Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 15.11-21.11.2003 r.

PRZEMYŚL

Woda w górę
* Średnio o 4,7 proc. więcej przemyślanie zapłacą od nowego roku za wodę i odprowadzenie ścieków. To kolejna podwyżka uchwalona przez radnych w ostatnim czasie. Władze wzrost cen uzasadniają koniecznością pokrycia kosztów utrzymania i eksploatacji Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Dodają, że jest to działanie wymuszone również zmniejszającym się zużyciem wody. Radni opozycji twierdzą, że pieniędzy PWiK powinno szukać nie tylko w podwyżkach. Kilkanaście dni temu radni podwyższyli podatek od nieruchomości. Obecnie jego stawki są na poziomie maksymalnym, dopuszczonym przez ustawę. Na czwartkowej sesji radni zdecydowali również o zaciągnięciu kredytu w wysokości 1,7 mln złotych.

Szukajcie, a znajdziecie
* Znalazły się pieniądze na funkcjonowanie angiografu w Szpitalu Wojewódzkim! Przez wiele dni sytuacja związana z funkcjonowaniem angiografu w Szpitalu Wojewódzkim mroziła krew w żyłach. Zwłaszcza pacjentów, którzy przeżywali istną huśtawkę nastrojów. 6 października br. w specjalnie przygotowanych pomieszczeniach, pod okiem lekarzy kardiologów z Zakładu Hemodynamiki z Krakowa przyjęci zostali pierwsi chorzy do badania angiografem. W kolejce do zabiegów koronarografii i koronaroplastyki ustawiali się już następni. Ich radość trwała jednak krótko. Specjalistyczny sprzęt, który przeleżał w magazynach kilka lat, został wyłączony, bo jak stwierdziła wówczas A. Pietruszka-Zasadny, zastępca dyrektora ds. medycznych, badania koronarograficzne są bardzo kosztowne, a szpital nie ma na nie pieniędzy: - Nie mieliśmy wyjścia; dowiedzieliśmy się, że badania te nie będą finansowane przez NFZ. A. Pietruszka-Zasadny zapewniła jednak, że będzie interweniować w tej sprawie, gdzie się da: - Podjęłam kroki, by środki na funkcjonowanie angiografu wydobyć choćby spod ziemi. Zwróciłam się z pismami do wielu osób, między innymi do Krajowego Konsultanta ds. Kardiologii profesora Opolskiego, szefa wszystkich pracowni hemodynamicznych w Polsce docenta Gila i parlamentarzystów. Nie wiem, w jaki sposób zostały uruchomione środki finansowe, ale najważniejsze, że tak się stało. 12 i 13 listopada wznowiliśmy zabiegi. Mamy pieniądze na wykonywanie zabiegów do końca tego roku. Obecnie przygotowujemy też kontrakt na 2004 rok i mamy zapewnienie, że uzyskamy środki finansowe na cały rok - zakończyła A. Pietruszka-Zasadny.

Szmugiel broni...
* Funkcjonariusze z przemyskiej Izby Celnej w czasie jednego miesiąca ujawnili aż cztery przypadki próby przeszmuglowania do Polski broni palnej. 19 października na przejściu drogowym w Medyce pojawili się dwaj Polacy: jeden z Łodzi, drugi z Wieliczki. Podczas odprawy celnej okazało się że każdy z nich ma w swoich bagażach po jednym pistolecie maszynowym nazywanym popularnie pepeszą. Były to egzemplarze wyprodukowane w latach 1942 i 43, a więc takie, na które jest wymagane specjalne zezwolenie. Broń została zarekwirowana, pomimo że obaj panowie tłumaczyli się pasją kolekcjonerską. Takich argumentów nie mógł użyć 41-letni Igor S. ze Lwowa, w którego mercedesie 11 listopada celnicy znaleźli strzelbę myśliwską "Iż" kalibru 16, ani dwaj Polacy (z Warszawy i Lubaczowa), którzy, wracając z Bułgarii przez przejście w Barwinku, wieźli dwie wiatrówki hiszpańskiej produkcji, obie z gwintowanymi lufami, na co również wymagane jest pozwolenie.

