Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 17.10-23.10.2005 r.

Przemyśl

Rusza długo oczekiwana budowa...
* Rusza długo oczekiwana budowa nowej siedziby dla Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej. Zakończenie prac przewidziano na połowę 2007 roku. Budowa gmachu miała się rozpocząć wiosną br. Z powodu przeciągających się formalności nastąpiło przeszło półroczne opóźnienie.
- Główny wykonawca prac budowlanych deklaruje, że budynek zostanie oddany w terminie - mówi Mariusz Olbromski, dyrektor MNZP. - Mam nadzieję, że nie będzie już żadnych przeszkód i roboty przebiegną bez zakłóceń. Koszt inwestycji to blisko 30 milionów złotych. Większość pieniędzy ma pochodzić z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Resztę dołoży Ministerstwo Kultury i Urząd Marszałkowski w Rzeszowie.
- Przemyśl ma szansę być pierwszym po wojnie miastem w Polsce, w którym powstanie nowy gmach muzeum, wybudowany od podstaw - dodaje Mariusz Olbromski. W tym roku dotychczasowa siedziba MNZP przy pl. Czackiego stała się własnością Kurii Greckokatolickiej. Została jej przyznana na mocy orzeczenia Komisji Majątkowej. Do czasu przeprowadzki muzeum będzie płacić czynsz za użytkowany obecnie gmach. (Nowiny)

* Urząd Miejski, biorący udział w akcji "Przejrzysta Polska", prosi o wypełnienie ankiety przez petentów, którzy załatwiali swoje sprawy w jego wydziałach. Zdaniem niektórych przemyślan, w całej akcji chodzić powinno nie o laurki i klapsy dla urzędników, lecz o wizję budzącego powszechne zaufanie magistratu, stwarzającego dobry klimat współpracy z obywatelami. C to za "przejrzyste" miasto, w którego serwisie informacyjnym trudno znaleźć sprawozdania z wykonania kolejnych budżetów? Jak można mówić o przejrzystości dla szarego obywatele, kiedy nawet radni nie mają dostępu do sprawozdań z działalności spółek miejskich? Dlaczego nie wiemy, ile konkretnie zarabiają najważniejsi urzędnicy? - Takie pytania pojawiają się od czasu do czasu nie tylko w sygnałach do lokalnych redakcji, ale też na rozmaitych internetowych forach. Jak sprawdziliśmy, są gminy, w których poziom informacji o ich działalności oraz władzach jest niższy (są takie, gdzie czas zatrzymał się na latach... 2002-2003) bądź porównywalny z tym poziomem, jaką oferuje się przemyślanom. Są jednak i takie samorządy, które prezentują wszystkie uchwały swoich rad, sprawozdania z wykonania budżetów i zmiany dokonywane w trakcie roku, wyniki podległych zakładów komunalnych, wszystkie transakcje dokonywane przez samorządy (np. sprzedaż działek i lokali) itp.
- Podobne informacje znajdują się również w naszym serwisie. Wiele z nich każdy chętny znajdzie też w Biuletynie Informacji Publicznej. Być może będzie jeszcze lepiej, gdy dokonana zostanie zapowiadana "reforma" serwisu BIP. Nie są tajemnicą zarobki, o których można się dowiedzieć w oświadczeniach majątkowych - zapewnia Witold Wołczyk z Kancelarii Prezydenta Miasta.
- Nie ma praktycznie tygodnia, aby w naszym serwisie nie pojawiły się jakieś nowości. Jesteśmy otwarci, reagujemy na każdy sensowny sygnał, nigdy nie było i nie ma tendencji do utajniania czegokolwiek - dodaje. (Super Nowości)

Bezpieczne przejście
* Przejście przez "zebrę" przy ulicę 3 Maja w Przemyślu, tuż obok pawilonu handlowego "Szpak", zawsze było dość ryzykowne. Teraz ma się to zmienić. Wielokrotnie informowaliśmy o przypadkach permanentnego łamania przepisów ruchu drogowego przez kierowców jadących ulicą 3 Maja w Przemyślu. Zwłaszcza tych, mających w nosie pieszych, chcących szczęśliwie pokonać przejście dla pieszych nieopodal popularnego "Szpaka". Doszło tam do kilku niepotrzebnych, nieszczęśliwych zdarzeń, włącznie z tragicznym, śmiertelnym wypadkiem, który zdarzył się właśnie na "zebrach". Na decyzję o zamontowaniu w tym miejscu sygnalizacji świetlnej trzeba było długo czekać. Na szczęście w końcu zapadła. Sygnalizatory ustawione zostały już dwa tygodnie temu, ale ponieważ procedury związane ze zmianą organizacji ruchu trwały ponad tydzień, światła w trzech kolorach zaczęły świecić od 13 października. Dyrektor Zarządu Dróg Miejskich Jacek Cielecki: - Na uruchomienie sygnalizacji otrzymaliśmy pieniądze od wojewody podkarpackiego w ramach ogólnopolskiego programu likwidacji miejsc niebezpiecznych, prowadzonego przez ministra infrastruktury pod nazwą Krajowy Program Poprawy Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego "Gambit 2000". Mam nadzieję, że dzięki temu znacznie poprawi się bezpieczeństwo pieszych. (Życie Podkarpackie)

