Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 27.12-02.01.2005 r.

Przemyśl

Nauczyciele dla uczniów
* Nawet 100 złotych miesięcznie mogą otrzymać niezamożni uczniowie Zespołu Szkół Elektronicznych i Ogólnokształcących. Na te stypendia składają się nauczyciele, ale dołączają też inni sponsorzy.
- Nie są to duże kwoty, ale dla uczniów istotne jest też to, że ktoś ich wspiera - mówi Tadeusz Baran, dyrektor ZSEiO, autor pomysłu. Akcja trwa już półtora roku. Nie było jeszcze wiadomo, jak się powiedzie. Okazała się ewenementem w skali kraju.
- W ubiegłym roku przyjęliśmy do szkoły bardzo dobrego ucznia spoza Przemyśla. Jednak na początku roku szkolnego rodzice postanowili go przenieść do Jarosławia. Powodem było to, że dojazd z miejsca zamieszkania będzie o 15 złotych miesięcznie tańszy niż do Przemyśla. To mnie zainspirowało, by zorganizować pomoc. Uczeń pozostał u nas - wspomina dyrektor. Pomysł dyrektora od razu poparła większość nauczycieli i pozostałych pracowników. Z czasem do pierwszych składkowiczów dołączyli następni. Od 5 do kilkudziesięciu złotych co miesiąc zrzucają się nauczyciele i pracownicy administracyjni. Do tej pory zebrać 10 tys. złotych. Pojawili się też prywatni sponsorzy, którzy nieregularnie zasilają konto stypendialne. Miesięcznie jest kilkaset złotych do podziału. O przydziale dofinansowania decyduje komisja złożona z nauczycieli, uczniów i rodziców. W kolejnych miesiącach stypendia mogą otrzymać inni uczniowie. - Po półtora roku doświadczeń jesteśmy zadowoleni z naszej inicjatywy. Pewnie na stałe wrośnie w naszą szkołę - twierdzi dyrektor. Z 1,5 tys. uczniów przemyskiego "elektronika" połowa jest spoza Przemyśla. Oni przede wszystkim potrzebują wsparcia, choćby po to, aby pokryć koszty codziennego dojazdu do szkoły lub przynajmniej w części zapłacić za stancję. - Nie słyszałem, aby w naszym regionie jakaś inna szkoła wprowadziła podobną do naszej formę pomocy - twierdzi dyrektor Baran. Nauczycielskie stypendia to nie jedyna pomoc w przemyskim "elektroniku". Organizowaniem wsparcia dla swoich rówieśników zajmują się też uczniowie. Działają w szkolnym kole "Caritas" i Szkolnym Kole Wolontariatu. (Nowiny)

* W nowym roku ma ruszyć program "Blockers", skierowany do młodzieży. Inicjatorzy chcą bezpłatnych zajęć sportowych dla przemyskich uczniów. Założenia są proste: młodzieży należy nieodpłatnie udostępnić szkolne sale sportowe, aby pod okiem nauczycieli i innych opiekunów mogła z pożytkiem wyładowywać energię, zamiast marnować ją na niszczenie osiedlowych ławek, elewacji bloków itp. Autorami są Marek Rząsa, radny i dyrektor Kolegium Nauczycielskiego oraz Jan Geneja, komendant Straży Miejskiej.
- Spotkaliśmy się z dyrektorami przemyskich szkół. Poprosiliśmy ich, aby udostępnili sale gimnastyczne młodzieży z osiedla, na którym dana szkoła się znajduje. Chodzi o półtorej lub dwie godziny w tygodniu - opowiada Rząsa. Do pomysłu dyrektorzy szkół podchodzą ostrożnie. Po pierwsze dlatego, że popołudniami ich sale są zajęte przez uczniów. Po drugie, trudna młodzież z osiedli wymaga opieki wykwalifikowanych instruktorów. W salach byłyby organizowane zajęcia sportowe. Opiekunami zobowiązali się być strażnicy miejscy i słuchacze Kolegium Nauczycielskiego. Być może włączą się też nauczyciele wychowania fizycznego.
- Wstępnie zgodziło się kilku dyrektorów szkół. Rozmawiałem też z młodymi ludźmi, przesiadującymi wieczorami na osiedlowych ławkach. Powiedzieli, że to ich interesuje - zapewnia Rząsa. Program mógłby ruszyć w lutym. Przy okazji "Blockersa", swój wizerunek w oczach młodzieży chce zmienić Straż Miejska. Uczniowie mogliby się przekonać, że strażnik i policjant mogą być kimś przyjaźnie nastawionym, a nie tylko legitymującym i pouczającym. (Nowiny)

