Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 03.04-09.04.2006 r.

Przemyśl

* Niewykluczone, że niebawem na przemyskim zniesieniu odbędzie się... bitwa o gastronomię. Spółka Hala, po utworzeniu na jej bazie Przemyskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji (POSiR), znajduje się w stanie likwidacji. Władze miasta uznały jednak, że lepiej Hali nie likwidować. Zmiana planów związana jest z wstępną decyzją, by gastronomii na stoku nie oddawać w prywatne ręce, a prowadzić ją miejskimi siłami (zatrzymując rzecz jasna wcale niemałe dochody). Potrzebna jest do tego formuła spółki, bo miasto jako takie działalności zarobkowej prowadzić nie może. Po co było w takim razie w ogóle tworzyć zakład budżetowy POSiR i stawiać Halę w stan likwidacji? Po to – jak rok temu tłumaczył prezydent – by w razie, gdy wyciąg okaże się niedochodowy (a wtedy nikt nie mógł przewidzieć, że będzie wręcz przeciwnie) – móc do niego dopłacać, co jest możliwe tylko w przypadku formuły zakładu budżetowego. Teraz, kiedy zapadła wstępna decyzja, by zarabiać również na gastronomii, władze miasta uznały, że można to zrobić właśnie przez Halę. (Życie Podkarpackie)

Biblioteka zostaje w swojej siedzibie...
* Po trwającym pięć lat postępowaniu przed Komisją regulacyjną do spraw Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Warszawie, prezydent Przemyśla zawarł w zeszłym tygodniu ugodę ze Związkiem Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP odnośnie do budynku przy ulicy Słowackiego, w którym mieści się Przemyska Biblioteka Publiczna. Zgodnie z porozumieniem, była synagoga, stanie się wprawdzie niebawem własnością ZGWŻ w RP, ale miasto będzie mogło przez 20 lat wynajmować obiekt i prowadzić w nim dotychczasową działalność. Dawny dom modlitwy żydów przy ul. Słowackiego 15 w Przemyślu jest jedną z czterdziestu pięciu nieruchomości, o których zwrot wystąpił Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP. Pierwsze w tej sprawie posiedzenie Komisji Regulacyjnej ds. Gmin Wyznaniowych Żydowskich odbyło się w 2001 r. Pełnomocnicy miasta i wnioskodawcy spotkali się wielokrotnie, ale kompromis osiągnięto dopiero w ubiegłym tygodniu.
- Warunki ugody w sprawie bożnicy są dla miasta bardzo korzystne – twierdzi Halina Kwiecień, naczelnik Geodezji, Kartografii i Katastru UM w Przemyślu. – Nieruchomość przy ulicy Słowackiego 15 jest dla realizacji zadań gminy niezbędna, dlatego staraliśmy się doprowadzić do ugody. Mogliśmy też zaproponować wnioskodawcy nieruchomość zamienną z zasobów mienia komunalnego. Taka alternatywa, mimo iż wchodziła w rachubę, była dla gminy miejskiej gorszym rozwiązaniem. W Komisji Regulacyjnej ds. Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Warszawie jest zarejestrowanych 45 wniosków Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP o przywrócenie własności nieruchomości, stanowiących obecnie mienie komunalne gminy miejskiej Przemyśl. Na liście tej znajdują się m.in. budynek b. Zespołu Szkół Odzieżowych i Ogólnokształcących przy ul. Tarnawskiego 15 (niegdyś urzędowały w nim władze kahału), zespół nieruchomości przy ul. Rakoczego (przed wojną był tu żydowski szpital, kostnica i cmentarz), obecna siedziba Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej przy ul. Leszczyńskiego 3 oraz parcele gruntowe na Rybim Placu. (Super Nowości)

* Codziennie podkarpacka policja zatrzymuje nawet 20 pijanych kierowców. - Od początku roku nasi policjanci zatrzymali już 1636 nietrzeźwych kierowców - informuje komisarz Piotr Kluz z KWP w Rzeszowie. Teraz ich nazwiska mogą trafić na łamy regionalnych gazet. W ub. tygodniu Sąd Rejonowy w Przemyślu skazał kolejnego amatora jazdy na dwóch gazach. Wymierzył mu karę 1 roku więzienia w zawieszeniu na 4 lata. Ponadto odebrał mu prawo jazdy, a dodatkowo wyrok polecił opublikować w gazecie. Orzeczenie nie jest prawomocne.
- Domagaliśmy się takiej kary z uwagi na młody wiek oskarżonego i jego wyjątkową bezmyślność - mówi Elżbieta Więcław, zastępca prokuratora rejonowego w Przemyślu. - Kierował samochodem mając 2,22 promila alkoholu w organizmie. Prokuratura chce, aby nazwiska pijanych kierowców sądy jak najczęściej kazały podawać do publicznej wiadomości. To ostateczność, ale dotychczasowe kary nie odstraszają od siadania za kierownicą po wypitej wódce lub piwie. Może obawa przed napiętnowaniem w gazetach przyniesienie spadek liczby potencjalnych, drogowych zabójców. (Nowiny)