* Na pl. Dominikańskim trwają prace przy wykonywaniu nowej nawierzchni. Niektórym mieszkańcom miasta i historykom nie podoba się fakt, że przed przystąpieniem do tych prac, nie zbadano terenu, gdzie jak wiadomo stał jeden z najokazalszych kościołów w mieście i znajdował się cmentarz miejski. Obecnie na placu Dominikańskim stoi dawny, klasztorny budynek, w którym swoją siedzibę ma starostwo przemyskie. O tym zespole klasztorno-kościelnym, pierwsze wzmianki pochodzą z czasów średniowiecza. - Pewne źródła z XVI wieku podają, że w tym miejscu stał kościół i mieścił się cmentarz - mówi Andrzej Koperski, archeolog. - W 1787 roku Austriacy rozebrali ten kościół, ale fundamenty tej budowli zachowały się pod ziemią. Ten obiekt to znana przemyska budowla, widoczna na szkicu miasta w 1617 roku. Był to jeden z czołowych obiektów sakralnych Przemyśla. Fundamenty kościoła, które zachowały się po zaborze austriackim, zostały częściowo zniszczone w latach ostatniej wojny, gdy prawobrzeżny Przemyśl, przez pewien okres należał do ZSRR. Żołnierze sowieccy w tym miejscu zbudowali sobie schron. Na szczęście została spora partia zarysów fundamentów, które do dzisiaj nie są dokładnie zbadane. Dlatego też osoby interesujące się historią miasta, twierdzą, że należałoby przeprowadzić badania tego miejsca, odsłonić przynajmniej część fundamentów, a może nawet pokazać je na zewnątrz, jako atrakcję turystyczną. Taki pomysł sprawdził się już na wzgórzu zamkowym w Przemyślu, gdzie wyeksponowano fundamenty wczesnośredniowiecznej rotundy i palatium. - Nie wiadomo dokładnie gdzie są fundamenty kościoła, bo kamienie z tej budowli Austriacy używali do różnych celów- mówi Andrzej Koperski. - W trakcie prac na placu Dominikańskim, odkryto także ślady cmentarza, który znajdował się w okolicach kościoła. W obrębie budynku, gdzie obecnie mieście się starostwo, wykopano fragmenty szkieletów ludzkich. Dalsze prace na tym cmentarzu, pozwoliłyby określić jak wyglądał pochówek w ówczesnych czasach, jakie uposażenie dawano na "ostatnią drogę" zmarłym, być może udałoby się odnaleźć resztki ubioru chowanych osób, trumien, w których grzebani byli zmarli. Takie odkrycia ważne są pod względem antropologicznym. Na placu Dominikańskim, Zarząd Dróg Miejskich w Przemyślu, prowadzi prace związane z remontem i kładzeniem nowej nawierzchni. - Jest alejka zrobiona od "Schodów Rycerskich" przez plac Dominikański, a także wykonano ozdobna nawierzchnię koło pomnika Adama Mickiewicza- wylicza Witold Wołczyk z Kancelarii Prezydenta Miasta Przemyśla. - Część zrobiona chodników jest kostką brukową, a reszta- kostką granitową. Zieleń ma być tam, gdzie obecnie jest brzydkie klepisko. Żadne prace na tym miejscu nie odbywają się bez zgody konserwatora zabytków. Nic, co znajduje się pod ziemią nie zostanie zniszczone i pozostanie w dotychczasowym stanie. Jest to bardzo ciekawe dla miasta miejsce i na pewno do tematu prac archeologicznych na placu Dominikańskim będzie można wrócić, w bardziej sprzyjającym czasie. (Super Nowości)

Rekordowy herbarz
* Rekordową, pod względem liczby eksponatów, kolekcję herbów szlacheckich Rzeczypospolitej zamieścił w Internecie Andrzej Brzezina Winiarski. To największy, skatalogowany herbarz w Polsce. Zawiera zeskanowane komputerowo wizerunki herbów z terenów Rzeczypospolitej. Oprócz polskich, także z Rusi i Litwy. Znajduje się na stronie www.herbarz.ptvk.pl. - Herbarz zacząłem robić wiosną tego roku. Opierałem się na fachowej literaturze. Postanowiłem go zadedykować Janowi Pawłowi II. Dlatego chciałem zdążyć przed 16 października, czyli 27. rocznicą wyboru Karola Wojtyły na papieża. Udało się, choć chwilami było trudno - wspomina pan Andrzej. Na razie herbarz istnieje tylko w wersji elektronicznej. Jego twórca chce go wydrukować i przekazać na wystawę. Zamierza również wydać go na płycie CD. Na tej samej stronie internetowej zamieścił również 20 tys. alfabetycznie ułożonych nazwisk szlacheckich.
- Moją stronę odwiedza dziennie ok. 150 osób. Każdego dnia dostaje kilkanaście e-mail. niektóre z jakimiś wskazówkami czy radami. (Nowiny)

