Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 04.01-10.01.2003 r.

PRZEMYŚL

Panelowo o Unii
* Nauczyciele, uczniowie oraz kilku polityków uczestniczyło w panelowej dyskusji "Unia Europejska - nasze oczekiwania i obawy" w Zespole Szkół Zawodowych nr 1. Uczniowie wygłosili referaty wprowadzające. O polityce ekologicznej w UE mówił Jakub Orzechowski, programie SAPARD Krzysztof Laszewicz, nabywaniu ziemi przez cudzoziemców w Polsce Sylwester Dudziak i Mariusz Turczyński. Mariusz Stachowski przedstawił polski system bankowy na rynku Europy, Tomasz Trybalski zapoznał z programami UE dla młodzieży. Wśród gości byli poseł Marek Kuchciński, podkarpacki lider Ligi Polskich Rodzin Andrzej Zapałowski, Antoni Prokopowicz z PSL oraz Bartosz Smotrycki ze Stowarzyszenia "Młodzi Demokraci", którzy przedstawili stanowiska swoich organizacji na temat akcesji Polski z UE.
Młodzież miała wiele pytań i wątpliwości związanych z przystąpieniem Polski do struktur europejskich. Pytania dotyczyły otwarcia polskiego rynku na produkty zachodnioeuropejskie, szansę na pracę dla młodych ludzi i obrotu ziemią. Spotkanie odbyło się dzięki zaangażowaniu uczniów, pod kierunkiem nauczycieli Bernadety Suchorzepki, Jolanty Borowiec, Małgorzaty Zub i prowadzącego spotkanie Andrzeja Huka.

Ciekawa propozycja profesora
* Prof. Tadeusz Lulek z Uniwersytetu Rzeszowskiego zaproponował utworzenie studiów o specjalności "Technologie przekazu informacji". Osoby kończące ten kierunek otrzymały by tytuł licencjata. Byłaby to propozycja skierowana przede wszystkim do absolwentów szkół o profilu technicznym. Obecnie w Przemyślu szkoły wyższe oferują jedynie specjalności humanistyczne i społeczne. W spotkaniu z prof. Lulkiem wzięli udział prezydent Robert Choma, kanclerz państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej Jan Musiał oraz dyrektor Zespołu Szkół Elektronicznych i Ogólnokształcących Tadeusz Baran. - Przed podjęciem decyzji o uruchomieniu tej specjalności konieczne jest m.in. prześledzenie możliwości w tym względzie naszych szkół średnich, zakresu pomocy miasta przy jej uruchomieniu oraz rynku pracy - twierdzi Witold Wołczyk z Biura Zarządu Miasta.

Opozycja przeciwko podwyżkom
* Klub Radnych SLD sprzeciwił się znacznemu wzrostowi od 1 stycznia br. cen za dostarczanie wody i odprowadzanie ścieków. Pod przekazanym przewodniczącemu Rady Miejskiej oświadczeniem podpisało się sześciu radnych SLD, czyli wszyscy członkowie klubu tego ugrupowania w przemyskiej RM. Według nich, ostatnie podwyżki, łącznie z opłatą abonamentową, spowodują od 50 do 80 proc. wzrost kosztów gospodarstw domowych. Szczególnie będzie to dotkliwe dla ludzi samotnych, gdyż stała opłata będzie rozłożona na mniejszą liczbę osób. - Sprzeciw nasz budzi niczym nie uzasadniona, absurdalnie wysoka, opłata abonamentowa, nie mająca nic wspólnego z ilością zużywanej wody - argumentował podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej Jerzy Kulej, radny SLD. Zenon Wróblewski, prezes zarządu Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, tłumaczył, że od kilku lat ceny wody nie były w Przemyślu podwyższane. - Od 1998 r. spółka przynosi straty. Obecnie wynoszą 1,5 mln złotych. Dlatego przeprowadzamy coraz mniej remontów i konserwacji sieci. 55 proc. jej odcinków ma ponad 50 lat. Gdybyśmy nie wprowadzili podwyżek, to wkrótce okazałoby się, że są to oszczędności na krótką metę, gdyż większa awaryjność sieci spowodowałaby wzrost wydatków - mówił. Dodając, że Przemyśl "stoi na jednej rurze", dostarczającej wodę. W razie jej awarii, jak w grudniu ub. roku., wody pozbawiona jest większość mieszkańców miasta. - Możemy mieć takie kłopoty z wodą, jakie ma Lwów. Bywają dni, że woda w tym mieście jest jedynie przez 3 godziny dziennie - wyjaśniał prezes PWiK. Z taką argumentacją nie mogli się zgodzić radni SLD. Twierdzili, że PWiK jest miejską spółką komunalną, która powinna być nastawiona na świadczenie usług dla mieszkańców, a nie na osiąganie zysków. - Podnoszenie cen wody może sprawić, że w niektórych domach w ogóle przestanie się jej używać. Chcemy wiedzieć skąd się wzięło 1,5 mln złotych strat. Domagamy się rzetelnej analizy tak wysokich cen wody i zrzutu ścieków - apelował Kazimierz Nycz z SLD. Radni SLD zaproponowali działania zmierzające do złagodzenia podwyżek cen wody. Zenon Wróblewski został przez prezydenta Przemyśla odwołany z funkcji prezesa PWiK.