* W ubiegłym tygodniu funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali 20 osób podejrzanych o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, zajmującej się przemytem papierosów zza wschodniej granicy. 31 marca funkcjonariusze ABW, działając na polecenie Wydziału do Spraw Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, na terenie przejścia granicznego w Medyce zatrzymali pięciu celników; dalszych trzech funkcjonariuszy zatrzymano w domu. Ponadto zatrzymano również dwanaście innych osób, mieszkańców powiatu przemyskiego. Działania te były efektem śledztwa, które od 8 marca prowadziła prokuratura okręgowa. Zatrzymanym osobom cywilnym przedstawiono zarzut, że od września 2005, działając w zorganizowanej grupie przestępczej, przemycali przez granicę znaczne ilości papierosów bez akcyzy z przeznaczeniem do rozprowadzenia na terenie kraju. Straty, jakie w wyniku tej działalności poniósł skarb państwa, sięgają 800 tysięcy złotych. Ponadto zarzuca się im też udzielanie korzyści majątkowych (łapownictwo) funkcjonariuszom Urzędu Celnego w Przemyślu. Wiadomo również, że na czele tej grupy stał Marek Sz., 42-letni mieszkaniec Przemyśla. Natomiast celnikom prokuratura zarzuca przyjęcie korzyści majątkowej w kwocie nie mniejszej niż 27 tys. 600 złotych. Przestępstwo to zagrożone jest karą do 10 lat pozbawienia wolności. Pełniący obowiązki dyrektora Izby Celnej w Przemyślu Andrzej Nowak, komentując ten fakt, powiedział, że nie jest tym zaskoczony, bo akurat w tym zawodzie zagrożenie korupcją jest bardzo duże. Dodał też, że wprowadzony będzie taki system pracy, który je zmniejszy. Polegać to będzie między innymi na losowaniu stanowisk obsługiwanych przez funkcjonariuszy celnych na przejściu granicznym. (Życie Podkarpackie)

Hipermarkety nie w tym roku
* Kupcy z Przemyśla mają zapewnienie prezydenta miasta, że w tym roku nie powstanie tutaj żaden hipermarket. W Przemyślu, wraz z kończącą się kadencją obecnych władz miasta, ponownie pojawiają się głosy opowiadające się za budową sklepów wielkopowierzchniowych. Powstał też w końcu dokument, który pozwala na wpuszczenie inwestorów zainteresowanych taką formą działalności. W studium uwarunkowań i kierunków rozwoju wyznaczone są miejsca, gdzie może tego typu sklep powstać- są to okolice ul. Lwowskiej, Kopernika (byłych zakładów mięsnych), Wilsona i miejsce gdzie był zakład Pomona na ul. Bohaterów Getta, jak również teren na ul. Słowackiego. Jest już tajemniczy inwestor, który zainteresowany jest właśnie tym ostatnim miejscem. I znowu pojawiają się zarówno głosy przychylne tego typu planom, jak i głosy sprzeciwu. Mieszkańcy miasta i okolic, dzwonią do redakcji z pytaniami, dlaczego władze miasta nie chcą na jego teren wpuścić inwestorów. Argumentują, że takie posunięcie sprzyjałoby zmniejszeniu bezrobocia. - Nie chcemy, by na terenie Przemyśla, gdzie bezrobocie i tak wynosi już 24 proc., powstał hipermarket- twierdzi Zbigniew Kurzywilk, prezes Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej Oddział Terenowy w Przemyślu.- Nieprawdą jest, że tylko w takich sklepach jest tania żywność. My, miejscowi handlowcy, także zrzeszamy się w różne sieci, by sprzedawać tanie rzeczy i by promować rodzimą produkcję. Mimo protestów kupców, nieoficjalnie wiadomo, że w Przemyślu będą powstawać markety, ale głównie tam, gdzie nie ma zaplecza handlowo-usługowego, np. na os. Rycerskim. (Super Nowości)