* Żeby zdobyć dowody na arogancję prezesa PGM, niektórzy właściciele mieszkań... ukradkiem nagrywają rozmowy w jego gabinecie na dyktafon. Jerzy Szynal, właściciel mieszkania administrowanego przez PGM: - Pan prezes wykazuje się taką arogancją i apodyktycznym sposobem bycia, że to po prostu skandal!... Prezes PGM Zbigniew Duszyk: - Traktuję każdego tak, jak na to zasługuje... A jeśli ktoś naszej firmie zarzuca czy insynuuje oszustwo, wszystko krytykuje, a na niczym się nie zna - potrafię nawet wyprosić za drzwi! Jerzy Szynal mieszka w Warszawie. W Przemyślu bywa m.in. w sprawie mieszkania, jakie posiada w jednej z kamienic przy Piłsudskiego. - Prezes Duszyk łamie wszelkie zasady obowiązujące urzędnika! - mówi o swoich spotkaniach z szefem PGM. Do takiej konkluzji Jerzy Szynal doszedł po nieudanej próbie wyjaśnienia wątpliwości dotyczących wymiany kotła, przy pomocy którego ogrzewana jest m.in. jego kamienica: - Poszedłem na spotkanie naszej wspólnoty mieszkaniowej z panem prezesem. Kiedy zadałem mu kilka pytań dotyczących tego kotła, zareagował krzykiem i awanturą: "Kto pan jest? Jakie pan ma wykształcenie?! Jakim dyplomem pan dysponuje, żeby ze mną rozmawiać? Jeśli zechcę, to pana stąd wyrzucę!". Kiedy zapytałem, dlaczego wybrano taką firmę wykonawczą, a nie inną, prezes odparł: "Bo tak chciałem!". Kiedy zwróciłem uwagę na wysokie koszty i fakt, że wielu mieszkańców naszej kamienicy to niezamożni emeryci, prezes powiedział wprost: "To mnie nie obchodzi!...". Wątpliwości dotyczących kotłowni i decyzji w tej sprawie podejmowanych przez PGM Jerzy Szynal ma mnóstwo (w skrócie: podejrzewa, że nowa kotłownia to bomba z opóźnionym zapłonem, a koszty jej zainstalowania, ponoszone m.in. przez właścicieli mieszkań, są niepokojąco wysokie). Zapewnia, że usiłował je rozwiać w rzeczowej rozmowie z prezesem, lecz rzeczowej rozmowy nie było: - Kolejne spotkanie z panem Duszykiem nagrałem więc na dyktafon, bo jego zachowanie i sposób traktowania ludzi jest po prostu niebywały!... Prezes PGM Zbigniew Duszyk pamięta Jerzego Szynala właśnie z powodu dyktafonu: - Co ja mogę myśleć o kimś, kto ukradkiem nagrywa rozmowę?... Ładne to nie jest! Ten pan przyszedł na zebranie i zaczął podważać nasze kompetencje, fachowość i wiarygodność. Był naszym gościem, a po prostu nas obrażał. (Życie Podkarpackie)

* Henryk Popiacki z żona Zofią od wielu lat starają się bezskutecznie o wymianę starych drewnianych okien. Podobny problem mają mieszkańcy około 70 proc. budynków administrowanych przez PGK. Henryk Popiacki z żona Zofią upychają szpary w oknach gąbkami, szmatami, a same okna przywiązuje drutami. Inaczej zamarzliby.
- O, proszę popatrzeć. Okna są zamknięte, uszczelnione jak tylko można, a i tak wieje. Wystarczy rękę przyłożyć - mówi pan Henryk. O wymianę okien Popiaccy starają się od 1998 roku. Mieszkają w starej kamienicy przy ul. Kopernika, należącej do Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej.
- Składamy prośby, różne pisma i tylko dostajemy odpowiedzi, że może za jakiś czas, już niebawem itd. - mówi pani Zofia. Są zawiedzeni, bo regularnie płacą czynsz, 115 złotych miesięcznie. Nie zalegają z żadnymi opłatami, np. za wodę czy prąd.
- Zaproponowali nam, abyśmy wymienili okna za własne pieniądze, a oni nam to będą odliczać z czynszu. Tylko skąd my mamy wziąć na okna. Utrzymujemy się jedynie z 467 złotych renty żony - twierdzi pan Henryk. Władze miejskie tłumaczą się brakiem pieniędzy i długą kolejką czekających na nowe okna.
- W tej chwili na liście jest 500 podań. W ok. 70 proc. budynków administrowanych przez PGM powinna być wymieniona stolarka okienna. Niestety nie mamy pieniędzy, aby wykonać wszystkie remonty - mówi Witold Wołczyk z Kancelarii Prezydenta Miasta. Wyjaśnia, że lista lokatorów czekających na nowe okna jest stale weryfikowana. Prace wykonywane są w najpilniejszych przypadkach.
- Na listę stale wpisywane są nowe osoby. Pieniądze na wymianę okien pochodzą z czynszy. A nie ma co ukrywać, że część osób nie płaci - twierdzi Wołczyk.
- 3 października dostałem kolejne pismo, tym razem podpisane przez zastępcę prezydenta Ryszarda Lewandowskiego. Pisze, że PGM powinien wymienić moje okna w tym roku. Październik zbliża się do końca, idzie zima. Pewnie znowu nas tylko zwodzą - podejrzewa pan Henryk.
- Jeszcze w tym roku ci państwo powinni mieć wymienione okna - twierdzi Wołczyk. (Nowiny)

