Archiwum aktualnościArchiwalne wydanie tygodniowe: 08.06-14.06.2015 r.
• Czy organizacje patriotyczne pozwą Piotra Tymę, szefa Związku Ukraińców w Polsce? Prawdziwą burzę wywołały słowa prezesa Związku Ukraińców w Polsce, Piotra Tymy, które padły w przemyskim studiu Polskiego Radia Rzeszów. Szef ZuwP, rozmawiając z dziennikarzem o pomniku w Hruszowicach, powiedział, że wiele wskazuje na to, iż za sprawą demontażu pomnikowych tablic stoją Polacy, którzy związani są z rosyjską agenturą. Dodał też, że ma informacje, iż członkowie polskich organizacji o charakterze narodowym, na przykład takich jak „Strzelec”, są szkoleni w Rosji. Miejscowi członkowie ruchów patriotycznych są oburzeni. - Nie wykluczamy podania do sądu pana Tymy - zdradził Mirosław Majkowski z Polskiego Patriotycznego Przemyśla. Rozmawiając o hruszowickim pomniku, Piotr Tyma najpierw podkreślał, że pomnik jest nielegalny, dlatego iż w czasie, kiedy powstał, czyli w latach 90. zeszłego wieku, nie było jasnych przepisów dotyczących upamiętnień ukraińskich w Polsce. Brzmiało to tak, jakby pomnik powstawał jawnie, a jedynie brak uregulowań prawnych uczynił go nielegalnym. Tymczasem, według naszych informacji, tak wcale nie było. - Pomnik powstał w ciągu jednej nocy i został zbudowany z elementów przywiezionych z Ukrainy - twierdzi nasz informator. Ponadto szef ZUwP dyplomatycznie nie wspomniał o tym, że umieszczone na skradzionych ostatnio z pomnika tablicach napisy gloryfikowały członków OUN-UPA, organizacji oficjalnie uznanych w Polsce za zbrodnicze. Nie jest więc tak, że nielegalność pomnika wynika z braku jakiegoś przepisu czy zaniedbania dostarczenia jakiegoś dokumentu, jak to się działo i czasem dzieje nadal przy „normalnych” samowolach budowlanych. To jednak nie wszystko, bo gdy dziennikarz rozmawiający z Tymą wspomniał o sugestiach polskiego historyka dr. Andrzeja Zapałowskiego, którego zdaniem zdemontowanie tablic mogło być prowokacją ukraińskich nacjonalistów, ten zareagował stwierdzeniem, że są przesłanki do tego, żeby twierdzić, iż za demontażem stoją nie Ukraińcy, a Polacy i to działający na zlecenie Rosjan. Sugerował także, że przynajmniej część polskich środowisk i organizacji o charakterze patriotycznym sympatyzuje z Rosją, opowiadając się za nią w konflikcie rosyjsko-ukraińskim i stara się przedstawić mniejszość ukraińską w Polsce i związek, któremu przewodzi P. Tyma, w złym świetle. Dodał, że na przykład członkowie takich organizacji jak „Strzelec” są szkoleni w Rosji. Po emisji rozmowy, w Internecie zawrzało. Członkowie i sympatycy ruchów patriotycznych są oburzeni i, jak się dowiedzieliśmy, nie wykluczają skierowania przeciwko P. Tymie pozwu albo prywatnego oskarżenia do sądu. - To nie są pierwsze insynuacje dotyczące rzekomych powiązań polskich ruchów patriotycznych z Rosją - zapewnił nas Mirosław Majkowski z Polskiego Patriotycznego Przemyśla. - Sam o sobie parokrotnie „dowiadywałem się”, że jestem rosyjskim agentem. Tak twierdzili członkowie Związku Ukraińców w Polsce. To jest po prostu pomówienie! A skoro do takich pomówień posuwa się już szef struktur związku i to publicznie, to należy rozważyć, czy nie podjąć kroków prawnych - dodał. (Super Nowości 24) |