Stojaki już są...
* 15 grudnia br. w przemyskim magistracie odbyło się kolejne spotkanie zespołu ds. infrastruktury rowerowej. W jego trakcie dokonana została prezentacja koncepcji tras rowerowych dla miasta Przemyśla. Koncepcję przedstawił jeden z jej autorów - Marcin Hyła z Polskiego Klubu Ekologicznego, ekspert w dziedzinie planowania sieci dróg rowerowych. Opracowanie zawiera m.in. informacje na temat stanu istniejącego, problemów komunikacyjnych z punktu widzenia użytkowników rowerów, cele polityki rowerowej zawartej w Studium Uwarunkowań i Zagospodarowania Przestrzennego oraz Strategii Rozwoju i oczywiście typy tras rowerowych proponowanych do utworzenia w mieście. Koncepcja nie tylko wskazuje, w których miejscach konieczna jest budowa tras, ale także inne sposoby prowadzenia bezpiecznego ruchu rowerowego, jak np. uspokojenie ruchu samochodowego na niektórych odcinkach. Jako przykład miast o podobnym ukształtowaniu terenu, jak Przemyśl, w których ruch rowerowy odbywa się z dużym natężeniem, autorzy opracowania podają np. Bazyleę i Trondheim. W efekcie prac zespołu rowerowego pojawiły się też niedawno w kilku punktach miasta stojaki dla rowerów, sponsorowane przez firmę Skanska. (Życie Podkarpackie)

* W przeddzień Wigilii (23 bm.) dzieci ośrodków szkolno - wychowawczych z całego Podkarpacia otrzymały od Izby Celnej w Przemyślu praktyczne prezenty - zestawy komputerowe. Dyrektor przemyskiej Izby Celnej, Marek Kachaniak przekazał 21 zestawów sprzętu komputerowego i oprogramowania siedmiu ośrodkom szkolno-wychowawczym z Podkarpacia wraz z życzeniami świąteczno-noworocznymi od wszystkich swoich pracowników. Izba Celna w Przemyślu wymieniając sprzęt na inny pomyślała o dzieciach z ośrodków. Z pewnością przydadzą się im komputery i oprogramowanie, będą mogły korzystając z nich uczyć się i bawić.- Przekazany ośrodkom sprzęt jest pełnowartościowy i na pewno będzie służył dzieciom dobrze - poinformowała rzecznik prasowy Izby Celnej w Przemyślu Małgorzata Eisenberger -Blacharska. - Nasze oprogramowanie wymaga komputerów o większej pamięci, a więc te mogliśmy przekazać ośrodkom. Po podarunki zgłosili się wychowawcy z ośrodków szkolno - wychowawczych wraz ze swymi podopiecznymi. Dzieci ze Świetlicy profilaktyczno-wychowawczej "Wzrastanie" w Przemyślu wystąpiły z programem jasełkowym, co uczyniło spotkanie jeszcze cieplejszym i świątecznym Tegoroczna akcja świąteczna Izby Celnej w Przemyślu nie była pierwszą, podczas poprzednich w ubiegłych latach przekazywano ośrodkom opiekuńczym m.in. odzież i buty. (Super Nowości)

Park Miejski będzie rozkwitał
* Oranżeria, kawiarenka w dawnej palmiarni, zadbany drzewa, wyremontowane altanki i alejki, ośrodek informacyjno-edukacyjny w Domu Ogrodnika, biuro zarządcy. Tak za kilka lat ma wyglądać Park Miejski.
- Częściowo poprawiliśmy stan zieleni - mówi Ryszard Kosterkiewicz z Wydziału Kultury, Promocji i Współpracy Urzędu Miejskiego, inspektor do spraw rewitalizacji parku. - Zakład Konserwacji i Pielęgnacji Drzew Parkowych Zbigniewa Kościa, który wygrał przetargi, wypielęgnował drzewa, odsłonił Wzgórze Zamkowe i zabytkowe aleje, usunął 20 chorych, uschniętych drzew. Jest więcej światła i dużo bezpieczniej. Połowę prac sfinansował Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
- Wciąż są kłopoty z wandalami. O, proszę, ktoś uszkodził aralię, którą 25 lat temu podarował miastu doktor Józef Kędzierski - Zbigniew Kość pokazuje na zniszczone, unikatowe drzewo z Ameryki Południowej. - Nie dość, że aralia ciężko znosi chłody, to jeszcze ktoś bezmyślny znęca się nad nią. Na remont Domu Ogrodnika, palmiarni, oranżerii i pozostałej infrastruktury trzeba ok. 1 mln 300 tys. zł. Jest szansa, że blisko 40 proc. tej sumy pokryje niemiecki fundusz - Deutsche Bundesstiftung Umwelt. - Nasz wniosek skierowany za pośrednictwem partnerskiego miasta Paderborn DBU zaopiniował pozytywnie - mówi R. Kosterkiewicz. - 40 proc. ogólnej kwoty otrzymamy na początku 2005 r. z NFOŚ, a 20 od miasta. W przemyskim parku, powstałym w połowie XIX w. i zaliczanym do najpiękniej położonych w kraju, może już w 2006 r. ruszy kino letnie, będzie można posłuchać koncertów kameralnych, uczestniczyć w imprezach rekreacyjno-sportowych. Po drugiej stronie parku powstanie stok narciarski z wyciągiem. (Nowiny)

