• Dzielnicą Zielonka w Przemyślu rządzą dziki. Tak twierdzą mieszkający w tej części miasta przemyślanie. Sporo w tym prawdy, bo władze miasta twierdzą, że nic nie są w stanie zrobić z chodzącymi w pobliżu domów dzikami. - Mamy już dość. Wieczorem byłam u sąsiadki. Wyszłyśmy przed dom. Patrzymy, a tam dzik. Przyszedł sobie do ogrodu na czereśnie. Nic sobie nie robił z naszej obecności - opowiada jedna z mieszkanek. Przepędzanie dzików nic nie daje. Starsze osobniki nie boją się ludzi, a młode za chwilę wracają.
- Koleżanka podeszła kiedyś blisko takich dzików, ryjących w ogrodzie. Rzuciła petardy. Myślała, że uciekną w popłochu i już nie wrócą. A te tylko obróciły się, żeby od niechcenia popatrzeć gdzie to tak strzela i spokojnie dalej sobie jadły - opowiada mieszkanka ul. Kruhelskiej. Problem z dzikami w przemyskiej dzielnicy Zielonka jest od wielu lat. Zadomowiły się w pobliskim lasku. Na ulicę i do ludzkich ogrodów wychodzą wieczorem, nocami. Spotkać je można też wczesnym rankiem. Najbardziej boją się osoby, które wcześnie rano idą do pracy, albo wracają, gdy jest już ciemno, np. po drugiej zmianie. Problem znany jest władzom Przemyśla.
- Wiemy o tym, mieszkańcy wielokrotnie nas informowali. To poważna sprawa. Niestety, na terenie miasta nie wolno strzelać do dzików. Wypłoszenie także nic nie da, bo szybko wrócą. Można je odłowić i wywieźć, ale musiałoby to być bardzo daleko. Po pierwsze, aby nie wróciły. Po drugie, żadna z okolicznych gmin nie chce naszych dzików przyjąć - mówi Witold Wołczyk, rzecznik prezydenta Przemyśla. Urząd Miejski opublikował w Internecie komunikat, w którym apeluje do mieszkańców o niedokarmianie bezdomnych zwierząt.
- Takie dokarmianie przynosi tylko połowiczne korzyści. Pozostawione odpadki są pożywieniem zarówno dla lisów, które są coraz bardziej widoczne w mieście, jak również dla dzików, które stanowią realne zagrożenie dla mieszkańców - twierdzą urzędnicy. Proszą również o dbanie o przydomową zieleń, działki, ogrodzenie w sadzie.
- Nieuprawiane działki i nieużytki rolne, porastające różnego rodzaju roślinnością, stanowią idealną bazę pokarmową oraz są dobrym terenem dla zwiększania populacji dzików. Nieodstraszane będą występować w coraz większej ilości - dodaje Wołczyk. Takie tłumaczenie nie zadowala mieszkańców.
- To kto jest ważniejszy? Ludzie czy zwierzęta? Kruhelską chodzą, jeżdżą na rowerach nie tylko mieszkający tutaj ludzie, ale również inni przemyślanie i turyści. Także dzieci. Czy trzeba jakiejś tragedii, aby odpowiednie osoby zareagowały? - dopytują się mieszkańcy.