Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 07.05-13.05.2012 r.

• Są małe bocianiątka, będzie sarniątko. To drugi taki, poza Holandią, przypadek na świecie: żeby bociany żyjące w niewoli szczęśliwie się rozmnożyły. Trójka młodych bocianiąt ma niecały tydzień. – Ta para już drugi raz ma u nas młode – mówi Andrzej Fedaczyński z przemyskiej kliniki dla zwierząt “Ada”. – Cieszymy się ogromnie – dodaje. W dzisiejszych czasach już nawet małe dzieci nie wierzą, by potomstwo przynosiły ludziom bociany. Nikt przecież czegoś takiego nie widział. Bocianięta, szczególnie tak małe, to też widok bardzo rzadki, bo ptaki te gazdują na ogół wysoko, a młode można zobaczyć dopiero, gdy rodzice uczą je latać. W “Adzie” jest inaczej, bo są tu bocianie gniazda praktycznie zbudowane na ziemi.
– To rzadkość przyznaje A. Fedaczyński. – Ale już któryś rok tak jest, po prostu boćki czują się u nas bezpiecznie – zauważa. W tej chwili w lecznicy Fedaczyńskich “mieszka” ponad 40 bocianów. Para, która doczekała się trójki potomstwa i jednego jaja w tym roku stale rezyduje w “Adzie”, bo to boćki niepełnosprawne. W zeszłym roku miały trójkę młodych, teraz trójka już się wykluła, czwarte jajo jeszcze czeka. Co będzie z młodymi bocianami, gdy podrosną? – Zwykle dążymy do tego, żeby wróciły do natury – mówi weterynarz. – Ich rodzice nie mogą uczyć ich latać, więc robimy to my: weterynarze i wolontariusze – wyjaśnia. Bocianiątka to nie jedyny przychówek podopiecznych “Ady” tej wiosny. Na poród oczekuje sarna Basia, którą niedawno przywieziono z Pruchnika. – Wygląda na to, że będzie rodzić lada dzień – mówi Andrzej Fedaczyński. – Czekamy na sarniątko – uśmiecha się. Ale zaraz poważnieje. – Prosimy nie łapać małych sarniąt, czy lisiąt w naturze – apeluje. – To, że nam się wydaje, że maluch jest bez opieki na ogół jest złudne – przestrzega. – Zabierając młode pozbawia się je w zasadzie możliwości powrotu do natury – podkreśla weterynarz. (Super Nowości 24)

Reklama