* W konkursie małych form literackich pod hasłem "Przemyśl to..." nagroda specjalna za osobowość twórczą i wysoki poziom artystyczno-literacki utworów przypadła Maciejowi Sawie. Na konkurs pod patronatem prezydenta miasta Przemyśla wpłynęły 93 utwory poetyckie i prozatorskie, nadesłane przez 53 autorów. Rada artystyczna przyznała nagrody w trzech kategoriach wiekowych. Wśród dzieci (do lat 15) równorzędne I nagrody otrzymali: Krzysztof Misiak i Dominika Zając. Drugie miejsca przypadły Marii Komoń i Przemysławowi Wajdzie, a trzecie - Magdalenie Pelczarskiej i Karolinie Zięzio. W przedziale wiekowym 16-20 lat za najlepsze uznano utwory Eweliny Łyszczarz i Piotra Boryły. W kategorii powyżej 20 lat równorzędnymi laureatami zostali Maciej Sawa i Janusz Strzałkowski. II nagrodę otrzymała Marta Świetlicka, a III - Paweł Piętal. O udanym starcie mogą też mówić wyróżnieni: Julia Hajduk, Anna Jaroszczak, Patrycja Nagraba, Dominika Oleszek, Michał Olechowski, Jakub Szpak, Marcin Baran, Julia Bereś, Łukasz Kwaśniak i Wojciech Szpieg. Utalentowanych autorów (i ich rodziców) czeka jeszcze jedna niespodzianka. W I kwartale 2005 zostanie wydana antologia - książkowe pokłosie konkursu, a więc wszystkie utwory nagrodzone i wyróżnione. To będzie miła pamiątka. (Nowiny)

Chcą przeciągnąć likwidacje
* Starostwo powiatowe chce przeciągnąć w czasie likwidację Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej - mówią byli pracownicy. - Wydłużenie terminu jest korzystne dla obu stron, ale może on być skrócony - odpowiadają samorządowcy. Sprawa przemyskiego SP ZOZ w "wałkuje się" od 2001 r., gdy stał się niewypłacalny. Rada Powiatu zdecydowała o jego likwidacji. Termin przedłużano trzykrotnie. W kwietniu br. radni uchwalili, że likwidacja potrwa do 30 czerwca 2007 r. - Musimy wydłużyć czas likwidacji, bo mamy trudności ze sprzedażą majątku, a tylko tą drogą możemy zaspokoić finansowe zobowiązania wobec zwolnionych pielęgniarek - uzasadniał decyzję starosta, Stanisław Bajda. W grudniu 2003 r. część b. pracowników, wobec których starostwo ma zaległości płatnicze (świadczenia o pracę, nagrody, dodatki, ekwiwalent za odzież), zrezygnowała z odsetek, odbierając tylko podstawowe kwoty. W tym roku nie wszyscy zgodzili się z rezygnować z odsetek.
- Starostwo ma interes w przeciąganiu likwidacji SP ZOZ - uważa Andrzej W. (personalia do wiadomości redakcji). - Pierwszy powód to chęć skłonienia do odbioru kwot głównych, przy jednoczesnej rezygnacji z karnych odsetek. Drugi, to oczekiwanie ustawy oddłużeniowej, dzięki czemu nie trzeba będzie płacić zobowiązań wobec Urzędu Skarbowego i ZUS z powodu przedawnienia.
- Okres wykonalności orzeczeń sądowych wynosi 10 lat - uspokaja wicestarosta Witold Kowalski. - Dogadaliśmy się z pielęgniarkami, że otrzymają zaległości do końca tego roku, pod warunkiem, że zrezygnują z połowy odsetek. Słowa dotrzymamy. Sprzedaliśmy za 1 mln 200 tys. złotych przychodnię przy ul. Sportowej. Termin likwidacji SP ZOZ może być skrócony, jeśli tylko zaistnieją odpowiednie warunki. Taką decyzję może podjąć wyłącznie Rada Powiatu. Przedłużenie terminu likwidacji jest korzystne, bo starostwo dogaduje się z wierzycielami i nabywcami nieruchomości. Gdyby zajął się tym komornik, koszty byłyby niewspółmiernie większe. (Nowiny)

* Andrzej Próchnicki, biegły sadowy winą za wypadki drogowe obarcza niewłaściwe osoby. Potwierdzają to ekspertyzy innych biegłych. Oficjalnych skarg na jego działalność nie było, więc nie można go skreślić z listy biegłych. O tym, że Próchnicki wystawia krzywdzące opinie przekonał się Marek Then, mieszkaniec podprzemyskiej wioski. Dwa lata temu Then potrącił pijanego pieszego, idącego środkiem nieoświetlonej drogi. - Nie miałem szans go ominąć, ale Próchnicki uznał w opinii, że to ja zawiniłem - żali się mężczyzna. - Sąd skazał mnie na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu. Then nie dał za wygraną i poprosił o sporządzenie dodatkowej opinii biegłego Sądu Okręgowego w Krośnie Jerzego Winiarczyka. - Jestem przekonany, że winę za wypadek ponosi pieszy. Kierowca jechał prawidłowo - twierdzi Winiarczyk. Inną zastanawiającą opinię o wypadku Próchnicki wydał 2001 r. - Potrąciłem starszą kobietę - mówi Kazimierz Zatlonkal z Przemyśla. - Wbiegła na jezdnię w nieoznakowanym miejscu, a ja jechałem przepisowo. Próchnicki uznał, że to ja zawiniłem. Poprosiłem sąd o sporządzenie ekspertyzy przez innych fachowców. Przygotowali je biegli z Warszawy i Rzeszowa. Wynikało z nich jednoznacznie, że Zatlonkal nie był winny. Sąd uniewinnił go. Próchnicki swoją pracę ocenia dobrze. - Nie mam sobie nic do zarzucenia. Nawet, jeżeli w kilku przypadkach sąd uznaje, że moje opinie nie są dobre, to rząd błędu jest niewielki. Sporządzam je na podstawie danych i nikogo nie krzywdzę. Jeżeli ktoś uważa inaczej, może się odwołać. W sprawie Thena także nie widzi uchybień. - Opinia Winiarczyka nie ma żadnej wartości, bo nie jest on biegłym i nie wolno mu sporządzać takich ekspertyz. Sprawdziliśmy. Nazwisko Winiarczyk znajduje się na liście biegłych Sądu Okręgowego w Krośnie. Co więcej, podobnie jak Próchnicki, Winiarczyk specjalizuje się w ekspertyzach dotyczących wypadków w ruchu drogowym. - Myślałem, że nie ma go na liście. Widocznie się pomyliłem - tłumaczy się Próchnicki.
- Oficjalnych skarg na działalność Andrzeja Próchnickiego do nie mieliśmy. Jeżeli takie się pojawią sprawdzimy i jeśli się potwiierdzą to prezes sądu będzie miał postawy do skreślenia go z listy biegłych - stwierdził Arkadiusz Trojanowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Krośnie. (Nowiny)