Manewry w Twierdzy Przemyśl
* Pomimo ostrożności ze strony służb kontrwywiadowczych, naszemu reporterowi udało się podpatrzeć, jak przebiegały 3. manewry w Twierdzy Przemyśl. Ustaliliśmy, że w manewrach wzięły udział dwa regimenty (męski i żeński) oraz spora grupa ochotników z pospolitego ruszenia. Uczestnicy po zbiórce pod Bramą Sanocką przemieścili się w rejon ześrodkowania koło Jaksmanic. Tam rozpoczęły się pierwsze walki. Piechocie, która musiała sforsować wytrwale bronione, prywatne umocnienia, przyszła z pomocą konnica i fort Mogiłki został zdobyty. Stamtąd marszem ubezpieczonym regimenty ruszyły na fort III Łuczyce. Tutaj okazało się, że zapasom zgromadzonym w twierdzy zagraża plaga myszy, więc gen. Hołówka natychmiast zorganizował skrócony kurs uzbrajania żółtym serem łapek na myszy. Pomimo trwającego akurat ostrzału uczestniczki ukończyły szkolenie z pozytywnym wynikiem. Chwilę potem generał (zapominając wydać maski p.gaz) zarządził ogólne obieranie cebuli. Na szczęście wiatr od Wiaru rozwiał trujące opary i regimenty, nie uroniwszy ani jednej łzy, mogły ruszyć do szturmu na fort IV Optyń. (Życie Podkarpackie)

* Po raz pierwszy w historii Urzędu Miejskiego w Przemyślu toczy się postępowanie dyscyplinarne w stosunku do urzędnika mianowanego. Został oskarżony o rażące naruszanie przepisów, antydatowanie wniosków i mobbing. Postępowanie w stosunku do Arkadiusza S. zostało wszczęte na wniosek rzecznika dyscyplinarnego, który domaga się wydalenia go z pracy. Arkadiusz S. zatrudniony był w magistracie od 5 grudnia 1997 roku na stanowisku naczelnika wydziału finansowego. Pracował tam do 14 kwietnia 2004 roku, a dzień później został audytorem wewnętrznym. Podczas kontroli wewnętrznej wyszło na jaw, że dysponując pieczątkami, a nie będąc już naczelnikiem wydziału finansowego, wydawał decyzje o umorzeniu podatku od środków transportowych. Zdaniem komisji dyscyplinarnej pierwszej instancji dla mianowanych pracowników samorządowych, wobec tych osób czy podmiotów, które o takie decyzje się starały, nie przestrzegano m.in. przepisów ordynacji podatkowej dotyczących przeprowadzenia postępowań dowodowych, a przepisy prawne były w sposób rażący naruszane. Komisja stwierdziła ponadto, że Arkadiusz S. dopuszczał się mobbingu w stosunku do podległych mu pracowników wydziału, wywierając na nich niedozwoloną presję. Dochodziło też do antydatowania wniosków.
- Wnioski pod względem formalnym były niekompletne. Zdarzyła się też taka sytuacja, że strona ubiegała się o umorzenie części zaległości podatkowej, a umorzono jej całość - mówi jeden z dobrze poinformowanych urzędników magistrackich (nazwisko do wiadomości redakcji). Obecnie Arkadiusz S. został zwolniony z wykonywania obowiązków zawodowych, ale zgodnie z przepisami pobiera wynagrodzenie. Orzeczenie I instancji jest nieprawomocne. Sprawę urzędnika rozpatrzy jeszcze II instancja, jeśli jego odwołanie spełniać będzie wszystkie wymogi formalne. Niezależnie od postępowania dyscyplinarnego w przemyskim magistracie toczy się śledztwo prokuratorskie w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa przez Arkadiusza S. z art. 231 par. 1 kk, czyli dotyczące przekroczenia uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego. (Super Nowości)

Dzień Papieski
* Po raz pierwszy Dzień Papieski odbył się bez Ojca Świętego Jana Pawła II, ale - jak podkreślali wszyscy uczestnicy - w duchowej łączności z Nim i na modlitwie w Jego intencji. Dzień Papieski obchodzony jest od 2001 r., w niedzielę poprzedzającą rocznicę wyboru kardynała Karola Wojtyły na papieża. Święto ustanowione zostało przez Episkopat Polski. "Chcemy w ten sposób upamiętnić na całe stulecia dzieło i myśl wielkiego Polaka" - wyjaśnił prymas Polski kard. Józef Glemp. Przemyskie uroczystości odbyły się w duchu ekumenizmu, o który Jan Paweł II tak bardzo zabiegał. Na obchody wszystkich wiernych wspólnie zapraszali metropolita przemyski abp Józef Michalik oraz metropolita przemysko-warszawski obrządku greckokatolickiego abp Jan Martyniak. Już w przeddzień obchodów w przemyskiej Bazylice Archikatedralnej odbyła się modlitwa młodych o rychłą beatyfikację Jana Pawła II - "Santo Subito". Niedzielne (16 bm.) uroczystości zainaugurowane zostały na przemyskim rynku Pielgrzymką Młodych oraz uroczystą Mszą św. w Archikatedrze. Wszyscy chętni mogli zwiedzić Salę Papieską w przemyskim Muzeum Archidiecezjalnym, gdzie już od 27 lat gromadzone są przedmioty związane z Janem Pawłem II. Popołudniowa część obchodów rozpoczęła się w kościele oo. Franciszkanów koncertem Przemyskiej Orkiestry Kameralnej. Od g. 19 na rynku trwał natomiast koncert Artyści Przemyśla i Lwowa w hołdzie Ojcu Świętemu. Na koniec dnia przy pomniku Orląt Przemyskich odbyło się nabożeństwo Pan kiedyś stanął nad brzegiem... Wzdłuż wybrzeża Jana Pawła II, jak ponad pół roku temu, rozbłysły światła zniczy i świec. Celebra trwała dokładnie 37 minut. O g. 21.37, czyli w godzinie śmierci papieża Polaka, nad brzegami Sanu rozbrzmiały słowa Barki. (Życie Podkarpackie)

