Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 29.11-05.12.2003 r.

PRZEMYŚL

"Solidarność" protestuje...
* W manifestacji "Solidarności" udział wzięło kilkaset osób. Wśród wystrzeliwanych petard, transparentów, antyrządowych haseł i symbolicznego zdzierania z ulicy czerwonego napisu "SLD" padały także żądania. Manifestujący domagali się m.in.: ograniczenia bezrobocia, wstrzymania likwidacji zakładów pracy, zwiększenia środków finansowych na ochronę zdrowia. Niemal przez cały listopad w całej Polsce trwały Ogólnopolskie Dni Protestu przeciwko antyspołecznej polityce rządu, będące realizacją uchwały XVI Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ "Solidarność". Ostatniego dnia akcji, 26 listopada, przyłączyli się do niej także związkowcy z Przemyśla. Przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" Ziemi Przemyskiej Andrzej Buczek: - Zarząd Regionu przekształcił się w Regionalny Komitet Strajkowy. Protestujemy w obronie praw pracowniczych i związkowych. Manifestanci, wśród których maszerowali m.in.: przedstawiciele związków zawodowych kolejarzy, pielęgniarek i położnych, taksówkarzy i bezrobotni, wyruszyli spod siedziby zarządu regionu, zaopatrzeni w gwizdki, transparenty i petardy. "Rządy Millera - niech to jasna cholera" - to tego dnia najczęściej artykułowane hasło. Przed siedzibą związku i przed przemyskim magistratem naklejono też duży napis "SLD", który manifestanci najpierw zdzierali, a potem zamiatali. Najpierw demonstranci udali się przed przemyski magistrat, gdzie na ręce zastępcy prezydenta Przemyśla Ryszarda Lewandowskiego złożyli specjalną petycję. Podobnie uczynili pod siedzibą starostwa powiatowego w Przemyślu i PKP na placu Legionów. W petycjach protestujący domagają się m.in.: ochrony wypłat wynagrodzeń pracowniczych, podjęcia skutecznych przedsięwzięć w celu ograniczenia bezrobocia, ustalenia systemów osłonowych dla osób tracących pracę, w tym zasiłków i świadczeń emerytalnych, zaprzestania "cięć budżetowych" kosztem najuboższych, a także ukrócenia szykanowania przez pracodawców pracowników z powodów przynależności związkowej. A. Buczek: - Tym protestem chcemy przypomnieć rządowi RP, że obietnice były inne, a rzeczywistość jest inna. Wzywamy rządzących do opamiętania i zmiany polityki na prospołeczną. Od władz Podkarpacia domagamy się wstrzymania degradacji regionu, obejmującej powiaty: przemyski, jarosławski, przeworski i lubaczowski, która objawia się stałą likwidacją miejsc pracy. Młodzi mieszkańcy tych terenów emigrują za chlebem, nie widząc dla siebie perspektyw. Manifestujący zarzucili władzom woj. podkarpackiego, że wspólnie z władzami centralnymi, koalicją rządzącą SLD-UP odpowiadają za sytuację na prowincji. Domagają się natomiast: prowadzenia polityki wspomagającej tereny słabsze finansowo, wstrzymania likwidacji Cukrowni "Przeworsk" i "Sanu" w Jarosławiu, zapobieżenia likwidacji Zakładu Maszyn Budowlanych w Lubaczowie i Fabryki Wagonów w Gniewczynie, utrzymania dotychczasowych kolejowych przewozów regionalnych, zwiększenia środków na ochronę zdrowia oraz rozpoczęcia budowy Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej. A. Buczek: - Uważam, że takie manifestacje są potrzebne. Ostatnia była 7 kwietnia tego roku i dzięki niej udało się uratować chociażby Straż Ochrony Kolei czy Izbę Celną w Przemyślu. Warto byłoby, i na to także kładziemy nacisk, aby ktoś wreszcie zajął się przemyskim szpitalem wojewódzkim. Przy węźle kolejowym Medyka - Przemyśl - Żurawica pracuje cała armia ludzi. Bez inwestycji skupione przy nim zakłady przestaną istnieć.

NCTS uszczelni granice
* Na granicy wschodniej wdrażany jest nowy skomputeryzowany system (NCTS), który powinien skrócić i usprawnić odprawę towarów w ruchu tranzytowym. System tranzytowy, który jako jedni z pierwszych testują przemyscy celnicy, już niebawem zostanie wprowadzony we wszystkich urzędach celnych w Polsce. Pozwoli on na eliminację dotychczasowego, długotrwałego sposobu przekazywania informacji w formie dokumentacji papierowej. System będzie monitorował operacje tranzytowe od czasu ich rozpoczęcia, aż do zakończenia. Ponadto przy jego zastosowaniu możliwa stanie się błyskawiczna wymiana komunikatów pomiędzy urzędami celnymi w całej Europie i firmami zgłaszającymi towary do odprawy.
- System NCTS nie tylko przyśpieszy operacje tranzytowe, ale również wpłynie na zmniejszenie ich kosztów - przekonuje Krystyna Mielnicka, rzecznik prasowy Izby Celnej w Przemyślu.