* Mieszkańcy kamienic zarządzanych przez PGM mają już dosyć życia w zdewastowanych, wymagających remontu kamienicach. Administracja często nie potrafi im pomóc. Pani Genowefa Bielowska regularnie opłaca fundusz remontowy. Co ma z tego? Ciągłe problemy z mieszkaniem nie dają jej spokoju.
- Budynek jest w opłakanym stanie. Od długiego już czasu nie wykonywano w nim żadnych poważniejszych remontów. Od 2002 r. płacimy na fundusz remontowy po 3 zł od metra kw. Sama wpłacałam miesięcznie 146 zł. Po roku zmniejszono nam opłaty o 1,5 zł za metr. Teraz płacę 73,11 zł. Razem daje to poważną sumę, za którą można wykonać część remontów - opowiada Genowefa Bielowska, lokator budynku numer 22 przy ul. 3 Maja. Mieszkańcy skarżą się, że przecieka dach, piwnica jest zawilgocona, budynek ma wadliwe instalacje wodociągowo - kanalizacyjną i elektryczną.
- Co roku zamarza woda w rurach, kiedyś trzy tygodnie czekałam na naprawę awarii. Dzwoniłam, prosiłam, ale to nic nie dawało. Do tej pory PGM nic nie zrobił w tej sprawie - kontynuuje Bielowska Administracją budynku zajmuje się Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej, które ma ok. 60 procent udziałów. Reszta należy do pięciu właścicieli. Jednym z nich jest Tadeusz Babiś, który większość podstawowych remontów wykonał na własną rękę.
- Samodzielnie zająłem się częścią remontów. Wykonałem wiele najpotrzebniejszych prac. PGM do tej pory nie zwrócił mi części zainwestowanych pieniędzy - mówi BabiśPrezes PGM Zbigniew Duszyk przyznaje, że tego typu problemów jest więcej. - W całym mieście znajduje się bardzo wiele budynków w złym stanie. Jeśli chodzi o podjęcie decyzji w sprawie wykonania remontu, wiele zależy od zarządu danej wspólnoty lub od mieszkańców. Koszty wykonywanych przez nas prac są dosyć wysokie, ponieważ związane są ze stosowaniem drogich, wysokiej jakości materiałów budowlanych oraz kosztów poniesionych przez firmę podczas wykonywania remontów. Nie każda wspólnota dysponuje zgromadzonymi funduszami na ten cel - tłumaczy Zbigniew Duszyk. (Nowiny)

Niedoszły parkowy ogrodnik
* Przemyski park wrócił pod opiekę wydziału gospodarki komunalnej, choć z racji zaniedbań został mu przed dwoma laty odebrany i przekazany w ręce człowieka, który miał być parkowym ogrodnikiem, ale nigdy nim nie został... Sprawa jest skomplikowana i delikatna. Kiedy Ryszard Kosterkiewicz przyszedł do magistratu ze swoim pomysłem na park, prezydent zaakceptował i pomysł, i Kosterkiewicza jako przyszłego parkowego ogrodnika. Był to czas, kiedy co druga ławka szczerzyła połamane deski, a Towarzystwo Ulepszania Miasta organizowało akcyjne sprzątanie wyłażących po zimie śmieci, choć park miał opiekuna w postaci WGK (wraz z kawałkiem wydziałowego budżetu). Powszechne były wówczas narzekania, że taki wieloosobowy zarząd i opieka to – w myśl zasady "wszyscy czyli nikt" – żadna opieka. Powszechne były też postulaty, by park miał jednego zarządcę, który będzie za jego stan personalnie odpowiadał. Naczelnik WGK Janusz Szostek, do którego park wrócił niczym marnotrawne dziecię, wylicza poczynione przez wydział naprawy i inwestycje: nowe ławki, nowe kosze, nowy plac zabaw, remont części alejek, remont cieku wodnego koło tzw. ciurka, usunięcie samosiewów z najbardziej reprezentacyjnych miejsc, przycinka i pielęgnacja drzew, które najbardziej tego wymagały itp. Plany na przyszłość też niezłe: druga część placu zabaw, dalsze alejki do remontu, może nawet wymiana oświetlenia i zagospodarowanie domku ogrodnika (np. dzierżawa na palmiarnię i kawiarnię w zamian za remont). Między wierszami – dezaprobata dla poczynań dotychczasowego opiekuna, niedoszłego parkowego ogrodnika: że staw nieprofesjonalnie zrobiony, że pomysł urządzenia centrum energii solarnej w domku ogrodnika nie najlepszy... Jednak Ryszard Kosterkiewicz, dziś kierownik przemyskiej nartostrady, nigdy tak naprawdę parkowym ogrodnikiem nie był, choć być miał. Zapowiadał to na jednej z konferencji prasowych z początku urzędowania sam prezydent. Zaraz potem okazało się to formalnie trudne do zrealizowania, więc wpisano go najpierw w struktury MOK, potem – wydziału kultury. Z tamtych pozycji Kosterkiewicz miał zajmować się obowiązkami parkowego ogrodnika, jednak... bez budżetu, bo pieniądze wcale nie wędrowały po strukturze urzędu za osobą. (Życie Podkarpackie)

