Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 30.05-05.06.2016 r.

• Prezydent obiecał pomoc mieszkańcom osiedla. Dla zwyczajnych ludzi liczą się zwyczajne sprawy. Nie zawsze potrafią sobie z nimi poradzić, bo nie zawsze ktoś usłyszy ich głos. Ot takie zrujnowane schody na przemyskim osiedlu „Przemysława” - kto o nich pomyśli? Od czego są jednak członkowie zarządu osiedla i radni? Jedna interpelacja i jest deklaracja prezydenta Roberta Chomy: sprawa będzie załatwiona. Te schody takie są „od zawsze”: tu dziura, tam wyrwa. Dla młodego, sprawnego człowieka może to nie jest problem, szczególnie gdy nie jest ślisko. Ale mieszkają tu też osoby starsze, mniej sprawne. - Niejeden tu się wywrócił, albo z trudem otrzymał równowagę na tych schodach - opowiadają mieszkańcy osiedla „Przemysław”. Wśród członków zarządu osiedla jest Przemysław Bukowski, syn zmarłego w zeszłym roku przewodniczącego Rady Miejskiej Przemyśla, śp. Władysława Bukowskiego. To on napisał w sprawie tych nieszczęsnych schodów do wiceprzewodniczącego Rady, Janusza Zapotockiego (klub SLD), a radny natychmiast zareagował, złożył interpelację do prezydenta Roberta Chomy. Odpowiedź włodarza Przemyśla ucieszyła wiceprzewodniczącego Zapotockiego i mieszkańców osiedla „Przemysław”. - Prezydent obiecał zająć się tą sprawą „od ręki” - mówi zadowolony Zapotocki. - Wspomniał nawet, że je zna, bo kiedyś sam mieszkał w pobliżu - dodaje. - Cieszę się, bo takie zwyczajne ludzkie sprawy są bardzo ważne - podkreślił. Przemysław Bukowski, który bardzo angażuje się w sprawy osiedla, odetchnął z ulgą. - Te schody to zmora, szczególnie ludzi starszych i szczególnie, gdy jest ślisko - mówi. - Ale teraz już jesteśmy spokojniejsi - stwierdza. Zwyczajne ludzkie sprawy, które dla „reszty świata” nie mają pewnie większego znaczenia, dla lokalnej społeczności bywają kluczowe. O tym powinni pamiętać włodarze miast, gmin i radni, bo są dla ludzi, którzy ich wybrali. (Super Nowości 24)

Reklama