Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 03.09-09.09.2012 r.

• Około 25 milionów złotych kosztował generalny remont przemyskiego dworca PKP. Prace trwały ponad półtora roku. Na początku br. dworzec został oddany do użytku. Otwarcie poprzedziła wielka gala. Strzeliły korki od szampana. Nie minęło kilka miesięcy od fety, a światło dzienne ujrzały pierwsze niedociągnięcia i niedoróbki. O tym fakcie już kilkanaście tygodni temu alarmowali na internetowych forach zaniepokojeni mieszkańcy miasta i podróżni. „(...) Szkoda, że inwestycja za 25 milionów złotych już gnije. Strach pomyśleć, co będzie dalej. (...) Tynk odpada, grzyb na ścianach. Grozi katastrofą! Ciekawe, czy osoby nadzorujące prace, między innymi z ramienia prezydenta Przemyśla, zostaną pociągnięte do odpowiedzialności . (...)” – to temat przewodni jednego z wątków, który pociągnął za sobą dziesiątki komentarzy. Przemyski dworzec PKP jest bez wątpienia jednym z piękniejszych w Polsce. Jak twierdzą fachowcy, to jedna z najokazalszych budowli na linii łączącej Kraków ze Lwowem. Prace nad odrestaurowaniem całości rozpoczęły się w maju 2010 r. Kosztowały ok. 25 mln zł, a prowadziła je firma Budimex SA, zaś nadzór – oprócz służb konserwatorskich – sprawowała PKP SA. Kamil Migała z biura prasowego kolejowej spółki nie wiedział o pojawiających się usterkach: - Przemyski dworzec nie jest odosobnionym przypadkiem. To tak jak w domu po remoncie. Czasami wyskoczy coś nieoczekiwanego. Mamy oczywiście rękojmię. Na jej podstawie wykonawca jest zobligowany do usunięcia wad. Ma doprowadzić obiekt do takiego stanu, jaki odebraliśmy w styczniu tego roku – uspokaja rzecznik. (Życie Podkarpackie)

Reklama