Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 18.10-24.10.2010 r.

• Rosnące ceny papierosów już przyprawiają palaczy o ból głowy. Od połowy przyszłego miesiąca będą mieli kolejny "ból'. Wchodząca w życie 15 listopada ustawa prawdopodobnie "wyrzuci" ich z pubów i restauracji. Nowa ustawa pozwala co prawda właścicielowi pubu, czy restauracji wydzielić miejsce na palarnię, a nawet zorganizować salę dla "puszczających dymki", ale pod pewnymi, surowymi warunkami. - Zarówno palarnia, jak i sala dla palących muszą być odizolowane od pomieszczeń dla niepalących - podkreśla Anna Wójcik, koordynator ds. kontaktów z mediami stowarzyszenia "Manko" promującego akcję "Lokal bez papierosa" - W praktyce oznacza to, że pomiędzy salami nie może być przepływu powietrza. Dodatkowo palarnia, czy sala dla niepalących musza być wyposażone w specjalne urządzenia wentylacyjne, zapewniające usuwanie dymu papierosowego - dodaje koordynatorka "Manka". Dotychczas większość restauracji i pubów miała oddzielne sale dla wielbicieli "dymka" i jego przeciwników, ale "oddzielność" tych miejsc, była iluzoryczna. - Co z tego, że siadam w części dla niepalących, skoro dym leci z tej drugiej części sali - skarżyli się niepalący. Teraz koniec z takim "podziałem", ale restauratorom i właścicielom pubów trudno będzie zatrzymać w nich palących gości. Ustawa nie nakazuje restauratorom zorganizowania palarni, czy sali dla palących, jedynie daje taką możliwość. Jak na razie, głównie z przyczyn architektonicznych, niewiele przemyskich lokali ma szansę zrobić salę dla palących. - W "Mieszczańskiej" takiej możliwości nie ma, nie da się realnie oddzielić sal. W "Dominikańskiej" dotychczasowa sala dla palących jest oddzielona korytarzem od pozostałych, więc szansa na jej pozostanie jest - mówi Halina Narożnowska prowadząca dwie wymienione restauracje w Przemyślu. Zapomnieć trzeba będzie o "fajce" w "Niedźwiadku" i "Wyrwigroszu", ale w pubie "Margherita" niekoniecznie. - Tu są dwie sale z oddzielną wentylacją, więc myślę, że jedna może być salą dla palących - zostawia palaczom nadzieję Ewa Grochowicz, szefowa tych trzech znanych w mieście lokali. Za puszczanie "dymka" w miejscu zakazanym palacz może zapłacić 500 złotych kary, 2 tys. złotych będzie natomiast kosztowało prowadzącego lokal nieumieszczenie zakazu palenia na sali dla niepalących. Ogromne pieniądze, bo nawet 200 tys. złotych, a nawet trafić do więzienia może ktoś, kto będzie reklamował papierosy, albo promował palenie w lokalu, mimo, że... - Tam, gdzie będzie sala dla palących nie będzie zakazu sprzedaży papierosów w lokalu - wyjaśnia A. Wójcik. - Ale nie mogą one być wyeksponowane - dodaje. Niepalący się cieszą, palacze na pewno mniej. (Super Nowości)

Reklama