Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 22.08-28.08.2016 r.

• Antypolskie hasła i banderowskie symbole podczas procesji religijnej. Po niecałych dwóch miesiącach od pamiętnej tegorocznej Panachydy przemyska Prokuratura Rejonowa wszczęła śledztwo w sprawie publicznego znieważenia Rzeczypospolitej Polskiej oraz publicznego propagowania totalitarnego ustroju państwa. Przemyski historyk, dr Andrzej Zapałowski, podkreśla, że incydenty z Panachydy to tylko niewielki wycinek działalności antypolskiej ukraińskich nacjonalistów. Przypomnijmy; 26 czerwca procesja Panachydy napotkała na ulicy Słowackiego grupę ludzi, którzy wznosili antybanderowskie hasła. Odpowiedzią na nie były m.in. okrzyki: - Jeszcze Polska nie zginęła, ale zginąć musi! Doszło do przepychanki, podczas której na uczestniku procesji podarto wyszywankę w banderowskich barwach, czerwono-czarną. Interweniowała policja. Doniesienie w sprawie możliwości popełnienia przestępstw przeciw RP złożył w prokuraturze Stanisław Żółkiewicz ze Stowarzyszenia Obrońców Pamięci Orląt Przemyskich. Kilka dni temu zapadła decyzja o wszczęciu śledztwa. Jak czytamy w zawiadomieniu przesłanym do Żółkiewicza przez prokuraturę, mowa o przestępstwach polegających na znieważeniu RP poprzez wypowiadanie obraźliwych słów oraz propagowaniu totalitarnego ustroju państwa poprzez wykonywanie pieśni i prezentowanie symboli popierających UPA. Z decyzji prokuratury cieszy się przemyski historyk, dr Andrzej Zapałowski. - Nasze organa ścigania nie mogą pozostawać obojętne na przejawy antypolskości w Polsce - mówi. Zauważa jednak, że hasła wznoszone podczas tegorocznej Panachydy to wierzchołek góry lodowej i jedynie przedsmak tego, co obecnie w temacie antypolskości dzieje się na zachodzie Ukrainy i w Polsce w środowiskach nacjonalistów ukraińskich. - Z moich informacji wynika, że w pięciu autokarach, jakie z Ukrainy przyjechały na Panachydę przywieziono do Przemyśla wielu działaczy „Nadsania”, skrajnie nacjonalistycznej ukraińskiej organizacji, która słynie między innymi z tego, że chciałaby „powrotu” Przemyśla na Ukrainę - zauważa Zapałowski. - Ponieważ większość Ukraińców będących polskimi obywatelami, a także większość przebywających u nas obywateli Ukrainy nie popiera idei OUN/UPA, nacjonalistyczni działacze ukraińscy w Polsce muszą się posiłkować członkami „Nadsania”, by wywoływać polsko-ukraińskie niepokoje, jak na przykład ta sytuacja z Panachydy - stwierdza historyk. A tymczasem jedna z ukraińskich stacji telewizyjnych pokazała materiał informujący o wycieczce członków „Nadsania” do Przemyśla. Mowa w nim o odwiedzeniu „etnicznie ukraińskiej ziemi, która odeszła do Polski”. (Super Nowości 24)

Reklama