Przemyskie becikowe
* Władze miasta na ostatniej sesji, ustaliły, ze mieszkanki Przemyśla, które nie osiągnęły określonego dochodu, dostaną becikowe za urodzenie dziecka. Becikowe wynosić ma 500 zł i obejmuje osoby, które od 1 stycznia 2006 roku urodziły dziecko, są zameldowane i zamieszkują w Przemyślu. Pomoc od miasta należy się jednak tylko tym osobą, których dochód miesięczny na rodzinę, przez urodzeniem dziecka nie przekraczał 316 zł netto na jedną osobę. O pieniądze można starać się w ciągu 6 miesięcy od dnia urodzenia dziecka. – Wniosek wraz z aktem urodzenia dziecka i dokumentacja o dochodach należy składać w siedzibie Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Przemyślu – mówi Witold Wołczyk z Kancelarii Prezydenta Miasta Przemyśla. – Pieniądze na wypłatę becikowego wygospodarujemy z kasy miasta, i rocznie wyliczono, że wynosić ona będzie około 150 tys. zł. Oprócz "miejskiego" becikowego, mieszkanki Przemyśla ubiegać się mogą o becikowe od państwa, które wynosi tysiąc złotych, bez względu na dochody. Osoby, które mają mniej niż 504 zł na osobę w rodzinie, i mniej niż 583 zł dochodu na osobę w rodzinie, gdzie jest osoba niepełnosprawna, otrzymają dodatkowy tysiąc złotych od państwa. (Super Nowości)

* Osoby, które wierzą w istnienie UFO, mogą czuć się zawiedzione. Jak się okazało, dziwne obiekty na zdjęciach, które w lutym wykonała mieszkanka Przemyśla, nie są statkiem kosmitów, lecz kroplami wody. W ub. tygodniu opisaliśmy zdjęcia z dziwnymi obiektami, które sfotografowała przemyślanka. Były na tyle niezwykłe, że wysyłała je do organizacji badającej niewytłumaczalne zjawiska. Jej członkowie od razu orzekli, że dziwny ślad na zdjęciach to wizerunek odlatującego UFO.
- Nie wierzę w UFO. Fotografowałam piękny widok chmur na niebie. Dopiero po kilku tygodniach, gdy przeglądałam fotografie, zobaczyłam na nich dziwne obiekty - tłumaczy pani Jadwiga z Przemyśla. Chcieliśmy się dowiedzieć co jest na zdjęciach. Fotki przesłaliśmy do innej organizacji badającej zjawiska paranormalne.
- Sam wyszukałem na tych zdjęciach o wiele więcej dziwnych kropek. Przekazałem zdjęcia specjaliście od fotografii i on potwierdził moje przypuszczenia. To nie UFO, lecz krople wody. Niektórzy badacze zbyt pochopnie wydają opinie o kosmitach - twierdzi Arkadiusz Miazga, podkarpacki pasjonat UFO. (Nowiny)

* Tym razem internauci spotkali się w sieci nie z prezydentem, a z urzędnikami od utrzymania czystości w mieście i zieleni. W ubiegłą środę, 29 marca, na pytania internautów w czasie magistrackiego czatu odpowiadali dyrektor Zarządu Dróg Miejskich Jacek Cielecki i naczelnik wydziału gospodarki komunalnej Janusz Szostek. Przemyślanie najczęściej domagali się konkretów w sprawie remontów dróg (jakie odcinki, jakie terminy itp.), przy czym wielu z nich zwracało również uwagę na konieczność poszerzenia niektórych fragmentów jezdni. I tak, w tym roku Mickiewicza remontowana nie będzie, za to Grunwaldzka, na odcinku od Węgierskiej do Krasińskiego – tak. W sprawie obwodnicy i trzeciego mostu wiadomo na razie tyle, że miasto stara się o pozwolenie na budowę, ale na realizację szuka pieniędzy zewnętrznych. Urzędnicy zdementowali też pogłoskę, jakoby na placu Konstytucji planowana była budowa ronda. Zapowiedzieli również rychły remont nawierzchni mostu Siwca. W kwestii zieleni internauci dopytywali się o los lip z rynku, ale goście czatu odpowiadali mało konkretnie: "ostateczna decyzja o ilości drzew do wycinki nie została jeszcze podjęta". W sprawie utrzymania czystości internauci zwracali uwagę na brud w wielu miejscach, urzędnicy odpowiadali, że miasto sprzątane jest sukcesywnie i porządki do świąt powinny zostać zakończone, jednak dotyczy to tylko parceli miejskich, podczas gdy nieczystości dużo jest również na prywatnych włościach, znajdujących się w granicach miasta. Pytani, co im samym się w Przemyślu nie podoba, goście czatu odparli: "mentalność mieszkańców w zakresie utrzymania czystości we własnym otoczeniu, duże oczekiwania bez zwrócenia uwagi na własne w tym względzie zachowanie, ciągłe niszczenie urządzeń małej architektury (ławek, koszy ulicznych, znaków drogowych, nasadzeń kwiatowych)". (Życie Podkarpackie)

