Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 06.05-12.05.2013 r.

• Znaki zakazu zatrzymywania „duszą” klientów banków. Przemyśl, centrum miasta, ulica Dworskiego. Po jednej stronie bank, po drugiej inny. Niewielki parking, który zapełnia się w mig. I znak fachowo zwany B36, czyli zakaz zatrzymywania. Tu jeszcze dołożono doń dodatkową „atrakcję”, czyli holowanie samochodu kierowcy niestosującego się do znaku. – To absurdalne i zupełnie niepotrzebne – mówi Leszek Pusiarski (61 l.), specjalista ruchu drogowego i radny koalicyjnego klubu w RM. Któż z nas nie korzysta z usług jakiegoś banku? Zapewne garstka. Większość w bankach ma konta i przynajmniej od czasu do czasu bywa. Wydawałoby się, że usytuowanie w centrum miasta to zaleta oddziału bankowego. Ale nie w Przemyślu. Bo tu owo usytuowanie oznacza, że trzeba samochód zostawić gdzieś i iść na piechotę, czy to deszcz, czy spiekota. A jeśli nie? – No to tę „stówkę”, którą wyciągnie się z bankomatu, zaraz trzeba przeznaczyć na mandat – uśmiecha się gorzko zagadnięty przez nas zmotoryzowany klient jednego z banków w Przemyślu. Podobno tak jest, żeby samochody nie zastawiały wjazdu do skarbca jednego z banków. Tylko że wystarczy zakaz zatrzymywania się na tym wjeździe, a nie tam, gdzie teraz obowiązuje.
- Z całym szacunkiem dla pomysłodawców ustawienia tych znaków, ale ich usytuowanie w tym miejscu zakrawa na kpinę z ludzi – denerwuje się Leszek Pusiarski (61 l.), radny klubu Regia Civitas i specjalista ruchu drogowego. – Nie ma najmniejszego problemu przestawić te znaki tak, by zakaz dotyczył jedynie wjazdu do skarbca banku. Na pozostałym odcinku samochody mogłyby wówczas swobodnie i bezpłatnie parkować – przekonuje. – Obecne „rozwiązanie” pokazuje kolejny raz, że w naszym miecie „najlepiej” jest po prostu zakazać i karać – uważa Pusiarski. – Powtarzam: miasto jest dla ludzi, a nie odwrotnie – podkreśla radny. Ostatnio policja miała podobno „akcję” na Dworskiego. – Mandat „wlepiano” każdemu, kto stanął na zakazie – zdradził nam nasz Czytelnik. – W tym miejscu ustawiony jest znak zakazu zatrzymywania się pod rygorem odholowania samochodu – mówi mł. asp. Bogusława Sebastianka, oficer prasowy przemyskiej KMP. – Policjanci widząc, że ktoś nie stosuje się do znaków drogowych, mają obowiązek reagować i ukarać kierowcę mandatem karnym w wysokości stu złotych – dodaje. Co racja, to racja: jeśli znak jest, to policja widząc wykroczenie ma zareagować. – Oczywiście! Tylko szkoda, że odpowiedzialne za ustawienie tego znaku organy nie reagują na potrzeby ludzi – irytuje się L. Pusiarski. – Czy takie organy są tylko od ustawiania znaków zakazu tam gdzie ludziom najbardziej potrzebna jest możliwość zatrzymania się, czy też od szukania rozwiązań bezpiecznych i przyjaznych dla kierowców – pyta specjalista ruchu drogowego zapowiadając, że nie „odpuści” tej sprawy. Z szefem Zarządu Dróg Miejskich w Przemyślu, Jackiem Cieleckim, i jego zastępcą nie udało nam się skontaktować. Zapewne jednak dotarło do nich pismo radnego Pusiarskiego. Ciekawe, czy wykażą zrozumienie i postarają się cokolwiek zrobić w tej sprawie, czy odpowiedź ZDM będzie „standardowa”, czyli: nie ma pieniędzy na żadne zmiany? Przesunięcie znaku drogowego to chyba niewielki koszt, ale kto wie... (Super Nowości 24)

Reklama