Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 03.10-10.10.2004 r.

Przemyśl

Zapraszamy na wystawę!
* W związku z obchodami 90 rocznicy walk o Twierdzę Przemyśl w dniu 09.10.2004 r. o godz. 12.00 w Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej otwarto Międzynarodową Wystawę Filatelistyczną. Biorą w niej udział wystawcy z prawie całej Europy, a zebrano na niej najlepsze polskie i zagraniczne eksponaty. Gościem specjalnym wystawy jest 91 letni senior światowej filatelistyki, Patron Międzynarodowej Federacji Towarzystw Aerofilatelistyczznych z Londynu - przywiózł największy obecnie na świecie zbiór eksponatów poczty lotniczej z oblężonej Twierdzy Przemyśl 1914 - 1915. Wystawa będzie czynna do 16.10.2004 r. Zapraszamy!

Długa lista oczekujących
* W Przemyślu na mieszkanie socjalne oczekuje 90 rodzin. Niektóre z nich czekają już 6, 7 lat. Na koniec 2003 r. w Przemyślu było 40 mieszkań socjalnych. Do tej pory udało się ich uzyskać jeszcze 16. Niestety jest to kropla w morzu potrzeb. Chociaż przewiduje się, że 2006 r. powstanie kolejne 28 mieszkań o obniżonym standardzie, nadal pozostanie ok. 60 rodzin, oczekujących. Z 90 oczekujących 44 rodziny dostały orzeczenie o eksmisji z dotychczasowych mieszkań, pozostałe 46 czeka na nowe mieszkanie z innych powodów, np. ciasnoty w dotychczas zajmowanym lokalu. Mieszkania socjalne budowane są głównie przez Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Koszty, jakie ponosi miasto na lokale stawiane przez TBS są o wiele niższe niż adaptacja innych budynków. Przekładowo w 2002 roku opracowano projekt adaptacji budynku przy ul. J. Słowackiego 117 (dawny WDDM) na 6 lokali socjalnych. Koszt remontu (podłogi, sanitariaty, dach, elewacja, instalacja sanitarna) oszacowano na 600 tys. zł. w przeliczeniu na 1 lokal daje to 100 tys. zł natomiast 6 mieszkań w TBS-ie kosztuje miasto 200 tys. zł. Dlatego też z pierwszego wariantu zrezygnowano. Zaledwie 4 rodziny będą miały szanse otrzymać mieszkanie w 2005 r. Miasto planuje wyremontować pusty budynek przy ul. Herbertów 22. Każdy lokal będzie się składał z pokoju i kuchni. Remont będzie kosztował 200 tys. zł. Do ministra infrastruktury złożony został wniosek o dofinansowanie przedsięwzięcia (maksymalnie 35 proc. kosztów). Wiele się mówi o różnego rodzaju manipulacjach przy przydzielaniu mieszkań socjalnych. Lista oczekujących wciąż budzi kontrowersje, są wątpliwości co do uczciwości przyznawania lokali. Rzecznik urzędu miejskiego Witold Wołczyk dementuje zarzuty: - Mając na uwadze procedury przyznawania mieszkań, nie ma mowy o żadnym kolesiostwie i braku obiektywizmu - zapewnia (Życie Podkarpackie)

* Mieszkańcy bloku przy ulicy Kopernika 24 w Przemyślu są oburzeni pismem z administracji wzywającym do ścięcia posadzonych przez nich kwiatów. Administracja twierdzi, że ścięcia kwiatów domagała się osoba reprezentująca zarząd Wspólnoty Mieszkaniowej. Jednak niektórzy z członków zarządu nic o tym nie wiedzą. W ubiegły poniedziałek kilku lokatorów bloku otrzymało pismo z Administracji Domów Mieszkalnych "Centrum" informujące, że do 15 października muszą ściąć kwiaty, które posadzili na skwerze pod swoimi oknami. Ponoć domagał się tego zarząd ich Wspólnoty Mieszkaniowej. - To jakiś absurd - mówi Ryszard Marszałek, jeden z lokatorów. - Jestem członkiem zarządu naszej Wspólnoty Mieszkaniowej i chodziło nam tylko o wykonanie barierki odgradzającej skwer od chodnika. Na pewno nie występowałem do administracji z wnioskiem, żeby ściąć kwiaty posadzone m.in. przez moją żonę i sąsiadów. Co ciekawe, w piśmie z administracji wyraźnie zaznaczono, że ścięcie kwiatów ozdobnych ma na celu... poprawę estetyki otoczenia.
- Mieszkamy tu ponad 40 lat i co roku sadzimy przed oknami kwiaty - mówi Danuta Marszałek. - Komu zależy na tym, aby zniszczyć taki ładny skwer? Czy w naszym mieście jest za dużo zieleni i kwiatów?
- Osobiście uważam, że nie powinno się ścinać tych kwiatów - zaznacza Franciszek Janas, kierownik ADM "Centrum". - Wysłanie pisma do lokatorów wymogła na nas pani, która wchodzi w skład zarządu wspólnoty i twierdziła, że go reprezentuje. Rozmawialiśmy z osobą, która wywołała tę kwiatową burzę. - Chodziło mi o wycięcie krzaków, przez które na ścianach bloku pojawił się grzyb - powiedziała nam Czesława Stefanowska. - Nie mam nic przeciwko samym kwiatom, ale najpierw trzeba uporządkować skwer, a dopiero na wiosnę posiać trawę i posadzić niskie kwiaty.
- Moim zdaniem, członkowie wyraźnie skłóconego zarządu powinni się ze sobą dogadać a wtedy problem zniknie - dodaje kierownik Janas. (Nowiny)