* Podjęcie wspólnych skoordynowanych działań na rzecz zwalczania przestępczości to główny cel porozumienia zawartego w Przemyślu między policją a strażą graniczną. Dokument podpisali komendant Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej ppłk Henryk Majchrzak i komendant wojewódzki policji w Rzeszowie insp. Józef Jedynak. Organizowanie blokad i pościgów za przestępcami, wystawianie posterunków na drogach dojazdowych do granicy, użycie pododdziałów zwartych Komendy Wojewódzkiej Policji i odwodowych Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej do prowadzenia działań poszukiwawczych oraz w przypadku klęsk żywiołowych, potrzeby izolacji terenu w sytuacjach kryzysowych, wystąpienia masowej migracji, jak również przywrócenia ładu i porządku w obrębie przejść granicznych i na drogach dojazdowych do nich - oto główne zapisy tego porozumienia. W tym ważnym dla poprawy stanu bezpieczeństwa przedsięwzięciu duży ciężar odpowiedzialności spocznie na komendantach wyznaczonych jednostek terenowych policji i straży granicznej. Chodzi o to, by wspólnie pracować na jeden sukces - podkreślali komendanci.

* Radni trzech ugrupowań prawicowych, które weszły do RM, oraz prezydent miasta, Robert Choma, zawarli umowę o współpracy. Podpisali ją przedstawiciele: Komitetu Wyborczego Wyborców "Przemyśl Razem", "Ligi Polskich Rodzin" oraz "Prawa i Sprawiedliwości". W sumie te partie mają 13 radnych w 23-osobowej Radzie Miasta, co stanowi bezwzględną większość. Pozostałe mandaty posiadają: SLD-UP (6), Stowarzyszeni dla Przemyśla oraz Fundacja "San" (po 2). Sygnatariusze porozumienia planują m.in. powołanie Inkubatora Przedsiębiorczości, prowadzenie preferencyjnej polityki podatkowej dla inwestorów i firm tworzących w Przemyślu miejsca pracy oraz kontynuowanie prac związanych z odnową starówki i budową składowiska odpadów komunalnych. Będą dążyć do powstania w mieście obwodnicy i nowoczesnej bazy sportowo-turystycznej. Zapowiadają też wprowadzenie w Urzędzie Miejskim zmian mających usprawnić procedury zarządzania oraz sprawniejszą obsługę klientów.

Totalny brak wyobraźni
* 18 pocisków artyleryjskich różnego kalibru, innego rodzaju amunicję oraz elementy broni znaleziono u jednego z mieszkańców - poinformował w środę oficer prasowy przemyskiej Komendy Miejskiej Policji podinspektor Franciszek Taciuch. Funkcjonariuszy powiadomiono telefonicznie, że 44-letni przemyślanin przechowuje w swoim mieszkaniu i piwnicy w bloku przy ul. Sanockiego duże ilości amunicji bez wymaganego zezwolenia. Skierowana na miejsce grupa operacyjno-dochodzeniowa odkryła prawdziwy arsenał. Z uwagi na możliwość wybuchu, niezwłocznie wezwano straż pożarną oraz pogotowie gazowe i ratunkowe. Wkrótce przybyli też funkcjonariusze z Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji z Rzeszowa, wśród nich pirotechnicy, którzy stwierdzili, że pociski wypełnione są trotylem.
- Gdyby doszło do eksplozji, w powietrze mógł wylecieć nie tylko cały blok, ale także okoliczne zabudowania - powiedział podinspektor Taciuch. - Zgromadzona przez tego mężczyznę amunicja mogła doprowadzić do katastrofy. W mieszkaniu znajdowała się też amunicja strzelecka z nieuszkodzonymi spłonkami, lufy karabinów oraz broń biała w postaci bagnetów. Ustalono, że groźne pociski i pozostałe przedmioty pochodzą z czasów I wojny światowej. Ich właściciel wyjaśnił, że gromadził je wyłącznie w celach kolekcjonerskich. Nie zdawał sobie jednak sprawy z zagrożenia, jakie stwarzała ta kolekcja. Pociski artyleryjskie i pozostałe "eksponaty" zabezpieczono i przewieziono do Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu. - Jeśli stwierdzi się, że nie zostały one użyte do celów przestępczych, np. zamachu terrorystycznego, to zwykle w takich przypadkach przekazuje się je saperom wojskowym - poinformował komisarz Łukasz Nowicki z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. Tak też, jak zapewnił nas podinspektor Taciuch, stanie się z pociskami znalezionymi u lekkomyślnego kolekcjonera.

* Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego zatrzymali w Przemyślu do dyspozycji prokuratora pięciu celników - funkcjonariuszy tamtejszej Izby Celnej - poinformował zastępca prokuratora okręgowego Adam Kownacki. Są podejrzewani o poświadczanie nieprawdy - potwierdzali rzekomy wywóz towarów przez podróżnych za granicę, przez co osoby te uzyskiwały nienależny im zwrot podatku VAT. Nieuczciwi celnicy najprawdopodobniej brali za to łapówki. - Sprawa ta miała swój początek jeszcze w lipcu 2001 r., kiedy to zajął się nią działający w ówczesnym Urzędzie Celnym w Przemyślu (przemianowanym potem na Izbę Celną), istniejący do dziś zespół ds. przeciwdziałania patologicznym zjawiskom w wykonywaniu obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy celnych - powiedziała rzecznik prasowy przemyskiej Izby Celnej Krystyna Mielnicka. Dodała, że kilku funkcjonariuszy podejrzewano o to, że dopuszczają się korupcji. Dyrekcja Urzędu Celnego powiadomiła o tym prokuraturę, która wszczęła postępowanie. - Jeśli zarzuty się potwierdzą, celnicy zostaną natychmiast dyscyplinarnie zwolnieni ze służby. Tymczasem będą zawieszeni w czynnościach służbowych, gdyż nie tylko obowiązujące prawo, ale także Kodeks Etyki Służby Celnej nie toleruje nieuczciwych funkcjonariuszy - mówiła Mielnicka. Po przesłuchaniu zatrzymanych, prokuratura nie chciała udzielać szczegółowych informacji. Jak dowiedział się nieoficjalnie dziennikarz PAP, sprawa ma charakter rozwojowy, a prokurator niebawem wystąpi do Sądu Rejonowego w Przemyślu z wnioskiem o aresztowanie pięciu zatrzymanych funkcjonariuszy celnych.

Bliżej do Izby...
* Miejska Izba Wytrzeźwień będzie przeniesiona do poszpitalnego budynku, którym zarządza Urząd Marszałkowski. Izba miała swą siedzibę w Żurawicy, oddalonej o kilka kilometrów od Przemyśla, gdzie wynajmuje budynek Samodzielnego Publicznego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych, który przedłużył z nią najem do końca kwietnia 2003 r. Jej siedzibą będzie poszpitalny obiekt przy ul. Buszkowickiej, zarządzany przez Urząd Marszałkowski. Uchwałą Sejmiku Wojewódzkiego ten budynek oraz drugi przy ul. Śnigurskiego zostały przekazane miastu za część długów, jakie ma wobec niego nowy szpital na osiedlu Monte Cassino. - Jest uchwała Rady Miejskiej, ale nie ma jeszcze aktu notarialnego - mówi Halina Kwiecień, naczelnik Wydziału Geodezji, Kartografii i Katastru UM w Przemyślu. - Wysłaliśmy pismo ponaglające i czekamy na dokument, który pozwoli miastu na podjęcie konkretnych działań. W 2002 r. w MIW w Żurawicy" gościło 2 251 klientów, także obcokrajowcy, kobiety i nieletni. W pierwszych dniach stycznia br. przebywało w niej już blisko 50 osób pod "dobrą datę". Izba ma podpisane umowy z kilkunastoma gminami, które partycypują w kosztach transportu i pobytu w niej swoich mieszkańców. Są jednak duże kłopoty ze ściąganiem należności finansowych od klientów. Są one ściągane zaledwie w granicach 28 proc., gdyż wielu z nich nie pracuje i nie ma pieniędzy. - Przeniesienie izby do Przemyśla byłoby korzystne - twierdzi Jolanta Jabłońska, dyrektor MIW w Żurawicy. - Obniżą się koszty związane z dowozem klientów. W budynku przy Buszkowickiej jest sporo miejsca i można by w nim realizować także zadania terapeutyczne.

JAROSŁAW

Zasłużony dla miasta Jarosławia
* Odznakę "Zasłużony dla miasta Jarosławia" otrzymało w tym roku sześć osób. Nagrodę po raz pierwszy przyznano w 1997 r. Uhonorowali zostali Krystyna Rajter, Zenon Barszcz, Ryszard Trunkwalter, fs. Tadeusz Zych, Mieczysław Biliński oraz prof. Antoni Jarosz. Krystyna Rajter jest przewodniczącą zarządu koła Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym. Zenon Barszcz i Ryszard Trunkwalter, wieloletnimi działaczami tego stowarzyszenia. Cała trójka otrzymała wyróżnienie za długoletnią pracę społeczną, życzliwość i okazywane serce w pracy z niepełnosprawnymi. Na uwagę zasługuje m.in. zaangażowanie ich w powstanie Grupowego Domu Rodzinnego. To jedna z pierwszych tego typu inicjatyw w kraju. Ks. Tadeusz Zych jest proboszczem parafii Św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Jarosławiu. Wyróżnienie otrzymał m.in. za integrację środowisk katolickich, prace z młodzieżą oraz akcje charytatywne. Mieczysław Biliński jest wieloletnim pedagogiem, dzłaczem Towarzystwa im. Anny Janke. Odznakę wręczono mu za długoletnią pracę z młodzieżą oraz zaangażowanie w powstanie kaplicy szpitalnej przy SP ZOZ w Jarosławiu. Prof. Anatoni .Jarosz, rektor Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej, wyróżnienie otrzymał za wkład w tworzenie uczelni i pozyskiwanie środków finansowych na jej rozwój.

