Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 21.08-27.08.2017 r.

• Środowiska patriotyczne: - Nasze służby są stronnicze. Po ponad roku od pamiętnych wydarzeń na zeszłorocznej procesji Panachydy w Przemyślu zapadły wyroki. Dwadzieścia osób oskarżonych w tej sprawie przemyski Sąd Rejonowy skazał na od 4 do 10 miesięcy ograniczenia wolności, a także na kary pieniężne i wykonywanie prac społecznych. Środowiska patriotyczne i narodowe są oburzone: - Kary są niewspółmierne do czynów - uważa dr hab. Andrzej Zapałowski, historyk z Przemyśla. 26 czerwca zeszłego roku z greckokatolickiej archikatedry wyruszyła doroczna procesja Panachydy zmierzająca na cmentarz przy Pikulickiej. Na ulicy Słowackiego na jej uczestników czekała grupa ludzi. Protestowali przeciwko propagowaniu w Polsce idei OUN/UPA i Stepana Bandery. Szczególną uwagę zebranych zwróciła tradycyjna koszula ukraińska tzw. wyszywanka, w którą ubrany był jeden z uczestników procesji idący na przodzie. A to dlatego, że była w kolorach czarnym i czerwonym, co skojarzyło się demonstrującym z flagą OUN/UPA. Interweniowali oni u obecnych na miejscu policjantów, by ci skłonili mężczyznę do zdjęcia koszuli, ale bezskutecznie. Wówczas ruszyli ku procesji i sami zdarli z mężczyzny ciuch. Śledczy bardzo szybko ustalili tych, którzy, mówiąc słowami kodeksu karnego, „złośliwie utrudniali wykonywanie aktu religijnego” oraz „dopuścili się wobec dwóch uczestników procesji uszkodzenia ciała i naruszenia nietykalności cielesnej”. Jednak dopiero po ponad roku sąd wydal wyroki nakazowe w tej sprawie. Dr hab. Andrzej Zapałowski, historyk z Przemyśla zajmujący się tematyką ukraińską i reprezentujący przemyskie środowiska patriotyczne, jak przyznaje, jest oburzony działaniami naszego szeroko pojętego wymiaru sprawiedliwości, choć nie zaskoczony. - Nasi śledczy bardzo szybko ustalili i zatrzymali zakłócających przebieg procesji, ale jakoś tożsamości człowieka wznoszącego haniebny antypolski okrzyk ustalić się nie udało - mówi. - Podobnie „ślimaczy się” sprawa ukraińskich studentów z PWSW fotografujących się w Przemyślu z flagą Bandery - przypomina. - Policjanci byli na zeszłorocznej Panachydzie, stali niedaleko od krzyczącego, że Polska musi zginąć i nie zareagowali. Był tam pluton specjalny i bardzo wysoki rangą funkcjonariusz KWP w Rzeszowie - opowiada wzburzony historyk. - Ale nic w tym dziwnego, skoro miejskie i wojewódzkie władze policji usiłowały wymusić na wójcie Stubna, by wstrzymał legalną rozbiórkę nielegalnego ukraińskiego upamiętnienia w Hruszowicach - zdradza. Policja na razie nie odnosi się do zarzutów historyka. Podobnie nie znamy szczegółów nacisków na wójta Stubna w sprawie wspomnianego pomnika. Na pewno jednak postaramy się je ustalić i przekazać naszym Czytelnikom. (Super Nowości 24)

Reklama