Znów pseudokibice...
* Osiemnaście młodych osób uczestniczących w stadionowej burdzie zatrzymali przemyscy policjanci. Chuligani zakłócili sobotni, IV-ligowy mecz pomiędzy Polonia Przemyśl i Błękitnymi Ropczyce. Niespełna 100-osobowa grupa mieniącą się fanami Polonii znowu dała popis głupoty. Pod koniec drugiej połowy spotkania chuligani opuścili sektor i ruszyli w stronę kilku ochroniarzy. Ci (z wyjątkiem jednego) spanikowali i czym prędzej uciekli. Na szalikowców podziałało to dopingująco. Próbowali sforsować bramę odgradzającą ich od budynku klubowego. Ostatecznie wrócili na miejsce. Ale spokój nie trwał długo. Po gwizdku kończącym mecz pseudokibice wtargnęli na bieżnię. Rzucali puszkami po piwie. Ponownie usiłowali doprowadzić do konfrontacji ze służbami porządkowymi. Tym razem konieczna stała się interwencja policjantów. Zatrzymano osiemnastu najbardziej agresywnych uczestników zajścia, wśród nich czterech nieletnich. Jedenastu chuliganów odwieziono do izby wytrzeźwień. Jeden z nich miał ponad trzy promile alkoholu. Wszyscy odpowiedzą za zakłócenie porządku. Policja chce, aby sąd wydał im zakazy uczestniczenia w meczach.
- Przed meczem kibicie zapewniali, że będą się godnie zachowywać - mówi Adam Lisowiec, wiceprezes Miejskiego Klubu Sportowego Polonia. - Niestety, nie dotrzymali słowa. Ta grupa nie ma już wstępu na stadion. Nie wpuścimy ich nawet wtedy, gdy kupią bilety. Sobotnim zajściem zbulwersowani są długoletni kibice piłki nożnej.
- Uczestników stadionowych burd trzeba karać szybko oraz przykładnie - twierdzi Józef Zagulak, dziennikarz i sympatyk futbolu. - Trzeba powstrzymać rozlewającą się falę przemocy, agresji chuligaństwa. (Nowiny)

* Z nieustalonych do tej pory przyczyn w piątkowe popołudnie, 31 marca, na terenie należącym do Caritas Archidiecezji Przemyskiej wybuchł pożar wiaty magazynowej. Około godziny 16.30 nad przemyskim Starym Miastem uniosły się czarne kłęby dymu. Za kilka minut na sygnale w stronę katedry pędziły dwa strażackie samochody. Potem kolejne dwa. To była błyskawiczna reakcja na zgłoszenie jednego z mieszkańców ulicy Popiełuszki, że na terenach należących do Caritas Archidiecezji Przemyskiej wybuchł pożar. Pierwsza jednostka dotarła na miejsce zdarzenia po 7 minutach. Zastali tam objętą w całości ogniem wiatę magazynową, w której składowane były prawdopodobnie niepotrzebne, mające iść na przemiał rzeczy. Żywioł opanował już także poddasze przyległego budynku murowanego, na całe szczęście pustostanu. Wiaty, niestety, nie udało się strażakom uratować. Pozostały im do wykonania prace rozbiórkowe i dogaszenie pogorzeliska. Straty oszacowano na 8 tys. zł, a uratowane mienie zaś na 4 tys. zł. Do najbliższego budynku mieszkalnego było ok. 50 m, więc ogień nie mógł zagrozić bezpośrednio ludziom, ale gdyby pozwolono mu się rozprzestrzenić, to różnie być mogło. Wstępnie nie ustalono prawdopodobnej przyczyny pożaru, ale dochodzenie w tej sprawie prowadzi przemyska policja. (Życie Podkarpackie)