Będą zabierać samochody
* Policja w porozumieniu z prokuraturą zajmuje samochody, których właściciele notorycznie jeżdżą po pijaku. Ta drastyczna nie stosowana dotychczas praktyka teraz ma pomóc w skuteczniejszej walce z drogowymi szaleńcami. Przecież każdy z nich to potencjalny zabójca. Od kilku do kilkunastu nietrzeźwych kierowców na dobę zatrzymują przemyscy policjanci. W innych regionach województwa wcale nie jest lepiej. W 2003 r. na Podkarpaciu wydarzyło się 210 wypadków z udziałem pijanych kierowców. Ich bilans - 32 osoby zginęły, 260 odniosło rany. Sądy, chociaż mogą, sporadycznie orzekają kary pozbawienia wolności dla kierwoców-pijaków. Z reguły odbierają im prawa jazdy i zakazują siadania za kierownicą. Dla niektórych, to żadna kara. Siadają za kółkiem, już bez uprawnień, wypijając wcześniej kilka głębszych.
- Tacy kierowcy świadomie narażają siebie i innych na niebezpieczeństwo - mówi podinsp. Franciszek Taciuch z przemyskiej KMP. - Powodują wypadki, w których cierpią niewinni ludzie. Miejscowa policja, jako jedna z pierwszych w Polce, a wraz z nią tutejsza prokuratura wytoczyły ciężkie działa przeciwko pijanym kierowców - recydywistom. Zajmują im samochody na poczet grożącej grzywny i ewentualnych odszkodowań dla poszkodowanych w kolizji lub wypadku.
- Kiedy osoba nie zapłaci grzywny, sąd może sprzedać jej samochód - wyjaśnia prokurator Ryszard Chudzicki, szef Prokuratury Rejonowej w Przemyślu. - Mam nadzieję, że taka ewentualność zacznie oddziaływać na świadomość kierowców lubiących jeździć po pijaku. W grudniu przemyska policja na wniosek sądu zabezpieczyła 20 samochodów, należących do kierowców-pijaków. Może nim tylko jeździć rodzina lub znajomi kierowcy-recydywisty. Jeżeli ona sam siądzie za kółko, auto może stracić bezpowrotnie. (Nowiny)

* Stuprocentowe wynagrodzenie i dodatki zachowują celnicy, których skierowano do pracy na Podkarpaciu, a ci skutecznie jej unikają uciekając w chorobę. Nikt nie ma prawa skontrolować czy rzeczywiście zachorowali. Aby pozbyć się kilkudziesięciu lawirantów, trzeba dopiero zmienić ustawę. W tym roku na wschodnią granicę trafiły setki celników przeniesionych ze zlikwidowanych urzędów celnych na zachodzie i południu kraju. 131 funkcjonariuszy skierowano do pracy w Izbie Celnej w Przemyślu. Aż 81 z nich przebywało na zwolnieniach lekarskich. Od 10 listopada 2003 roku do 27 grudnia br. wzięli łącznie 5950 dni chorobowego. Nie wiadomo, jakie dolegliwości trapią celników. Jedno jest pewne. Gdy chorują otrzymują stuprocentowe wynagrodzenie, ponadto tzw. rozłąkowe (19.80 zł za każdy dzień) i ryczałt za mieszkanie (od 7 do 14 zł dziennie).
- Przepisy nie pozwalają na zwolnienie funkcjonariusza służby stałej, jeśli choruje krócej niż 12 miesięcy - mówi Marek Kachaniak, dyrektor Izby Celnej w Przemyślu. - Nie mam także możliwości sprawdzenia go na zwolnieniu. Służby celne nie odprowadzają do ZUS składek chorobowych, więc inspektorzy ZUS nie mogą więc sprawdzać, czy dany celnik, który przedkłada tzw. L 4 rzeczywiście choruje i np. leży w łóżku.
- Chcąc usunąć ze służby osoby nieprzydatne trzeba zmienić ustawę o służbach celnych - dodaje dyrektor Marek Kachaniak. - Inaczej nic się nie zmieni. Nie mam żadnego wpływu, kto zostanie przeniesiony do pracy na Podkarpaciu. Chorujący celnicy blokują miejsca pracy dla innych. W listopadzie br. o 40 wolnych etatów w przemyskiej Izbie Celnej ubiegało się 450 osób.
- Szef Służby Celnej dąży do tego, aby jednak weryfikować zwolnienia celników notorycznie przebywających na zwolnieniach lekarskich - zapewnia Leszek Jasiun z Ministerstwa Finansów. (Nowiny)

