Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 25.10-31.10.2003 r.

PRZEMYŚL

Redukcja personelu
* Konieczność zwolnienia 100 osób, kolosalne długi i związane z tym widmo odcięcia energii cieplnej, to najpoważniejsze problemy z jakimi boryka się Szpital Wojewódzki. Na dodatek Podkarpacki Oddział Narodowego Funduszu Ochrony Zdrowia odmawia placówce pieniędzy na opłacenie specjalistycznych badań - koronarografii. Opracowany jeszcze przez poprzednią dyrekcję program naprawczy zakładał zwolnienie około 300 osób. Obecne kierownictwo szpitala uznało jednak, że tak duże uszczuplenie załogi nie jest konieczne. W tym roku wypowiedzenia z pracy otrzyma więc tylko 100 pracowników. Większość przejdzie na wcześniejsze emerytury. Związki zawodowe działające w placówce uważają, że wychodzenie na prostą winno odbywać się przy zachowaniu dotychczasowej liczby miejsc pracy. Planowana redukcja personelu to nie jedyne zmartwienie szefostwa przemyskiego Szpitala Wojewódzkiego. Prawie 25-milionowe zadłużenie daje mu czołową pozycję wśród podkarpackich placówek służby zdrowia. W połowie października br. Zakład Gazowniczy w Jarosławiu zagroził, że zakręci kurki z gazem, którym opalany jest główny budynek lecznicy.
- Zawarliśmy porozumienie z zakładem zobowiązując się do bieżącego regulowania rachunków - mówi lek. med. Jacek Mendocha, dyrektor szpitala. - Ratalna spłata zaległych zobowiązań będzie możliwa wówczas, kiedy poznamy wysokość przyszłorocznego kontraktu. Od zapisów w kontrakcie na 2004 rok uzależniony jest również zakres specjalistycznych usług, jakie świadczyć będzie szpital. W głównej mierze chodzi tutaj o uruchomiony w tym miesiącu angiograf - nowoczesne urządzenie do diagnozowania chorób naczyń wieńcowych. Przy jego zastosowaniu zdołano przebadać tylko 20 pacjentów. Podkarpacki Oddział Narodowego Funduszu Zdrowia zadecydował, że obecnie nie będzie płacił za badania.
- To nieporozumienie i skandal - uważa poseł Marek Kuchciński, który z trybuny sejmowej zainteresował sprawą Leszka Sikorskiego, ministra zdrowia. - W kolejce do specjalistycznego badania czeka ponad 100 chorych z całego województwa podkarpackiego. W opinii parlamentarzysty, aby choć trochę podreperować swój budżet, szpital mógłby odpłatnie leczyć cudzoziemców ze Wschodu. Oczywiście wcześniej potrzeba do tego pewnych uregulowań prawnych.

Widzę was i ostrzegam
* Tadeusz Sosnowski, członek zarządu województwa podkarpackiego, twierdzi, że zna autorów podziemnych gazet przemyskich. Nie ujawnia ich personaliów, ale wzywa ich do zaprzestania działalności. Sosnowskiemu chodzi o "Szycie przemyskie" i Szycie po przemysku". Anonimowe gazetki ukazują się w Internecie i są powielane na ksero. Pierwsza istnieje już kilka lat, druga od 3 miesięcy. "Szycie po przemysku" atakuje prezydenta Przemyśla Roberta Chomę. "Szycie przemyskie" zamieszcza krytyczne artykuły m.in. na temat Sosnowskiego.
- Na tej sali są autorzy obu tych podziemnych gazet. Widzę was i ostrzegam. Zamiast oczerniać mnie i prezydenta Chomę, zabierzcie się za porządkowanie instytucji, w których pracujecie - grzmiał podczas ostatniej sesji Sosnowski. Na sali obrad byli radni, członkowie rad osiedlowych, władze spółek miejskich i pracownicy Urzędu Miejskiego. Kilka tygodni temu prezydent Przemyśla Robert Choma złożył do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez autorów "Szycia po przemysku". Zarzuca im wydawanie gazety bez rejestracji.