Szpital ponadgraniczny
* Szpital Wojewódzki jest gotowy leczyć pacjentów z Ukrainy. Kilka dni temu wizytowali go tamtejsi dziennikarze. Za ich pośrednictwem wszelkie informacje o placówce mają trafić do szerokiego grona odbiorców. Hospitalizowanie chorych za wschodniej granicy, którzy będą w stanie płacić za świadczone usługi to szansa na podreperowanie nadwątlonego budżetu szpitala.
- Oferujemy im pełną gamę usług, począwszy od prostych badań, a skończywszy na specjalistycznych zabiegach - mówi lek. med. Jacek Mendocha, dyrektor placówki. Na razie ukraińskich pacjentów jest niewielu. Z pewnością byłoby ich znacznie więcej, gdyby władze Polski i Ukrainy podpisały stosowne umowy o leczeniu w ramach ubezpieczenia medycznego.
- Postulujemy o to, ale na razie bezskutecznie - dodaje dyrektor Mendocha. Z tego względu cudzoziemcy leczeni w przemyskim szpitalu muszą z własnej kieszeni płacić za wszystko. Tylko, co bardziej zasobniejsi korzystają z oferty. Wśród nich jest m.in. 2 małżeństwa ze Lwowa, które przyjeżdżają na zajęcia do tutejszej szkoły rodzenia i sposobią się do porodu rodzinnego. Dziennikarze goszczący w przemyskim szpitalu przyznali, że ukraińscy lekarze, nawet ci z placówek klinicznych, mogą pozazdrościć polskim kolegom aparatury, jaką wykorzystują w codziennej pracy. Organizatorem medialnej wizyty przebiegającej pod hasłem ,,Zdrowie i pieniądze" był Instytut ,,Mosty na Wschód" powstający w Krasiczynie.

* W Szpitalu Wojewódzkim znowu działa angiograf, urządzenie do badań pacjentów z chorobą wieńcową, zagrożonych zawałem serca. Przerwa była spowodowana brakiem pieniędzy na wykonywanie koronarografii (badań naczyń) i koronaroplastyki (zabiegów udrażniania naczyń). Po interwencjach prasowych Narodowy Fundusz Zdrowia znalazł pieniądze na finansowanie tych usług do końca tego roku. Dotąd łącznie wykonano już 80 badań, w tym większość w stanie bezpośredniego zagrożenia życia, bądź z tworzącym się zawałem serca. Pięć osób, które nie kwalifikowały się do koronaroplastyki, skierowano na zabiegi pomostowania (by-passy) do krakowskiej kliniki kardiochirurgicznej. W kolejce czeka ok. 100 osób, m.in. z Przemyśla, Jarosławia, Lubaczowa, Sanoka i Ustrzyk Dolnych. Przygotowana jest też oferta na płatne badania, skierowana do ośrodków kardiologicznych na Ukrainie.

W 2005r. na narty do Przemyśla!
* W Październiku 2005 roku, według planów, powinny się zakończyć prace związane z budową w mieście obiektu sportowego m.in. z trasą zjazdową i wyciągiem. Koszt prac oszacowano na 6 mln, złotych. Kompleks ma być jedną z najważniejszych atrakcji przyciągających turystów do Przemyśla. Z tegorocznego budżetu przeznaczono 115 tys złotych na opracowanie projektu architektoniczno-budowlanego oraz pozostałej dokumentacji. Prawdopodobnie w maju przyszłego roku znany już będzie projekt obiektu oraz będzie wydane pozwolenie na budowę. radni miejscy, na wniosek prezydenta, podjęli uchwałę o limicie wydatków na to zadanie. W roku 2004 ma on wynieść 3 mln złotych, w 2005 2,9 mln złotych. Do jego realizacji być może uda się pozyskać włoskiego inwestora, który wyraził wstępne zainteresowanie.

* Od najbliższej soboty, 6 bm., rusza doroczna akcja bezpłatnego rozdawania gorącej grochówki. Każdy może przyjść. Posiłki będą wydawane w każdą sobotę, od godz. 12, na Placu Niepodległości. Akcja potrwa do końca lutego przyszłego roku. Jej organizatorem jest Fundacja Wspierania Rozwoju Ziemi Przemyskiej "San". Bezpłatne wydawanie zupy fundacja rozpoczęła w 2000 r. Grochówka szybko się rozchodziła. Każdej soboty wolontariusze wydawali kilkaset porcji zupy. Zachęceni frekwencją, postanowili prowadzić akcję każdego roku. Wolontariuszy z "Sanu" rokrocznie wspomaga piekarnia pana Pelca oraz żołnierze.
- W tym roku częścią swojej diety obiecali wspomóc nas dwaj radni przemyscy - Mariusz Waciak i Robert Majka. Liczymy, że za ich przykładem pójdą inni. Dobrze byłoby, gdyby również inne organizacje prowadziły podobne akcje - mówi Janusz Zapotocki, prezes Fundacji "San". Organizatorzy wiedzą, że wydawanie grochówki tylko w jeden dzień w tygodniu nie rozwiąże problemu biedy w mieście. Gdyby tylko znaleźli się sponsorzy, gotowi są organizować akcje codziennie przez całą zimę.

