Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 15.04-21.04.2013 r.

• - Przyszli, popatrzyli i poszli sobie – skarży się na policjantów zarządzający barem, na który napadli chuligani.
- W piątkowy (12 kwietnia) wieczór ponad 20-osobowa grupa młodych ludzi „nawiedziła” bar, którym zarządzam – opowiada Bogusław Nowak (55 l.) z Przemyśla. – I nie byli to bynajmniej klienci! Będący na zewnątrz goście baru uciekli przed nimi do środka i zamknęli drzwi – opowiada B. Nowak. – Wtedy chuligani skopali drzwi – opowiada mężczyzna. – Przybyli na miejsce funkcjonariusze policji nie zrobili nic! – mówi zirytowany przemyślanin. – Popatrzyli i powiedzieli, że mam sobie zrobić wycenę strat. To śmieszne! – uważa mężczyzna. B. Nowak nie wie dlaczego agresywni młodzi ludzie przyszli akurat pod zarządzany przez niego bar. – Może wśród klientów byli jacyś kibice – zastanawia się przemyślanin. Tak czy owak, duża, bo około 20-osobowa, grupa młodych ludzi zjawiła się w piątkowy (12 kwietnia) wieczór ok. godz. 21. w barze „Ranczo”. Część klientów baru była na zewnątrz. Gdy pojawili się chuligani w kominiarkach, uciekli do lokalu i zamknęli drzwi od środka. – Agresywni nieproszeni goście kopali w drzwi, uszkodzili klamkę, potem wyżyli się na drewnianym stoliku – opowiada B. Nowak. Mężczyznę zirytował nie tylko „najazd” młodych ludzi, ale i zachowanie wezwanych na miejsce policjantów. – Nie zbierali żadnych śladów, popatrzyli tylko na krajobraz po „wizycie” chuliganów i powiedzieli mi, że mam wycenić straty – opowiada oburzony Nowak. – To skandal – uważa przemyślanin. Mł. asp. Bogusława Sebastianka, oficer prasowy przemyskiej KMP, nie podziela poglądu B. Nowaka na tę sprawę. – Ze sporządzonej na okoliczność zdarzeń w barze „Ranczo” notatki wynika, że interweniujący funkcjonariusze działali prawidłowo i zgodnie z wszelkimi procedurami – mówi B. Sebastianka. – Zniszczenie mienia, a do niego w tym przypadku doszło, jest ścigane na wniosek pokrzywdzonego – przypomina policjantka.. – Jeśli pan Nowak chce ścigać karnie sprawców wyrządzonej szkody, musi złożyć wniosek w tej sprawie i podać wysokość strat, które poniósł – tłumaczy mł. asp. Sebastianka. Tłumaczenie jednak nie przekonuje B. Nowaka.
– Funkcjonariusze w żaden sposób nie udokumentowali strat, jakie poniosłem – mówi mężczyzna. – Skąd zatem będzie wiadomo, czy we wniosku o ściganie za zniszczenie mienia napisałem prawdę i podałem realne straty? – dopytuje. – Poza tym to był zwyczajnie napad! Ci ludzie przyszli tam nie po to, żeby niszczyć, tylko żeby zrobić komuś krzywdę – przekonuje B. Nowak. – Na szczęście moim klientom udało się w porę schronić w lokalu i zamknąć drzwi. Gdyby nie to, ktoś mógłby zostać pobity, a może i zabity – dodaje przemyślanin. Przypomina też¸ że to, co zrobili chuligani pod barem jest karalne i ścigane bynajmniej nie na wiosek, tylko z urzędu. – Dziwne, że policjanci tego nie wiedzą – mówi Nowak. (Super Nowości 24)

Reklama