* Na upokarzające i kłopotliwe kontrole w pociągach narażeni są podróżni z Przemyśla jadący przez Śląsk. Tamtejsi policjanci szukają u nich alkoholu i papierosów.
- W minionym tygodniu moja córka podróżowała pociągiem relacji Przemyśl - Szczecin - opowiada przemyślanin, który swoje dane zastrzegł do wiadomości redakcji. - Na stacji w Katowicach do przedziału wszedł konduktor i funkcjonariusze policji. Pierwszy poprosił o okazanie biletów. Po ich sprawdzeniu, gdy zorientował się, że córka naszego czytelnika, a także dwójka innych pasażerów wsiedli w Przemyślu, polecił im przygotować bagaże do kontroli.
- Rewizją toreb i plecaków zajęli się policjanci - kontynuuje mężczyzna. - Córka uważa całe to zdarzenie za bardzo upokarzające. Drobiazgowej kontroli poddano jedynie bagaż osób z Przemyśla. Pozostałych pasażerów, np. tych z Dębicy, pozostawiono w spokoju. Jak przypuszcza interweniujący u nas przemyślanin, policjanci szukali szmuglowanych papierosów lub alkoholu. Kontrolowanymi byli studenci, którzy w swoich plecakach mieli m.in. książki i odzież. Nie było tam ani grama wódki, czy innych tzw. wyrobów akcyzowych.
- To upokarzające - mówi oburzony czytelnik. - Policjanci dzielą pasażerów na dobrych i złych, mniej i bardziej podejrzanych, tych z Polski "A" i "B". Jeśli muszą, to niech kontrolują wszystkich. (Nowiny)

Zdrój uliczny
* Zdrój uliczny, czyli kranik z wodą, zamontowano na ul. Franciszkańskiej, tuż obok pl. Niepodległości. Wystarczy podejść, nacisnąć i z kraniku poleje się woda. Witold Wołczyk z Biura Prezydenta Przemyśla, zapewnia, że nadaje się ona do picia. - Zdrój postawiliśmy na próbę. Jeżeli się sprawdzi i spotka z zainteresowaniem mieszkańców, w przyszłości będzie ich więcej - zapowiada Wołczyk. Przy okazji podpowiadamy władzom Przemyśla, że jeszcze lepiej byłoby umożliwić mieszkańcom i turystom odwiedzającym centrum miasta darmowe wykonywanie czynności odwrotnej do picia wody. W centrum Przemyśla nie ma ani jednej bezpłatnej toalety. A skrupulatne wydzielania skrawków papieru toaletowego w miejskich szaletach, po zapłaceniu sporej należności, to wstyd. (Nowiny)

