Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 13.05-19.05.2013 r.

• Z transparentem, torebką mleka w proszku i sześcioma serkami topionymi Janusz Galiczyński protestował dzisiaj przed Sądem Rejonowym w Przemyślu. "Dalszy ciąg walki ojca o godne życie syna i wszystkich dzieci w Polsce. Należy zmienić ustawę o wypłacie świadczeń z funduszu alimentacyjnego. Zwracam się o wsparcie internautów” – napisał na transparencie.
- 1 lutego złożyłem do sądu wniosek o podwyższenie świadczeń alimentacyjnych na syna. Ostatniego dnia kwietnia sędzina odrzuciła mój wniosek, bo szukała braków formalnych. A tych praktycznie nie było. Miałem napisać, że jestem opiekunem prawnym i miałem napisać dla kogo się domagam, bo ona nie wiedziała. A ja mam decyzję sądu, że jestem opiekunem prawnym dziecka, wydaną przez ta właśnie sędzinę – mówi Janusz Galiczyński. 25 kwietnia złożył nowy wiosek w tej sprawie i twierdzi, że nadal nic się dzieje. Twierdzi, że poinformował o tym prokuratora generalnego. A także o terminie swojego protestu przed sądem.
- Walczę o wszystkich rodziców w całej Polsce, aby należne im świadczenia zostały były wypłacane maksymalnie po dwóch miesiącach a nie jak teraz po siedmiu – mówi Galiczyński. Zainteresował tym Ministerstwo Sprawiedliwości oraz Rzecznika Praw Obywatelskich. Co oznaczało sześć serków topionych i woreczek mleka w proszku?
- Taką pomoc na sześć miesięcy dało mi państwo polskie – wyjaśnia protestujący. Przechodniom za pomocą łyżeczki prezentował, ile musi dziennie wydzielać mleka aby starczyło na pół roku.
– Jednym serkiem trzeba 60 bułek posmarować. Wczorajszy protest trwał godzinę. Pod koniec do Galiczyńskiego wyszła urzędniczka z sądu, która po wysłuchaniu przemyślanina obiecała poinformować sędziów.
- Przed sądem będę protestował raz na tydzień – zapowiada Galiczyński.

Reklama