* 12-osobowa grupa nauczycieli i uczniów z Gimnazjum Schloss Neuhaus z Paderborn poznawała uroki Przemyśla i metody pracy z młodzieżą w polskiej szkole. Niemieccy goście przebywali w nadsańskim grodzie przez 7 dni. Nad atrakcyjnością pobytu czuwali nauczyciele języka niemieckiego w Zespole Szkół Ogólnokształcących (Gimnazjum nr 6 i I LO): Joanna Jucha, Agnieszka Organ, Katarzyna Lis, Krzysztof Zatlonkal i Monika Szozda, którą poprosiliśmy o wyjaśnienie celu wizyty: - Niemiecką grupę gościmy po raz pierwszy. To rewizyta w odpowiedzi na nasz pobyt w niemieckim gimnazjum. Naszym zamierzeniem było pokazanie Przemyśla, ale także zaprezentowanie im procesu nauczania w naszej szkole. Nie można jednak zapomnieć o płaszczyźnie "rodzinnej" całego pobytu, nasza młodzież gościła bowiem rówieśników w swoich domach. Wizyta niemieckich gości nie byłaby możliwa, gdyby nie finansowe wsparcie fundacji Polsko-Niemieckiej Wymiany Młodzieży z siedzibą w Poznaniu i Poczdamie oraz rodziców uczniów. Grupie naszych zachodnich sąsiadów przewodziła nauczycielka jęz. niemieckiego i plastyki w Gymnasium Schloss Neuhaus (do którego uczęszcza 1270 uczniów) Simone Stute:
- Największą wartością jest poznanie życia codziennego Polaków. Jesteśmy niezmiernie zadowoleni z programu wizyty. Jest różnorodny. Hospitowałam dwie lekcje i stwierdzam, że w sposobach kształcenia nie ma zbyt wielkich różnic. W polskiej klasie zauważyłam jednak większą dyscyplinę. Gdy wrócimy, będziemy mieli wiele do opowiadania.

* Uczestnicy seminarium "Dotacje dla małych i średnich przedsiębiorstw w województwie podkarpackim", zorganizowanego w Starostwie Powiatowym, nauczyli się poprawnie wypełniać wnioski o unijne dotacje. Ok. 50 właścicieli i przedstawicieli średnich i małych firm dowiedziało się m.in. o możliwościach i warunkach skorzystania z programów "PHARE", a także zaznajomiło się z procedurą ubiegania się o dotacje unijne. Przedstawiciel Rzeszowskiej Agencji Rozwoju Regionalnego S.A., instytucji finansującej, do której składane są wnioski o dotacje, omówił działania Krajowego Systemu Usług, punktów konsultacyjno-doradczych oraz zadania PARP. Odbyły się warsztaty na przykładzie wniosku o udzielenie dotacji oraz studium wykonalności do Funduszu Dotacji Inwestycyjnych "PHARE 2000".
- W związku z przyszłorocznym wejściem Polski do UE, firmy mogą ubiegać się o wsparcie finansowe z programów "PHARE" tylko do kwietnia 2004 roku, dlatego tak ważna jest umiejętność właściwego wypełniania wniosków przedakcesyjnych - mówi Ewa Mazurek, naczelnik Wydziału Rozwoju Gospodarczego, Edukacji, Kultury i Promocji Starostwa Powiatowego w Przemyślu. - Pomimo szeroko zakrojonej kampanii informacyjnej, wiele osób wciąż nie wie w jaki sposób skorzystać z unijnych środków. Stąd pomysł zorganizowania seminarium. Ci, którzy wzięli w nim udział, na pewno nie będą mieć kłopotów z wypełnieniem wniosków. Seminarium było bezpłatne. Wszyscy uczestnicy otrzymali materiały szkoleniowe, przydatne przy ubieganiu się o dotacje z UE.

Owacje dla Hanki
* Hanka Bielicka w Przemyślu. Widzowie powitali Hankę Bielicką brawami na stojąco. Znakomita aktorka, królowa estrady i kabaretu oraz uosobienie nieustającego optymizmu wystąpiła 26 października w sali przemyskiego Zamku Kazimierzowskiego. Widzowie, którzy szczelnie zapełnili salę, przywitali ją brawami na stojąco. Pani Hanka się odwdzięczyła, bawiąc publiczność kilkoma monologami. Z jej tekstów płynął nieprzemijający humor i radość życia. Aktorka potrafiła - jak zwykle zresztą - żartować z samej siebie oraz z otaczającej nas rzeczywistości, wciągając w zabawę zarówno starszych, jak i najmłodszych widzów. Przedstawienie pod tytułem Uśmiech w kapeluszu wzbogacone było występem Jerzego Filara, artysty związanego niegdyś z zespołem "Nasza Basia Kochana". Publiczność dała się porwać czarowi polskich przebojów sprzed lat. Po występie po autograf Hanki Bielickiej ustawiła się długa kolejka. - Przyjeżdżałam tu, kiedy jeszcze wielu z was nie było na świecie. Przemyśl jest miastem bardzo pięknym i niepowtarzalnym. Żal mi, że z powodu aury nie mogę zobaczyć ulic. Wszystkich czytelników całuję serdecznie, życzę im lepszej pogody i tego, co powiedziałam publiczności - by ci, którzy czyszczą się teraz "na górze" troszkę mniej brali, a więcej dawali - powiedziała nam Hanka Bielicka.