* 1 października 1389 r., przywilejem lokacyjnym podpisanym we Lwowie, król Władysław Jagiełło nadał Przemyślowi prawo magdeburskie, dzięki czemu zyskał on m.in. radę miejską z burmistrzem na czele i sąd ławniczy pod przewodnictwem wójta. Płynące z lokacji duże możliwości rozwoju miasta poszerzyły w następnych latach inne przywileje sygnowane m.in. podpisami Kazimierza Jagiellończyka, Zygmunta Augusta, Zygmunta Starego i Władysława IV Wazy. Lokacja miasta bynajmniej nie oznaczała jego faktycznych narodzin, gdyż zamieszkałe okolice Przemyśla kupcy rzymscy odwiedzali już w II wieku n.e. Według Jana Długosza, gród przemyski założono w VII wieku, a nazwę swoją zawdzięczał on Przemysławowi Leszkowi - wodzowi plemiennemu i zapewne księciu. Pierwsza pisemna wzmianka o Przemyślu pojawiła się pod rokiem 981 w latopisie kronikarza Nestora, z XI i XII w. pochodzą też inne o nim relacje ze źródeł żydowskich, arabskich i ruskich. Do roku 1340 Przemyślem rządzili książęta ruscy. W międzyczasie jednak kilkakrotnie, począwszy od wyprawy kijowskiej Bolesława Chrobrego z roku 1018, powracał on do Polski. Przez dziesięć lat władali nim też Węgrzy, w 1324 r. - Tatarzy, a po nich potomek Piastów i władca Rusi Czerwonej - Bolesław Jerzy II Trojdenowicz, po którego śmierci Kazimierz Wielki wcielił Ruś do Korony (1340), w której granicach, w roku 1345, definitywnie znalazło się również miasto nad Sanem. Po zgonie K. Wielkiego Ruś wraz z Przemyślem opanowali Węgrzy, ale wyprawa wojenna królowej Jadwigi (1387) przywróciła go państwu polskiemu, zaś królowa w specjalnym przywileju jarosławskim przyrzekła, że "ziemi przemyskiej od Korony królestwa Polskiego nigdy nie odłączy". Pełnoprawnym, lokowanym już miastem Przemyśl stał się jednak znacznie wcześniej niż w październiku 1389 r., bo są przesłanki, że gdy należał jeszcze do Księstwa Halicko-Włodzimierskiego, około 1320 roku prawo magdeburskie nadał mu książę Lew II. Z chwilą, gdy miasto znalazło się w granicach Korony, miało już samorząd reprezentowany przez wójta, sąd wójtowsko-ławniczy i radę miejską. Pragnąc wzmocnić jego pozycję, Kazimierz Wielki nie tylko postawił murowany zamek i zainicjował budowę murów miejskich, ale sprowadził również zachodnich rzemieślników i kupców, głównie niemieckich, których wyposażył w liczne przywileje, w tym prawo do rządzenia się "tem samem prawem, jakim się w domu rządzili, prawem niemieckim, teutońskim, także magdeburskim zwanem". Z chwilą trwałego przyłączenia ziemi przemyskiej do Korony rozpoczął się proces jej unifikacji z ustrojem innych ziem polskich. Dawniejsze "wołosti" zastąpiły powiaty, których na przełomie XIV IXV w. w ziemi przemyskiej było 11. Oprócz powiatu przemyskiego, mającego siedzibę w mieście będącym stolicą tej części Polski, istniały powiaty: drohobycki, jarosławski, krzeszowski, leżajski, łańcucki, mościski, przeworski, rzeszowski, samborski i stryjski. (Super Nowości)

Masz samochód to płać
* Mieszkańcy ulicy Franciszkańskiej i Kazimierzowskiej skarżą się, że po remoncie tych dwóch ulic mają problemy z dojazdem do swoich domów, a kiedy chcą zostawić auto na pobliskim parkingu, muszą płacić za każdą godzinę postoju. Jestem mieszkańcem ulicy Franciszkańskiej i codziennie mam ten sam problem z zaparkowaniem samochodu - mówi Mieczysław Buchtalarz. - Nie mogę parkować w pobliżu swojej kamienicy, gdyż jest tam zakaz parkowania, a wszystkie inne parkingi znajdujące się w pobliżu mojego domu są płatne. Gdybym miał codziennie na którymś z nich parkować, to miesięcznie płaciłbym za to sporą sumę pieniędzy - skarży się przemyślanin. Kłopoty z parkowaniem mają wszyscy mieszkańcy ulicy Franciszkańskiej i Kazimierzowskiej. Nie mogą na nie wjeżdżać od strony ul. Ratuszowej, jak i ul. Władycze, ponieważ zabraniają im tego zakazy ruchu, a za parkingi w ich pobliżu muszą słono płacić. Jak twierdzą, rozwiązaniem tej kłopotliwej sytuacji byłoby wydzielenie dla nich jakiegoś miejsca parkingowego, gdzie mogliby zostawiać swoje auta. - Nie ma fizycznej możliwości zbudowania dla nich odrębnego parkingu - tłumaczy Jacek Cielecki, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Przemyślu. - Dla mieszkańców starówki mamy pewne rozwiązanie, mogą wykupić sobie miesięczny abonament na parkowanie samochodu na Rybim Placu, ulicy Ratuszowej lub Wałowej. Wynosi on 15 zł. (Życie Podkarpackie)

Nie ma szans na rozszerzenie granic
* Poszerzenie granic Przemyśla było jednym z punktów programu wyborczego prezydenta Roberta Chomy. W tej sprawie odbyło się tylko jedno spotkanie w wójtami okolicznych gmin i starostą przemyskim. - Prezydent przedstawił na nim propozycję poszerzenia granic miast - mówi Witold Wołczyk z Biura prezydenta Miast. Według prezydenta, takie poszerzenie granic miało sprzyjać rozwojowi ekonomicznemu Przemyśla, bowiem stanowiłoby swoisty wabik dla inwestorów, którzy chcieliby tutaj zacząć działać. Szczególnie atrakcyjne dla Przemyśla byłyby miejscowości: Ostrów, Pikulice i Nehrybka w gminie Przemyśl oraz Prałkowce w gminie Krasiczyn. Z tą ostatnią miejscowością będzie największy problem, bowiem tutaj właśnie wielu mieszkańców Przemyśla zbudowało sobie domy, by uciec z miasta i od niepewnej sytuacji gospodarczo-ekonomicznej. - W gminie nie ma tak wielkiej kasy do podziału, a więc i nie ma co chwilę manipulacji przy zmianach budżetowych, a co za tym idzie, przy różnego rodzaju opłatach - mówi jeden z mieszkańców Prałkowiec, który niedawno się tutaj sprowadził. - Nie mam obaw, że nagle będzie podwyżka podatku od nieruchomości, wody, kanalizacji i innych tego typu opłat. W mieście to wszystko działa na "wariackich papierach" i nie chcę, by tak było tutaj. Wójt gminy Krasiczyn, Jerzy Kowalski, potwierdza, że mieszkańcy Prałowiec nie są chętni do przyłączenia ich do Przemyśla. - Z tego co wiem, jeśli się ludzie na to nie zgadzają, to nikt ich nie może zmusić - mówi wójt. Podobna sytuacja jest w gminie Przemyśl. Tutejsi mieszkańcy nie zgadzają się na przyłączenie ich do miast. Chyba nie ma szans na to, by Przemyśl w najbliższym czasie, a w każdym bądź razie w okresie kadencji prezydenta Roberta Chomy, poszerzył swoje granice administracyjne. potrzebne są konsultacje z mieszkańcami, zgoda radnych, a efekcie decyzje podejmuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. (Super Nowości)