* Właścicielowi groził, że spali jego zajazd, jeśli nie dostanie 1000 dolarów okupu. Został zatrzymany, gdy próbował odebrać pieniądze. W akcji ujęcia szantażysty wzięło udział 50 policjantów. Do właściciela nowo wybudowanego zajazdu pod Jarosławiem anonimowy rozmówca zatelefonował we wtorek. Zażądał pieniędzy. Zagroził, że jeśli nie dostanie dolarów, podpali zajazd. Okup miał być złożony w środę, w budce telefonicznej na stacji paliw Statoil przy ul. 3 Maja w Jarosławiu. Telefonujący mężczyzna ostrzegł też biznesmena, aby ten nie próbował powiadomić policję. Mimo pogróżek, właściciel zajazdu złożył doniesienie. Tymczasem szantażysta zatelefonował do biznesmena drugi raz. Zmienił godzinę złożenia okupu. O wyznaczonej porze właściciel dostarczył we wskazane miejsce kopertę, w której nie było jednak dolarów, ale pocięte kawałki papieru. Po godzinie 20. do budki telefonicznej przy Statoil wszedł młody mężczyzna, który zabrał kopertę. Nie wiedział, że w pobliżu znajduje się 50 policjantów. Po krótkim pościgu został zatrzymany. Szantażysta (bezrobotny, po szkole zawodowej) przyznał się do winy. Tłumaczył, że przestępstwo popełnił z biedy. Przyznał też, że kierowała nim... głupota. - Będziemy wnioskować, by prokurator wystąpił do sądu o zastosowanie wobec niego aresztu - mówi Robert Matusz, naczelnik Sekcji Kryminalnej jarosławskiej KPP.

* Burmistrz miasta Jarosławia, wiceburmistrzowie oraz pracownicy urzędu nie będą mogli parkować swoich samochodów na jarosławskim Rynku - takie zarządzenie wydał burmistrz Janusz Dąbrowski 3 stycznia. Wyprowadzenie ruchu kołowego z Rynku wpisane było w program wyborczy prawie każdego ugrupowania i to nie tylko przed ostatnimi wyborami samorządowymi. Właściwie mówiła o tym każda ekipa rządząca w mieście. Zniechęceniem dla parkujących wokół ratusza miała być uchwała zarządu miasta, wprowadzająca strefy ograniczonego ruchu w obrębie staromiejskim, która weszła w życie w maju 1999 roku. Wprowadzenie stref ograniczonego ruchu polegało na tym, że samochód można była zaparkować tylko w miejscach oznaczonych, a za to należało uiścić opłatę według obowiązującej taryfy. Z biegiem czasu okazało się jednak, że samochodów zamiast ubywać - przybywa. Decyzję o zamknięciu Rynku dla samochodów podjął obecny burmistrz Janusz Dąbrowski. Twierdzi, że zarządzenie to będzie obowiązywać tylko w stosunku do pracowników urzędu, jednak po dwóch lub trzech miesiącach zakazem zostaną objęte również osoby pracujące przy Rynku oraz mieszkańcy miasta. - Musimy zacząć od siebie, dać mieszkańcom przykład. Po wprowadzeniu mojego zarządzenia może się okazać, że większość samochodów parkujących na Rynku należy właśnie do pracowników urzędu - mówi burmistrz. Burmistrz zapewnia, że urzędnicy a później mieszkańcy nie będą mieli problemu z zaparkowaniem samochodu, ponieważ w okolicach Rynku usytuowanych jest kilka parkingów, np. przy ul. Franciszkańskiej, na Małym Rynku czy przy placu Bóżnic.