J A R O S Ł A W

Preludium do budowy trasy rowerowej
* W Jarosławiu zostały wytyczone ścieżki rowerowe, jednak nie wszystkim przypadły do gustu. Oznakowania szlaków rowerowych w postaci tabliczek zawieszonych na drzewach i słupkach burmistrz Janusz Dąbrowski nazywa preludium do budowy tras rowerowych. Radni oraz niektórzy mieszkańcy pytają: czy właśnie to kosztowało aż 150 tys. zł? Temat ścieżek rowerowych dość często gościł na obradach sesji rady miasta w ostatnim kwartale ubiegłego roku. Miasto Jarosław otrzymało wówczas na projekt stworzenia trasy rowerowej z Jarosławia do Użgorodu (na początek do ZEK w Radymnie) od Euroregionu Karpaty dotację w wysokości 127 tys. 500 zł, co stanowiło 75 procent wartości całej inwestycji. Warunkiem pozyskania tych środków było wyłożenie z budżetu miasta pozostałych 25 proc., czyli 42 tys. 500 zł. Większość radnych nie przystała na propozycję burmistrza i nie poparła projektu. J. Dąbrowski w dalszym ciągu czynił jednak starania o pozyskanie z miejskiego budżetu brakującej kwoty, i choć okrężną drogą, to jednak udało mu się osiągnąć cel. Trasy rowerowe zostały oznakowane w tym roku. I ten właśnie krok stał się tematem dalszej debaty. Zarzuty co do wydatkowania ok. 150 tys. zł na oznakowanie tras mieli przede wszystkim radni. Burmistrz nie zraża się nieprzychylnymi opiniami. - Coś zostało zainicjowane. Ci, którzy jeżdżą, będą mieli szansę jeździć po trasach oznakowanych, bezpiecznych. Może jeszcze nie w takim komforcie, w jakim by chcieli, ale do tej pory nie wszyscy znali rozkład tych tras, poza tym nie wszystkie trasy były bezpieczne. A krytykanci zawsze się znajdą - tłumaczy. J. Dąbrowski twierdzi również, że ten wniosek był swego rodzaju preludium do budowy trasy rowerowej. (Życie Podkarpackie)

* Zmiany w poruszaniu się po jarosławskiej starówce zaczną się od nowego roku. Projekt czeka na zaopiniowanie w Komendzie Powiatowej Policji oraz w Starostwie Powiatowym. Przypomnijmy, pod koniec roku podpisano porozumienie między zwaśnionymi stronami, które nie zgadzały się w kwestii ograniczenia ruchu na jarosławskim Rynku. Władze miasta Jarosławia chciały, by jarosławski Rynek został wyłączony z ruchu pojazdów kołowych. Argumentowano, że zabytkowym kamienicom na Rynku grozi katastrofa budowlana, w przypadku dalszego, tak dużego jak dotychczas ruchu samochodów, oraz fakt, że to sami mieszkańcy miasta wypowiedzieli się w ankietach, iż chcą wycofania ruchu kołowego z centrum miasta. Z kolei kupcy zrzeszeni w Stowarzyszeniu Jarosławskich Handlowców, uważali, że miasto nie jest przygotowane na takie zmiany. Padały stwierdzenia, że jest za mało parkingów, objazdy nie spełniają swojej roli, zaś przez ograniczenie ruchu kołowego Rynek straci swoje znaczenie. Tutaj bowiem koncentruje się życie handlowe i kupieckie w mieście. Są tu sklepy i jest ogromna hala targowa, gdzie rolnicy sprzedają swoje towary. Podpisano porozumienie, w którym określono warunki poruszania się samochodów po jarosławskim Starym Mieście. Dopuszczono całodobowy ruch pojazdów wokół Placu św. Michała, wyznaczono całodobowe, dodatkowe miejsca do parkowania przy Hali Targowej na ul. Grodzkiej, przy Placu św. Michała, oraz na ul. Mihalovskiej. Te wszystkie miejsca do parkowania są wyznaczone jedynie dla klientów korzystających z punktów handlowych i usługowych w Rynku. Poza tym z ruchu drogowego została wyłączona południowa pierzeja Rynku od ul. Trybunalskiej do ul. Wąskiej (przy kamienicy Orsettich). Postój taksówek został przeniesiony z ul. Mihalovskiej na Rynek po stronie zachodniej. (SN)

