Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 27.01-02.02.2014 r.

• Honor, ciekawa i rozwojowa praca pełna wyzwań, ale również pewność zatrudnienia oraz atrakcyjne zarobki.
- Na jedno miejsce średnio mamy dziesięciu kandydatów – informuje mjr Elżbieta Pikor, rzecznik Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. Kandydaci przechodzą przez gęsto sito kwalifikacyjne. M.in. są to testy psychologiczne, badania na wariografie (wykrywaczu kłamstw), szczegółowe badania lekarskie. W drugim etapie, w ośrodkach szkolenia SG, kandydaci zdają testy językowe, wiedzy ogólnej i sprawności fizycznej.
- Wybrałam tę pracę, bo daje dużo satysfakcji, możliwość rozwoju. Wiąże się jednak z dużą odpowiedzialnością i sporym stresem, ale jestem dumna, że będą mogła służyć w tej formacji - mówi Maria Świstak z Przemyśla.
- Zdecydowałem się na straż ze względu na moje zainteresowania i kierunek studiów. Jednak także dlatego, że jest to pewna praca i dobre zarobki - mówi Jakub Wiciejowski. Łukasz Janiec z Mielca dla SG porzucił służbę w wojsku.
- Praca w straży daje możliwość spełnienia się jako obywatel. Jest pracą bardziej odpowiedzialną niż w wojsku, daje też poczucie większej stabilizacji - twierdzi pan Łukasz. Podczas trzech ubiegłorocznych naborów BiOSG przyjął 117 nowych funkcjonariuszy. Obecnie wcielono kolejnych 41, w tym dziewięć kobiet. Właśnie złożyli uroczyste ślubowanie.
- Większość z nowoprzyjętych pochodzi z województwa podkarpackiego. Najwięcej jest osób z Przemyśla i powiatu przemyskiego, ale również z powiatów bieszczadzkiego, sanockiego, lubaczowskiego i jarosławskiego. Kilka osób jest z Małopolski. Teraz czeka ich szkolenie podstawowe, a następnie ośmiomiesięczny kurs podoficerski w ośrodku SG w Lubaniu, w zachodniej Polsce. A później praca na podkarpackim odcinku granicy z Ukrainą. Trafią na różne przejścia graniczne, m.in. do otwartego niedawno w Budomierzu.

Reklama