Powstaną nowe trasy rowerowe
* Zespół roboczy, powołany przez prezydenta miasta, zajmuje się wytyczaniem i budową ścieżek rowerowych. Chcemy, aby już w następnym roku zostały uruchomione trzy trasy dla amatorów rowerowych wędrówek - Mówi Jan Jarosz, szef tego zespołu, naczelnik Wydziału Kultury, Promocji i Współpracy UM. - Będą one wiodły z ulicy Sportowej wzdłuż Sanu do Krasiczyna od krytej pływalni Wybrzeżem Jana Pawła II, poprzez osiedle Kmiecie, na Wapowce, a trzecia w kierunku Bolestraszyc, do arboretum. Kilkuosobowy zespół składa się z przedstawicieli UM, Zarządu Dróg Miejskich, towarzystwa Ulepszania Miasta oraz Przemyskiego Towarzystwa Cyklistów. Zajmuje się opracowaniem ścieżek rowerowych, z uwzględnieniem ich oznakowania poziomego oraz organizacji ruchu drogowego. Trasy, z reguły, będą wiodły bocznymi ulicami do miejsc wylotowych z miasta. Zespół chce, aby wszystkie planowane inwestycje drogowe w Przemyślu oraz modernizacje uwzględniały potrzeby rowerzystów.

Nowe zadania Straży Miejskiej
* Zwiększona liczba patroli Straży Miejskiej, większy nacisk na współpracę ze szkołami i radami osiedlowymi oraz większe, w miarę możliwości i kompetencji, rozwiązywanie problemów mieszkańców miasta - taka zmiana w pracy strażników miejskich ma przynieść wzrost bezpieczeństwa w mieście. Mieszkańcy Przemyśla narzekają, że najbardziej narażeni na wybryki chuligańskie i na zaczepki przez osoby nietrzeźwe czy agresywne są w porach wieczornej i nocnej, szczególnie na Starym Mieście. Dlatego też Straż Miejska w Przemyślu postanowiła wpłynąć na stan bezpieczeństwa w zagrożonych terenach i zwiększyć tam liczbę patroli. - Teraz do patroli nocnych oddelegowanych jest dwudziestu czterech strażników, a wcześniej było szesnastu - mówi Jan Geneja komendant Straży Miejskiej w Przemyślu. - Poza tym nasi funkcjonariusze wiele uwagi poświęcają szkołom, gdzie m. in. realizują programy dotyczące bezpieczeństwa, pokazują jak zachowywać się podczas zetknięcia się z agresywnym psem. Strażnicy mają pod swoją opieką park miejski, w którym przypuszczalnie od przyszłego roku powinny pojawić się patrole konne. Oprócz tego w mieście wdrażany jest system monitoringu, który ma wzmocnić bezpieczeństwo w centrum Przemyśla. Docelowo ma być 16 kamer. Na razie są trzy - na ul. Ratuszowej, Kamiennym Moście i w Rynku.

* Ordynator oddziału ortopedycznego Wojewódzkiego Szpitala w Przemyślu, Krzysztof R., opuści areszt - zadecydowała dzisiaj Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie. Jest on podejrzany o żądanie i przyjęcie korzyści majątkowych od trzech osób. Krzysztof R. w areszcie przebywał od 9 października. Prokuratura na wniosek obrońców zastosowała wobec niego poręczenie majątkowe w wysokości 60 tys. zł i poręczenie osobiste innych lekarzy. Ponadto ordynator został zawieszony w czynnościach służbowych. Nie wolno mu także opuszczać kraju. Obrońca lekarza swój wniosek uzasadnił pogarszającym się stanem zdrowia podejrzanego oraz trudną sytuacją jego najbliższej rodziny. - Sytuacja, w której znalazła się najbliższa rodzina podejrzanego została w sposób należyty udokumentowana m.in. stosownymi zaświadczeniami lekarskimi, których treść objęta jest tajemnicą lekarską - poinformowała Kosior, uzasadniając decyzję prokuratury. Ponadto zebrano już wystarczającą ilość dowodów i areszt dla podejrzanego nie jest już konieczny. Według zarzutów, ordynator otrzymał łącznie 4 tys. zł za wszczepienie endoprotez, choć zażądał 7 tys. zł. Gdy pacjentów nie było stać na wysoką opłatę, zadowalał się niższą. 55-letni lekarz został zatrzymany w szpitalu na początku października przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego tuż po przyjęciu łapówki. Grozi mu od roku do 10 lat pozbawienia wolności.

* Przemyskie "sztuczne" lodowisko miało ruszyć 6 grudnia. W planach przewidziana była nawet wizytacja samego Świętego Mikołaja i zabawa na lodzie. Imprezę odwołano, bo obiekt może funkcjonować tylko przy ujemnych temperaturach. Prezydent Robert Choma w czasie ostatniej konferencji prasowej przyznał, że przyczyna takiego stanu rzeczy najprawdopodobniej leży w źle wykonanym remoncie. Na pytanie, czy ktoś poniósł konsekwencje z tytułu źle wykonanej roboty, odpowiedział przecząco. Ani on, ani szef spółki Hala Mariusz Zamirski, nie potrafił wyjaśnić, co konkretnie zostało błędnie wykonane. - Mamy ekspertyzę z 2000 roku, z której wynika, że są jakieś przecieki solanki czyli tego płynu, który wypełnia rury - mówi Zamirski - Jednak ostatniej zimy wszystko było w porządku. Niewielkie przecieki mieściły się w stosownych normach. Prezes Hali przyznał, że planowana na 6 grudnia mikołajkowa zabawa z atrakcjami została odwołana z powodu zbyt wysokich temperatur (jak na możliwości techniczne obiektu): - Przy plus dziesięciu stopniach uruchomienie obiektu graniczy z cudem! Musimy poczekać na spadek temperatury. W planach mamy zadaszenie. Niedawno powstały zespół ds. inwestycji sportowych będzie niedługo ustalał hierarchię potrzeb. Może, jeśli dobrze polobbujemy, uda się zmieścić w planach dach nad lodowiskiem. Remont wykonany przez miasto w 1999 roku polegał na przełożeniu płyty i rur. Nadzorował go wydział inwestycji UM. Jeśli lodowisko w ogóle ruszy tej zimy, zarządca, tj. spółka Hala, planuje ceny biletów w wysokości 2 zł (ulgowe) i 4 zł (normalne). Ma też zostać utworzony punkt ostrzenia łyżew oraz wypożyczalnia.