PRZEWORSK

* 464 kolizje, 99 wypadków z 7 ofiarami śmiertelnymi i 129 rannymi - to obraz tego, co w 2002 roku w powiecie wydarzyło się na drogach krajowych, wojewódzkich, powiatowych i gminnych. Z porównania danych z ostatnich 5 lat wynika, że wcale nie było źle. Szef drogówki - kom. Andrzej Oleszek, którego przełożeni rozliczają głównie na podstawie takich statystyk, może więc chodzić z podniesionym czołem i... czekać na kolejną gwiazdkę. - Liczba wypadków spadła poniżej setki i była porównywalna z 1998 r., kiedy po naszych drogach jeździło znacznie mniej pojazdów, niż obecnie. Od 5 lat nie notowaliśmy taki niskiej liczby wypadków śmiertelnych (dla porównania: 2001 r. zamknęliśmy z 13 ofiarami). Miejscem ostatniego w ub. r., jedynego w grudniu zdarzenia drogowego, w wyniku którego zginął człowiek była Rudka (gmina Sieniawa). Kierowany przez mieszkańca Sosnowca fiat doblo najechał na 70-letnią kobietę, która przechodziła przez jezdnię. Zginęła na miejscu. Jeszcze nie udało się rozstrzygnąć, kto zawinił. Przeworska policja poszukuje sprawcy wypadku, który 14 ub. m. najechawszy samochodem na prowadzącego taczki, 71-letniego mieszkańca Sieteszy, odjechał, nie udzielając pomocy rannemu (złamana noga, zwichnięty bark). A kolejne potrącenie pieszego przez samochód miało miejsce na ul. Gorliczyńskiej w Przeworsku. W ocenie drogówki, tych nieszczęśliwych zdarzeń z udziałem osób pieszych było w ub. r. zdecydowanie za dużo. Na pewno nie bez wpływu na ten stan pozostaje fakt, że w wielu miejscowościach pow. przeworskiego nie ma chodników, a pobocza nie zawsze nadają się do chodzenia. W tej sytuacji, wielu porusza się skrajem jezdni, nierzadko po niewłaściwej stronie. Najczęściej ofiarami padają osoby w zaawansowanym wieku. To szczególnie do nich policja apeluje o zachowanie maksymalnej ostrożności. Nieznaczny, lecz warty docenienia spadek liczby wypadków, jaki w Przeworskiem nastąpił w 2002 r. to niewątpliwie także efekt wielu policyjnych działań. W ich wyniku np. wyeliminowano z ruchu aż 938 różnych pojazdów, które uznano za niesprawne. Ujawniono 514 przypadków kierowania pojazdami przez nietrzeźwych (233 osobom zatrzymano prawa jazdy). W grudniu "palma pierwszeństwa" przypadła... kobiecie. Panią Bożenę D. z Kielnarowej policyjny patrol zatrzymał na przeworskim Rynku w pokiereszowanym maluchu. Alkomat wykazał 2,4 promila alkoholu! Jak na "słabą płeć" jest to zaskakujący wynik. 21-letni Dariusz K. z Siennowa (gmina Zarzecze) wybrał się zaś na przejażdkę oplem asconą, mając w organiźmie 1,64 promila. Obojga czeka sąd. Karnawał dopiero się rozpoczyna. Policjanci z drogówki zapowiadają częste kontrole trzeźwości w różnych miejscach i o różnych porach. Komu przytrafi się wpadka, srogo tego pożałuje.

* Poprawia się sytuacja finansowa cukrowni, skazywanej na zamknięcie. Po ogłoszeniu upadłości, jej nowym właścicielem został niemiecki koncern Suedzuker. Ostatnie kilka lat były najgorszymi w historii jednego z największych przeworskich przedsiębiorstw. Oprócz załogi, skutków kłopotów finansowych cukrowej spółki najbardziej obawiali się rolnicy dostarczający surowiec. Przed upadłością zakład był winien rolnikom ponad 700 tys. złotych, za buraki dostarczone w 1999 i 2000 roku. Niedawno nad rolnikami zawisło również niebezpieczeństwo, że powtórnie będą musieli spłacać ten sam kredyt zaciągnięty przez cukrownię. Tego żądał od nich Wschodni Bank Cukrownictwa. Chodziło o 1,5 mln złotych, średnio kilka tys. złotych na rolnika. Zobowiązania niektórych plantatorów obliczono nawet na 10 tys. złotych. Był to kredyt zaciągnięty przez cukrownię na zakup nawozów i środków ochrony roślin. Do rozwiązania tego problemu nowy, niemiecki właściciel wynajął kancelarię prawną. Groźba powtórnego płacenia należności została oddalona. Obecna sytuacja finansowa cukrowni jest najlepsza na przestrzeni ostatnich kilku lat. Niemiecki właściciel, choć nie musiał, wypłacił rolnikom zobowiązania poprzedniego właściciela za 1999 i 2000 r. W 2002 r. przerobionych zostało 215 tys. ton buraków cukrowych, prawie dwa razy tyle co w poprzednim roku. Sprawność fabryki wzrosła z 76 do 83,5 procent. Wyprodukowano 27 tys. ton cukru, a w 2001 15,8 tys. ton. Zadowalająca jest zwłaszcza poprawa jakości cukru. Ponad połowa produkcji spełnia ostre wymagania europejskie. Zadowoleni są również pracownicy, którzy w terminie otrzymują należne wynagrodzenia.