J A R O S Ł A W

Zesłabł podczas rozprawy
* Proces antoniego Jarosza, byłego rektora Wyższej Szkoły Zawodowej odroczono do przyszłego czwartku. Oskarżony zasłabł na sali rozpraw. Na wózku inwalidzkim przewieziono go do radiowozu, którym pojechał do aresztu. Proces, który rozpoczął się w czwartek trwał zaledwie godzinę. Prokurator zdążył zarzucił Jaroszoszowi nieprawne przyjęcie ponad 230 tys. zł wynagrodzenia z funduszy uczelni i kierowanie gróźb karalnych pod adresem Ewy Kłak-Zarzeckiej, dziennikarki lokalnego tygodnika. Zgodziła się zostać oskarżycielem posiłkowym
- To farsa, to pomówienia, to sprawa polityczna - bronił się Jarosz. Podczas rozprawy Jarosz parokrotnie podkreślał, że jego stan zdrowia nie jest najlepszy. Nie przeszkadzało mu to jednak w wyliczaniu krzywd doznanych od komunistów za (jak twierdzi) jego działalność solidarnościową. W międzyczasie prosił o wodę, bo poczuł się słabo i "widział podwójnie". Składając obszerne wyjaśnienia w sprawie przyjęcia blisko ćwiermilionowej nagrody całą odpowiedzialność przerzucał na niezawisły - jak twierdził - senat uczelni i prawników.
- Jestem inżynierem budownictwa wodnego, menadżerem, ekonomistą. Nie znam się na prawie - wyjaśniał sędziemu i prokuratorowi. Chwilę później nagle osunął się na podłogę. Wezwany lekarz stwierdził u oskarżonego kłopoty z ciśnieniem. Salę rozpraw opuścił na wózku, którym podwieziono go do policyjnego radiowozu. Jarosz przebywa w areszcie w Załężu k. Rzeszowa. Trafił tam pod zarzutem m.in. korupcji. Jak udało się nam ustalić, w czwartek, po powrocie do celi, były rektor czuł się już dobrze. (Nowiny)

* Ościenne gminy nie chcą dopłacać do kursów autobusów MZK. W związku z deficytem środków, dyrektor zakładu planuje zlikwidować niektóre linie autobusowe. Miejskiemu Zakładowi Komunikacji w Jarosławiu brakuje do końca roku 66 tys. 500 zł na to, by autobusy kursowały tak jak do tej pory. Już dwa tygodnie temu zostały zawieszone kursy na niektórych liniach. Dyrektor MZK Tadeusz Lewko zapowiada, że jeżeli władze ościennych gmin oraz władze miasta Jarosławia nie dofinansują budżetu MZK, wówczas będzie zmuszony podjąć decyzję o likwidacji kolejnych kursów. - Do tej pory radziliśmy sobie, ponieważ straty na nierentownych kursach pokrywaliśmy z zysku, jakie przynosiły kursy w godzinach szczytowych. Teraz już nie tylko nie opłacają się popołudniowe i weekendowe kursy autobusów, znacznie mniej pasażerów jeździ też w godzinach szczytu. Próbowaliśmy łączyć kursy, na przykład "szóstki" z "zerówką", ale to nie przynosi oczekiwanych oszczędności. Drożejące paliwo i spadek liczby pasażerów prowadzi do coraz większych strat. Dyrekcję czekają rozmowy z przedstawicielami władz miasta. Na razie dyrektor osobiście poinformował radnych o planowanej likwidacji nierentownych kursów, z którą wiąże się też redukcja zatrudnienia. (Życie Podkarpackie)

P R Z E W O R S K

* W mieście powstanie Dom Dziennego Pobytu dla Osób Niepełnosprawnych Umysłowo powyżej osiemnastego roku życia. To efekt apeli rodzin tych osób. Termin otwarcia początek listopada. Obecnie trwają prace adaptacyjne budynku przy ulicy Niepodległości, który miasto za symboliczną opłatę wydzierżawiło od prywatnej osoby. W powiecie przeworskim jest około 1000 osób niepełnosprawnych umysłowo, w tym 40 dorosłych. Opieka nad chorymi jest często okupiona przez najbliższych masą wyrzeczeń a nawet rezygnacją z pracy.
- W mieście działają Warsztaty Terapii Zajęciowej, przy fundacji "Wzrastanie", jednak przyuczają tylko dzieci i młodzież do 18 roku życia - mówi Maria Wołtosz, dyrektor tamtejszego ośrodka. - Nie jesteśmy w stanie zapewnić opieki dodatkowo czterdziestu dorosłym osobom. Poza tym mogłoby to nieść przykre konsekwencje dla młodszych. Rodziny niepełnosprawnych pisały listy do władz. - Otrzymywaliśmy wiele pism z prośbą o zorganizowanie domu, w którym chorzy będą mieli zapewnioną fachową opiekę i nauczą się wykonywać wiele pożytecznych czynności - mówi Leszek Kisiel, zastępca burmistrza. - Kiedy nadarzyła się okazja wynajęcia dużego budynku za niewielkie pieniądze, miasto postanowiło spełnić potrzeby tych mieszkańców - dodaje. Dom ma zapewniać opiekę dzienną 25 osobom dorosłym od poniedziałku do piątku, od godz. 8-16. Będą w nim zatrudnieni: psycholog, lekarz, terapeuta, rehabilitant oraz opiekunowie. Rolą specjalistów będzie przystosowanie niepełnosprawnych do czynności ułatwiających im codzienne życie, a także odkrywanie w podopiecznych drzemiących talentów. (Nowiny)