Wiceprezes pod dozorem policji
* Prokuratura Rejonowa zastosowała dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju wobec Dariusza K., wiceprezesa Zakładów Płyt Pilśniowych SA. Przedstawiono dwa zarzuty dotyczące przestępstw przeciwko ochronie informacji. Pierwszy z nich dotyczy okresu, kiedy Dariusz K. był zatrudniony w innym zakładzie, na stanowisku kierownika działu kadr i organizacji. Wówczas, zdaniem prokuratury, usunął uchwały, którymi nie miał prawa dysponować. Drugi zarzut związany jest już z Zakładami Płyt Pilśniowych w Przemyślu, gdzie jako wiceprezes zarządu tej spółki, wbrew przyjętym na siebie zobowiązaniom, przekazał jednemu z kierowników tego przedsiębiorstwa kopię dokumentacji procesu technologicznego. Szczegóły śledztwa objęte są tajemnicą . Podejrzany wiceprezes nadal piastuje swoje stanowisko.
- Nie znam tej sprawy, która toczy się poza naszym zakładem i dlatego nie mogę wypowiadać się na ten temat - powiedział Jan Ozimek, prezes ZPP SA . - Zakład pracuje normalnie i sprawa ta nie ma żadnego przełożenia na naszą kondycję, a także atmosferę panującą w przedsiębiorstwie. Wierzę, że sprawa się wyjaśni. Dariuszowi K. grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności, grzywny lub ograniczenia wolności.

Happening podczas sesji
* Czwartkowa sesja przemyskich radnych zaczęła się od wręczenia dorocznych stypendiów twórczych (3 tys. zł brutto). Otrzymali je: pianistka Magda Wojciechowska, plastyk Edward Kmiecik, fotograf Adam Medelczyk i poeta Jakub Szpak. Zaraz potem nastąpił ...happening głównego specjalisty ds. miejskiego parku Ryszarda Kosterkiewicza. Relacjonując przebieg prac i plany na przyszłość, miejski ogrodnik wyciągnął skarbonkę, prosząc radnych, by zechcieli się zrzucić na finansowanie niezbędnych inwestycji w parku. Dodał, że rozumie trudności finansowe miasta i dlatego do tej pory w wielu sytuacjach wykładał pieniądze z własnej kieszeni, ale liczy, że wkrótce się to zmieni. Radni wyrazili uznanie dla rozmachu prac wykonanych w parku i dla zapobiegliwego ogrodnika, ale zaledwie kilku wrzuciło do czerwonej skarbonki po banknocie. Wśród omawianych projektów uchwał duże emocje wzbudzała podwyżka podatku od nieruchomości. Ostatecznie przeszedł projekt prezydenta, który zakłada niewielki wzrost stawek. Radni podjęli też dwie uchwały związane z planowaną budową wyciągu narciarskiego. I tak, koszt całego przedsięwzięcia ma wynieść 6 mln zł, przewidywany termin opracowania projektu to maj 2004, a zakończenie inwestycji planowane jest na rok 2005. Zaraz potem radni zaczęli się zastanawiać, skąd wziąć tak niebagatelną kwotę. Podczas kolejnych punktów obrad radni zajmowali się aktualizowaniem planów zagospodarowania przestrzennego miasta, co ma związek z ustaleniami w sprawie hipermarketów. Przebieg tych i kolejnych głosowań wskazywał, że rządząca miastem prawicowa koalicja ma się dobrze. Radni Marian Majka i Zdzisław Solka (obaj z LPR) popierali większość projektów prezydenta, głosując razem z radnymi klubów PiS i Przemyśl Razem. Nie wygłosili jednak oczekiwanych w takiej sytuacji oświadczeń o tym, czy dalej reprezentują LPR czy już nie.