Bezrobocie - spodziewany wzrost
* Wiele wskazuje na to, że w najbliższych miesiącach wyraźnie wzrośnie liczba bezrobotnych w mieście i powiecie. O pracę może być łatwiej dopiero w marcu przyszłego roku. Już w październiku przybyło 43 zarejestrowanych bezrobotnych. Na koniec minionego miesiąca było ich w sumie 12 127. To o 13 więcej, niż rok temu. Stopa bezrobocia w samym Przemyślu (19,9 proc.) jest znacznie wyższa, niż w województwie (15,9), powiecie przemyskim (16) i w kraju (17,5). Po wprowadzeniu wiz wielu przemyślanom, którzy do tej pory mogli coś dorobić na handlu z Ukraińcami, żyje się coraz trudniej.
- W październiku na wsi przybyło 36 bezrobotnych, w Przemyślu tylko siedmiu - przytacza dane Iwona Kurcz -Krawiec, kierownik Powiatowego Urzędu Pracy. Đ W tym okresie zarejestrowaliśmy 712 nowych bezrobotnych, tylu co we wrześniu. Z ewidencji skreśliliśmy 669, ponad 200 mniej, jak w poprzednim miesiącu. 343 z nich podjęło pracę, 31 rozpoczęło staże i szkolenia, a 52 podęło naukę. Gotowości do roboty nie potwierdziły 183 osoby, dobrowolnie ze statusu bezrobotnego zrezygnowało 14 ludzi, a z innych powodów skreśliliśmy 46. Jeszcze kilka lat temu do otrzymania w miarę ciekawej pracy wystarczało średnie wykształcenie. Dziś już za mało nawet wyższego. Ze wszystkich 446 zarejestrowanych w przemyskim PUP bezrobotnych absolwentów 144 (32,3 proc. ogółu) ma dyplomy wyższych uczelni. Tylu jest też młodych bezrobotnych po szkołach policealnych i średnich zawodowych. W październiku zarejestrowało się 134 absolwentów, w tym 93 po raz pierwszy. Skończyły się wakacje, a pracy nie ma. W tym samym miesiącu status absolwenta utraciło 85 osób, w tym 23 z powodu otrzymania zatrudnienia i 29 ze względu na podjęty staż pracy. Lato tradycyjnie już poprawiło bilans zatrudnienia. Ale tylko okresowo. Skończyły się bowiem prace sezonowe, w tym także za granicą, roboty publiczne oraz prace interwencyjne. Krzywa bezrobocia znów pnie się w górę. W przemyskim "pośredniaku" najbardziej obawiają się listopada, grudnia i stycznia. - Dopiero w lutym zostanie uchwalony budżet państwa,i zostaną opracowane nowe zasady i limity refundacji, na wzór państw Unii Europejskiej. Ożywienie na rynku pracy może nastąpić dopiero gdzieś w marcu - prognozuje I.Kurcz -Krawiec.