* Wystarczy średniej klasy komputer, znajomość jego obsługi i niewielkie koszty, aby uruchomić sklep internetowy z dowolnym asortymentem. Działalność można prowadzić w domu, a klientów szukać po całym świecie.
- Artykuły kupowane u nas za pośrednictwem Internetu są o wiele tańsze niż w naszym normalnym sklepie - mówi Oskar Terlecki, właściciel firmy Olwit Oskar z Przemyśla. Niedawno jego firma, jako jedna z pierwszych w Przemyślu, uruchomiła sklep wirtualny. Udało się już sprzedać dwa zestawy komputerowe miejscowym klientom. Ekspedienci zobaczyli ich dopiero przy dostawie sprzętu. Aż we Wrocławiu znaleziono kupca na ikonę bieszczadzkiego artysty. Została wysłana pocztą. Na internetowej witrynie sklepu, siedząc przed swoim komputerem, możemy dokładnie pooglądać interesujące nas artykuły, zobaczyć cenę i uzgodnić termin dostawy.
- Oszczędzamy także czas naszych sprzedawców. Niekiedy zdarza się, że przychodzi do sklepu klient i rozmawia kilka godzin z ekspedientem. Blokuje w ten sposób dostęp innym kupującym. Dzięki Internetowi ten problem odpada. Nawet jeżeli ktoś o coś zapyta e-mailem, to można mu odpowiedzieć w dowolnej chwili - wyjaśnia Terlecki. W wirtualnym sklepie można sprzedać każdy artykuł. Klientom w Przemyślu towar dowożą własnym transportem. Do innych pocztą. Płatności najczęściej realizowane są za zaliczeniem pocztowym. Potrzebny jest komputer z dostępem do Internetu. Stronę z ofertą można przygotować przy pomocy jednego z darmowych programów, dostępnych w Internecie lub dołączanych do pism komputerowych. Wystarczy zrobić zdjęcia produktów, zamieścić ich opisy, ceny i sposób zamawiania. Klientów można szukać na własną rękę lub zarejestrować swój sklep u operatora internetowego. W Internecie można sprzedać wszystko. W dużych miastach nawet chleb i inne artykuły spożywcze. Szansą Podkarpacia mogą być regionalne produkty, np. dzieła artystyczne. W USA wirtualnie sprzedawane są również samochody.

JAROSŁAW

* Pracownicy przeznaczonego do likwidacji oddziału ,,LU" Polska SA (dawny ZPC ,,San") dostaną wypowiedzenia z pracy o trzy miesiące później niż planowano. Decyzja o przesunięciu terminu wręczenia wypowiedzeń ze stycznia 2004 na kwiecień zapadła podczas spotkania przedstawicieli kierownictwa ,,LU" Polska SA ze związkowcami. Przyczyną planowanej likwidacji przedsiębiorstwa są względy ekonomiczne. Produkcja ciastek ma zostać przeniesiona do Płońska pod Warszawą. Zagrożonych utratą pracy jest blisko 500 osób. Załoga ma jeszcze nadzieję, że na bazie zakładu uda się powołać spółkę pracowniczą. Plan jej stworzenia opracowuje Mielecka Agencja Rozwoju Regionalnego. Przed świętami Bożego Narodzenia przedstawi pierwsze propozycje.