P R Z E W O R S K

"Nie" dla nowego budżetu
* Rada powiatu nie przyjęła zaproponowanego przez zarząd budżetu na 2005 rok. Radni opozycyjni mieli sporo zastrzeżeń do przedstawionego projektu. Chodziło szczególnie o zmniejszenie kwoty na muzeum oraz na bibliotekę miejsko-powiatową. - W przypadku muzeum jedyne na czym można zaoszczędzi to działalność merytoryczna czyli edukacyjna. Jak to się ma do wcześniejszych deklaracji pana starosty, że na edukacji oszczędzać nie zamierza? - pytał radny Witold Piecuch. Przeciw zmniejszeniu kwoty na kulturę wypowiedział się też m.in. Andrzej Skoczylas (klub LPR). - Nasza postawa promieniuje na innych. Nie chciałbym, by młodzież nas kiedyś zapytała: To nie sta nas na muzeum i bibliotekę? - stwierdził. Wojciech Winter z klubu LPR zauważył, że radni jego klubu nie akceptują sytuacji, kiedy zakłada się sprzedaż majątku na kwotę miliona zł, a nie podaje się składników tego majątku. Przewodniczący Piotr Łukasik stwierdził co prawda, że nie namawia do odrzucenia projektu, ale dodał, że, jego zdaniem, nadaje się on jeszcze do poprawki. - Mam wrażenie, że trzeba jeszcze popracować nad tym budżetem. Gremia takie jak komisje muszą wypracować pewne rozwiązania - mówił przewodniczący. Rada głosami opozycji odrzuciła proponowany projekt. (Super Nowości)

* Miejscowy Oddział Zakładu Ubezpieczeń Społecznych już niebawem stanie się inspektoratem. Prezes ZUS nie wyklucza zwolnień. Nie pomogły protesty i pisma wysyłane do prezesa ZUS i premiera przez związkowców, parlamentarzystów i samorządowców. - Jesteśmy ogromną instytucją, dlatego musimy modyfikować swoją wewnętrzną strukturę, aby lepiej i sprawniej obsługiwać klientów - tłumaczy Aleksandra Wiktorow, prezes ZUS. Zapewnia, że nie będzie zwolnień grupowych, nie wyklucza jednak, że część pracowników starci pracę. ZUS to w Przeworsku jeden z większych zakładów. Zatrudnia 300 osób. - Przeworski oddział posiada bardzo dobrą bazę lokalową. Jego likwidacja przyniesie nowe koszty dla ZUS, bo instytucja będzie musiała wydać dodatkowe pieniądze na przebudowę siedziby oddziału w Rzeszowie. Naszym zdaniem będzie to dalszy etap budowy "pałaców" dla ZUS - mówią związkowcy z "Solidarności". Grożą protestami ze strajkiem włącznie. Zwolnień boją się też pracownicy z inspektoratów na terenie byłego województwa przemyskiego, podległych przeworskiemu ZUS - być może będą musieli zwolnić miejsce osobom przenoszonym ze zlikwidowanego oddziału.
- Od 1 stycznia. będziemy podlegali pod oddział rzeszowski. Zapewne wiele działów będzie się dublować, więc zwolnienia są nieuniknione - mówi Andrzej Nowowiejski, dyrektor oddz. ZUS w Przeworsku. (Nowiny)

R E G I O N

Bezpłatny Internet w bibliotekach
* Już za kilka dni, w ramach programu Ikonka, rozpocznie się w podkarpackich bibliotekach instalowanie powszechnie dostępnych czytelni internetowych. Istota programu jest zapewnienie każdemu chętnemu bezpłatnego dostępu do Internetu. Pomysłodawcą Ikonki jest Ministerstwo Nauki i Informatyzacji i ono poniesie koszt zakupu sprzętu. Lokalne władze wskazały ministerstwu, gdzie umieścić czytelnie internetowe. Samorządy także sfinansowały koszty przyłączenia do sieci i opłaty abonamentowe. Do projektu zakwalifikowane zostały 153 instytucje kultury, z czego 140 to biblioteki, a pozostałe to domy kultury, biblioteki szkolne, gminne centra informacji, urzędy. Jest także kilka miejscowości, w których powstaną po dwie pracownie. Wszystkie instytucje, w których maja powstać czytelnie otrzymają 3 komputery z systemem Windows XP, pakietem Office, programem antywirusowym, bezprzewodowa siec radiowa typu Wi-Fi, oraz router zarządzalny. (SN)

* 10 - 12 zł tyle po nowym roku może kosztować obiad w szkolnej stołówce. To trzy razy tyle niż do tej pory. Powód? Samorządy nie będą już mogły dopłacać do utrzymania szkolnych kuchni. Do tej pory rodzice płacili jedynie za tzw. wsad do kotła. Nie ponosili kosztów utrzymania kucharek, ani opłat za prąd czy gaz. Dziś obiad w rzeszowskiej szkolnej stołówce kosztuje ok. 2,40 zł. Miesięcznie rodzic płaci za dziecko ok. 50 zł. Stołówki są w 19 podstawówkach, 1 gimnazjum oraz w 6 internatach.
- Obiady na pewno podrożeją. Szacujemy, że cena wzrośnie do ok. 6 zł - mówi Stanisław Sienko, dyrektor Wydziału Edukacji przy UM w Rzeszowie. - Niestety istnieje groźba, że rodzice w takiej sytuacji będą rezygnowali z posyłania dzieci na obiady i szkolne kuchnie trzeba będzie zamykać - dodaje.
- Jeżeli za dwójkę dzieci będę musiała zapłacić ponad 200 zł to nie mam wyjścia. Zrezygnujemy z obiadów w szkole - mówi Iwona z Rzeszowa, mama 12- i 11-latki. W Tarnobrzegu działa 8 szkolnych jadłodajni. Józef Michalik, rzecznik prezydenta Tarnobrzega uspokaja, że w styczniu nie będzie podwyżek. Dodaje jednak, że jeżeli nie zmienią się przepisy i samorządy nie będą mogły dopłacać do obiadów to w lutym... cena się zmieni. Ponad tysiąc dzieci stołuje się w szkołach w Sanoku. - Nie chcemy tych podwyżek. Tym bardziej, ze w budżecie zaplanowaliśmy pieniądze na dofinansowanie stołówek - mówi Irena Penar, naczelnik wydziału edukacji UM w Sanoku. Tu w styczniu ceny będą jeszcze takie, jak w grudniu.
- Minister edukacji będzie chciał, aby wszystkie dzieci mogły nadal liczyć na dofinansowanie do obiadów w szkołach. Będzie rozmawiał w tej sprawie z resortem finansów - mówi Mieczysław Grabianowski, rzecznik ministra edukacji narodowej i sportu. (Nowiny)