Oszuści w natarciu
* Obiecują wygraną na ponad 100 tys. zł, zagraniczną wycieczkę, sprzęt AGD i RTV oraz wiele innych atrakcji. W zamian należy wypełnić kupon, wysłać go na podany adres skrzynki pocztowej oraz... dzwonić na numer telefonu zaczynający się od 0-700. Niektórym ludziom wydaje się, że trafia im się nie byle jaka okazja łatwego wygrania cennych nagród. Później okazuje się, że nie tylko nic nie wygrali, ale stracili mnóstwo pieniędzy. Tak było z panią Alicją (kobieta wstydzi się podać swoje nazwisko i przyznać się, że była tak naiwna). Jedna z firm przysłał do niej pismo, w którym było napisane, że „firma Alladyn po rozpatrzeniu i przeanalizowaniu dokumentów" przyznaje dotację w wysokości ponad 34 tys. zł.
- Ucieszyłam się, uwierzyłam i nie czytałam dokładnie dalej - mówi pani Alicja. - W piśmie, które otrzymałam, było napisane: „Płatność w zawieszeniu do momentu zarejestrowania zgody właściciela tego dokumentu (...). W tym celu musi pani koniecznie skontaktować się telefonicznie z Departamentem ds. Przekazywania Dotacji". Pani Alicja mówi, że numer podanego telefonu rozpoczynał się od 0-700, ale nie wzbudziło to jej podejrzeń. W dokumentach znaleźliśmy drobną czcionką, na samym dole dokumentu, napisane ostrzeżenie, że minuta rozmowy kosztuje 4,22 zł. - Ja tego nie zauważyłam - twierdzi pani Alicja. - Zadzwoniłam na podany numer telefonu, rozmawiałam ponad 20 minut. Nie wiedziałam, że daje się naciągnąć! Przejrzałam na oczy dopiero wtedy, kiedy przyszedł rachunek telefoniczny i okazało się, że muszę zapłacić prawie dwa tysiące złotych! poczekałam jeszcze w nadziei, że przyjdą jakieś nagrody, bowiem tak mnie poinformowano pod numerami telefonów, pod które dzwoniłam. Nagród nie był, a jedynie blankiet wpłaty na sumę 1800 zł, na którym oprócz numeru konta była jeszcze informacja, że to zaliczka za jakąś super wycieczkę zagraniczną, którą ponoć mam wygrać, gdy tylko wpłacę pieniądze. Miałam także dzwonić pod podany numer zaczynający się oczywiście od 0-700. Już nie zadzwoniłam. Prawdopodobnie dlatego firma Alladyn przysłała pani Alicji nagrodę. - Chcieli mnie ponownie zwabić i naciągnąć na telefonowanie - mówi kobieta. Nagroda, którą jej przysłano, to stary polski kryminał wydany w 1987 roku, kalkulator, długopis, notatnik oraz kieszonkowy kalendarzyk. - Przecież to bezczelni oszuści! - mówi pani Alicja.
- Chciałabym przestrzec wszystkich łatwowiernych, aby nie dali się tak nabrać jak ja. Teraz już wiem, że nie ma nic za darmo i że są firmy, które żerują na ludzkiej łatwowierności. Zyskami z numerów 0-700 firma, która jest użytkownikiem numeru, dzieli się z Telekomunikacją Polską. W biurze prasowym TP zapewniono nas, że telekomunikacja sprawdza wiarygodność podmiotów, ż którymi podpisuje umowy na użytkowanie numeru. W przypadku firmy, która oszukała panią Alicję, czyli Alladyma, z TP umowę podpisała inna firma, a następnie ona zawarła umowę z Alladynem. Inna mieszkanka Przemyśla, Ewa W., została oszukana w nieco inny sposób, mianowicie zgłosił się do niej pracownik poczty, który wręczył jej nie zamawianą przesyłkę, twierdząc, ze jest to nagroda za systematycznie płacony abonament radiowo-telewizyjny. fałszywy pracownik poczty kazał sobie zapłacić za tą nagrodę 500 zł.
- Mężczyzna twierdził, że wewnątrz paczki jest telewizor, czajnik bezprzewodowy, opiekacz, przyrząd do mierzenia ciśnienia, płyty DVD - mówi Ewa W. - Gdy otworzyłam paczkę, okazało się, że wewnątrz jest sterta starych gazet i tandetny sprzęt gospodarstwa domowego.
- Zawsze trzeba się mieć na baczności i uważać na różne podstępy, aby łatwo i szybko zarobić - przestrzega podinsp. Franciszek Taciuch z KMP w Przemyślu. - Gdyby oszukane osoby zgłosiły się do nas, to my, po stwierdzeniu czy doszło do oszustwa, wszczęlibyśmy postępowanie - mówi podinsp. Taciuch.

* 43-letni Bronisław B., pierwotnie oskarżony o zabójstwo syna swojej konkubiny, posiedzi w więzieniu o rok krócej niż zdecydował sąd pierwszej instancji. Wiosną ub. roku mężczyzna kilkakrotnie uderzył młotkiem w głowę śpiącego 14-letniego Daniela P. Odegrał się w ten sposób na swojej konkubinie, która nie chciała z nim dłużej mieszkać. Po zdarzeniu Bronisław B. poprosił sąsiadów o wezwanie pogotowia. Ciężko ranny młodzieniec przez kilka tygodni przebywał na oddziale intensywnej opieki medycznej. Opuścił go, ale do końca życia pozostanie kaleką. Jest sparaliżowany. Podczas procesu w przemyskim Ośrodku Zamiejscowym Sądu Okręgowego w Krośnie 43-latek został uznany winnym usiłowania zabójstwa Daniela i skazany na karę 12 lat pozbawienia wolności. Od powyższego wyroku odwołał się obrońca oskarżonego. 13 m. Sąd Apelacyjny w Rzeszowie zmienił kwalifikację czynu na nieco łagodniejszą. Uznał, że skoro oskarżony sam zdecydował, by wezwać lekarza, czym zapobiegł śmierci chłopca, to może odpowiadać tylko za spowodowanie jego ciężkiego kalectwa. Wobec tego wymierzył mu karę 11 lat wiezienia.