Do trzech razy sztuka
* Za trzecim podejściem burmistrz dostał pieniądze na trasy rowerowe. Na przedostatniej sesji (24 listopada) jarosławscy radni nie byli zbyt hojni przy uchwalaniu pensji burmistrzowi Januszowi Dąbrowskiemu. Z proponowanych 40 proc. dodatku specjalnego uchwalili mu tylko 30. Oznacza to, że burmistrz będzie zarabiał mniej. Dodatek specjalny to pewien procent wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego łącznie. Według ustawy radni nie mogą przyznać mniej niż 20 proc., a także nie mogą przekroczyć 40 proc. W ub.r. przyznali burmistrzowi najwyższą stawkę. Podobna propozycja padła również na ostatniej sesji z inicjatywy kilku radnych. Jednak część z nich zdecydowała się obniżyć zarobki burmistrza. Dlaczego? Wyjaśnia to wnioskodawca 30-procentowego dodatku specjalnego wiceprzewodniczący rady Jan Walter z Platformy Samorządowej. Twierdzi, że burmistrz nie wykonuje uchwał rady. - Uważam, że burmistrz w nieodpowiedni sposób interesuje się sprawami miasta. Przyznając w ubiegłym roku maksymalny dodatek, radni oczekiwali od burmistrza czegoś więcej, ściągania środków na konkretne inwestycje, zakończenia budowy basenu czy prac przy obwodnicy. Tego jednak nie widać. Poza tym burmistrz podejmuje decyzje, które są w gestii rady i stawia radę przed faktem dokonanym - tłumaczy J. Walter. Po raz trzeci na sesję rady miasta trafiła sprawa ścieżki rowerowej z Jarosławia do Radymna. Przypomnijmy, że Euroregion Karpaty przyznał miastu 127 tys. 500 zł, co miało stanowić 75 proc. wartości tej inwestycji. Warunkiem otrzymania pieniędzy było jednak wykonanie ścieżek w odpowiednim terminie. Burmistrz zwrócił się więc do radnych o przyznanie na ten cel 170 tys. zł. Fakt, że najpierw podjął decyzję, ogłosił ją w prasie, a dopiero potem zwrócił się do rady po pieniądze, zirytował część radnych, w następstwie czego odrzucili oni wniosek. Poparcia nie uzyskała też druga próba zdobycia środków na ścieżki rowerowe. Dopiero na przedostatniej sesji radni poparli projekt burmistrza, tyle że już nie budowy ścieżek, lecz tras rowerowych.

* Mimo wprowadzenia wiz, przygraniczna współpraca tego powiatu z rejonem jaworowskim na Ukrainie nadal rozwija się pomyślnie w wielu dziedzinach.
- Ostatnio zakończył się program "Przemiany w regionie" RITA, finansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności oraz Fundację Edukacji dla Demokracji - mówi Halina Dryla, naczelnik Wydziału Promocji, Gospodarki Powiatu i Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego w Jarosławiu. - Jego celem było przekazanie naszych doświadczeń, głównie w rolnictwie, sadownictwie i przetwórstwie rolno- spożywczym ukraińskim partnerom. Od maja w jarosławskim powiecie przebywało dziesięć grup rolników i producentów z rejonu jaworowskiego, którzy zwiedzili gospodarstwa, stacje szkółkarskie, centrale nasienne. Wprowadzenie wiz dla obywateli Ukrainy, na szczęście, nie zahamowało współpracy przygranicznej, prowadzonej przez te samorządy od kilku lat. Obie strony zawczasu zadbały, aby nie było problemów z ich otrzymaniem. Konsulat Poski we Lwowie ma listę osób, które utrzymują gospodarcze kontakty. Są one załatwiane poza kolejnością. Podczas ostatniego pobytu na jarosławskiej ziemi delegacja z Jaworowa zwiedziła fabrykę mini techniki dla gospodarstwa rolnego, nowy kompleks szklarni, wzorcowe gospodarstwo rolne. Ukraińcy byli zaskoczeni tym, że w tak dużych gospodarstwach zatrudniony jest tylko gospodarz z rodziną oraz jeden pracownik. Jarosławska służba doradcza poinformowała gości, że od 2004 roku w Polsce będą dotowane uprawy pszenicy, kukurydzy, buraka cukrowego i lnu. Dotacje zostaną przyznane w zależności od posiadanych hektarów upraw. Jeśli rolnik hoduje bydło rogate, to wówczas bierze się pod uwagę powierzchnię łąk i pastwisk.
- Nasi rolnicy przekonują się, że aby mieć dochodowe gospodarstwo, to musi ono mieć co najmniej 50 hektarów - potwierdzają w jarosławskim starostwie. - Dlatego w najbliższej przyszłości będą tworzone specjalne programy rozwoju dużych gospodarstw rolnych. Ta problematyka interesuje także ukraińską stronę.
- Ze wszystkiego, co zobaczyliśmy w Polsce, wyciągniemy wnioski - powiedział Roman Kawećkyj, główny specjalista kierownictwa gospodarstw wiejskich w Jaworowie. - Przejmiemy to, co najlepsze. Musimy przede wszystkim nauczyć się odpowiedzialności w stosunku do pracy. Strona jaworowska nie chce być tylko biernym odbiorcą. Przygotowała już swój projekt, który jest kontynuacją programu RITA. Będzie on realizowany przy Pomocy jarosławskiego Biura Współpracy Transgranicznej.

RRZEWORSK

* Związkowcy ,,Solidarności" wszczęli w minionym tygodniu spór zbiorowy z kierownictwem Cukrowni ,,Przeworsk". Dobiegająca końca tegoroczna kampania w Cukrowni ,,Przeworsk" będzie ostatnią w jej ponad 100-letniej historii. Niemiecki właściciel przedsiębiorstwa podjął decyzję o jego likwidacji. Dostawcy buraków mają jednak zagwarantowany zbyt surowca, który będą dostarczać do tych samych punktów skupu, co obecnie i przerabiany w podrzeszowskich Ropczycach. Tymczasem członkowie komisji zakładowej NSZZ ,,Solidarność" działającej w Cukrowni ,,Przeworsk" żądają podwyżki płacy podstawowej, utrzymania dotychczasowego zatrudnienia i przeprowadzenia kampanii cukrowniczej w 2004 roku.

