• Prowadzący działalność gospodarczą w Przemyślu musieli przeboleć jakoś podniesienie im podatków za budynki i grunty. Zresztą nie tylko oni, bo nie tylko im przyjdzie od przyszłego roku płacić więcej, jednak podatki od nich stanowią lwią część z około 1 mln 102 tys. złotych, które dodatkowo spłyną do miejskiej kasy. Trudno miasto winić za to, że wypełnia rozporządzenia ministra finansów, choć radny niezależny Rafał Oleszek zauważa, że Przemyśl wyjątkowo gorliwie to czyni, bo przegłosowane stawki podniesienia podatków stanowią średnio 89 proc. tego, co proponuje Ministerstwo Finansów.
– To dużo – mówi Oleszek. – Szczególnie, że w Przemyślu nie ma wielkich firm i podatki te uderzą głównie w drobnych przedsiębiorców. Nie sposób też nie zauważyć, że wyższe podatki zapłacą wszystkie spółki, w tym miejskie, więc niestety możemy spodziewać się prawdopodobnie wyższych stawek za wodę, czy ogrzewanie, bo skądś pieniądze na te podatki spółki miejskie wziąć muszą – dodaje Oleszek. Cóż jednak począć, gdy miastu każdy grosz się przyda, a zyski z podniesienia podatków wynoszące ponad 1 mln złotych mogłyby pomóc załatać jakąś “dziurę”, których tu niestety nie brak. Jednak jak się okazuje, skóra na tym niedźwiedziu, który jeszcze wszak “chodzi” bo mowa o podatkach w przyszłym roku, już została podzielona. Opozycyjny radny Eugeniusz Strzałkowski (PiS) oficjalnie zapytał magistrat ile będzie kosztować przyszłoroczne utrzymanie miejskiej obwodnicy. – Z pisma otrzymanego od dyrektora Zarządu Dróg Miejskich w Przemyślu, Jacka Cieleckiego, wynika, że cała kwota “zysków” z podwyżki podatków pójdzie na utrzymanie drogi obwodowej – zauważa radny Strzałkowski.
– Te ”zyski” zostały wirtualnie “wydane” zanim wpłynęły do kasy miasta – dodaje. Utrzymywanie pasa zieleni i skarp, nawierzchni w lecie i zimie, czy iluminacja mostu oraz sygnalizacja świetlna kosztują. – Nie ma więc co mydlić oczu przemyślanom, że wzrost podatków da jakieś zyski – podkreśla radny PiS. (Super Nowości 24)