Warto obejrzeć...
* Miłośnicy malarstwa Cezariusza Kotowicza mają okazję obejrzeć jego obrazy na wystawie w Galerii Sztuki Współczesnej. Na ekspozycji są najnowsze pejzaże, przemyska architektura, widoki nad Sanem, wzgórza w okolicy Chołowic, Reczpola, Krasiczyna, znane i nieznane zakątki. Dla przypomnienia jest też trochę malarstwa z okresu wcześniejszego. Krajobrazy, portrety i martwe natury. Oleje, akwarele, akryle. Na wernisażu artysta odpowiedział na często zadawane mu pytanie: "Dlaczego maluje"? Dla niego malarstwo zawsze było sposobem rozwoju duchowego. Dochodzenia i wyrażania prawdy. Wspomniał, że od dziecka fascynowało go oglądanie obrazów, obcowanie ze sztuką. Studiował w krakowskiej ASP, ale dość szybko zorientował się, że "nie wyżyje z malowania". Dlatego ukończył też studia pedagogiczne; był m.in. nauczycielem wiedzy o sztuce w jarosławskim Liceum Sztuk Plastycznych. Pracował m.in. w muzeach Łańcucie, Raciborzu i -najpierw jako kustosz, potem dyrektor - w Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej. To pozwalało mu uprawiać malarstwo niezależne od mód, wpływów i presji krytyków sztuki. Pozostał wierny sobie. Maluje realistycznie, ale jest to przefiltrowane przez wrażliwość i odczuwanie artysty.
Obrazy Kotowicza cieszą się powodzeniem u widzów (na wernisażu tłum). To malarstwo urzeka szlachetnym pięknem, tchnie nastrojem i refleksją. Zachwyca szlachetnością barw i perfekcyjną techniką przypominającą "starych mistrzów".

* Straż Miejska uczy dzieci w przedszkolach i podstawówkach, jak mają się zachować w przypadku ataku psa. Młodzi chwalą sobie tę lekcję.
- Zawsze do pokazu wykorzystujemy dobermana "Amona", ale ta salka jest mała, pełno w niej dzieci i baliśmy się, że taki pies może okazać się groźny. Dlatego korzystam dziś z ratlerka - mówi Jan Geneja, komendant przemyskiej SM, którego spotkaliśmy w SP nr 11. Strażnicy uczą uczniów przyjmować właściwą postawę w przypadku ataku psa. Demonstrują jak on reaguje, kiedy niewłaściwie zachowuje się człowiek. Doradzają jak unikać zetknięcia się z groźnym psem. Lekcja jest wysoko oceniana przez młodych słuchaczy. - Teraz wiem, jak się zachować - podkreśla uczeń z Vc.
- Funkcjonariusze SM z "Amonem" byli w "jedenastce" już w ubiegłym roku szkolnym. Wtedy w zajęciach z psem uczestniczyły dzieci z najniższych klas, dziś są też ze starszych - informuje Czesława Olbrych, dyrektorka SP 11. - Czasem zdarzają się przypadki pogryzienia dzieci przez psa, dlatego uważamy, że taka praktyczna lekcja jest potrzebna. W 2002 r. w powiecie przemyskim zgłoszono 170 pogryzień przez psy, z czego w samym Przemyślu -150.

JAROSŁAW

Pracownicy kupili Jarlan
* Członkowie "Solidarności" wykupili 44 procent akcji Zakładu Przemysłu Dziewiarskiego ,,Jarlan" SA. W ten sposób chcą zapobiec przejęciu firmy przez obcego inwestora. Jarosławski ,,Jarlan", jeden z większych zakładów w regionie, ma spore trudności. Ten rok zakończy prawie 4- milionową stratą. Główną przyczyną zapaści jest gwałtowny spadek zamówień eksportowych, gdy jeszcze kilka miesięcy temu sprzedaż wyrobów do krajów Unii Europejskiej była najbardziej opłacalna.
- Obecnie odnotowujemy pewne symptomy ożywienia - mówi Krzysztof Dajczak, prezes ,,Jarlanu". - Poszukujemy 30 wykwalifikowanych szwaczek, aby terminowo zrealizować wszystkie zamówienia. Trudno powiedzieć, jaka sytuacja będzie w przyszłym roku. Członkowie Komisji Zakładowej NSZZ ,,S" zdecydowali się wykupić od Skarbu Państwa 44 proc.akcji, aby mieć wpływ na losy zakładu. Głównie chodzi im o uniemożliwienie przejęcia firmy przez zagranicznego inwestora. Związkowcy wskazują los jarosławskiego oddziału ,,LU" Polska SA (dawny ZPC ,,San") będącego własnością Francuzów i Cukrowni ,,Przeworsk" kontrolowanej przez Niemców. Ich zagraniczni właściciele podjęli decyzję o likwidacji przedsiębiorstw. - Chcemy za wszelką cenę uniknąć podobnego scenariusza - twierdzi Zdzisław Chwasta, przewodniczący Komisji Zakładowej "S". Obecnie załoga otrzymuje pensje w ratach.