* Wprowadzenie obowiązku wizowego dla obywateli Ukrainy odczuwają ujemnie kupcy z zielonego Rynku. W związku z tym domagają się od miasta obniżenia stawki czynszu dzierżawnego. Od kiedy zaczęły obowiązywać wizy, obroty w handlu na naszym targowisku spadły o około 60 procent - mówi Ryszard Paja, prezes Zarządu Przemyskiego Stowarzyszenia Kupieckiego. - Obywatele ze Wschodu chętnie kupowali u nas ziemniaki, cebulę, jabłka, południowe owoce, makarony, olej. Teraz wszystko siadło. Ukraińców jak na lekarstwo. Niektórzy kupcy myślą o zawieszeniu działalności albo jej wyrejestrowaniu. Ze względu na pogarszającą się sytuację handlową, a także stałe ubożenie polskiego społeczeństwa, kupcy z zielonego Rynku domagają się od władz miejskich obniżenia czynszu dzierżawnego za metr kw. terenu pod punkty handlowe. Chcą , aby w okresie zimowym jego stawka wynosiła 20 zł brutto (do tej pory 33,75), a w letnim - 25 zł (45). Jednocześnie proszą o przedłużenie okresu zimowego od 1 grudnia do 31 marca. - Obowiązujące dotąd stawki zostały ustalone w czasach, gdy handel kwitł zarówno na bazarach, jak i poza nimi - uzasadnia stanowisko przemyskich kupców R. Paja. - Najemcy lokali użytkowych w mieście, dzięki decyzji władz samorządowych, już korzystają z czynszowych ulg. Uważamy, że nam także one się należą. Tym bardziej, że handel jest coraz słabszy, wielu kupców zalega z opłatami czynszu, a część z nich znalazła się wśród bezrobotnych. Coraz trudniej związać koniec z końcem - usłyszeliśmy od jednego z kupców na. - Opłaty rosną, ludzie kupują mniej, jak kiedyś. Praktycznie odpadli nam klienci z Ukrainy. Jak dowiedzieliśmy się w UM, samorząd zamierza zawrzeć nową umową z kupcami od stycznia 2004 r., kiedy będzie nowy rok budżetowy. Obecnie zmiany nie są wskazane, ponieważ wpływy z aktualnych opłat na Zielonym Rynku zostały wpisane po stronie dochodów budżetu miasta na 2003 rok.

JAROSŁAW

Pływalnia odpływa
* Opóźnia się termin oddania do użytku krytej pływalni, jednej z najnowocześniejszych w regionie. Pierwotnie prace budowlane planowano zakończyć na przełomie kwietnia i maja br. Później aktualny był termin wrześniowy. Tymczasem mamy już koniec października, a mieszkańcy nadal nie mogą korzystać z basenu.
- Poślizg z finalizacją prac to efekt kłopotów jakie przechodzi ich główny wykonawca, czyli firma Resbud z Rzeszowa - informuje Zofia Krzanowska, rzecznik prasowy burmistrza Jarosławia. - Ale do zrobienia pozostały jeszcze tylko prace kosmetyczne - dodaje Zofia Krzanowska. Ostatnio do rzeszowskiego Sądu Rejonowego wpłynął wniosek o ogłoszenie upadłości przedsiębiorstwa. Szansą na jego uratowanie jest zawarcie porozumienia z wierzycielami. Gdyby do niego doszło, firma mogłaby realizować bieżące kontrakty i spłacać swoje należności w ratach. Wówczas byłaby też szansa, że ,,Resbud" dokończy budowę jarosławskiej pływalni. Oprócz basenu sportowego o wymiarach 25x12,5 metra na terenie kompleksu rekreacyjnego znajdzie się basen o zróżnicowanych kształtach. Właśnie w nim umiejscowione zostaną bicze wodne, gejzery i grzybek wodny. W hali basenowej zlokalizowano lądowisko z 80-metrową zjeżdżalnią i dwie wanny do hydromasażu. Uzupełnieniem wymienionych atrakcji będzie siłowania, solarium, bar. Inwestycja finansowania jest z budżetu miasta oraz dotacji.

* W nowej siedzibie Związku Stowarzyszeń Pomocy Osobom Niepełnosprawnym Powiatu powstanie centrum rehabilitacji i kultury. Mamy już klucze, do siedmiu pomieszczeń o ponad 140 metrów kwadratowych powierzchni - przybliża siedzibę przy ul. Poniatowskiego 53 prezes ZSPON powiatu jarosławskiego, Ewa Bednarczyk. - Chcemy, aby placówka integrowała wszystkich niepełnosprawnych. Zamierzamy utworzyć w niej bibliotekę książki mówionej, kafejkę internetową, wypożyczalnię sprzętu rehabilitacyjnego, mini siłownię. Na miejscu można będzie skorzystać z porad psychologa, prawnika i pracownika socjalnego, który poinformuje kto i gdzie może otrzymać finansowe wsparcie. Serdecznie dziękujemy władzom miasta oraz Przedsiębiorstwu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej za bezpłatne udostępnienie pomieszczeń. Będziemy płacić jedynie za energię i dostawy ciepła. W Jarosławiu i powiecie mieszka ok. 14 tys. inwalidów o różnym stopniu schorzenia. Rok temu, w celu lepszego reprezentowania ich interesów, powstał Związek Stowarzyszeń Pomocy Osobom Niepełnosprawnym. Należą do niego koła: Polskiego Związku Niewidomych, Polskiego Związku Głuchych, Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym, Jarosławskiego Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych i Towarzystwa Przyjaciół Dzieci.
- Otrzymane niedawno pomieszczenia wymagają remontu i modernizacji - dodaje prezes Bednarczyk. - Swoich środków mamy niewiele, dlatego apelujemy do sponsorów i wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc w jak najszybszym udostępnieniu placówki. Liczy się każda forma - pieniądze, konkretne prace, sprzęt, meble.