* Zarzut żądania i przyjęcia łapówek od kilkudziesięciu osób postawiła rzeszowska Prokuratura Okręgowa Krzysztofowi R., byłemu ordynatorowi Oddziału Ortopedii Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu. Wczoraj w Wydziale VI ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie zakończyło się wielomiesięczne śledztwo przeciwko ortopedzie. Rok temu policjanci wkroczyli do gabinetu ordynatora w chwili, kiedy przyjmował łapówkę od jednego z pacjentów. Śledczy ustalili 59 przypadków, w których Krzysztof R. żądał łapówek. 54 osoby wręczyły mu pieniądze na łączną kwotę ponad 111 tysięcy złotych. - Z zeznań świadków wynika, że lekarz domagał się od 500 do 4.500 złotych - mówi prokurator Elżbieta Kosior, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie. - Dostawał różne sumy, od 400 do 3.600 złotych. W zamian za łapówkę pacjenci mieli być poddawani zabiegom wszczepienia endoprotez stawów biodrowych. Od otrzymania pieniędzy były ordynator uzależniał też termin przyjęcia na oddział, czy datę przeprowadzenie operacji lub lepszą opiekę medyczną. W stosunku do osób, które dały łapówkę i samodzielnie powiadomiły o tym policję bądź prokuraturę sprawa została umorzona. Umożliwiają to stosowne zapisy kodeksu karnego.
- Jeżeli sąd skaże Krzysztofa R., wówczas zostanie zwolniony z pracy - zapowiada lek. med. Alicja Pietruszka-Zasadny, zastępca dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu. Wkrótce po wyjściu z tymczasowego aresztu Krzysztof R. przestał być ordynatorem, jednak nadal pracuje na oddziale ortopedii. Przyjmuje również w przychodni ortopedycznej. Grozi mu kara od 1 roku do 10 lat pozbawienia wolności, wysoka grzywna, zakaz wykonywania zawodu i zajmowania stanowisk kierowniczych w służbie zdrowia. (Nowiny)

* Przemyski poseł Marek Kuchciński został nowym Prezesem Zarządu Regionalnego Prawa i Sprawiedliwości w Rzeszowie. 27 września br. przemyski poseł Marek Kuchciński, na wniosek prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego, został powołany przez Zarząd Regionalny Prawa i Sprawiedliwości w Rzeszowie na stanowisko prezesa zarządu na okres trzech miesięcy. W głosowaniu tajnym na 17 członków zarządu, uzyskał 13 głosów popierających jego kandydaturę, przy 2 przeciw i 2 wstrzymujących się. Sprawujący do tej pory funkcję prezesa Zarządu Regionalnego PiS poseł Marek Jurek zdecydował się ustąpić, m.in. ze względu na pełnione obowiązki wiceprezesa Prawa i Sprawiedliwości. (Życie Podkarpackie)