* 180 hektarów zalesień przybyło w tym roku na gruntach prywatnych w województwie podkarpackim. Zasadzono 1,2 mln młodych drzewek: modrzewia, sosny, olchy, brzozy, dębu i jarzębiny. Lasy partycypowały w zalesieniu gruntów prywatnych. 180 hektarów zalesień przybyło w tym roku na gruntach prywatnych w województwie podkarpackim. Zasadzono 1,2 mln młodych drzewek: modrzewia, sosny, olchy, brzozy, dębu i jarzębiny. Lasy partycypowały w zalesieniu gruntów prywatnych. Leśnicy z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie od kilku lat pomagają prywatnym właścicielom gruntów w zakładaniu nowego lasu. Z wydzielonego Funduszu Leśnego, którego dysponentem jest dyrektor generalny LP, wydano na terenie RDLP w Krośnie 550 tysięcy złotych, finansując w ten sposób 180 hektarów zalesień. W 2003 r. było to 90 ha i 0,5 mln sadzonek. Skorzystało z tej dotacji 120 właścicieli działek o średniej powierzchni 1,5 ha. Najwięcej młodego lasu dofinansowanego przez Lasy Państwowe przybyło w powiatach lubaczowskim (60 ha) i strzyżowskim (40 ha).
- Nadzór nad zalesieniem gruntów rolnych leży w zasadzie w kompetencji starostów. Ci jednak, nie mając własnych środków, mogą występować - i występują - z wnioskami o dofinansowanie ze środków z Funduszu Leśnego - wyjaśnia Edward Marszałek z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. - Podstawą tych działań jest ustawa o lasach z 1991 roku i zarządzenie numer 88 dyrektora generalnego LP z 29 listopada 2001 roku, które upoważnia nadleśnictwa do wspomagania podmiotów zainteresowanych zalesieniem swych gruntów. Nadleśnictwa pomagają poprzez przygotowanie gleby sprzętem leśnym, sfinansowanie sadzonek oraz częściowe pokrycie kosztów założenia uprawy leśnej. Właściciele gruntów przeznaczonych do zalesień mogą się ubiegać o środki z Funduszu Leśnego na konkretne prace zalesieniowe i sadzonki. Wnioski są przyjmowane w starostwach powiatowych. Warunkiem ubiegania się o środki z Funduszu Leśnego jest posiadanie zapisu o przeznaczeniu gruntu pod zalesienia w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Osoby, które otrzymały dofinansowanie zalesień swego gruntu ze środków Funduszu Leśnego, nie mogą w przyszłości korzystać (dla tych działek) z innych programów pomocowych, przeznaczonych na zalesienia, a zwłaszcza z programów unijnych PROW. (DP)

Nocne awantury na pieszym przejściu
* Od czasu wprowadzenia całodobowej odprawy paszportowej i celnej na przejściu pieszym w Medyce jest ono wieczorami i nocami oblegane przez pijanych i agresywnie zachowujących się podróżnych. Od 10 listopada br., kiedy to medyckie przejście piesze zaczęło działać całodobowo, liczba osób przekraczających granicę wzrosła prawie dwukrotnie. - Odnotowujemy ciągły wzrost liczby podróżnych pieszych - poinformował ppłk Bogusław Ślazyk, komendant GPK Medyka. - Przedtem było to 4-5 tys. osób, teraz 7-9 tys. na dobę - wyjaśnia. - Natężenie ruchu jest różne, ale ogólnie radzimy sobie w ramach obsady przejścia, czasem tylko musimy prosić o dodatkowych funkcjonariuszy z Przemyśla. Problemem dla funkcjonariuszy medyckiej GPK i tamtejszych celników nie jest zwiększony ruch na przejściu, lecz pojawiający się zwłaszcza wieczorami i w nocy pijani i agresywni podróżni. - Niedawno mieliśmy przypadek znieważenia funkcjonariusza straży granicznej oraz próbę czynnej napaści - mówi ppłk B. Ślazyk. - Pijany młody człowiek usiłował uderzyć jednego z moich podkomendnych w głowę butelką pełną alkoholu. Nie wiadomo, jak mogłoby się to skończyć, gdyby funkcjonariusz nie wykonał uniku - relacjonuje komendant. Zdarzają się również ataki na celników. Tuż przed Świętami podróżny, zdenerwowany tym, że znaleziono przy nim kontrabandę, odepchnął mocno celnika i awanturował się. - W takich przypadkach mamy prawo używać środków przymusu bezpośredniego, a nawet broni - wyjaśnia ppłk Bogusław Ślazyk. Najczęściej kończy się na zatrzymaniu pijanego podróżnika i przekazaniu go policji. Niestety, szybko wraca na medyckie przejście i ... znów rozrabia. - Są to młodzi, najczęściej bezrobotni ludzie. Nie mają pieniędzy na grzywny wymierzane przez sądy grodzkie, więc na dobrą sprawę niewiele można im zrobić - mówi komendant GPK Medyka. Chuligani są tego świadomi, dlatego traktują "rozróby" na przejściu jak dobrą zabawę. Podobnych problemów nie stwarzają Ukraińcy korzystający z przejścia, z oczywistych przyczyn. - Obywatel Ukrainy mógłby utracić możliwość ponownego wjazdu do Polski - mówi komendant medyckiej GPK. - Dlatego Ukraińcy nie ryzykują takich wybryków. Rozwiązaniem problemu mogłaby być zmiana w przepisach pozwalająca na natychmiastowe zatrzymanie chuliganowi paszportu, ale póki co, choć taką możliwość mają sądy i wojewoda, korzystanie z niej to rzadkość. Jak więc zapewnić spokój na przejściu? - Amatorzy awantur na przejściu niech mają świadomość, że straż graniczna, odpowiedzialna za spokój w rejonie przejścia, będzie interweniowała zawsze i korzystała ze wszystkich dozwolonych prawem środków, by zatrzymać chuligana - podkreślił ppłk B. Ślazyk. - Nie będziemy tolerować agresywnych i chamskich zachowań podróżnych. (SN)