* Po wyroku nakazującym spalenie zabytkowych ikon, ministerstwo sprawiedliwości wspólnie z resortem finansów, chce zapobiec podobnym przypadkom. Sędzia Maciej W. polecił spalić 23 ikony, które celnicy zarekwirowali podróżnemu na polsko-ukraińskim przejściu granicznym w Korczowej. Po ujawnieniu sprawy przez media, wymieniony został zawieszony w pełnieniu obowiązków służbowych. Obecnie czeka go postępowanie dyscyplinarne. Tymczasem resorty: sprawiedliwości i finansów (drugi y nich nadzoruje pracę celników) planują zmienić zasady postępowania w przypadkach, do których służby graniczne zajmują przedmioty zabytkowe. Okazuje się, że w aktach sprawy, jakie były w posiadaniu jarosławskiego sędziego zabrakło opisu zarekwirowanych malowideł i ich dokładnego opisu. W przyszłości takie zaniedbania nie powinny mieć miejsca. Ministerialni urzędnicy zamierzają opracować szczegółowe zasady regulujące wymienione kwestie. Kilkanaście dni temu w jarosławskim Sądzie Rejonowym zakończyła się kontrola. Wizytator z ramienia Sądu Okręgowego w Krośnie sprawdzał, jak postępowano tam z dowodami rzeczowymi w latach 2001 do 2003. Wyniki lustracji przedstawiono kolegium sędziowskiemu. Wynika z nich, że dokumentacja związana z dowodami rzeczowymi były prowadzona prawidłowo. Niestety, dosyć często niszczono dowody rzeczowe, głównie zajmowane papierosy i alkohol. Jednak w orzeczeniach na podstawie, których czyniono takie kroki, wizytator nie dopatrzył się żadnych uchybień.

* Coraz częściej i skuteczniej policjanci z drogówki dobierają się do skóry nietrzeźwym za kierownicą. W ujawnianiu takich niebezpiecznych piratów drogowych, funkcjonariusze KPP plasują się w czołówce wśród 20 jednostek powiatowych policji woj. podkarpackiego. Đ Do tych kontroli bardzo się w tym roku przykładamy Đ podkreśla nadkom. Józef Napora, specjalista z sekcji ruchu drogowego KPP. W ciągu 10 miesięcy br. wykryto aż 815 przypadków kierowania pojazdami przez trunkowych (czyli o ponad sto więcej niż rok temu). Statystyki podkręcają rowerzyści (494). Jazdę po kielichu lub po paru piwach nie uważają oni za nic zdrożnego. Plaga nietrzeźwych na jednośladach dotknęła zwłaszcza gminy: Radymno i Jarosław. W alkomatowe pułapki w powiecie wpadło też 321 kierujących pojazdami mechanicznymi. Przyłapani "po pijaku" nie unikną kary. A po "Andrzejkach" zapewne ich przybędzie. Powodem do niepokoju służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo ruchu jest wzrost liczby wypadków ze skutkiem śmiertelnym. W ich wyniku zginęło już 13 osób, z tego aż 5 w październiku. Nadkom. Naporze najmocniej zapadła w pamięć tragedia, która rozegrała się 17 ub.m. w Piaskach. Wskutek nieprawidłowego wyprzedzania tira doszło na łuku drogi do czołowego zderzenia forda z fiatem uno. Zginęli obaj kierowcy (42 i 22 lata) i pasażer fiata (19). Początek listopada też był niefortunny. W Pruchniku niedoświadczony 18-latek (prawo jazdy uzyskał przed 3 miesiącami) jadąc w nocy polonezem z nadmierną prędkością, nie wyrobił na łuku drogi. Wylądował w przydrożnym rowie i uderzył w betonowy przepust. Dwie ofiary śmiertelne, dwie ciężko ranne - oto smutny epilog tego zdarzenia. Policyjne raporty wskazują, że do wypadków i kolizji w pow. jarosławskim najczęściej dochodzi w piątki. "Stłuczki" mają miejsce zwykle między godz. 12 a 15, a poważniejsze zderzenia i potrącenia 18 - 21. Załogi karetek pogotowia i strażacy-ratownicy mogą to potwierdzić. Przed weekendami, użytkownicy dróg powinni zachowywać zdwojoną przezorność.