* Już 11 tys. studentów, dziennych i zaocznych, kształci się w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej. W piątek świętowano pięciolecie istnienia i rozpoczęcie nowego roku akademickiego. Jarosławska PWSZ jest jedną z największych uczelni na Podkarpaciu. Na poziomie licencjackim i magisterskim kształci głównie w specjalnościach: ekonomice i organizacji gospodarki żywieniowej, gospodarce turystycznej i hotelarstwie, rachunkowości i finansach przedsiębiorstw, informatyce oraz pielęgniarstwie. Jej sporymi atutami, decydującymi w znacznej mierze o coraz większej popularności, jest bezpłatna nauka na studiach dziennych oraz stale rosnąca baza dydaktyczna i socjalna. W błyskawicznym tempie tworzone jest miasteczko akademickie przy ul. Pruchnickiej, ze stołówką, akademikami itp. Od początku istnienia rektorem jarosławskiej PWSZ jest prof. zw. dr hab. inż. Antoni Jarosz. Jednym z największych osiągnięć jarosławskiej PWSZ jest powstanie Instytutu Polsko - Ukraińskiego, zajmującego się problematyką pogranicza. Z okazji inauguracji nowego roku akademickiego i 5-lecia istnienia PWSZ, nagrodami rektora tej uczelni wyróżniono ponad 100 osób. Nominacje profesorskie otrzymało kilkunastu naukowców. Uroczystą mszę św., inaugurującą nowy rok akademicki, odprawił arcbp Józef Michalik, metropolita przemyski. Nabożeństwo i uroczystość uczelnianą uświetnił Archidiecezjalny Chór "Magnificat". Wykład inauguracyjny "Wiek XXI - wiekiem biotechnologii" wygłosił prf. zw. dr hab. Nikodem Grankowski.

RRZEWORSK

* Radna Teresa Bączek skomentowała informację dotyczącą bezrobocia, jaką na ostatniej sesji przedstawił miejskim rajcom kierownik PUP w Przeworsku. Przewodnicząca komisji gospodarki, odniosła się też do serii pytań pod adresem władz miasta, które kierownik Powiatowego Urzędu Pracy zawarł w przygotowanym przez siebie raporcie. - W 2001 roku rada miasta podjęła uchwałę zwalniającą z podatku od nieruchomości inwestora, który zatrudni pracowników. Rada obecnej kadencji ujednoliciła ceny wody i odprowadzenia ścieków. Robimy, co w naszej mocy, ale nasze miasto nie jest atrakcyjne. Przecież pan burmistrz nie będzie jeździł i przystawiał pistoletu do głowy przedsiębiorcom, by u nas inwestowali. Dlatego z lekkim niesmakiem przyjęliśmy tę informację z lawiną pytań pod adresem miasta - mówiła radna Bączek. O jakie pytania chodziło? Jakiś czas temu rada miasta poprosiła o informację dotyczącą skutków przeciwdziałania bezrobociu. Kierownik PUP Adam Zabłocki w swoim raporcie, oprócz danych liczbowych, zawarł też apel o wspólne zastanowienie się nad tym, co zaoferowało w tej materii miasto. W swoim piśmie sformułował kilka pytań, m.in. o to, czy miasto podejmuje jakieś działania na własną rękę, czy przy urzędzie miasta utworzono nowe instytucje, które zatrudniają bezrobotnych oraz czy miasto dokonało jakichkolwiek inwestycji, dzięki którym powstają miejsca pracy. Radni miejscy przyjęli je - jak stwierdziła przewodnicząca komisji gospodarki - z niesmakiem. - Zasugerowałem jedynie pytania, na które odpowiedź umożliwiłaby wspólne ubieganie się o środki. Już teraz musimy te informacje posiadać, by przygotować się do przyszłego roku - tłumaczył Adam Zabłocki.

REGION

* Kilkadziesiąt tysięcy osób zwiedziło wystawę "Echa Wielkiej Wojny w Przemyślu i gminie Żurawica", umieszczoną w oficynie Arboretum w Bolestraszycach. Na podkreślenie zasługuje fakt, że zobaczyło ją dużo szkolnych wycieczek, odwiedzających nas ze swoimi nauczycielami historii. Na zimę wystawa zostanie zamknięta. Ponownie uruchomimy ją być może wiosną przyszłego roku - mówi Janusz Motyka ze Stowarzyszenia Opieki nad Twierdzą Przemyśl i Dziedzictwem Kulturowym Ziemi Przemyskiej. Zaprezentowano unikalne eksponaty i fotografie. Na zdjęciach przedstawiony jest Przemyśl i okolice z początku XX w., w czasie pokoju, wojny i okresie powojennym. Zbiory udostępnili kolekcjonarzy Zenon Barczak, Przemysław Chorążykiewicz i Radosław Motyka. Najciekawszym miejscem wystawy jest kwatera żołnierza walczącego w latach I wojny, urządzona z orgyginalnych eksponatów.