* Od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności grozi 18-letniemu młodzieńcowi z powiatu przeworskiego, który jest podejrzany o przechowywanie i rozpowszechnianie materiałów z pornografią dziecięcą. Wszystko zaczęło się od tego, że pracownicy Hotline Polska (organizacja monitorująca zasoby Internetu) znaleźli krążące w sieci wyjątkowo odrażające materiały pornograficzne z udziałem dzieci. Zgodnie z obowiązująca procedurą powiadomiono o tym odpowiedni wydział Komendy Głównej Policji, którego funkcjonariusze szybko ustalili, że materiały pornograficzne trafiły do sieci z komputera zainstalowanego na Podkarpaciu, a konkretnie w jednej z podprzeworskich miejscowości. W tej sytuacji sprawę przekazano do Komendy Powiatowej Policji w Przeworsku. Policjanci z Sekcji do Walki z Przestępczością Gospodarczą, przy współpracy z fachowcami od komputerów z KWP w Rzeszowie, potrzebowali zaledwie kilkunastu godzin, żeby dokładnie namierzyć właściciela komputera. Okazał się nim 18-letni uczeń jednej ze szkół średnich. Został on zatrzymany, a jego komputer trafi do policyjnego laboratorium, gdzie bez problemu znaleziono na twardym dysku kilkaset zdjęć pornograficznych, na których występowały dzieci. W tej chwili policjanci na podstawie informacji odzyskiwanych z twardego dysku starają się ustalić, skąd 18-latek ściągał owe materiały i komu je przekazywał. Jeżeli potwierdzą się podejrzenia, młodzieńcowi grozi nawet do 5 lat pozbawienia wolności. Sprawa ma charakter rozwojowy i nie wyklucza się dotarcia do innych "amatorów" takich obrazków. (Życie Podkarpackie)

Uczelnia w Przeworsku?
* Władze miasta zabiegają o utworzenie filii rzeszowskiej Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania o kierunku sportowym. Jak informuje burmistrz Janusz Magoń, przeprowadzono już zaawansowane rozmowy z prof. Tadeuszem Pomiankiem, rektorem Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, o wynajem jednego skrzydła budynku Szkoły Podstawowej nr 1 im. Jana Pawła II na działalność uczelni. Miałyby tu powstać nowe kierunki sportowe - rehabilitacja i propagowanie zdrowego stylu życia. Obecnie władze czekają na zgodę ministerstwa edukacji na uruchomienie nowych kierunków kształcenia. Jeśli nadejdzie dobra opinia, to na początku wiosny ruszy uczelnia.
- Warunki dla szkoły o takim profilu są wymarzone. Sale gimnastyczne, boiska, basen - wymienia Barbara Motyka, dyrektor SP nr 1. - Pod względem zaplecza sportowego jesteśmy najlepsi na Podkarpaciu - dodaje. O trafności pomysłu wynajęcia szkoły uczelni zapewniał niedawno burmistrz Janusz Magoń podczas sesji rady miasta. - Opłata za dzierżawę części szkoły znacznie odciąży budżet i pokryje całe jej roczne utrzymanie. Co ważne, zajęcia na uczelni nie będą kolidować z zajęciami w szkole podstawowej, czego się obawiają rodzice dzieci. Nasze dzieci są dla nas najważniejsze - dodaje. Obecnie z powodu niżu demograficznego prawie połowa klas w szkołach podstawowych stoi niewykorzystana. Jak wynika ze statystyk, w latach 90. szkoła podstawowa nr 1 liczyła 1500 uczniów. Teraz zaledwie 1250. Jedyne, co się nie zmienia, to wciąż są bardzo wysokie opłaty. - Roczne utrzymanie szkoły nr 1 wynosi bez wynagrodzeń dla nauczycieli 750 tysięcy zło. Skąd wziąć na to pieniądze? - rozkłada ręce Barbara Motyka. Gdyby w Przeworsku powstała filia WSIiZ, byłaby to druga uczelnia w mieście po działającym rok Nauczycielskim Kolegium Językowym.
- Z ostatnich informacji, jakie otrzymałem, wynika, że to najlepsze Nauczycielskie Kolegium Językowe na Podkarpaciu - mówi burmistrz Janusz Magoń. - Świadczy o tym chociażby fakt, że w tym roku szkolnym na jedno miejsce w uczelni przypadło aż pięciu kandydatów. (Nowiny)