RRZEWORSK

* Ośmiu konsulów korpusu krakowskiego uczestniczyło w uroczystościach związanych z pierwszą rocznicą ukonstytuowania się Rady Powiatu Przeworskiego. Podczas uroczystości doszło do spotkania przemysłowców z powiatu z właścicielami firm z krajów ościennych. Uroczystość odbyła się w siedzibie Clubu Konsulów mieszczącym się w zabytkowym pałacu Lubomirskich w Przeworsku. Starosta Przeworski, który to spotkanie zorganizował, stwierdził, że z kontaktów miasta z konsulami może wiele dobrego wyniknąć. - To właśnie w czasie jednego z posiedzeń Clubu Konsulów zrodził się pomysł podpisania partnerskiej umowy między Przeworskiem a jednym z czeskich miast - mówi starosta przeworski Zbigniew Mierzwa. - Dzisiaj także doszło do spotkania miejscowych przemysłowców z właścicielami firm, którzy mają siedziby w krajach ościennych. Wierzę, że to spotkanie zaowocuje podpisaniem stosownych umów handlowych, które przyniosą wymierne korzyści obu stronom. Umowy, które bezpośrednio podpisują jednostki gospodarcze, rzutują na przyśpieszenie rozwoju gospodarczego oraz wzrost miejsc pracy. Zresztą, dzisiaj ośmiu konsulów zdeklarowało pomoc dla naszego powiatu, a ja mam nadzieję, że słowa dotrzymają.

REGION

* Rząd wprowadza nam kasy fiskalne, bo jesteśmy najsłabsi - twierdzą taksówkarze. Lekarze i prawnicy, którzy osiągają kilka razy wyższe dochody, mogą spać spokojnie. Za dużo jest medyków i adwokatów wśród rządzących, by tak szybko zostali upolowani przez fiskusa. Od kilku miesięcy trwa walka pomiędzy taksówkarzami i rządem. Ci pierwsi nie godzą się na montaż kas fiskalnych za 2 tys. zł. Minister finansów zapowiedział, że nie ustąpi. Takiej konsekwencji nie wykazuje przy wprowadzaniu kas fiskalnych dla lekarzy i prawników. Taki pomysł pojawił się kilka miesięcy temu, ale wicepremier Hausner szybko o nim zapomniał.
- Prawnicy i lekarze mają zbyt silny lobbing w parlamencie, by stać się pierwszą ofiarą polityki podatkowej - mówi ekonomista Andrzej Sawicki, dyrektor Rzeszowskiej Szkoły Menadżerów. Lekarze i prawnicy, symbol wysokiego statusu społecznego są podmiotami gospodarczymi prowadzącymi książki przychodów i rozchodów. Na podstawie kwot wpisywanych do książki płacą podatek dochodowy. Czy uwzględniają tam wszystkie dochody, może to skontrolować tylko skarbówka. Wyjątkowo rzadko w prywatnych gabinetach lekarze wręczają pacjentom rachunki za porady. Żądanie potwierdzenia wpłaty od ginekologa czy kardiologa jest.... grubym nietaktem. Zdaniem Krzysztofa Dzierżawskiego z Centrum im. Adama Smitha, po taksówkarzach rząd jednak zajrzy do kieszeni lekarzy.
- Jesteśmy liczną, ale słabą grupą. Widać rząd obiecał jakiejś grupie interesów, dobry zarobek na sprzedaż kasy fiskalnych. Teraz siłą próbuje nas zmusić do montażu w samochodach - stwierdza Andrzej Rela, taksówkarz. Co sądzą o kasach fiskalnych dla lekarzy i prawników zapytaliśmy mieszkańców Rzeszowa. - Wszyscy powinni być traktowani równo - mówi Jan P. - Czy lekarze nie mają lewych pieniędzy?

* Metropolita Sawa, zwierzchnik Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego w Polsce skierował do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu skargę przeciwko państwu polskiemu. Żąda przekazania Cerkwi Prawosławnej 23 świątyń na terenie płd - wsch Polski. Chodzi m.in. o cerkiew katedralną w Sanoku, cerkiew w Zagórzu, Komańczy, Morochowie, Wysowej, Hańczowej, Blichnarce, Leszczynach i Wołowcu. Są to cerkwi pounickie, użytkowane przez parafie prawosławne.
- Kiedy w 1989 roku przygotowywano ustawę o stosunku państwa do Kościoła Katolickiego, z prawosławnymi wypracowano zasadę "status quo" - podkreśla arcybiskup Adam Dubec, ordynariusz prawosławnej diecezji przemysko-nowosądeckiej. - Zgodnie z nią kościół otrzymał 150 cerkwi na Podlasiu i Chełmszczyźnie. Mieliśmy wejść w posiadanie ponad 20 cerkwi, w miejscowościach, gdzie ludność opowiedziała się za Cerkwią. Jednak jak weszła ustawa z 1991 roku o stosunku państwa do Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, okazało się, że nic nie dostaliśmy. Wyłączono cerkwie pounickie. Miała się tym zająć odrębna ustawa. Minęło prawie 13 lat, a ustawy nie ma. Czujemy się oszukani. W kwietniu br. metropolita Sawa skierował skargę do Trybunału Konstytucyjnego, zwracając uwagę, że tzw. ustawa "cerkiewna" łamie zasadę równości wobec prawa i równouprawnienia kościołów. Trybunał orzekł, że ustawa jest zgodna z konstytucją, a świątynie będące przedmiotem sporu nie stanowiły przed wojną własności Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. W związku z tym ustawa "cerkiewna" nie pozbawia go prawa własności. Decyzję metropolity Sawy o skierowaniu skargi do Strasburga poparł Sobór Biskupów Prawosławnych. Wierni Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego podkreślają, że po wojnie objęli w użytkowanie cerkwie będące w fatalnym stanie, które odremontowali.