* Oddział geriatrii w przeworskim szpitalu nie zostanie zlikwidowany. To jedyna taka placówka nie tylko w powiecie, ale w całym województwie. Geriatria została uratowana, ale czarne chmury i tak zbierają się nad całym szpitalem. Do placówki wkroczył właśnie komornik, który chce wyegzekwować od szpitala, czyli tak naprawdę od przeworskiego starostwa - 133 tysiące złotych. Komornik, co może dziwić, działa w imieniu .... władz miasta Przeworska. Czy to jest początek wojny dwóch przeworskich samorządów? O tym, że dyrekcja przeworskiego szpitala chce zlikwidować jedyny w województwie oddział geriatrii Rada Społeczna placówki dowiedziała się z mediów. W tej sytuacji Rada Społeczna zgodziła się wyłącznie na zmniejszenie liczby łóżek z 35 do 20. W ten sposób zagwarantowała najstarszym mieszkańcom powiatu leczenie. Tę sprawę rozwiązano, ale dyrekcja szpitala i starosta zaskoczyli wszystkich kolejnymi pomysłami: likwidacją oddziału reumatologii i rozbudową rehabilitacji. Jeszcze większe było zaskoczenie, kiedy wyszło na jaw, że do szpitala podlegającego staroście wkroczył komornik wysłany przez ... burmistrza Przeworska. Szpital czyli starostwo jest winne miastu 133 tysiące złotych z tytułu podatków od nieruchomości. Miasto mogło za te pieniądze przejąć jeden z pustych poszpitalnych budynków, ale tego nie zrobiło. Żąda pieniędzy. Miejscy radni twierdzą, że starostwo je ma, skoro stać je nawet na najwyższe z możliwych dodatki do pensji starosty. Mieszkańcy twierdzą, że konflikt między przeworskimi samorządami to tak naprawdę konflikt personalny między burmistrzem a starostą. Ludzi bulwersuje to tym bardziej, że obaj są jedynymi z najlepiej zarabiających urzędników w okolicy. Miesięczne zarobki burmistrza to 6 900 złotych, starosty 8 800. Obaj panowie urzędują w jednym budynku.

REGION

* Internauci ściągający z sieci nielegalne oprogramowanie, muzykę i gry komputerowe mogą mieć powody do obaw. W kilku miastach Polski policja ścigając piratów komputerowych zaczęła "naloty" na prywatne mieszkania. Zapanowała taka panika, że wiele osób na siłę pozbywa się "lewych" programów i płyt CD. Podkarpacka policja uspokaja jednak, że powody do obaw mogą mieć jedynie ci, którzy z piractwa zrobili sobie źródło dochodów. Do dość spektakularnych akcji policji doszło m.in. w Katowicach, Zielonej Górze, Piekarach Śląskich i Sosnowcu. W części przypadków policjanci posunęli się nawet do zajmowania komputerów osobistych oraz kierowania do operatorów sieci komputerowych prokuratorskich nakazów wydania list abonentów i użytkowników. Oficjalnie policja twierdzi, że akcja ma na celu dotarcie do osób, które ściągały nielegalne oprogramowanie od ludzi podejrzanych o piractwo na szerszą skalę.
- Działania policji nastawione są przede wszystkim na hurtowników, ludzi, którzy na piractwie zarabiają - powiedział w rozmowie z nami podinspektor Wiesław Dybaś, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. Jego zdaniem, docieranie do indywidualnych posiadaczy nielegalnych programów, gier, filmów czy nagrań muzycznych ma miejsce tylko wtedy, gdy służy zbieraniu dowodów na "rekinów" przestępczego biznesu.
- Są pojedyncze przypadki, gdy ścigając hakerów lub oszustów internetowych docieraliśmy do mieszkań indywidualnych osób. Nie ma jednak żadnych planów, by policja specjalnie robiła jakieś naloty, wchodziła do mieszkań i ścigała każdego, kto ma coś nielegalnego. Obawa o to, że będziemy konfiskować komputery jest bezzasadna - dodał podinsp. Wiesław Dybaś. W Komendzie Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie istnieje specjalny zespół fachowców zajmujący się zwalczaniem przestępczości komputerowej, nastawiony głównie na wyłapywanie hurtowników. W zeszłym roku funkcjonariusze zlikwidowali na Podkarpaciu pięć kopiarni programów komputerowych, dwie nielegalne wytwórnie gier komputerowych i telewizyjnych oraz cztery punkty sprzedaży pirackich produktów. Ujawniono szesnaście przypadków używania sprzętu komputerowego do przestępczej działalności, zabezpieczono prawie 2300 pirackich płyt kompaktowych z programami, 64 twarde dyski, blisko tysiąc nielegalnych gier komputerowych, 4 pirackie konsole do gier TV oraz 51 pirackich gier play-station.