* Władze PKP planują przeniesienie centrali Przewozów Regionalnych z Rzeszowa do Krakowa albo Lublina. Dla pracowników oznacza to zwolnienia. - To skandal. Będę tupał, krzyczał, a centrali zlikwidować nie pozwolę - zapowiada Leszek Deptuła, marszałek województwa. Deptuła przyznaje, że oficjalnej informacji nie ma, ale o tych planach likwidacji słyszał. - To kolejna próba osłabienia regionu. Słyszałem, że w Polsce ma być 9 spółek regionalnych. Mamy podlegać pod Lublin - mówi Deptuła. Zbigniew Migalski, szef "Solidarności" w Przewozach Regionalnych PKP w Rzeszowie zapowiada, że jeżeli decyzja o likwidacji zapadnie, będzie strajk. - W 2004 r. zlikwidowano w naszym regionie 25 połączeń. Po przeniesieniu centrali do Lublina lub Krakowa zamykanie rzadziej uczęszczanych tras będzie masowe - tłumaczy Migalski. Janusz Detlaf, prezes spółki Przewozy Regionalne twierdzi, że logiczne byłoby podzielenie krajowych przewozów regionalnych na sześć spółek. Każda obejmowałaby kilka województw. Jednak podkarpaccy politycy obawiają się, że województwo straci, gdy siedziba spółki będzie w Krakowie albo Lublinie. - To nie jest przesądzone. Każde województwo miałoby udziały w tej spółce i wpływ na jej działalność - tłumaczy Detlaf. Władze PKP zapewniają, że nie będą przeciwne, by Podkarpacie chciało samo organizować przewozy regionalne. - Jednak marszałek musi zagwarantować, że pokryje deficyt czyli ok. 20-30 mln zł - mówi Detlaf. - Samorząd musi się zgodzić, że my wydzierżawimy majątek dla tej spółki, a nie damy go jako aport.
- Te warunki są nie do przyjęcia - odpowiada Deptuła. - Mam wrażenie, że władze kolei jedynie mówią o przejmowaniu Przewozów Regionalnych przez samorządowców. W rzeczywistości robią wszystko, żeby im w tym przeszkodzić. (Nowiny)

Kronika kryminalna

* W Jarosławiu na ul. 3 Maja kierujący volkswagenem mieszkaniec Garwolina na oznakowanym przejściu dla pieszych potrącił obywatela Niemiec. Pieszy doznał ciężkich obrażeń ciała i został przewieziony do szpitala w Rzeszowie. Trwają czynności zmierzające do ustalenia okoliczności wypadku.

* Policjanci z Jarosławia ustalili i zatrzymali sprawcę dziewięciu przypadków kradzieży paliwa z matizów. Złodziejem okazał się 25-letni mieszkaniec Jarosławia, który od października do grudnia 2004 r. poprzez przecięcie przewodu paliwowego w tego typu samochodach dokonywał kradzieży paliwa. Jego łupem padało każdorazowo od kilku do kilkudziesięciu litrów paliwa. Został mu postawiony zarzut kradzieży oraz uszkodzenia mienia.

* Z obrażeniami ciała trafiła do szpitala 24-letnia kobieta. Ucierpiała w poniedziałkowym wypadku spowodowanym przez pijanego kierowcę. Na ulicy Sobieskiego prowadzony przez niego volkswagen zjechał na lewy pas ruchu i zderzył się z prawidłowo jadącym fiatem. 22-latek miał 1,02 promila alkoholu w organizmie.

* Policjanci poszukują złodzieja, który 27 grudnia wszedł do mieszkania w bloku przy ulicy 22 Stycznia i ukradł damską torebkę z dokumentami i gotówką.

Reklama