R E G I O N

"Mrówki" strajkują...
* Około 60- osób blokowało w czwartek terminal na pieszym polsko-ukraińskim przejściu granicznym. Straż Graniczna przygląda się sytuacji, ale na razie nie zamierza używać siły. "Mrówki", czyli ludzie trudniący się przygranicznym handlem papierosami i alkoholem protestują przeciwko restrykcyjnym przepisom celnym.
- Jako mieszkańcy strefy przygranicznej jesteśmy dyskryminowani - uważa 40-letni przemyślanin. - Możemy przenieść przez granicę tylko paczkę papierosów i butelkęwódki. Pozostali mają ulgi. Z tego powodu w ostatnich tygodniach "mrówki" masowo zaczęły zmieniać meldunek. Kilkaset osób, chcąc ominąć prawo, fikcyjnie zameldowało się na pobyt czasowy w różnych miejscowościach poza strefą przygraniczną. Zdaniem celników takie rozwiązanie nie daje im prawa do wnoszenia większej ilości papierosów i alkoholu.
- Nie dopuścimy do łamania przepisów - zapewnia Małgorzata Eisenberger - Blacharska, rzecznik Izby Celnej w Przemyślu. - Nie my je stanowimy, a jedynie egzekwujemy. W czwartek protestujący podzielili się na grupy. Jedna nadal okupowała wejście do terminala w Medyce. Druga udała się na spotkanie z celnikami. Rozmowy nie przyniosły przełomu.
- Nie ustąpiły - deklarują "mrówki". - Zostaniemy tutaj do momentu, aż celnicy przestaną interpretować przepisy na naszą niekorzyść. Protest handlarzy spowodował zamęt. Podróżni, którzy chcą pieszo przekroczyć granicę są przeprowadzani przez drogowe przejście graniczne - Osoby blokujące terminal zachowują się spokojnie - informuje por. Elżbieta Pikor, rzecznik Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. - Na razie nie będziemy używać siły. (Nowiny)

* Uczniowie i ich rodzice są zbulwersowani. Już kilka miesięcy temu powinni dostać stypendia unijne. Pieniędzy nie ma i długo nie będzie. Powód - urzędnicy nie potrafią uporać się z wnioskami.
- Najbardziej boli mnie to, że czekam już tyle miesięcy, a urzędnicy wciąż mnie zwodzą i obiecują coraz to nowe terminy wypłat - denerwuje się Wiesława Kopała z Medyni Głogowskiej. Na stypendia unijne czekają tysiące uczniów. Z Rzeszowa, Tarnobrzega, powiatów: kolbuszowskiego, mieleckiego, tarnobrzeskiego i gmin: Głogów Młp. i Grębów. Urzędnicy w kółko powtarzają, że powodem opóźnień są błędy w fakturach i wnioskach, które muszą wychwycić i poprawić. Rodzice nie rozumieją jednak dlaczego to tak długo trwa, skoro każdy dokument przegląda kilku urzędników. Najpierw w gminie, potem w Urzędzie Marszałkowskim, a w końcu u wojewody. Bywa i tak, że to, co zatwierdzi jeden, odrzuci drugi. Stypendiów na pewno na razie nie dostaną uczniowie z Tarnobrzega. Miasto do tej pory nie złożyło nawet wniosku o zaległe pieniądze. Na wypłaty poczeka też młodzież z Rzeszowa, bo w ich dokumentach wciąż są pomyłki.
- Jestem zły na Rzeszów. Od lipca nie potrafią przygotowań rozliczeń, mimo że im pomagamy - mówi Marian Duda z Urzędu Marszałkowskiego. Stanisław Sienko, dyrektor wydziału edukacji Urzędu Miasta w Rzeszowie, nie czuje sie winny. Twierdzi, że błędy popełnili rodzice, którzy wnioski wypełniali. Za opóźnienia wini także pracowników marszałka, którzy zwlekają ze sprawdzeniem dokumentów. Stypendystów denerwuje biurokracja i urzędnicze tłumaczenie.
- To nie nasza wina, że ktoś źle wypełnił faktury. Nie można tego szybciej sprawdzić? - irytują się Marta Dymczak i Aneta Balicka, uczennice Zespołu Szkół Gospodarczych w Rzeszowie. Ile potrwa jeszcze poprawianie dokumentów i kiedy będą wypłaty?
- W przyszłym tygodniu będzie wiadomo, czy w dokumentach, które dostaliśmy do sprawdzenia z 3 powiatów i 2 gmin, znów nie znajdziemy błędów. Jeżeli będą dobre, to wojewoda podpisze zgodę na wypłaty - mówi Joanna Budzaj, rzecznik wojewody. Jeżeli jednak urzędnicy znów znajdą pomyłki -sprawdzanie zacznie się od nowa. (Nowiny)

