Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 07.05-13.05.2012 r.

• Co było tak bulwersującego w plakacie sztuki teatralnej "Podkarpacka masakra piłą mechaniczną", że zniknął z pejzażu miejskiego? Przez kilka dni w rynku można był oglądać bilboard reklamujący przedstawienie w reżyserii Marka Rębacza. W miniony piątek bilborad zniknął. Plakat, który został wycofany, można zobaczyć teraz w internecie oraz na ostatniej stronie 92 numeru "Naszego Przemyśla". Widać na nim samochód i trzy postaci oraz umazane ketchupem piłę motorową i trzy siekiery (jedna jest "wbita" w plecy kobiety). Już na pierwszy rzut oka widać, że to pastisz. Co mogło więc zbulwersować? - Nie wiem. Pierwszy raz się z czymś takim spotykam. Co prawda pisano o mnie różne rzeczy, ale plakatów nigdy nie musiałem wycofywać - mówi Marek Rębacz, twórca wielu znakomitych komedii, uznany reżyser, w którego sztukach bywa gęsto od różnych aluzji, obyczajowych i politycznych. Okazało się, że powodem wycofania było niezadowolenie mieszkańców, którzy najwyraźniej nie zrozumieli istoty pastiszu wymyślonego przez Rębacza. - Otrzymaliśmy taką informację ze straży miejskiej. Doszłam do wniosku, że szkoda czasu na przepchanki. Jeżeli jakimś ludziom to przeszkadza, to walka byłaby bez sensu. Zamiast tracić na nią czas, lepiej zrobić coś pozytywnego - tłumaczy dyrektor Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki "Zamek" Renata Nowakowska. - Rzeczywiście, dotarł do nas mail od zbulwersowanego mieszkańca. Pisze on, że dzieci po nocach się zrywają po tym, jak zobaczyły ten plakat. Poinformowaliśmy o tym dyrekcję PCKiN - twierdzi komendant straży miejskiej w Przemyślu Jan Geneja. - Najbardziej szkoda mi tych młodych ludzi, którzy nie dość, że sumiennie uczestniczą w próbach kilka razy w tygodniu, to jeszcze poświęcili pół dnia na zdjęcia do tego plakatu - mówi reżyser Marek Rębacz. (Życie Podkarpackie)

Reklama