Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 06.09-12.09.2010 r.

• Kilkanaście dni temu na biurku prezydenta Przemyśla Roberta Chomy oraz przewodniczącego rady miejskiej Rafała Oleszka wylądowało pismo parafowane przez 40-osobową grupę handlujących na Zielonym Rynku, będące protestem przeciwko likwidacji targowiska. Biuro Prezydenta Miasta zdecydowanie zaprzecza tym pogłoskom. – Nie będzie żadnej likwidacji! Chcemy tylko polepszyć warunki handlu –tłumaczy Rafał Porada. Reprezentująca grupę handlujących Wanda Bukalska tłumaczy, że od lipca br. ze strony administratora Zielonego Rynku, czyli Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej sp. z o.o., napływają pisma wypowiadające umowy dzierżawy osobom sprzedającym na targowisku. –Jak można to rozumieć? Ano, że targowisko zostanie zlikwidowane – mówi W. Bukalska. – To krzywdząca i nieprzemyślana decyzja. Każde stanowisko handlowe jest źródłem dochodu nie tylko dla nas, ale także dla miasta. Przecież od każdej budy do kasy miejskiej miesięcznie spływa dwieście złotych. Tracąc pracę na targowisku, staniemy się osobami bezrobotnymi, a to narazi miasto na dodatkowe koszty. Wypowiedzenia trafiają przede wszystkim do rąk osób handlujących używaną odzieżą. – Rzeczywiście, wręczamy wypowiedzenia, ale nie po to, aby zlikwidować tam handel –uspokaja R. Porada z Biura Prezydenta Miasta. – A czy nie można było najpierw nam wytłumaczyć, o co w tym wszystkim chodzi? I dlaczego wypowiedzenia trafiają tylko do wybranych osób? Opowiadanie za naszymi plecami, że nie będzie likwidacji, nas nie urządza. Nie wierzymy w to! Złożyliśmy odwołanie od decyzji wypowiadającej umowy, to nam odpowiedzieli, że trafiliśmy pod zły adres – burzą się handlujący.
– Chcemy po prostu uporządkować ten teren. Pod względem estetyki, ale również pod względem własności stojących tam bud. Zrobiliśmy remanent i okazało się, że około czterdzieści procent bud jest niewykorzystanych! Pełnią rolę powierzchni magazynowych. Dochodzi nawet do sytuacji, że jeden człowiek wynajmuje pięć bud, a handluje na chodniku. Tak być nie może. Aby coś zacząć od nowa, z dotychczasową sytuacją musimy skończyć – tłumaczy R. Porada. – Budy nie spełniają swojej roli, brakuje miejsc do handlu dla wielu innych osób. Modernizacja tego miejsca wymaga kilku etapów. W pierwszym chcemy wymienić całą instalację elektryczną, w drugim mamy zamiar wykonać przyłącza wodno-kanalizacyjne do wszystkich bud oraz podzielić teren na sektory: spożywczy, z produktami sezonowymi, czyli kwiaty i płody rolne, chemię i odzież. W pierwszym sektorze musi być dostęp do bieżącej wody oraz możliwość odprowadzania ścieków. Ostatnim etapem będzie utwardzenie terenu – wyjaśnił. Porządkowaniem „własności” bud zajmować się będzie nowo powstały Wydział Gospodarki, Ochrony Środowiska i Komunikacji. Jego przedstawiciele będą chcieli wymóc na handlujących, aby na własny koszt wymienili swoje budy. Ponoć taka pisemna deklaracja z ich strony znajduje się w szufladach magistratu, ale – jak się niedawno okazało – kupcy wycofali się z niej. – Zastanawiamy się, z czego miasto wyremontuje ten teren? Ze swoich źródeł wiemy, że nie ma na to pieniędzy ani żadnego projektu. My mamy swoją teorię odnośnie tego wszystkiego. Przypuszczamy, że pojawił się jakiś monopolista, który chce postawić na tym terenie swoje budy – domniemywają handlujący.
– To bzdury. Jeśli osoby, które otrzymały wypowiedzenia, spełnią określone warunki, to podpiszemy z nimi nowe umowy dzierżawy – zapewnił R. Porada. (Życie Podkarpackie)

Reklama