Podpadniesz... przepadłeś!
* Jeśli policja skarbowa podejrzewa, że przedsiębiorca oszukuje na podatkach, może go podsłuchiwać, filmować, a nawet sprawdzać jego listy i e-maile. - W ten sposób można zniszczyć każdą firmę - mówi poseł Krystyna Skowrońska z PO. Nowe przepisy, które dają policji skarbowej ogromne uprawnienia, obowiązują od 1 września.
- To absurd. Już dziś Urzędy Skarbowe traktują nas jak złodziei - mówi rzeszowski przedsiębiorca, który zastrzegł sobie anonimowość. Właściciele firm mają się czego obawiać. Wystarczy, że pracownicy wywiadu skarbowego zaczną podejrzewać, że jakiś przedsiębiorca chce wyłudzić podatek na dużą kwotę (prawo nie podaje sumy, tylko różne przeliczniki), mogą stosować wobec niego podsłuch, przeglądać korespondencję i werbować tajnych współpracowników. - Te wszystkie przepisy obowiązują od 1998 r. i nikt dotąd nie robił sensacji - mówi Maria Czech, dyrektor Urzędu Kontroli Skarbowej w Rzeszowie. - Teraz tylko je uporządkowano. Siła wywiadu skarbowego budzi niepokój niektórych posłów. - Każdego można podejrzewać o różne rzeczy. Te przepisy mogą być wykorzystywane politycznie przeciwko niewygodnym firmom - mówi poseł Skowrońska. Maria Czech ripostuje, że to spiskowa teoria dziejów. - Interesujemy się jakąś firmą, jeśli mamy konkretne informacje, że postępuje nieuczciwie wobec Skarbu Państwa. Użycie konkretnych technik operacyjnych i udostępnienie danych firmy wywiadowi skarbowemu następuje na pisemny wniosek Generalnego Inspektora Kontroli Skarbowej - uspokaja dyrektor Czech.

* 468 mln zł - tyle pieniędzy zapisano w projekcie przyszłorocznego budżetu wojewody podkarpackiego. To o ponad 160 mln zł mniej niż początkowo zakładano. Pieniędzy być może nie zabraknie, bo część zadań wojewody przyjmą samorządy. Najwięcej pieniędzy z budżetu wojewody w 2004 r. pochłoną drogi krajowe - prawie 143 mln zł. W przyszłym roku do naszego regionu wypłyną też pieniądz unijne. W ramach funduszy przedakcesyjnych powinniśmy otrzymać ponad 53,5 mln euro.

* W latach 2004-2006 podkarpackie gminy i powiaty mogą dostać z funduszy strukturalnych Unii Europejskiej 195 mln euro: na budowę dróg, wodociągów, kanalizacji i oczyszczalni ścieków. Pieniądze otrzymamy w ramach Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego, który zostanie uruchomiony po wstąpieniu Polski do UE.
- Oprócz zadań infrastrukturalnych sfinansowane zostaną działania w zupełnie nowych, niedotowanych dotychczas obszarach - wyjaśnia Ryszard Jur, dyrektor Departamentu Funduszy Strukturalnych i Programów Przedakcesyjnych Podkarpackiego Urzędu Marszałkowskiego. - W ramach tego programu będziemy komputeryzować gminy i rozwijać turystykę. Część unijnych pieniędzy zostanie przeznaczona na ochronę zabytków i przywrócenie do życia obszarów zdegradowanych przez przemysł. Za pośrednictwem urzędu marszałkowskiego pieniądze trafią do samorządów gminnych i powiatowych. Aby je otrzymać, trzeba złożyć wniosek na dofinansowanie konkretnych zadań. Problem polega na tym, że unijne pieniądze przeznaczone są na dofinansowanie projektów, a nie ich sfinansowanie. Żeby otrzymać pomoc, trzeba mieć tzw. wkład własny wynoszący co najmniej jedną czwartą kosztów całej inwestycji.
- Pieniądze z przedakcesyjnych programów SAPARD i PHARE były przyznawane na prostszych zasadach - tłumaczy dyrektor Jur. - Wykorzystaliśmy na Podkarpaciu bądź wkrótce wykorzystamy 150 mln euro, czyli ponad 90 procent środków przeznaczonych dla naszego województwa. Jeżeli podobnie uda się nam wchłonąć środki z programu ZPORR, będzie to duży sukces. Ten sukces stoi jednak pod wielkim znakiem zapytania. Środki własne na realizację dotychczasowych inwestycji wyczyściły gminne i powiatowe kasy. Samorządy zadłużyły się w bankach i nie mają szans na nowe kredyty. Nie będzie więc już skąd brać pieniędzy na wkład własny. O ile jeszcze uda się zgromadzić nieco środków na drogi, wodociągi i kanalizację, o tyle w ochronę zabytków, turystykę lub komputeryzację większość gmin nie będzie chciała inwestować. Po prostu dlatego, że nie ma pieniędzy.
- I to jest obecny problem - martwi się Jur. - Jak przekonać lokalne samorządy, że te inwestycje są opłacalne? Turystyka to wciąż niewykorzystane, bo niedoinwestowane bogactwo Podkarpacia. Jest szansa, żeby to zmienić. Unijne pieniądze na to będą. Tylko czy potrafimy je wziąć?

