Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 30.08-05.09.2010 r.

• Ruch w sklepach papierniczych i księgarniach spory. I narzekania na ceny.
- Chyba wszyscy czekają na ostatnią chwilę – skarży się pan Wiesław, właściciel bazarowego punktu ze szkolnymi przyborami. – Często jest też tak, że nauczyciel określa, jaki konkretnie ma być zeszyt i co poza nim będzie potrzebne, więc większy ruch może być kilka dni po rozpoczęciu roku szkolnego. Pan Wiesław zauważa też, że z roku na rok szkolne zakupy są coraz skromniejsze i rozłożone na raty: - Kiedyś rodzice kupowali zapas na cały rok: kilka ołówków, kilka długopisów i tak dalej. Teraz coraz częściej biorą po jednym i dodają, że resztę dziecko ma z poprzedniego roku, a stare kredki wystarczy zastrugać... Albo otwarcie mówią, że kolejne zeszyty przyjdą kupić za miesiąc, dwa. Ruch jest niewielki pewnie i dlatego, że powstało kilka nowych tanich marketów, więc klienci idą gdzie taniej. Tyle że tani zeszyt to zeszyt klejony, nieszyty i do tego z gorszym papierem... Rodzic z jednym dzieckiem, kompletując szkolne akcesoria, zostawia u pana Wiesława od 20 do 100 złotych. W księgarni szczyt zakupów przypada na dwa ostatnie tygodnie sierpnia i dwa pierwsze września. Tu ceny wprost kosmiczne. Anna Szydełko, ekspedientka: – Faktycznie, z roku na rok ceny podręczników są coraz wyższe. Rodzice szukają książek używanych, ale nie zawsze jest to możliwe. Bywa też, że w trakcie zakupów rezygnują z jednej czy dwóch pozycji. Zestaw dla klas 1 – 3 kosztuje około 250 zł, dla 4 – 6 od 300 do 350 zł. Gimnazjalista za nowy komplet zapłaci co najmniej 400 – 450 zł. Uczniowie szkół średnich bez 500 zł nie mają co liczyć na skompletowanie zestawu. Najgorzej ma druga gimnazjum i nauczanie początkowe – tu nie ma szans na książki z odzysku. (Życie Podkarpackie)

Reklama