Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 06.12-12.12.2010 r.

• Dwa lata temu Marek Poleski zameldował się w mieszkaniu swojej leciwej już cioci i zamieszkał razem z nią. Staruszka – jak twierdzi – wymaga nieustannej opieki. Dziś nie może zrozumieć, dlaczego urzędnicy każą ciotce wymeldować krewniaków i wypowiadają jej umowę najmu. Ciocia, Henryka Tarnawska, dziewięćdziesięcioletnia staruszka. Marek Poleski z rodziną opiekuje się nią od dłuższego czasu: – Zameldowała mnie więc u siebie. Załatwiłem wszystkie formalności: trzeba było przynieść umowę najmu i dowód. Nikt w biurze meldunkowym nie zwracał nam uwagi, że robimy coś nie tak. W międzyczasie postanowiłem to mieszkanie wyremontować, bo jest w fatalnym stanie. Na czas remontu przeprowadziliśmy się do wynajętego domu. Aż tu w kwietniu tego roku przychodzi pismo: ciotka ma nas wymeldować, bo jak nie, to miasto wypowie jej umowę. Wstrzymaliśmy remont, żeby nie wydawać pieniędzy bez gwarancji, że będziemy mogli tam mieszkać. Jednak umowa najmu w drugim mieszkaniu, wynajętym tylko na czas remontu, niedługo nam się skończy. I dokąd pójdziemy? Miasto już wypowiedziało ciotce umowę najmu... Naczelnik wydziału spraw lokalowych Robert Rybotycki: – Umowa najmu zawarta z panią Tarnawską wyraźnie mówi, że lokalu podnajmować nie można. Nie jesteśmy w stanie na bieżąco kontrolować kilku tysięcy mieszkań, które należą do miasta. Sprawa ta wyszła na jaw dopiero teraz i jest przez nas oceniana jako klasyczna próba przejęcia lokalu. Dlaczego więc urzędnicy z biura meldunkowego dopuścili do zameldowania, które jest niezgodne z zapisami umowy? Naczelnik wydziału spraw obywatelskich Agnieszka Radziejowska: – Działamy w oparciu o ustawę o ewidencji ludności, a ustawa nie daje nam możliwości weryfikowania zapisów umowy najmu. (Życie Podkarpackie)

Reklama