J A R O S Ł A W

Kandydaci na kandydatów
* Choć do wyborów samorządowych jeszcze siedem miesięcy, pierwsze przymiarki do fotela burmistrza już trwają. Jedni otwarcie mówią, że chcą być gospodarzem miasta, inni są tylko kandydatami na kandydatów, a jeszcze inni deklarować się nie chcą. Z zamiarem kandydowania na burmistrza miasta nie kryje się wicestarosta Janusz Kołakowski, który, podobnie jak 4 lata temu, liczy na poparcie stowarzyszenia Mała Ojczyzna. O czyje poparcie będzie jeszcze zabiegał? Dziś nie chce jeszcze powiedzieć. Wiadomo już, że na pewno nie Prawa i Sprawiedliwości, bo władze tej partii wykluczyły go przed wyborami parlamentarnymi, wówczas, gdy jego nazwisko znalazło się na liście kandydatów na senatora RP innego ugrupowania. Na głosy społeczeństwa w wyborach na burmistrza liczy także Jan Walter, wiceprzewodniczący rady miasta. Nie liczy natomiast na poparcie partyjne, mimo że jest członkiem PO. Chce założyć niezależny komitet i wystawić listy kandydatów na radnych. Swojego apetytu na kandydowanie w wyborach nie kryje także radny, sekretarz generalny Stowarzyszenia Na Kupieckim Szlaku Zbigniew Możdżeń, który kandydował na burmistrza cztery lata temu z komitetu Nasz Jarosław 2002. Prawo i Sprawiedliwość o kandydatach mówi już głośno, ale są to dopiero kandydaci na kandydatów. Wśród nich wymienia się: wiceburmistrza Bogdana Wołoszyna oraz radnego KPN, przewodniczącego rady miasta poprzedniej kadencji – lekarza ginekologa Janusza Szkodnego. Pojawia się także nazwisko Andrzeja Wyczawskiego, naczelnika wydziału promocji Urzędu Miasta Jarosławia. (Życie Podkarpackie)

* Radni miasta nie przyznali środków na promocję miasta w programie "Kupiecki Szlak", na pomoc niepełnosprawnym oraz na remont hali targowej. Radni obcięli 100 tys. zł na promocję miasta w "Kupieckim Szlaku", bowiem nieprecyzyjny zapis dotyczący tego działania zakwestionowała Regionalna Izba Obrachunkowa. Komplikuje to działania Stowarzyszenia "Na Kupieckim Szlaku", które do końca kwietnia chciało sprecyzować plany dotyczące tego projektu. Na organizacje różnego rodzaju imprez stowarzyszenie miało przeznaczyć 50 tys. zł, ok. 200 tys. miało pochodzić z unijnego programu Interreg. 100 tys. zł miał przekazać Jarosław. Kolejną sprawą, na którą pieniądze miała przekazać Rada Miasta Jarosławia było przyznanie 300 tys. zł dla osób niepełnosprawnych. Pieniądze te miały posłużyć jako wkład własny stowarzyszenia, który był warunkiem uzyskania przez niego dofinansowania z funduszy unijnych. Za uzyskane fundusze stowarzyszenia planowało uruchomienie centrum rehabilitacyjnego dla osób niepełnosprawnych. Tutaj także włączyła się Regionalna Izba Obrachunkowa, która zarzuciła radnym podczas kontroli, że miasto z własnych pieniędzy nie może finansować działalności żadnych stowarzyszeń. Pieniądze nie trafią także do PSS "Społem", które za 100 tys. zł chciało wykonać część prac przy remoncie hali targowej. Również ten zapis w budżecie zakwestionowało RIO. (Super Nowości)

68 mieszkań do 2008 roku
* Radni przekazali jarosławskiemu TBS lokal użytkowy. Jego czynsz ma zapewnić Towarzystwu stały dochód, czego wymaga bank, udzielając mu kredytu. Przekazali ponadto dwie działki, nie poparli natomiast wniosku, by zakupić prywatny grunt. W Jarosławiu około 220 rodzin czeka na mieszkanie w Towarzystwie Budownictwa Społecznego. To mieszkania dla średniozamożnych. Zainteresowany, chociaż nigdy nie staje się właścicielem mieszkania i przez cały czas płaci czynsz, musi partycypować w kosztach jego budowy. – To budownictwo dla tych, którzy pracują, zarabiają, ale nie stać ich na samodzielne wybudowanie domu. Nie dysponując ogromną gotówką, mogą zamieszkać w ładnym, wygodnym mieszkaniu – mówi prezes TBS Zenon Wajda. Prezes Towarzystwa zwracał się do radnych miejskich, by ci przekazali mu w zarząd lokal użytkowy, który pozwoliłby na utrzymanie administracji (składa się ona z prezesa i księgowej). To pozwoliłoby mu także na spełnienie wymogów Krajowego Funduszu Mieszkaniowego, który udziela TBS kredytu. – Takie są wymogi banku, ale tak naprawdę TBS otrzymał od miasta grunty, musi więc płacić podatki. Oprócz tego wykonujemy też drobne prace konserwatorskie, a czynsze nie wystarczają na te wydatki – mówi Z. Wajda. Radni, chociaż stawiali szereg pytań, zarówno na komisjach, jak i na sesji, przekazali pod zarząd TBS lokal przy ulicy Grodzkiej, będący wcześniej w użytkowaniu Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Oprócz tego przekazali także Towarzystwu na własność grunty komunalne. Nie zgodzili się natomiast na zakup działki prywatnej, położonej tuż przy gruntach TBS. Prezes Z. Wajda zapowiada, że do 2008 roku jarosławski TBS odda do użytku 3 bloki, czyli 68 mieszkań. Władze Towarzystwa chcą opracować także projekt zagospodarowania całego osiedla, które miałoby stanowić 6 lub 7 bloków: – Myślimy perspektywicznie, chcemy wiedzieć już dziś, gdzie będą ciągi komunikacyjne, parkingi, zieleńce i place zabaw dla dzieci. TBS nie rozwiązują problemów mieszkaniowych w mieście. Na mieszkanie w budownictwie komunalnym oczekuje w kolejce około 200 mniej zamożnych rodzin, których nie stać na mieszkanie w TBS. (Życie Podkarpackie)