* W ciągu trzech kwartałów bieżącego roku pijani kierowcy zabili na podkarpackich drogach 41 osób. To o 12 więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. O 63 wzrosła też liczba wypadków spowodowanych przez pijanych kierowców. Policjanci rzadziej niż rok temu łapią jadących na dwóch gazach. W ciągu pierwszych trzech kwartałów bieżącego roku na Podkarpaciu wydarzyło się mniej wypadków drogowych niż w tym samym czasie w zeszłym roku. Ich liczba zmalała o 69. Rok temu policja odnotowała 1699 wypadków, teraz - 1630. Nie oznacza to, że na drogach zrobiło się bezpieczniej. W wypadkach zginęło już 201 osób. Rok temu ofiar było 197. Wzrosła więc wyraźnie statystyczna liczba zabitych przypadająca na sto wypadków. Rok temu było to 11,6, obecnie jest 12,33. Ten wskaźnik dramatycznie odbiega od europejskich statystyk. Na przykład na niemieckich drogach ginie przeciętnie od 3 do 5 osób na 100 wypadków. Podobnie jest w innych krajach Zachodniej Europy. Kolejny problem, z którym nie mogą sobie poradzić funkcjonariusze aparatu ścigania i wymiaru sprawiedliwości, to nietrzeźwość za kierownicą. W tym roku w wypadkach, spowodowanych przez nietrzeźwych, zginęło już 41 osób, czyli aż o 12 więcej niż rok temu. O 63, czyli niemal o 32 proc., wzrosła też liczba wypadków z udziałem pijanych uczestników ruchu. Te liczby pokazują, że walka stróżów prawa z nietrzeźwymi kierowcami jest nieskuteczna. Podkarpaccy policjanci zatrzymali w tym roku mniej niż rok temu nietrzeźwych kierowców. Ich liczba zmalała o prawie 1,5 tys. Co to oznacza? Tylko tyle, że policjanci są mniej skuteczni i więcej pijanych jeździ nie niepokojonych przez stróżów prawa. Rosnąca liczba wypadków z udziałem nietrzeźwych dramatycznie tego dowodzi. Najwyższy czas, żeby policja, prokuratury i sądy zjednoczyły swe siły i zaczęły rzeczywiście i skutecznie walczyć z tą plagą naszych dróg. (Super Nowości)

Kronika kryminalna

* W minioną niedzielę, w trakcie IV-ligowego meczu Żurawianki z Sokołem Nisko, pod stadion podjechała zmotoryzowana grupka 16 - 20 kibiców Czuwaju. Po sforsowaniu bocznej bramy, wtargnęła na stadion i zaatakowała spokojnie zachowujących się fanów gospodarzy spotkania, z których kilku pobito, a jednego - na oczach 300 osób - dotkliwie skopano. Jeśli na policję zgłoszą się osoby pokrzywdzone i świadkowie zajścia, podjęte zostaną czynności zmierzające do ukarania sprawców tego bezprecedensowego, bandyckiego napadu. Już w trakcie bitwy powiadomiono policję, ale ta przyjechała na miejsce tuż po tym, jak bandyckie komando (w dwóch maluchach, matizie, mercedesie z przyciemnianymi szybami, i chyba fordzie escorcie) odjechał w kierunku Przemyśla. W wyniku pościgu, w sąsiedztwie cegielni przy ul. Ceramicznej ujęto uciekającego kierowcę (był trzeźwy) i dwóch pasażerów (po "jednym piwie") malucha, który wizytę w Żurawicy okupił stratą szyb (wybitych w zamieszaniu przy ucieczce sprzed stadionu. Policja dysponuje danymi trzech uczestników "wypadu" na stadion Żurawianki. To, czy odpowiedzą za swój wybryk, zależy tylko od zeznań świadków zdarzenia. Problem jednak w tym, czy tacy się znajdą? Kibole Czuwaju dali popis swoich możliwości zaledwie dzień po tym, jak solidną lekcję "dobrego zachowania" otrzymali pseudokibice Polonii, którzy wybrali się Nowej Sarzyny (tydzień wcześniej niszczyli na własnym stadionie ławki i byli swoich ochroniarzy), a za swoje zachowanie stanęli przed sądem. Ciekawe tylko, czy władze obu klubów nadal będą wpuszczać ich za darmo na stadiony, podczas gdy nie powinni tam się znajdować za żadne pieniądze? Czy dalej usprawiedliwieniem postawy strusia przemyskich działaczy będzie naiwne tłumaczenie "Przecież ktoś musi nam kibicowac"?

Mają dużo pracy...
* Ponad 20 tysięcy paczek papierosów wartych blisko 100 tys. złotych zarekwirowali strażnicy graniczni. Ujęli również nielegalnych imigrantów. Miniony weekend był wyjątkowo pracowity - ocenia por. Elżbieta Pikor, rzecznik Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu.
- Największą kontrabandę odkryliśmy na przejściu granicznym w Korczowej. Wracający z Ukrainy do Polski mieszkaniec Kielc miał w ciężarówce 18 tys. paczek "cygarów". Ukrył je w skrytkach. Przemytnika czeka postępowanie karno-skarbowe. Pecha mieli również kierowcy łady i opla. W ich samochodach strażnicy graniczni znaleźli nie tylko duże ilości papierosów, ale również sporo alkoholu.
- W odległości 3 km od granicy funkcjonariusze SG z Krościenka ujęli 10 nielegalnych imigrantów z Wietnamu - dodaje por. Pikor. - Byli to młodzi ludzie: 7 mężczyzn i 3 kobiety. Chcieli dostać się do Niemiec. Imigranci nie dotarli do upragnionego celu. Zostali przekazani służbom granicznym Ukrainy.

* 44-letni przemyślanin nie żyje. Zginął w poniedziałkowym wypadku na ulicy Jagiellońskie. Został potrącony przez małego fiata. Kierująca nim 25-latka odjechała z miejsca zdarzenia, ale później sama zgłosiła się na policję. Ucieczkę tłumaczyła szokiem. Była trzeźwa.

* Przy ul. Bohaterów Getta w Przemyślu nieznany sprawca wybił szybę w sklepie motoryzacyjny. Wstawienie nowej będzie kosztować 350 zł. Natomiast znany sprawca (jak ustaliła policja, 26-letni mieszkaniec Przemyśla) wybił 7 szyb w drzwiach do klatek schodowych w blokach Przemyskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Szkody wyceniono na 1176 zł.

Reklama