Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 24.01-30.01.2011 r.

• Po ostatniej odwilży część przemyskich ulic jest dziurawa niczym szwajcarski ser. Miejscami trzeba zwolnić do 5 km/h, aby bezpiecznie przejechać i nie uszkodzić samochodu.
- Niektóre z ulic w Przemyślu nadają się wyłącznie dla aut terenowych – twierdzi pan Stanisław, przemyski taksówkarz. – Zmienna aura: w nocy mróz, w dzień dodatnie temperatury sprawiły, że tam, gdzie dawno nie robiono gruntownych remontów, a tylko i wyłącznie doraźne prace, teraz mnoży się od dziur i wybojów. Mieszkańcy wskazują drogowcom takie miejsca.
- Na przykład na ulicy Jasińskiego tuż przy dawnej drukarni trzeba zwolnić do 5 km/h – dodaje pan Stanisław. – Są tam wyboje, występują ubytki asfaltu. Podobnie na ulicy Krasińskiego w rejonie wiaduktu kolejowego. Kierowca, jeśli uszkodzi samochód na dziurawej jezdni ma prawo ubiegać się o odszkodowanie.
- Pomimo stresowej sytuacji należy pamiętać o spełnieniu kilku warunków – radzi Krzysztof Drabik, miejski rzecznik praw konsumenta w Przemyślu. – Przede wszystkim warto, chociaż nie jest to konieczne, wezwać policję lub funkcjonariuszy straży miejskiej, którzy sporządzą odpowiedni protokół z miejsca zdarzenia. We własnym zakresie możemy wykonać zdjęcia feralnego odcinka jezdni oraz widocznych uszkodzeń w pojeździe.
- Nie zaszkodzi zapisać dane personalne ewentualnych świadków – podpowiada Drabik. – Kiedy ustalimy, kto jest zarządcą drogi, wówczas występujemy z roszczeniem. Dołączamy rachunek za naprawę. Jacek Cielecki, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Przemyślu przyznaje, że pracujący na zlecenie jego firmy tutejszy Zakład Robót Drogowych, ma mnóstwo roboty.
- W pierwszym rzędzie łatane są ubytki stwarzające największe zagrożenie dla uczestników ruchu – zapewnia. – Prace będą kontynuowane, ale pod warunkiem, że pozwolą na to warunki atmosferyczne, tzn. nie wystąpią gwałtowne opady śniegu.

Reklama