Kiepscy ochroniarze
* Zaledwie 16 spośród 47 wytypowanych osób zdało ostatni egzamin dla kandydatów na licencjonowanych ochroniarzy. Trzydniowy sprawdzian zakończył się niedawno w podrzeszowskim Zaczerniu. Kurs przygotowujący do egzaminu na ochroniarza trwa ok. 3 miesięcy, a sam egzamin - trzy dni. Kandydaci podchodzą kolejno do testu, sprawdzianu ustnego, egzaminu z technik interwencji i obezwładniania, strzelania. Niektórzy, jak posiadacze licencji pierwszego stopnia, a starający się o szersze uprawnienia, korzystają ze skróconej formy egzaminu. - Kurs to jedna z dróg na otrzymanie licencji. Bez egzaminu taki dokument otrzymują osoby, które ukończyły szkołę kształcącą w zakresie technik ochrony osób i mienia, albo przepracowały co najmniej 15 lat w Biurze Ochrony Rządu. Egzaminy nie obowiązują też byłych policjantów, którzy mają ukończoną szkołą co najmniej podoficerską - wyjaśnia Stanisław Kiełbasa z Wydziału Postępowań Administracyjnych Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. Egzaminy dla osób chcących otrzymać status pełnoprawnego ochroniarza wprowadziła ustawa z 1999 r. - Jeszcze w 1999 r. wydaliśmy 311 licencji pierwszego i drugiego stopnia. Pierwsza z nich uprawnia do fizycznego zabezpieczenia osób i mienia, druga do kierowania firmą ochroniarską - mówi Stanisław Kiełbasa. Dotychczas ośrodek w Zaczerniu wydał ponad 5 tys. licencji pierwszego i drugiego stopnia. Najwięcej, bo 2720 i 1072, odpowiednio w 2000 oraz 2001 r. W ub. roku - 640, a w tym 311. Jedna trzecia spośród dotychczas złożonych wniosków spotkała się z odmowami. - Na ostatni egzamin zakwalifikowano 47 osób. 10 nie zgłosiło się, 21 nie zdało, w tym 9 po raz drugi. Te osoby muszą powtórzyć całą procedurę od początku - dodaje podkom. Kiełbasa. W ciągu minionych czterech lat cofnięto ponad 150 licencji. Najczęściej z powodu zwolnienia dyscyplinarnego pracownika agencji ochrony bądź skazania ochroniarza prawomocnym wyrokiem sądowym. Ponadto nie wszyscy chcą pracować w zawodzie ochroniarza - chodzi tu przede wszystkim o osoby skierowane na kursy przez Urzędy Pracy. - Takie osoby rezygnują same, zwykle po przepracowaniu kilku miesięcy - mówi Stanisław Kiełbasa.

KRONIKA POLICYJNA

Szpital odmówił... poszkodowana zmarła
* Starsza kobieta, która spadała ze schodów nie otrzymała potrzebnej pomocy w żadnym z przemyskich szpitali. Po przewiezieniu do Rzeszowa zmarła. Jej syn złożył w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Do wypadku doszło kiedy kobieta wychodziła z mieszkania. Nieszczęśliwie poślizgnęła się, spadła ze schodów i uderzyła głową o podłogę. Sąsiedzi wezwali pogotowie, które zabrało ranną do 114 Szpitala Wojskowego w Przemyślu, którego była pacjentką. - W tym szpitalu okazało się, że nie mają tomografu, na którym mogliby sprawdzić jaki uraz głowy ma moja matka - opowiada Tomasz Chrycek. - W trybie pilnym przewieziono ją do Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu, gdzie wykonano jej konieczne badanie i... odesłano ponownie do 114 Szpitala Wojskowego. Moim zdaniem już po tych badaniach było wiadomo, że matka ma krwiaka i że zwlekanie z jego operowaniem grozi utratą życia. Usłyszałem, że Szpital Wojewódzki odmówił przyjęcia pacjentki i została odesłana do Rzeszowa. Gdy tam dojechała, była już w takim stanie, że nie udało jej się uratować i zmarła. Jacek Mendocha dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu tłumaczy, że gdyby była taka sytuacja, że lekarz na tomografie widział, iż pacjentka wymaga szybkiej interwencji, na pewno by jej nie odesłał do innego szpitala, tylko podjąłby się leczenia. - Zająłem się wyjaśnieniem tej sytuacji i okazało się, że pacjentka miała jedynie skierowanie na tomografię. Zrobiono te badania, wydano zdjęcia i odesłano pacjentkę, ponieważ takie były wskazania. W 114 Szpitalu Wojskowym w Przemyślu, dowiedzieliśmy się, że pacjentka miała krwiak śródczaszkowy i po konsultacjach z lekarzami, okazało się, że powinna być operowana na oddziale neurochirurgii. Została wysłana do Rzeszowa, bowiem w Przemyślu nie ma takiego oddziału. - Nie było przeciwwskazań do transportu, była wieziona karetką reanimacyjną z całym zespołem reanimacyjnym. W szpitalu w Rzeszowie u kobiety wystąpiły dodatkowo zaburzenia krążeniowo - oddechowe, i to sprawiło, że kobieta zmarła - tłumaczy płk Jan Kulig, dyrektor Szpitala Wojskowego w Przemyślu. Sprawa śmierci pacjentki będzie wyjaśniana przez Prokuraturę Rejonową w Przemyślu.

