce obowiązkowe. Szczepionką typu MMR, czyli kompleksową na świnkę, różyczkę i odrę szczepi się maluchy między 13 a 14 miesiącem życia. (Nowiny)

Kronika kryminalna

* Próbę przemytu ponad 27 tysięcy paczek papierosów udaremnili celnicy na polsko-ukraińskim przejściu granicznym w Medyce. Towar należący do obywatela Ukrainy znajdował się w skrytkach wykonanych w samochodzie typu bus. Wartość kontrabandy to 135 tysięcy złotych.

* Dwóch 19-ltaków okazało się sprawcami kradzieży telefonu komórkowego należącego do ekspedientki sklepu w Ostrowie. Młodzieńców zatrzymali przemyscy policjanci.

* We wtorek (02.11) tuż po godz. 11 w Przemyślu, przy ulicy Lwowskiej, została potrącona piesza. Sprawcą wypadku był obywatel Ukrainy, który nie ustąpił pierwszeństwa. 50-letnia kobieta z urazem kręgosłupa i ogólnymi obrażeniami ciała trafiła do szpitala. Kierowca był trzeźwy.

* 27 października w Łetowni k. Przemyśla doszło do groźnego pożaru w garażu na terenie jednej z posesji. Prawdopodobnie podczas przelewania paliwa do poloneza nastąpił wybuch i płomienie objęły całe wnętrze. Ciężkich poparzeń doznał 22-letni Marcin Ł. Pożar strawił samochód i wyposażenie garażu.

* Przemyscy policjanci poszukują wandala, który 30 października wybił 24 szyby w Gimnazjum nr 3 przy ulicy Łukasińskiego w Przemyślu.

* 31 października w Dubiecki kierowca fiata 170 - piotr M., podczas jazdy wykonał nagły manewr w prawo, a następnie w lewo i doprowadził do zderzenia z wyprzedzającym go seatem. W wypadku ranny został pasażer seata.

Reklama