Rozłam w przeworskiej Policji
* Działacze Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów donieśli do prokuratury na szefa przeworskich funkcjonariuszy podinspektora Ryszarda Domina. Oskarżają go o łamanie praw związkowych. Sam komendant zarzuty odrzuca. Poszło o to, że w ramach reorganizacji komendy doszło do przeniesienia na inne stanowiska służbowe trzech członków związku. Związkowcy twierdzą, że było to bezprawne, gdyż chroni ich prawo, a zgodę na takie przeniesienie musi wydać terenowa organizacja związkowa. Zgody takiej nie wydała. Działacze związku powołują się na prawo, zgodnie z którym pracodawca nie może zmienić warunków pracy pracownika bez zgody zakładowej organizacji związkowej. Jak się dowiedzieliśmy, prowadząca sprawę prokuratura przemyska umorzyła postępowanie nie dopatrując się w działaniach komendanta łamania prawa. Związkowcy odwołali się do prokuratury apelacyjnej w Rzeszowie. Teraz czekają na decyzję w tej sprawie. Nie wiadomo jeszcze, kiedy ona będzie.
- W przeworskiej komendzie doszło do ewidentnego łamania praw związkowych - powiedział nam Wiesław Basista, szef podkarpackich struktur NSZZ Policjantów. Sam komendant nie uznaje tych zarzutów. Jak twierdzi, nie ma sobie nic do zarzucenia. - Nie można tu mówić o konflikcie czy jakiś nieporozumieniach - stwierdził w rozmowie z nami komendant tłumacząc, że miał prawo do reorganizacji swojej jednostki i nie ma w tym nic złego. Uważa, że jest to bardziej sprawa ambicji dwóch związkowców, którzy przebywają obecnie na zwolnieniach lekarskich. Wśród lokalnych działaczy samorządowych komendant cieszy się dobrą opinią. Mówi się, że poprawiła się praca funkcjonariuszy, uaktywnili się dzielnicowi. Samorządowcy przyglądają się zawierusze ze spokojem, mając nadzieję, że nie wpłynie ona na pracę policjantów.

REGION

A jednak igrzyska...
* Wśród najważniejszych inwestycji na ten rok, na pierwszy plan wysuwają się związane ze sportem i aktywnością fizyczną mieszkańców. W Przeworsku i Jarosławiu budżety na 2003 rok nie są jeszcze uchwalone. Wiele wskazuje, że zmiany będą jedynie kosmetyczne. - Ani jeden z naszych lokalnych podatków nie uległ podwyższeniu. Niektóre zostały obniżone. Ucieszy to mieszkańców. Tym bardziej, że nie zmniejszamy rozmachu inwestycji - mówi Janusz Magoń, burmistrz Przeworska. Z wielu zadań na ten rok, do najważniejszych należą cztery. Długo oczekiwaną będzie przebudowa skrzyżowania międzynarodowej trasy E 4 z ul. Szpitalną i Studziańską. Niekiedy, z powodu ruchu, tworzą się tam spore korki. Na skrzyżowaniu zostanie zainstalowana sygnalizacja świetlna oraz przejścia dla pieszych. To inwestycja ważna również dla kilkunastu tysięcy codziennie przejeżdżających przez to miasto kierowców. W tym roku, na ten cel zostanie przekazane 3,5 mln złotych, w tym z budżetu miejskiego 600 tys. złotych. Kolejną zadaniem drogowym będą przygotowania do budowy obwodnicy. W br. powinna zostać wykonana dokumentacja projektowo - przestrzenna tej inwestycji. Głównie z myślą o młodzieży realizowana jest budowa pełnowymiarowej hali sportowej. Będzie miała wymiary 45 na 24 metry, dwupoziomowe trybuny mogące pomieścić 600 kibiców oraz pełne zaplecze sanitarne. Oddanie jej planowane jest na wrzesień br. W październiku będzie uruchomiona filia lub oddział zamiejscowy wyższej uczelni. Spore zadania zaplanowali sobie jarosławianie. W projekcie budżetowym na na ten rok na uwagę zasługują drugi etap budowy oczyszczalni ścieków, wysypiska śmieci i dokończenie krytej pływalni przy ul. Sikorskiego. - Te zadania znalazły się w projekcie budżetu opracowanym przez poprzedni zarząd miasta. Radni będą mogli dokonać w nim pewne zmiany - zaznacza Zofia Krzanowska, rzecznik jarosławskiego UM.

* Złożenie wniosku o odwołanie wiceprzewodniczącego sejmiku województwa podkarpackiego Zbigniewa Kośli z Samoobrony zapowiedział radny centroprawicowego "Podkarpacia Razem" Dariusz Kłeczek. Powodem wniosku są dwa prawomocne wyroki, które zasądzono Kośli za usiłowanie gwałtu i pomówienie prokuratora - powiedział Kłeczek, który jest autorem wniosku o odwołanie Kośli ze stanowiska przewodniczącego Komisji Praworządności i Bezpieczeństwa Publicznego. "Sprawowanie przez Koślę funkcji wiceprzewodniczącego sejmiku oraz przewodniczącego Komisji Praworządności i Bezpieczeństwa Publicznego źle świadczy o sejmiku, a nie tylko o rządzącej w nim koalicji. Chcę dać szansę, żeby koalicja ten błąd naprawiła" - podkreślił Kłeczek. Kośla twierdzi, że został niesprawiedliwie skazany. Zaprzecza, że we wrześniu 1997 r. podczas dyskoteki w Ostrowcu Świętokrzyskim usiłował dokonać gwałtu. Prokurator rejonowy w Ostrowcu Świętokrzyskim Andrzej Górnisiewicz w rozmowie z PAP powiedział, że wyrok był weryfikowany przez "wszystkie możliwe instancje i nie został zmieniony". Za usiłowanie gwałtu Kośla został skazany na karę 15 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu, a za pomówienie prokuratora o przyjmowanie korzyści materialnych na 12 miesięcy w zawieszeniu. W 33-osobowym sejmiku województwa podkarpackiego koalicja PSL-SLD- UP-Samoobrona ma 17 mandatów.

