Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 22.07-28.07.2013 r.

• Mieszkańcy osiedla Kosynierów zwracają się o pomoc. Mamy środek lata, wakacje w pełni. Karuzela, zjeżdżalnia, huśtawki, piaskownica czy też metalowa konstrukcja przypominająca niewielki domek, tak z reguły wygląda typowe miejsce zabaw najmłodszych dzieci. Jak się okazuje, nie zawsze jest ono jednak bezpieczne. Plac zabaw umiejscowiony pomiędzy blokami osiedla Kosynierów zna chyba każdy jego lokator. Sądząc po jego wiekowości, z pewnością bawił on kilka pokoleń dzieci. Dziś niestety stwarza on jednak realne zagrożenie ich zdrowia, a nawet życia. Mieszkańcy osiedla zwracają się o pomoc, ponieważ, jak twierdzą, od lat na placu zabaw nie przeprowadzono żadnych prac remontowych. – Inne place zabaw są zadbane, odnowione i przede wszystkim bezpieczne. A nasz? Przecież płacimy jakiś fundusz remontowy, dlaczego nikt nie wykorzysta tych pieniędzy? – pytają zmartwieni mieszkańcy. To, co zastajemy na owym placu zabaw, mówiąc delikatnie, faktycznie nie napawa optymizmem, administracji osiedla można wiele zarzucić. Uwagę zwracają przede wszystkim karuzela, która „nie trzyma pionu” oraz zdewastowana huśtawka, z wyrwanym oparciem, z której wystaje kilkunastocentymetrowy kawałek metalu. Sytuacja była kilkukrotnie zgłaszana osobom zajmującym się administracją osiedla, jednak nie było większego odzewu. – Już od blisko miesiąca nikt z tym nic nie robi. Dziś co prawda pręt został skrócony, jednak jego ostrego zakończenia nikt nie zabezpieczył – mówi matka jednego z bawiących się na placu dzieci. Zastanówmy się, kto poniósłby odpowiedzialność, gdyby czyjeś dziecko się na ów pręt nabiło? Okazuje się, że za zniszczenia na placu zabaw odpowiedzialni są lokalni „koneserzy” napojów wyskokowych. Lokatorzy zarzucają administracji, że ta nie podejmuje żadnych kroków w kierunku podniesienia bezpieczeństwa ich pociech. – Dlaczego nikt nie przeprowadza tu żadnych kontroli? Może interwencja Straży Miejskiej by pomogła? Nie może przecież tak być, że w biały dzień obok bawiących się na placu zabaw dzieci ktoś bezkarnie spożywa alkohol, używa wulgaryzmów. Czego te dzieci się uczą? Jaki mają przykład? Dlaczego nikt z administracji tego nie widzi? – dodają sfrustrowani. (Super Nowości 24)

Reklama