P R Z E W O R S K

* Jerzy Zagórski nie jest już przeworskim radnym powiatowym. Zgodnie z prawem nie jest nim już od czerwca ubiegłego roku, czyli od momentu uprawomocnienia się wyroku sądowego, jednak rada powiatu uchwaliła formalnie wygaśnięcie jego mandatu dopiero w ubiegłym tygodniu. Zgodnie z ordynacją wyborczą do rad gmin, rad powiatów i sejmików wojewódzkich jedną z przyczyn wygaśnięcia mandatu radnego jest prawomocny, skazujący wyrok za przestępstwo umyślne. Taki wobec byłego wicestarosty radnego Jerzego Zagórskiego zapadł w czerwcu ubiegłego roku, kiedy to Sąd Okręgowy w Przemyślu podtrzymał wyrok Sądu Rejonowego w Przeworsku. Radny został skazany z paragrafu 2, artykułu 231 kodeksu karnego, gdyż jako funkcjonariusz publiczny nie dopełnił obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. O tej sprawie pisaliśmy w 2004 roku. Przypomnijmy, chodzi o utrudnianie egzekucji komorniczej poprzez ukrywanie nakazów zajęcia poborów na pokrycie długów wobec kontrahentów. Długi pochodziły z czasów, kiedy były wicestarosta prowadził piekarnię w Tryńczy. Nakazy komornicze, które przychodziły do starostwa, nie trafiały do wydziału finansowego, więc żaden z wierzycieli nie dostawał pieniędzy, a komornik był bezradny. Prokuratura w 2004 roku wszczęła śledztwo, gdy jeden z wierzycieli poinformował ją o podejrzeniu przestępstwa. Sprawa wygaśnięcia mandatu powinna była stać się przedmiotem obrad radnych powiatowych najpóźniej 3 miesiące po zapadnięciu prawomocnego wyroku. Tak się nie stało, gdyż nikt o tym nie wiedział, a sam zainteresowany nie zgłosił tego faktu. Nie przyszedł też na piątkową sesję, podczas której miała być podjęta uchwała o wygaśnięciu mandatu. (Życie Podkarpackie)

R E G I O N

Wojewoda na poligonie...
* Ewa Draus, wojewoda podkarpacki, jest jedną z dwóch kobiet biorących udział w ćwiczeniach wojskowych na poligonie w Rembertowie. Wraz z innymi wojewodami z całej Polski bierze udział w szkoleniu zorganizowanym przez Ministerstwo Obrony Narodowej.
- Cały program szkolenia jest ściśle tajny - mówi Izabela Fac, rzecznik wojewody. - Pani wojewoda nie pokazywała nam programu. Może zdradzi szczegóły, ale dopiero w przyszłym tygodniu. Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że oprócz zajęć teoretycznych, zasad postępowania podczas mobilizacji, wykładów dotyczących ochrony ludności i bezpieczeństwa narodowego, pani wojewoda przechodzi również szkolenia praktyczne, czyli najprawdopodobniej strzelanie i ćwiczenia na poligonie. O tym, jak wojewoda Draus radziła sobie w mundurze, dowiemy się po jej powrocie. (Super Nowości)

