Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 23.01-29.01.2012 r.

• - Nikt nie powiedział nawet krótkiego: przepraszam - żali się Janusz Gerc, którego przez przypadek uznano za zmarłego. - Padłem ofiarą urzędniczej biurokracji, zamieszania i bałaganu w dokumentacji. Janusz Gerc jest znanym w Przemyślu kioskarzem. W branży od blisko 30 lat. Kilkanaście dni temu, kiedy zniecierpliwiony zaczął szukać przyczyny trzymiesięcznego opóźnienia w wypłacie należnego mu zasiłku chorobowego, przeżył szok. Telefonując do oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Jarosławiu, który zajmuje się tego rodzaju formalnościami, usłyszał od urzędniczki odbierającej telefon, że zgodnie z dokumentami on nie żyje. Przysługujące przemyślaninowi pieniądze za tygodniowe chorobowe z jesieni ub. roku dostarczał listonosz. - I faktycznie przyniósł je, ale pod adres, gdzie od dawna nie mieszkam - tłumaczy Gerc. - Nie zastawszy mnie, zwrócił gotówkę do ZUS-u, prawdopodobnie z adnotacją, że adresat zszedł z tego świata. Tymczasem urzędnicy bez chwili zastanowienia uznali to za coś zupełnie oczywistego. Koszmarna pomyłka wywołała zakłopotanie urzędników. (Życie Podkarpackie)

Reklama