J A R O S Ł A W

Jednak będzie obwodnica
* W wiecznie "zakorkowanym" Jarosławiu prawdopodobnie wreszcie rozluźni się ruch drogowy. Wszystko wskazuje na to, że miasto ma szanse na obwodnicę. Z inicjatywy posła na sejm RP, Wojciecha Domaradzkiego, odbyła się we wtorek (5 bm.) narada poświęcona budowie obwodnicy miejskiej dla miasta Jarosławia. W biurze poselskim W. Domaradzkiego spotkali się wszyscy, którym realizacja tej inwestycji, tak ważnej dla wiecznie "zakorkowanego" Jarosławia leży na sercu. Wśród uczestników narady był burmistrz Jarosławia, Janusz Dąbrowski, starosta jarosławski, Tomasz Oronowicz, wójt gminy Jarosław, Roman Kałamarz, Władysław Kowal, dyrektor Zarządu Dróg Krajowych, a także Halina Węgrzynowska, wójt gminy Pawłosiów oraz Piotr Miąso, kierownik firmy "Profil" sp. z o. o. Poseł Domaradzki zaapelował do uczestników spotkania, by wsparli realizację projektu obwodnicy w ramach sprawowanych funkcji i kompetencji. Zdaniem W. Domaradzkiego może to przyśpieszyć budowę i przybliżyć termin oddania do użytku obwodnicy, której brak stanowi obecnie palący problem, tak dla jarosławian, jak i dla kierowców spoza miasta, zmuszonych do przejeżdżania przez jego centrum. Spore nadzieje na szybsze rozwikłanie problemu rozbudzić mogły wypowiedzi W. Kowala i Piotra Miąso, kierownika firmy "Profil" sp. z o.o., która wygrała przetarg na wykonanie całości prac projektowych i wywłaszczeniowych przy budowie obwodnicy. Obaj panowie zgodnie stwierdzili, że wreszcie po wielu latach uzgodnień i koncepcji, realizacja inwestycji nabrała już zupełnie realnego i konkretnego wymiaru, co niewątpliwie przybliża wykonawcę do rozpoczęcia prac budowlanych. Według przewidywań fachowców ostateczna wersja projektu ma powstać w roku 2006, zaś rok później rozpoczną się prace budowlane. Inwestycja jest bardzo kosztowna, dlatego przewidywane jest rozłożenie jej na etapy, jednak oddanie części obwodnicy umożliwiającej kierowcom omijanie centrum miasta jest planowane już na rok 2008. Burmistrz miasta Jarosławia Janusz Dąbrowski podziękował W. Domaradzkiemu za zorganizowanie spotkania i zaangażowanie w tę sprawę, która jest tak ważna dla Jarosławia. (Super Nowości)

* Mieszkanki miasta i okolicznych miejscowości liczyły, że zostaną przebadane bezpłatnie przez mielecką Fundację "SOS Życie", ale zawiodły się. Badań nie będzie. Fundacja twierdzi, że to wina miasta. Samorząd nie przyznaje się i uważa sprawę za otwartą.
- W Jarosławiu i gminie jest około 10 tys. kobiet w wieku 30-59 lat, które mogły skorzystać z naszej oferty - mówi Łucja Bielec, prezes Fundacji "SOS Życie". - Byliśmy przygotowani na cytologiczne przebadanie ponad 3 tys. pań. Wydrukowaliśmy zaproszenia, poprosiliśmy miasto o pomoc w ich dostarczeniu, także poprzez nagłośnienie w kościołach i rozlepienie plakatów. Inne samorządy nam nie odmawiają, Jarosław nie zgodził się. Początkowo burmistrz, Janusz Dąbrowski, wsparł akcję. Ale gdy dowiedział się, że jarosławskie Centrum Opieki Medycznej zawarło kontrakt na 600 badań cytologicznych, wycofał się. - Ja muszę dbać o placówki służby zdrowia w mieście - argumentował.
- Jarosławski szpital nie wykonuje kompleksowych badań cytologicznych, pobiera jedynie wymazy, a diagnostyka i opis odbywają się gdzie indziej, co wydłuża okres oczekiwania na wyniki, co przy chorobach nowotworowych jest bardzo istotne. - twierdzi Ł. Bielec. - My, jako modelowy ośrodek, jeden z sześciu w kraju, wykonujemy wszystko od początku do końca. Nie jesteśmy konkurencją dla jarosławskiej służby zdrowia. Chcieliśmy przeprowadzić badania wspólnie z nią, ale nie udało się. Szkoda, bo mogło skorzystać tysięcy kobiet, zamiast 600.
- Z bezpłatnych badań cytologicznych można skorzystać w naszym mieście w kilku przychodniach - zapewnia Zofia Krzanowska z biura prasowego burmistrza. - Miasto nie jest przeciwne akcji mieleckiej Fundacji, ale nie mogło wziąć na siebie kosztów rozprowadzenia zaproszeń. Nadal uważa sprawę za otwartą.
- W tym roku już nie przyjedziemy do Jarosławia - mówi stanowczo Ł. Bielec. - W październiku będziemy w powiecie strzyżowskim, gdzie przebadamy kilka tysięcy kobiet. Jeśli zgłoszą się do nas panie z Jarosławia i powiatu, nie odmówimy im. (Nowiny)