* Jedną z form protestu lekarzy jest wypisywanie zwolnień lekarskich na zwykłych drukach, a nie na wymaganym przez ZUS L4. Według stanowiska Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej chorzy mogą dochodzić wypłaty chorobowego na drodze cywilno-prawnej. Zgodnie z ustawą o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa podstawą przy ustalaniu prawa do zasiłków i ich wysokości są zaświadczenia lekarskie wystawiane na odpowiednim druki, według wzoru określonego w przepisach (druk L4). W związku formą protestu lekarzy polegającą na zaprzestaniu wystawiania zaświadczeń na wymaganych drukach stanowisko w tej sprawie zajął Krzysztof Michałkiewicz, minister Pracy i Polityki Społecznej - Roszczenie ubezpieczonych o wypłatę świadczeń chorobowych przez pracodawców oraz przez ZUS może dotyczyć wyłącznie absencji chorobowej określonej na drukach ZUS ZLA. Zwolnienia na zwykłych blankietach o niezdolności do pracy nie mogą być podstawą do żadnych roszczeń o wypłatę świadczeń chorobowych przez pracodawców lub ZUS.
- Takie zaświadczenia mogą być natomiast podstawą do ewentualnego dochodzenia stosownego odszkodowania od lekarza na podstawie przepisów kodeksu cywilnego - mówi Małgorzata Bukała, rzecznik prasowy oddziału ZUS w Rzeszowie. - Każdy bowiem lekarz występując o wydanie upoważnienia do wystawiania zaświadczeń lekarskich o niezdolności do pracy, podpisał oświadczenie o przestrzeganiu zasad orzekania i wykonywania obowiązków wynikających z ustawy chorobowej. (Super Nowości)

Kronika kryminalna

Odcięli mu kawałek ucha!
* Do bulwersującego wydarzenia doszło w Medyce, gdy nad ranem do domu 38-letniego mieszkańca Medyki wtargnęli dwaj napastnicy, żądając wydania im pieniędzy, a gdy ofiara odmówiła, odcięto jej część ucha! Powiadomieni o napadzie przemyscy policjanci "namierzyli" sprawców już po zaledwie kilkudziesięciu minutach. Okazali się nimi pijani w sztok (2,5 i 3 promile) mieszkańcy Medyki: w wieku 25 i 27 lat, którym prawdopodobnie udało się skraść 20 złotych. Ranny mężczyzna trafił do szpitala, a jego oprawcy pod opiekę aparatu ścigania i wymiaru sprawiedliwości.

* W dniu 02.04 br. przy ul. Kraszewskiego czterech nieznanych mężczyzn, kopiąc nogami i uderzając rękoma w okolicę głowy dokonali pobicia mieszkańca Przemyśla. W wyniku zdarzenia pokrzywdzony doznał obrażeń w postaci bolesności mięśni przykręgosłupowych i obrzęku tkanki podskórnej.

* W dniu 05.04 br. przy ul Władycza 36-letni mężczyzna bez stałego miejsca zamieszkania, będąc w mieszkaniu pokrzywdzonego-mieszkańca Przemyśla i wykorzystując jego nieuwagę skradł należący do niego złoty sygnet o wartości 800 zł. Gdy pokrzywdzony ujawnił kradzież i zażądał zwrotu sygnetu, sprawca zagroził popełnieniem przestępstwa na jego szkodę. W wyniku podjętych czynności sprawcę zatrzymano i umieszczono w PDOZ , skradzione mienie odzyskano.

* W dniu 06.04 br. przy ul. Borelowskiego policjanci Referatu Patrolowo-Interwencyjnego KMP w Przemyślu zatrzymali w bezpośrednim pościgu 17-letniego mieszkańca Przemyśla, który dokonał umyślnego rozbicia szyby w drzwiach wejściowych do sklepu spożywczego. Wartość powstałych strat wynosi 300 zł na szkodę mieszkanki tej samej miejscowości.

* W dniu 04.04. br. przy ul. Wybrzeże Ojca Świętego Jana Pawła II nieznany sprawca po uprzednim zerwaniu kłódek w drzwiach sklepu z wnętrza skradł 6 sztuk radioodbiorników powodując straty 3. 790 zł na szkodę mieszkańca Przemyśla.

* W dniu 04.04 br. policjanci miejscowej KMP w wyniku pracy operacyjnej ujawnili, że 39-letnia mieszkanka Lwowa, posiadała w pokoju noclegowni 750 paczek papierosów różnych marek bez polskich znaków skarbowych akcyzy - uszczuplenie skarbu państwa wynosi 4920 zł.

* W dniu 04.04 br. 25-letni mieszkaniec Przemyśla kierując samochodem marki Toyota Corolla spowodował kolizję drogową na ul. Lwowskiej, po czym odjechał z miejsca zdarzenia. Kierującego zatrzymano w miejscu zamieszkania, po przebadaniu alkomatem stwierdzono, że znajduje się w stanie nietrzeźwości (1,95 promila), pobrano od niego dwukrotnie krew do badań na zawartość alkoholu.

* W dniu 01.04. br. policjanci Sekcji Ruchu Drogowego KMP w Przemyślu ujawnili, że 38-letni mieszkaniec Wapowiec pow. przemyski będąc w stanie nietrzeźwości (0,87mg/l i 0,89mg/l) kierował samochodem marki Mitshubishi Pajero, powodując kolizję drogową. Kierującemu zatrzymano prawo jazdy.

Reklama