Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 30.09-06.10.2013 r.

• - Przychodzę do urzędu, a tam 15 osób w kolejce i 2 przyjmują. Ludzie wkurzeni, bo to jakiś obłęd. W dodatku pracownica informuje, że przyjmuje do 15, czyli nie każdy wystoi swoje, następnego dnia znowu od rana do kolejki. Przyszłam po dowód tymczasowy, więc za miesiąc czeka mnie to samo. Nonsens – przedstawia sytuację w wydziale komunikacji Czytelniczka. Kolejki w urzędach czy do lekarza bawią Polaków jako wdzięczny temat dowcipów, ale tylko do czasu, gdy samemu przyjdzie się z nimi zmierzyć, np. w przemyskim Wydziale Komunikacji, Transportu i Dróg. Kiedy w urzędzie jest najciaśniej? Okazuje się, że długość kolejki zależy od pory i dnia tygodnia. – Najdłuższe kolejki są po i przed weekendem, w godzinach porannych. Rano zawierane są transakcje na giełdzie i nowi właściciele pojazdów do południa odwiedzają urząd w celu dopełnienia formalności. Popołudniami kolejki zazwyczaj maleją. Z długim oczekiwaniem na przyjęcie należy się liczyć też pod koniec tygodnia, gdy przyjeżdżają osoby mieszkające poza Przemyślem lub studiujące – mówi naczelnik wydziału Andrzej Stasicki. Czas oczekiwania petentów wydłużają też sprawy związane ze współwłasnością pojazdu, w tym z obywatelami Ukrainy. Przy rejestracji obecność obu współwłaścicieli jest wymagana, ale wizyty można uniknąć, przygotowując pisemne upoważnienie dla współwłaściciela. – Z reguły jednak przychodzą wszyscy, tworząc sztuczny tłum, czasem są to nawet 3- 4 osoby – podkreśla A. Stasicki. (Życie Podkarpackie)

Reklama