P R Z E W O R S K

Starosta nie wytrzymał
* Radni podczas ostatniej sesji nie odwołali Zbigniewa Mierzwy ze stanowiska starosty, ale prawdziwa burza rozpętała się dopiero później! Głosowanie przebiegło sprawnie. Za odwołaniem było 10, przeciw - 9, a 1 radny wstrzymał się od głosu. Ponieważ do odwołania potrzeba było 13 głosów za, Zbigniew Mierzwa pozostał starostą przeworskim. - Na pewno dalej będę rządził twardą ręką i od tego nie odstąpię. Powtarzam jeszcze raz: leniom nie przepuszczę. Zmuszę do pracy albo zmuszę do odejścia. W tym urzędzie każdy ma być poszanowany. To są pieniądze podatnika. Podatnik domaga się szacunku, a nie wykręcania się na pięcie, robienia przez trzy godziny herbaty bądź plotkowania na papierosie przez cztery godziny - powiedział starosta dziennikarzom podczas przerwy po głosowaniu. Dodał, że dziś urząd pracuje wzorowo, o czym świadczą listy pochwalne. O tym, że nie zamierza zmienić swojego stylu bycia, radni mogli przekonać się już chwilę później. Zarząd pod przewodnictwem starosty próbował rozszerzyć porządek obrad o przyjęcie kilku uchwał. Jedną z nich było proponowane przekazanie prowadzenia schroniska w Hucisku Jawornickim gminie Jawornik Polski. Gmina sama zaproponowała takie rozwiązanie, a pilne załatwienie sprawy gwarantowało możliwość pozyskania pieniędzy na ten cel z ministerstwa. Jednak rada, głosami opozycji, nie zgodziła się na poszerzenie porządku obrad. To rozjuszyło (dosłownie) starostę.
- Aż dziw bierze i żal za gardło ściska, że wychowawcy i pedagodzy głosują przeciwko dzieciom! Dziś na sesji była sposobność umożliwienia dzieciom korzystania ze schroniska! Na litość boską, to są dzieci! Czy wy tego nie rozumiecie? Na miły Bóg, opamiętajcie się!!! - krzyczał Zbigniew Mierzwa. - Dziś trzeba było także podjąć decyzje co do osób niepełnosprawnych, trzeba poprzesuwać środki, bo ludzie płaczą, żeby im pomóc. Nie ma takiej możliwości, bo absolutnie wszyscy z opozycji są przeciw! I to się nazywa Liga Polskich Rodzin! Boga w sercu nie macie! - dodał rozemocjonowany starosta. Zarzucił też przewodniczącemu Piotrowi Wiesławowi Łuksikowi, że nie wprowadzając projektów uchwał do porządku obrad, nie stosował się do statutu powiatu. (Życie Podkarpackie)

R E G I O N

* - W urzędach pracy zabraknie pracowników, dodatkowo ucierpią bezrobotni - biją na alarm samorządowcy z powiatów. Dlaczego? Kończy się możliwość zatrudniania urzędników w ramach robót publicznych. Na zatrudnienie ich na normalnych zasadach powiaty nie mają pieniędzy.
- Sytuacja będzie bardzo trudna - przewiduje Iwona Kurcz-Krawiec, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Przemyślu. - Nie wyobrażam sobie, żeby obsada etatów w naszym urzędzie nie została dostosowana do unijnych standardów. W innym przypadku grożą nam kolejki, długie załatwianie spraw. Na 48 pracowników przemyskiego UP 14 jest zatrudnionych w ramach robót publicznych, finansowanych z budżetu państwa. Pracują po pół roku z krótką przerwą na urlop. Niektórzy z nich od kilku lat czekają na stałe zatrudnienie. Teraz grozi im bezrobocie. Sejm uchwalił nowe przepisy o zwalczaniu bezrobocia. Do końca 2005 r. powiaty stracą prawo organizacji robót publicznych. Mają je zastąpić inne formy aktywizacji zawodowej. Problem dotyczy wszystkich urzędów pracy. Lubaczowski na 36 zatrudnionych w ramach robót publicznych zatrudnia 6, jarosławski na 42 też 6., a przeworski na 32 - 5. - Jeśli zwolnimy tych ludzi, ich pracę przejmą pozostali, którzy i tak są obciążeni - mówi Marian Ziobro, dyr. PUP w Jarosławiu. - Konieczne jest dostosowanie do europejskich wymogów. Na roboty publiczne państwo wydało w ub. roku prawie 300 mln złotych. To jedna piąta tego, co na wszystkie formy aktywnego zwalczania bezrobocia. Ministerstwo Pracy proponuje, aby samorządy, których nie stać na zatrudnienie wszystkich pracujących w pośredniakach, korzystały z innych form zatrudnienia dotowanych przez państwo. (Nowiny)

Mapa bezpiecznych parkingów
* Na podstawie danych zebranych przez podkarpackich policjantów powstała mapa bezpiecznych parkingów dla samochodów ciężarowych przy głównych szlakach komunikacyjnych Podkarpacia. Ma ona ułatwić planowanie trasy kierowcom poruszającym się po naszym regionie. Na mapie zaznaczone są miejsca postojowe z dokładnym zaznaczeniem, z jakich usług mogą skorzystać kierowcy. Są to m.in. bary szybkiej obsługi, stacje benzynowe, w.c., myjnie, serwisy samochodowe. - Kierowcy tirów, jak nikt inny, są narażeni na niebezpieczeństwo, stąd ten pomysł - mówi Wiesław Dybaś, rzecznik prasowy podkarpackiej policji. Mapa, wraz z dokładnym opisem, znajduje się na stronie internetowej Komendy Wojewódzkiej Policji pod adresem: www.podkarpacka.policja.gov.pl Będzie ona aktualizowana na bieżąco. Ponadto policja namawia właścicieli do wzięcia udziału w programie ogólnokrajowym, opracowanym przez Komendę Główną Policji. Ma on na celu zapewnienie wszystkim podróżującym kierowcom maksimum bezpieczeństwa. (Super Nowosci)

