Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 25.10-31.10.2010 r.

• Kandydat na celnika w żadnym wypadku nie może mieć "na koncie" żadnych, nawet drobnych wykroczeń związanych z próbą przemytu. Tak mówią przepisy i zdrowy rozsądek. Jednak dotarła do nas informacja, że w praktyce bywa różnie. - Na przykład "na Medyce" pracuje osoba, której mandaty sprzed kilku lat nadal "wiszą" na Zefirze - twierdzi pewien celnik. Zefir to specjalny system, w którym zapisywane są "grzeszki" podróżnych przeciw przepisom celnym.- Kiedyś aplikowałam do Izby Celnej w Przemyślu - opowiada młoda przemyślanka. - Padło pytanie czy "chodziłam kiedykolwiek na granicę", przyznałam, że tak. Natychmiast mnie odrzucono - wspomina kobieta. Istotnie, nawet najdrobniejszy incydent związany z jakimkolwiek przemytem, dyskwalifikuje kandydującego na celnika. - Kogo dyskwalifikuje, tego dyskwalifikuje - mówi nasz informator (dane znane redakcji). - Ja wiem, że celnikami zostają osoby, które mają przemytniczą przeszłość - deklaruje.
- Informacje o ich działalności są zarejestrowane w systemie, a mimo to zostali przyjęci i teraz z przemytników stali się celnikami - opowiada. Nasz informator podał nazwisko konkretnej osoby. Nie ujawniamy go na naszych łamach, ale zapytaliśmy o tę osobę rzeczniczkę Izby Celnej w Przemyślu. Jak się okazało, nasz informator mówił prawdę. - Celnik, o którym mowa rzeczywiście miał za sobą epizod z przewożeniem przemyconych papierosów, naturalnie z okresu przed pracą u nas - poinformowała Małgorzata Eisenberger, rzeczniczka przemyskiej IC. - Nie wiedzieliśmy o tym, bo sprawą zajmowała się policja, a nie my - wyjaśniła. - Po zapytaniu dziennikarza sprawdziliśmy dokładnie przeszłość tej osoby i z racji faktu, że informacja przekazana przez dziennikarza okazała się prawdą, celnik ten został odsunięty od wykonywania obowiązków służbowych i wszczęte zostało wobec niego postępowanie wyjaśniające - dodała rzeczniczka. Celnik pracował w przemyskiej IC od 2006 roku. Pełnił odpowiedzialną, kierowniczą funkcję bezpośrednio na granicy. Przed przyjęciem go do służby złożył oświadczenie, że nie był karany za przestępstwo umyślne. W zasadzie jest to prawda. Przewóz przemyconych z Ukrainy papierosów, którego dopuścił się późniejszy celnik, to wykroczenie. Informacja o tym, że rok przed przyjęciem do służby mężczyzna wiózł "ruskie fajki" była w celniczym systemie Zefir, ale dopiero od sierpnia tego roku. Po prostu dopiero wówczas została doń wprowadzona. A celnik był w służbie już od 4 lat, więc nikt nie sprawdzał, czy nie "wisi na Zefirze", jak to się praktykuje w przypadku starających się o przyjęcie do IC. Tak, czy owak, choć wydawało się to niemożliwe, okazało się, że w praktyce można zostać celnikiem, nawet mając na życiowym "koncie" epizod z ukraińskimi "fajkami". (Super Nowości)

Reklama