* Policja zatrzymała dwóch mężczyzn podejrzanych o kradzież ze szpitala 5 komputerów wraz z oprogramowaniem. Do kradzieży doszło w środę (22. 10.) około godziny 4 rano. - Oficer dyżurny został powiadomiony przez pracownika ochrony, że z pomieszczeń kadrowo-finansowych znikły komputery wraz z oprogramowaniem - mówi podinsp. Franciszek Taciuch z KMP w Przemyślu. - Wartość skradzionych przedmiotów to ponad 7 tys. zł. Policjanci zatrzymali 26-letniego Przemysława o. oraz 17-letniego Tomasza N. Udało się odzyskać 4 komputery z oprogramowaniem. Okazało się, że kradzież ułatwił pracownik szpitala, syn dyrektora jednej z placówek medyczno-sanitarnych w Przemyślu. Sprawa ma charakter rozwojowy.

* W niedziele wieczorem na ulicy 3 Maja w Przemyślu kierujący seatem ibizą 21-letni mieszkaniec Radymna potrącił na przejściu dla pieszych 70-letnią przemyślankę. Kobieta doznała ogólnych obrażeń i została przewieziona do miejscowego szpitala.

* Nieustalony dotąd sprawca włamał się do piekarni przy ul. Lwowskiej w Przemyślu. Włamanie odkrył pracownik piekarni, który przyszedł tam w niedzielę nad rankiem i zauważył wyłamane drzwi. Kiedy wszedł do środka, stwierdził, że złodziej ukradł kasę fiskalną oraz gotówkę w kwocie 1500 zł. Łącznie straty wynoszą 3500 zł. Rabusia poszukują policjanci z przemyskiej KMP.

* Policjanci z Sekcji Kryminalnej KPP w Jarosławiu ustalili w poniedziałek sprawców włamań do jednego z tamtejszych sklepów spożywczych oraz kiosku "Ruchu", do których doszło w nocy z 11 na 12 października. Włamywaczami okazali się dwaj chłopcy z Jarosławia, w wieku 13 i 14 lat. Ich sprawa zostanie skierowana do Sądu Rodzinnego i Nieletnich.

* Komenda Powiatowa Policji prowadzi postępowanie w sprawie kradzieży oraz sprofanowania flag papieskich i narodowych przez grupę nieletnich - poinformował zastępca komendanta powiatowego podinsp. Wiesław Bukowski. Z okazji 25-lecia pontyfikatu papieża Jana Pawła II, sześć takich flag, 3-metrowej wysokości, ustawiono na placu przed kościołem pw. Świętego Ducha. O ich zaginięciu powiadomił policję proboszcz tej parafii. Funkcjonariusze, którzy niezwłocznie podjęli czynności w tej sprawie, zauważyli czterech idących ulicą młodzieńców, z których jeden wymachiwał flagą narodową, a także "zamiatał" nią chodnik. Na widok policjantów, młodzieńcy próbowali uciekać, ale udało się to tylko jednemu z nich, który najprawdopodobniej miał przy sobie pięć pozostałych flag, zdjętych już z drzewców. Cała czwórka to 15-latkowie. Młodzieniec, który niósł skradzioną flagę, był pijany. Podany mu alkomat wykazał prawie 2 promile alkoholu.
- Wszyscy podejrzani o ten czyn zostali przesłuchani, a następnie przekazani rodzicom - mówi podinspektor Bukowski. - Nie potrafili wyjaśnić motywów tego czynu. Po zakończeniu postępowania, sprawę przekażemy do miejscowego Sądu Rodzinnego i Nieletnich.

Reklama