* Tylko 115 skazanych spośród 4 tysięcy odbywających kary więzienia pracuje przy robotach publicznych oraz charytatywnie. Możliwości zatrudniania więźniów nie są wykorzystane. Samorządy mogą oszczędzić na ich zatrudnianiu rocznie nawet 100 tys. zł. Na zlecenie władz Rzeszowa 6 więźniarek we wrześniu porządkowało Halę Podpromie. 4 skazane pomagały w Domu Pomocy Społecznej Rzeszów-Załęże. Więźniów można zatrudniać za połowę minimalnej płacy krajowej, czyli 412 zł brutto. Ponadto każdy może przepracować nieodpłatnie 90 godz. miesięcznie na rzecz samorządu bądź charytatywnie. - Wielu chętnie na chwilę opuści więzienie, aby pracować nawet bez zapłaty - mówi gen. Jan Pyrcak, dyrektor generalny służby więziennej.
- Tylko kobiety z zakładu półotwartego i otwartego, w sumie niemal 50 osób, po otrzymaniu zgody mogą opuszczać Zakład bez konwojentów. Pozostali więźniowie przebywają w zakładach o charakterze zamkniętym i podczas pracy muszą być pilnowani przez strażników - dodaje Maciej Gładszy, zastępca dyrektora ZK w Rzeszowie. Właśnie konieczność eskorty oraz zapewnienie odpowiednich warunków pracy, zniechęca potencjalnych pracodawców. Znacznie łatwiej zatrudniać skazanych przebywających w zakładach półotwartych i otwartych. Tam koszty dla samorządów zatrudnienia osadzonych są niewielkie.
- Planujemy rozszerzyć możliwości pracy dla więźniów, myślimy zatrudnieniu ich w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym, ZOZ-ie nr 1 oraz w Administracji Targowisk i Placów - mówi Marcin Stopa, rzecznik prezydenta Rzeszowa. (Nowiny)

* Sanepid zanotował pierwsze przypadki zachorowań na grypę. Choroba grozi powikłaniami, które mogą doprowadzić do śmierci. Recepta na uniknięcie zarażenia jest prosta - wystarczy się zaszczepić. Pierwsze zachorowania na grypę Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna odnotowała jeszcze pod koniec września. Jednak prawdziwy atak grypy dopiero przed nami.
- To choroba, której sprzyja załamanie pogody. Najwięcej chorych trafia do przychodni, gdy pada deszcz, jest zimno - mówi Mariusz Małecki, lekarz rodzinny. Co kilkanaście lat występują tzw. epidemie wyrównawcze, gdy choruje znacznie więcej osób. Takiej epidemii lekarze obawiali się rok temu. Ponieważ nie wybuchła, jest prawdopodobne, że gwałtowny atak wirusa czeka nas tej jesieni lub zimy.- Dlatego trzeba się zabezpieczyć przyjmując szczepionkę. W szczególności powinny o tym pomyśleć osoby starsze, chorujące przewlekle. Grypa grozi poważnymi powikłaniami, np. zapaleniem mięśnia sercowego czy mózgu - ostrzega Jerzy Sieklucki, lekarz wójewódzki. Wirus grypy nic nam nie zrobi już tydzień po szczepieniu. Koszt szczepionki to ok. 20 - 30 zł. Można się po nią zgłosić niemal we wszystkich przychodniach. Od 1 października 2003 r. do 15 stycznia 2004 r. w regionie na grypę zachorowało 1971 osób, w tym 795 dzieci w wieku do 14 lat. Z leczenia szpitalnego musiało skorzystać w tym czasie 18 chorych. (Nowiny)