* W regionie co druga rodzina styka się z problemem alkoholowym - twierdzi pracownik rzeszowskiej poradni uzależnień. Rząd zapoznał się właśnie z alarmującym raportem na temat wzrastającej liczby pijących Polaków i zapowiada zaostrzenie walki z nietrzeźwymi kierowcami, sprawcami przemocy oraz pijącymi alkohol w pracy. Wzrasta liczba wypadków powodowanych przez pijanych kierowców. - W 2002 r. zatrzymaliśmy na podkarpackich drogach 4 tys. więcej osób prowadzących samochód po alkoholu niż rok wcześniej - zauważa insp. Wiesław Dybaś z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. - Po krótkim okresie strachu przez zaostrzonymi konsekwencjami za taką jazdę, mieszkańcy regionu jeszcze częściej niż kiedyś ryzykują jazdę po "dwóch głębszych". Mimo strachu przed bezrobociem, ponad 11 proc. dorosłych Polaków przyznaje się do picia alkoholu w pracy. Coraz częściej po alkohol sięgają też młodzi. Tymczasem przedstawione w ub. tygodniu radzie ministrów sprawozdanie z realizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi mówi jednoznacznie, że tylko 30 proc. leczących się alkoholików ma dostęp do skutecznych metod terapeutycznych.
- Nie robi się nic, aby zwalczyć alkoholizm - mówi Kornelia Lipiec z rzeszowskiej Przychodni Terapii Uzależnień. - Na palcach mogę policzyć szkoły, w których organizuje się jakieś edukacyjne spotkania na ten temat. Rodzice sami kupują dzieciom na "osiemnastkę" alkohol, a społeczna tolerancja dla pijących nie ma granic. Według terapeutki, w Rzeszowie nie ma klatki w bloku, gdzie nie byłoby rodziny z osobą dotkniętą chorobą alkoholowa. A w całym regionie w co drugiej rodzinie ktoś nadużywa alkoholu. Do podkarpackich poradni uzależnień trafia jednak niecałe 10 tys. osób. Skuteczność ich leczenia jest na poziomie kilku procent.