* Może nie dojść do zaplanowanej operacji, bank nagle przestanie być strzeżony przez ochroniarzy, na ulice nie wyjadą autobusy. Takie absurdy wynikają z nowego zapisu w Kodeksie Pracy. Od 1 stycznia pracownik nie musi wcześniej uprzedzać szefa, że bierze urlop. - Ludzie mogą się umówić, nie przyjść w tym samym dniu, czyli - urządzić sobie cichy strajk - mówią przełożeni. Problemu nie będzie, gdy na szybki urlop w tym samym dniu, zdecyduje się jeden, dwóch pracowników. Gorzej, gdy po popularnych imieninach odpoczywać zechce połowa załogi. Zdaniem wielu podkarpackich pracodawców, taki zapis w kodeksie to furtka dla pracowników, którzy mogą umówić się na cichy, ale legalny protest.
- Codziennie na ulice wyjeżdża 156 autobusów, zatrudniamy 360 kierowców, którzy pracują na zmiany. Nie wyobrażam sobie, żeby kilkudziesięciu z nich bez zapowiedzi nie przyszło do pracy. Na nic nasza 5-osobowa rezerwa, kursy musiałyby zostać zawieszone - mówi Marek Filip, dyrektor MPK w Rzeszowie. Zdaniem Edwarda Strzępka, dyrektora ds. technicznych w rzeszowskiej WSK, jeśli pracownicy umawiają się na "zbiorowy urlop" oznacza to, że komunikacja między pracodawcą a pracownikami jest co najmniej niejasna. - Taki zapis w kodeksie jest niekorzystny nie tylko dla dużej firmy produkcyjnej, gdzie w przypadku nagłego urlopu pracowników może zostać wstrzymana część produkcji, ale również dla małych firm, gdzie pracuje kilka osób. Staramy się prowadzić taki dialog w firmie, żeby pracownicy nie musieli decydować się na takie kroki - twierdzi Strzępek. Na rozsądek pracowników liczy również Józef Para, współwłaściciel "Security Office" w Rzeszowie. - To ludzie, którzy są odpowiedzialni za poważne sprawy - konwoje, ochronę mienia. Duży problem miałbym w momencie, gdyby dwóch pracowników odpowiedzialnych za konwój, nie przyszło w tym samym dniu do pracy, nie mówiąc o większej liczbie zatrudnionych - mówi Para.
- W latach 80. mówiło się, że pracują tylko górnicy i chirurdzy. Teraz górnicy może i chcieliby pracować, ale mają trudności. Teraz chirurdzy pracują do tego stopnia, że na dyżury przychodzą, gdy są chorzy. Nie wierzę, żeby podcinali gałąź na której siedzą, bo szpital i oddział to ich żywiciele. Z drugiej strony nowy zapis w kodeksie jest korzystny, bo żeby wziąć jednodniowy urlop, nie trzeba za nim biegać przez trzy dni - mówi dr n. med. Leszek Czerwiński, ordynator Oddziału Chirurgii Ogólnej i Naczyniowej w Szpitalu Miejskim w Rzeszowie.

* Od 1 lutego na Podkarpaciu zmieniony będzie rozkład jazdy pociągów regionalnych obowiązujący od 15 grudnia. Korekta w godzinach odjazdów to wynik interwencji Podkarpackiego Urzędu Marszałkowskiego, gmin oraz powiatów u władz kolei. Pod koniec 2002 r. w tej sprawie z Markiem Nitkowskim, dyrektorem marketingu Spółki PKP Przewozy Regionalne negocjował wicemarszałek Zbigniew Szafraniec. Ustalony przez PKP rozkład jazdy był bowiem mocno niepraktyczny. Niektórymi pociągami jeździ tylko garstka podróżnych, co kolei przynosi wyłącznie straty finansowe, a część połączeń mogących mieć większe obłożenie zniknęła. Teraz ma się to zmienić. - Dla przykładu od 1 lutego będzie więcej pociągów do i z Horyńca. Będą to połączenia z Rzeszowem, Przeworskiem i Jarosławiem. Pojawi się też m.in. pociąg z Dębicy do Chorzelowa oraz trzy z Dębicy do Rozwadowa - poinformował Janusz Wnęk, przedstawiciel handlowy w Podkarpackim Zakładzie Przewozów Regionalnych PKP w Rzeszowie.

