Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 16.09-22.09.2013 r.

• Rekordzista z Jarosławia zarejestrował na siebie ponad 700 samochodów. Do spółki z kilkuset Ukraińcami, współwłaścicielami. To całkowicie legalne działanie, kwitnie w powiatach graniczących z Ukrainą. Wkrótce takich transakcji może być znacznie więcej. Oficjalnie Polak i Ukrainiec kupują auto do spółki i razem je rejestrują w polskim urzędzie. Samochód ma dwóch współwłaścicieli. Nieoficjalnie wiadomo, że za auto w całości zapłacił Ukrainiec, a Polak dostał tylko jakąś prowizję za to, że zgodził się być współwłaścicielem. Samochód jeździ na polskich tablicach rejestracyjnych.
- Czasami jest to przysługa za przysłowiową butelkę wódkę. Częściej za parę groszy, jednak najwyżej kilkaset złotych. Sprawa najczęściej dotyczy starych pojazdów, wartych maksimum kilka tys. złotych – mówi Stefan z Przemyśla, zajmujący się handlem używanymi samochodami. Zjawisko jest masowe. W Przemyślu aut, które mają dwóch właścicieli, Polaka i Ukraińca, jest ok. 3 tys. W powiecie przemyskim blisko 1600. Prawie 2 tys. w powiecie jarosławskim, w przeworskim nieco ponad tysiąc.
- Dawniej zdarzało się, że niektórzy byli współwłaścicielami siedmiuset samochodów. Teraz rekordziści mają co najwyżej w okolicach stu. Ale to i tak sporo – mówi Witold Wołczyk, rzecznik prezydenta Przemyśla. Nie tylko prywatne osoby zajmują się rejestracją samochodów razem z Ukraińcami. W Przemyślu działają cztery firmy, które się tym zajmują.
- Ta sprawa jest dla nas marginalna. Takie samochody to zaledwie 1,29 proc. z ogółu zarejestrowanych. Z tego powodu nie ma z tym większych problemów – twierdzi Tomasz Kotliński, naczelnik Wydz. Komunikacji,Transportu i Dróg Starostwa Powiatowego w Jarosławiu. W tym procederze chodzi oczywiście o pieniądze. Ukrainiec sprowadzający do siebie auto z Unii Europejskiej, w tym z Polski, ponosi ogromne koszty. Ukraińskie państwo chce w ten sposób chronić swój rodzimy rynek motoryzacyjny. W przypadku aut starszych, a głównie takie są wywożone do tego kraju, opłaty mogą wynieść 2 tys. dolarów amerykańskich i znacznie przekroczyć wartość samochodu. Dlatego Ukraińcy wolą dogadywać się z Polakami.
- Ukrainiec może wjechać takim samochodem do swojego kraju, ale w ciągu 5 dni musi go opuścić przez to samo przejście graniczne, lub w ciągu 10 dni, gdy będzie przejeżdżał przez przejście w innym, ukraińskim województwie – tłumaczy pan Stefan.
- W powiecie przemyskim samochodów zarejestrowanych na współwłaściela polskiego i ukraińskiego jest ok. 1600. To starsze, mocno wyeksploatowane pojazdy. Są osoby mające po kilkadziesiąt samochodów. Dziwię się, że odpowiednie służby nie chcą się tym zająć – mówi Leszek Pusiarski, naczelnik Wydz. Komunikacji i Dróg Starostwa Powiatowego w Przemyślu. Takie rejestrowanie samochodu jest jednak w pełni legalne i nie ma ograniczenia, ile jakaś osoba może posiadać pojazdów. Co najwyżej skarbówka może się zainteresować skąd ktoś ma pieniądze na kilkaset samochodów.
- Takie auto najczęściej jeździ jakiś czas na Ukrainie a potem gdzieś ginie. Przeważnie jest sprzedawane na części. Wkrótce takich wspólnych rejestracji może być więcej. Jakiś czas temu mówiło się, że Ukraińcy przykręcą śrubę, a tymczasem mają ją rozluźnić. Takim autem Ukrainiec będzie mógł znacznie dłużej jeździć po swoich kraju, bez konieczności wyjazdu co kilka dni, jak to jest teraz – mówi pan Stefan. Dodaje, że dla Polski, a szczególnie przygranicznych miejscowości korzystne z tego procederu jest to, że Ukraińcy "oczyszczają” rynek ze starych samochodów.

Reklama