Przebudzenie z ręką w nocniku
* Obywatelu tego kraju obudzisz się 1 maja przyszłego roku już w Unii Europejskiej. I to jest zapewne dobra wiadomość, bo przecież za przystąpieniem do unii głosowałeś. Ale jest też wiadomość zła. Za większość towarów i usług będziesz musiał zapłacić o wiele więcej, niż jeszcze 30 kwietnia. Dlaczego? Ano dlatego, że od 1 maja 2004 r. Polska, zgodnie z dyrektywą unii, musi wprowadzić lub podnieść akcyzę na ropę, benzynę, węgiel i gaz, a to oznacza znaczne podwyżki w wielu sferach produkcji i usług. Co ciekawe, dyrektywa ta nie dotyczy ani jednego kraju, który w tej chwili wchodzi w skład unii. Piętnaście krajów tworzących obecnie unię, takie podwyżki będzie wprowadzać dopiero w 2007 roku. Podwyżka, w tym samym czasie, cen wszystkich paliw dla przeciętnego Kowalskiego oznacza to, że za benzynę będzie musiał zapłacić 4 złote, za olej napędowy 3,50, za gaz do auta 1,40 zł. Jeżeli podrożeje paliwo, to podrożeje praktycznie wszystko: ceny biletów autobusowych i kolejowych, żywność, ubrania itp., bo przecież towary dostarczane są do sklepów samochodami napędzanymi benzyną, olejem lub gazem. Do góry skoczy także cena węgla (ze 140 do 150 zł.), a to oznacza, że więcej zapłacimy za ogrzewanie i elektryczność, bo większość polskich elektrowni opiera się na węglu właśnie. Podwyżka gazu spowoduje, że wzrosną rachunki tym, którzy gazem ogrzewają swoje domy i mieszkania. Czyli znowu po kieszeni dostanie przeciętny Kowalski i jego rodzina. Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Jeżeli podrożeje węgiel, to nie będzie się go opłacało wydobywać. Już dzisiaj dokładamy z naszych, podatników kieszeni, do wydobycia jednej tony ok. 15 złotych. Jeżeli węgiel obłoży się akcyzą, to ta kwota jeszcze wzrośnie. W całej tej akcyzowej zadymie, najdziwniejsze jest to, że urzędnicy dowiedzieli się o ustaleniach unijnych dopiero dwa tygodnie temu, choć dokument w tej sprawie opatrzony jest datą 27 października br. Ci, którzy zadecydowali o akcyzie dla Polski, zrobili to po cichu i za naszymi plecami. Przedstawicieli Polski i pozostałych krajów kandydujących nawet na rozmowy w tej sprawie do Brukseli nie zaproszono. Teraz przerażeni obrotem sprawy urzędnicy Ministerstwa Finansów usiłują ratować sytuację, Przygotowali analizy i dokumenty w tej sprawie. Jest w nich żądanie wprowadzenia okresu przejściowego, którym objęto 15 państw-członków unii, jest analiza kosztów, jakie musielibyśmy ponieść, w związku z wprowadzeniem akcyzy. Dokumenty przekazali do Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej. Urząd będzie próbował negocjować i wywalczyć dla Polski co najmniej trzyletni okres przejściowy na zmiany w akcyzach. Nie udało nam się porozmawiać w tej sprawie z przedstawicielami Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej. Biuro Prasowe urzędu poinformowało, że przygotowuje w tej sprawie komunikat dla rządu. O jego treści poinformujemy na łamach gazety.

KRONIKA POLICYJNA

* W piątek, 14 listopada, policjanci z KMP w Przemyślu w Wyszatycach podczas kontroli drogowej ujawnili w samochodzie 29-letniego mieszkańca Przemyśla 7 tys. 210 paczek papierosów przemyconych zza wschodniej granicy. Chwilę później z kontrabandą wpadli dwaj mieszkańcy woj. mazowieckiego, którzy przewozili w fordzie ponad 10 tys. paczek papierosów. Następnego dnia policjanci z KPP w Przeworsku, wspólnie z funkcjonariuszami Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej na ulicy Lwowskiej w Przeworsku skontrolowali forda, którym podróżował 40-letni mieszkaniec Przemyśla. Jak się okazało, wiózł 12,5 tys. "lewych" pall malli.

* piątą w ciągu jednego miesiąca próbę przemytu broni udaremnili celnicy z polsko-ukraińskiego przejścia drogowego w Medyce. W nocy z 15 na 16 listopada br. w bagażu 22-letniego Andrzeja P. inspektorzy celni natrafili na pistolet pneumatyczno-gazowy MP 645 K, kal. 4,5 mm oraz 2 opakowania śrutu.

* 4395 paczek papierosów bez polskich znaków akcyzy o wartości prawie 20 tysięcy złotych usiłowała wwieźć do Polski 19-letnia mieszkanka Zaporoża. Kobieta ukryta towar w skrytkach jednego z wagonów pociągu relacji Odessa - Warszawa.

* 5000 złotych stracił pewien kolejarz, który w poniedziałek przechodził ulicą Sportową w Przemyślu. W pewnej chwili obok poszkodowanego pojawiło się kilku młodych mężczyzn. Wywołując tzw. sztuczny tłok sięgnęli do kieszeni jego odzieży i skradli wymienioną sumę pieniędzy.

Tragedia podczas wycinki
* 44-letni mężczyzna poniósł śmierć w chwilę po tym, jak został przygnieciony upadającym konarem. Do wypadku doszło w podprzemyskich Wyszatycach. Poszkodowany wspólnie z kolegami pracował przy wycince drzewa.

* Prawdopodobnie w wyniku zwarcia instalacji elektrycznej zapalił się magazyn jednego ze sklepów w Jarosławiu. Straty, jakie spowodował ogień, oszacowano na 10 tys. zł.

* Nieznani sprawcy okradli jedną ze szkół średnich w Jarosławiu. Zniknęły z niej m.in. urządzenia pneumatyczne filtry i zawory na łączną sumę 25 tys. zł.

Reklama