* Ile pieniędzy daje UNESCO na ochronę i konserwację zabytku, wpisując go na listę światowego dziedzictwa kulturowego? Ani złotówki. Skutek jest taki, że antywłamaniowy system w unikatowym kościele w Haczowie z oszczędności podłączony jest tylko z plebanią. Gdyby w nocy przyszedł złodziej, musiałby go gonić... proboszcz lub gosposia.
- Ludzie sądzą, że bogate UNESCO wspiera zabytki. Tymczasem ta organizacja wpisuje obiekt na listę i na tym się kończy. Skutek jest taki, że w Polsce lepiej chronione są hurtownie niż zabytki klasy "zero" - mówią konserwatorzy. Kościół w Haczowie na listę światowego dziedzictwa kulturowego (obok Wawelu, Muru Chińskiego itp) wciągnięty został 3 lipca br. UNESCO - zanim wpisze na listę - żąda, aby za własne pieniądze zrobić renowację zabytku i zainstalować instalacje alarmowe. - Aby spełnić te warunki, musieliśmy wyłożyć 300 tys. zł - mówi ks. Grzegorz Kolano, wikary. System antywłamaniowy w Haczowie z oszczędności podłączony jest tylko z plebanią. - Posterunek w Haczowie czasami bywa nieczynny. Podłączenie systemu z komendą w Brzozowie nie ma sensu, zanim stamtąd ktoś by przyjechał i tak byłoby za późno. Gdyby coś się działo, nie pozostaje nam nic innego, jak złapać co jest pod ręką i gonić złodzieja - mówi ks. Kolano. Czy gmina pomaga? - Kościołem zajmuje się ksiądz proboszcz - odpowiada Anna Musiał, sekretarz gminy. Jak się później dowiadujemy od mieszkańców, gmina sama ma poważne problemy finansowe. Pieniędzy trzeba szukać w ministerstwie, które zgłosiło świątynię na listę UNESCO.
- Z wojewódzkim konserwatorem współpracuje się nam świetnie. Co z tego, skoro państwo nie ma pieniędzy. Każdą złotówkę trzeba wywalczyć w Warszawie wywalczyć - stwierdza ks. Kolano.

* Sejmowa Komisja Finansów Publicznych zaakceptowała projekt utworzenia specjalnej rezerwy budżetowej, z której przeznaczono by pieniądze na zwiększenie kontraktów wojewódzkich. Według założeń Podkarpacie otrzymałoby 73 miliony złotych na dokończenie remontu mieleckiego szpitala oraz rozbudowę portu lotniczego w podrzeszowskiej Jasionce. Teraz pomysł ten musi przyjąć sejm na przedświątecznym posiedzeniu. Pieniądze na kontrakty wojewódzkie pochodzą z podatków pośrednich, czyli akcyzy i VATu. Rozdział środków, który zaproponowali posłowie przewiduje 12 milionów złotych dla mieleckiego szpitala i 61 milionów złotych dla lotniska w Jasionce. W głosowaniu brała udział poseł Krystyna Skowrońska, która złożyła także wniosek o zmniejszenie wydatków na utrzymanie kancelarii premiera i prezydenta. Ta propozycja jednak przepadła dwoma głosami. Jak przyznaje Skowrońska powodzenie projektu zwiększenia kontraktów wojewódzkich zależy teraz od sejmu. - Jednak mając na uwadze liczbę posłów głosujących za tym pomysłem podczas posiedzenia Komisji, jest duże prawdopodobieństwo, że sejm zaakceptuje projekt i nasze województwo otrzyma te pieniądze - powiedziała "Nowinom" posłanka. Dodała, że pozytywna opinia Komisji Finansów Publicznych to zasługa posłów z Podkarpacia, którzy w sposób rzeczowy przedstawili plan wykorzystania pieniędzy, czym przekonali członków Komisji. W głosowaniu KFP nie brał udział drugi z sejmowych przedstawicieli naszego województwa, poseł Maria Zbyrowska z Samoobrony, która nie była obecna na posiedzeniu Komisji.

Paszporty dla ziemniaków
* Polscy producenci ziemniaków, handlujący w krajach Unii Europejskiej, muszą postarać się o paszporty dla warzyw. W dokumentach nie będzie zdjęć okazałych bulw. Muszą być natomiast numery rejestracyjne i seria towaru. Muszą zarejestrować warzywa w oddziałach inspekcji ochrony roślin i nasiennictwa. Tym, którzy tego nie zrobią, grozi grzywna, a nawet areszt. - Oczywiście, w przypadku notorycznego uchylania się od obowiązków - mówi Eugeniusz Kościółek, podkarpacki wojewódzki inspektor inspekcji ochrony roślin i nasiennictwa w Rzeszowie. - Przepisy te nie obowiązują działkowiczów, którzy uprawiają grządki na własne potrzeby - wyjaśnia. Obowiązek rejestracji ziemniaków ma służyć nadzorowi stanu zdrowotnego roślin. Taki jest wymóg UE.
- Musimy pobrać próbkę gleby i zbadać, czy pole jest zdrowe, nie zarażone bakteriozą, która jest dla nas dziś dużym problem - dodaje inspektor Kościółek. Dokumenty te zastąpią dotychczasowe tzw. świadectwa fitosanitarne, potwierdzające zdrowotność ziemniaków. Jednak świadectwa nadal będą obowiązywać w kraju.

