Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 19.12-25.12.2011 r.

• - Pracowaliśmy ponad swoje siły, bez wynagrodzenia - przekonuje Andrzej Mikulski z Przemyśla, który służbę wojskową odbywał w batalionie kolejowym. Podobnie jak tysiące innych, bezskutecznie zabiega o przyznanie uprawnień kombatanckich. Zdesperowany napisał do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Andrzej Mikulski niechętnie wraca wspomnieniami do początku lat siedemdziesiątych, kiedy jako młodzieniec otrzymał powołanie do służby wojskowej.
- Trafiłem do jednostki wojskowej nr 1035 im. Powstańców Śląskich przy ul. Słowackiego w Przemyślu - mówi obecnie 58-latek. - Początkowo nie miałem świadomości jak bardzo ciężka będzie to służba, a raczej praca. Praca przymusowa. Przemyślanin pracował przy budowie magistrali kolejowej Przemyśl - Szczecin, przebudowie linii Medyka - Kraków. Wykonywał wiele innych robót na rzecz gospodarki narodowej.
- Często dochodziło do poważnych wypadków - przekonuje. - Byliśmy zmęczeni, głodni, spaliśmy w namiotach, stajniach lub wagonach towarowych, w warunkach urągających godności człowieka. Ponadto nie dostawaliśmy żadnego wynagrodzenia. Do dziś nie otrzymaliśmy żadnego zadośćuczynienia za tamtą harówkę -kontynuuje Mikulski. - Owszem, kilka lat temu powstał projekt ustawy nadającej nam uprawnienia podobne do tych posiadanych przez żołnierzy zatrudnianych w kopalniach węgla, kamieniołomach, zakładach rud uranu, czy batalionach budowlanych, ale ostatecznie skończyło się tylko na planach. Pracowaliśmy równie ciężko jako oni, ale zepchnięto nas na boczny tor. (Życie Podkarpackie)

Reklama