Kronika kryminalna

"Gangsterka" w Buszkowicach
* Siedmiu młodych mieszkańców tej miejscowości chciało samodzielnie wymierzyć sprawiedliwość złodziejowi radioodtwarzaczy. Złapali go, wciągnęli do samochodu, związali, a następnie "podtapiali" w Sanie. W Buszkowicach od jakiegoś czasu ktoś okradał samochody. Miejscowość jest niewielka, więc ludzie coś tam od czasu do czasu zauważali. Krążyła fama, że tym procederem trudni się 19-letni Marcin M. Nic jednak nie można było mu udowodnić. Policja nie miała żadnych dowodów, więc nie była w stanie go zatrzymać. - Wtedy to kilku poszkodowanych wpadło na pomysł, że jak się nie da zgodnie z prawem, to sami coś muszą zrobić - opowiada policjant, który prosi o anonimowość. - Jako człowiek, to ich rozumiem, ale jako policjant wiem, że należy trzymać się litery prawa. Siedmiu młodych mieszkańców Buszkowic dowiedziało się, jak "dorwać" złodzieja. Kiedy Marcin M. przyjechał autobusem i wysiadł na jednym z przystanków, czekało już tam audi, do którego został wciągnięty. Tam bito go, poszturchiwano, grożono i domagano się odpowiedzi na pytanie, co zrobił ze skradzionymi odtwarzaczami. Kiedy nie udało się tymi sposobami wymóc odpowiedzi na Marcinie M., samochód skręcił nad rzekę San. Tam do Mariusza M., Jacka Ż. i Jerzego Ż, dołączyli Andrzej D., Artur K., Piotr Ś. i Rafał D. Wspólnie skrępowali ręce wyrywającemu się Marcinowi M., dociągnęli na brzeg rzeki i zajęli się "podtapianiem". - Cały czas grozili, że go utopią, jeśli nie zdradzi miejsca przechowywania skradzionych radioodtwarzaczy - opowiada jeden z policjantów. - Trwało to kilka godzin, aż w końcu ich ofiara osłabła i zauważono, że może się to skończyć tragicznie. Wsadzono go do auta i zawieziono w pobliże domu. Kiedy Marcin M. odzyskał wolność, powiadomił policję, która zatrzymała "porywaczy". W stosunku do pięciu z nich sąd zastosował środek zapobiegawczy w postaci aresztu tymczasowego.

* W czwartek, 30 września, doszło do wypadku na ulicy Wilsona w Przemyślu. Kilka minut po ósmej 30-letni mieszkaniec Przemyśla, wyjeżdżając osobowym oplem z parkingu przy DH miniMal na ulicę Wilsona, nie zachował ostrożności i doprowadził do zderzenia. W opla będącego już na osi jezdni uderzyło BMW, nadjeżdżające z lewej strony. Oba auta zostały znacznie uszkodzone, a kierowca opla i trójka jego dzieci (w wieku od 3 do 5 lat) trafili do szpitala z ogólnymi obrażeniami. Choć wina w tym przypadku jest bezsporna, świadkowie zwracają uwagę na inne czynniki, które przyczyniły się do tego nieszczęścia. Kierowcy wyjeżdżający od miniMala na ulicę Wilsona mają bardzo ograniczony widok z lewej strony. Przystanek usytuowany jest tuż przy wyjeździe i zatrzymujące się tam autobusy skutecznie uniemożliwiają obserwację jezdni. Chcąc upewnić się, czy z lewej strony nic nie nadjeżdża, kierowcy muszą wyjechać do połowy jezdni, co stwarza duże zagrożenie i często - jak mówią pracownicy pobliskiego bazaru - kończy się stłuczkami. Policjanci również potwierdzają, że jest to szczególnie niebezpieczne miejsce. Co w takim razie robią służby odpowiedzialne za prawidłowe oznakowanie i organizację ruchu drogowego? Może warto przesunąć trochę przystanek autobusowy, lub chociaż zainstalować lustro ułatwiające obserwację jezdni.

* W Kańczudze, na drodze Przeworsk - Dynów, kierujący oplem corsa mieszkaniec miasta Tomasz P., wyjeżdżając z drogi podporządkowanej nie ustąpił pierwszeństwa jadącemu rowerzyście i doszło do zderzenie. Rowerzysta, mieszkaniec Niżatyc, Tadeusz K., z otarciami naskórka oraz pękniętymi dwoma żebrami trafił do szpitala.

* Wczoraj (3 bm.) rano do szpitala w Przeworsku z ciężkim poparzeniami ciała został przywieziony 50-letni mężczyzna. Pracownik zakładu przetwórstwa owocowo-warzywnego uległ wypadkowi podczas obsługi urządzenia mieszającego sodą kaustyczną. Podczas mieszania sody z wodą doszło do niezamierzonej reakcji chemicznej. Wstępna diagnoza medyczna wskazuje na poparzenia ciała w 85 procentach.

* W Krajowicach pod Jasłem kierowca jelcza potrącił jadącego na rowerze 42-letniego mężczyznę. Kierowca ciężarówki w czasie skręcania w lewo nie zauważył nadjeżdżającego z naprzeciwka rowerzysty, który okazał się twardym człowiekiem, bo kolizję z ciężarówką przypłacił jedynie złamaniem obojczyka.

* 3 października w Żurawicy mieszkaniec Przemyśla Bogusław Sz. jadąc fiatem, na przejściu dla pieszych potrącił mieszkańca tej wioski. Pieszy z urazem głowy i złamanym obojczykiem trafił do szpitala.

* 4 października w Przemyślu nieznany sprawca, posługując się dorobionym kluczem, włamał się do jednego z mieszkań i skradł wieżę stereo i laptop o łącznej wartości 9 tys. zł.

* 4 października około godz. 9.00 w Jarosławiu na ulicy 3 Maja (nieopodal Jarlanu) dwaj nieznani mężczyźni poruszający się samochodem opel kadet napadł na przechodnia i grożąc mu nożem, zabrali telefon komórkowy.

Reklama