KRONIKA POLICYJNA

* Pięć grobowców na Cmentarzu Głównym zostało otwartych, trumny znajdujące się w nich uszkodzono, a zwłoki zbezczeszczono. Nie wiadomo jeszcze czy i co zginęło z miejsc pochówku. Z informacji posiadanych przez przemyską policję, wynika, że nieznani sprawcy, przy użyciu łomu, ukręcili kłódki przy pokrywach grobowców, weszli do wnętrz, otwierali trumny i bezcześcili ciała zmarłych. Nie wiadomo, czy coś zginęło. Policja zbiera informacje od rodziny zmarłych o tym, czy przy pochowanych zwłokach znajdowały się wartościowe rzeczy. Za znieważenie zwłok grozi do 2 lat pozbawienia wolności, a za ich okradzenie do 8 lat więzienia.

* Niecodziennym sprytem wykazali się złodzieje, którzy najpierw ukradli karty bankomatowe, a potem zadzwonili do właściciela po numer PIN. Mężczyzna podał im numer i stracił 6 tys. zł. Poszkodowanym jest Leszek S. pracujący w jednej z przeworskich firm. Przypuszczalnie, podczas przyjmowania interesantów, nie zwrócił uwagi na to, co dzieje się z jego kurtką zawieszoną na pokojowym wieszaku.
- W kieszeni kurtki znajdowały się karty bankomatowe, które ktoś niepostrzeżenie ukradł, a potem zadzwonił do poszkodowanego i przedstawiając się jako pracownik banku zapytał, czy mu one nie zginęły - opowiada podinsp. Wiesław Bukowski z KPP w Przeworsku. - Kiedy mężczyzna stwierdził, że rzeczywiście nie ma kart, osoba podająca się za pracownika banku poprosiła go o PIN, po to, aby jak stwierdziła, zablokować kartę. Leszek S. ten numer podał. Okazało się, że dzięki tej nieprzemyślanej decyzji, złodzieje "wyczyścili" mu konto. Mężczyzna stracił 6 tys. zł.
- Przestrzegam przed pochopnym działaniem i zalecam ostrożność, bowiem nieświadomość może drogo kosztować - mówi podinsp. Bukowski. - W przypadku, kiedy dochodzi do kradzieży karty bankomatowej, przede wszystkim należy o tym powiadomić bank. W żadnym wypadku obcym osobom nie wolno podawać PIN-u. ds

* Pod koniec minionego tygodnia Sąd rejonowy w Jarosławiu zadecydował o tymczasowym aresztowaniu 20-letniego mieszkańca miasta. Młodzieniec w przyszłości karany, jest podejrzewany o dokonanie kilkunastu włamań do samochodów. Sprawca działał na terenie powiatu jarosławskiego i w Łańcucie.

* 35-letni mężczyzna okazał się sprawcą kradzieży 2 stetoskopów i aparatu do mierzenia ciśnienia, które w niedziele zaginęły z izby przyjęć Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu. Złodziej był pijany.

Kamienie po 300zł za sztukę
* 30-letni mieszkaniec Przemyśla zgłosił policji, że został oszukany przez osobę podającą się za Rafała W., mieszkańca Leska. Poszkodowany miał od tej osoby kupić radiomagnetofon wart 610 zł i maił go odebrać na poczcie. W otrzymanej paczce zamiast sprzętu RTV były jedynie dwa duże kamienie.

* W Przeworsku dwóch sprawców włamało się do baraku stojącego na terenie budowy i ukradło narzędzia warte 1500 zł. Policjanci z Przeworska tego samego dnia ustalili, że sprawcami kradzieży są 56-letni mieszkaniec powiatu lubaczowskiego oraz 28-letni mieszkaniec Przeworska. Udało się odzyskać skradzione rzeczy.

* W miniony wtorek jarosławscy policjanci zatrzymali młodego mieszkańca miasta, podejrzanego o kradzież biżuterii z jednego z domów w Zamiechowie. Jej wartość oszacowano na 4 tys. złotych.

* W Jarosławiu w jednym z mieszkań 21-letni mieszkaniec Przemyśla, studiujący na jarosławskiej uczelni, podczas wizyty u koleżanek ze studiów, lorzystając z chwili nieuwagi mieszkanek lokalu, ukradł telefon komórkowy wart 400 zł. Został zatrzymany przez jarosławską policje.

* W Przemyślu na ul. Grunwaldzkiej nieznany sprawca, wykorzystał sytuację, ukradł doniczkę z kwiatami stojącą przed kwiaciarnią. Właścicielka mienia straty oszacowała na 500 zł. Z kolei na ul. Siemiradzkiego nieznany złodziej przeciął siatkę ogrodzeniową i po wejściu na teren posesji ukradł 4 rury żeliwne warte łącznie 100 zł.

* 22-letni Paweł O. został skazany za zabójstwo 23-letniego Arkadiusza Z. Nieprawomocny wyrok w tej sprawie zapadł w czwartek. 20 listopada 2002 roku na moście kolejowym w Przemyślu oskarżony wraz z kolegami podbiegł do Arkadiusza. W trakcie szamotaniny ugodził go nożem w pierś. Nastąpił masywny krwotok, a potem śmierć. Obrońca Pawła O. wnioskował o zmianę kwalifikacji czynu zarzucanego jego klientowi z zabójstwa na pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Sąd nie wziął tego pod uwagę i skazał go na 15 lat więzienia. Na ławie oskarżonych zasiadali też trzej koledzy Pawła O. Zdaniem sądu, biorąc udział w bójce na moście narazili Arkadiusza Z. na obrażenia ciała. Wszyscy otrzymali wyrok po 2 lata więzienia.

Reklama