* Ponad 30 sztabów w dużych i całkiem małych miejscowościach naszego regionu przygotowuje się do Wielkiego, XI Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Gramy i kwestujemy od niedzieli, od samego rana. Tylko na rzeszowskie ulice wyjdzie 500-600 wolontariuszy z puszkami. W całym regionie będzie ich ponad 3 tys. Większość będzie kwestować pod dyskretną opieką Straży Miejskiej.
- Przewidujemy patrole służb prewencji i operacyjne. Policjanci zadbają, aby nikomu z wolontariuszy nic się nie stało - mówi podinsp. Wiesław Dybaś, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Rzeszowie. Największa impreza odbędzie się na rzeszowskim Rynku. Tutaj od godz. 12. rozpoczną się koncerty, pokazy, licytacje, spektakle i najważniejsze - "Światełko do nieba" o godz. 20. Podobnie będzie grała Orkiestra w całym regionie. Wolontariusze z puszkami i identyfikatorami pojawią się na ulicach już od godz. 6 rano. W Regionalnej Telewizji Rzeszów pierwsze raporty z orkiestrowej kwesty rozpoczną się od godz. 8.15. W Internecie będzie można obejrzeć punkt kulminacyjny Finału, czyli licytację złotych kart i serduszek Orkiestry.
- To bardzo potrzebna akcja - stwierdza Anna Kinasz, lekarz z oddziału noworodków w Szpitalu w Przemyślu. - To ewenement w skali Europy, że na każdym oddziale noworodkowym w kraju mamy aparat do badania słuchu niemowlaków. A takie rozdano wszystkim szpitalom po X Finale. Dzięki temu do 30 dni można zdiagnozować i w razie konieczności rozpocząć leczenie dziecka. Jak przyznaje Kinasz, w niedzielę personel szpitala na pewno będzie trzymał kciuki za kwestujących... i sam wrzucał pieniądze do puszek.
- Bardzo by się przydał otwarty inkubator - marzy po cichu Kinasz. - Może po XI Finale trafi do naszego szpitala? Sławomir Andres, nauczyciel historii w IV Liceum Ogólnokształcącym w Rzeszowie, jednym z 4. tegorocznych rzeszowskich sztabów WOŚP kieruje po raz trzeci. - Najdłużej działający w mieście sztab, to ten w Zespole Szkół nr 2 przy ul. Rejtana. Do naszego należy 147 osób. Najwięcej jest uczniów z naszej szkoły oraz współpracujących z nami harcerzy - mówi Sławomir Andres. Młodzi ludzie datki zbierać będą do kolorowych, tekturowych skarbonek, oklejonych specjalną, orkiestrową bandelorą. I na pewno nie powinni z nią pukać do mieszkań oraz Instytucji i supermarketów bez wcześniejszego uzgodnienia z gospodarzami tych miejsc.

KRONIKA POLICYJNA

* Kilkadziesiąt tygodników, o wartości 500 złotych, skradł w nocy 2 bm. nieznany rabuś, z pojemnika na prasę obok kiosku przy ul. Sportowej w Przemyślu.

* Na parkingu przy ul. Pruchnickiej w Jarosławiu policjanci zatrzymali 33-letniego Ukraińca, który sprzedawał papierosy Monte Carlo i Prima. Na paczkach nie było polskich napisów o szkodliwości palenia. Towar został zarekwirowany.

* Do rozboju doszło tez w mieszkaniu przy ul. Przemyskiej w Jarosławiu, do którego weszło dwóch młodych mężczyzn w wieku 17 i 19 lat oraz 16-letnia dziewczyna. Pobili lokatora i grozili nożem kuchennym, po czym zabrali butlę gazową i inne przedmioty o łącznej wartości 700 zł. Wkrótce przestępcza trójka została zatrzymana przez policjantów.

* W niedzielę w kamienicy przy ul. Słowackiego w Przemyślu bandzior uderzył w twarz 12-letniego chłopca i zażądał pieniędzy. napadnięty zaczął wzywać pomocy, co usłyszała jego matka i spłoszyła napastnika, którego poszukują teraz policjanci.

Podstawił nogę... policjantowi
* W poniedziałek na ul. Czarnieckiego w Przemyślu 18-letni Andrzej D., mieszkaniec Stubna, podstawił nogę policjantowi, który wywrócił się i upadając doznał obrażeń. U sprawcy incydentu, alkomat wykazał 2,26 promila alkoholu. Andrzeja D. osadzono w policyjnej izbie zatrzymań.

* Złodziej włamał się w poniedziałek do budynku gospodarczego przy ul. Budowlanych w Przemyślu. Wszedł przez okno i skradł kosiarki oraz piłę motorową, powodując straty w wysokości 2 tys. zł.

* We wtorek w Przemyślu złodziej skradł z mercedesa zaparkowanego na ul. Sanockiej radiomagnetofon, dokumenty i portfel z pieniędzmi. W środę złodziej wybił szybę we fiacie 126p, stojącym na ul. Przemysława i skradł z samochodu zestaw kona domowego oraz radiomagnetofon wraz z kolumną głośnikową.

Reklama