• Kto i dlaczego wyciął krzyż na wzgórzu? Był największy z trzech stojących na wzgórku opodal przemyskiego stoku. Brązowy, majestatyczny, o wymiarach 3 na 2,5 metra, z napisem "Za zdjęte krzyże" i datą: 1984 rok. Jak mówią starsi przemyślanie, trzy krzyże stały tam "od zawsze". Największy z nich zniknął, najprawdopodobniej z soboty na niedzielę (z 21 na 22 sierpnia). Został odnaleziony, ale tych, którzy go wycięli i ukryli, czy też porzucili w krzakach policja nadal szuka.
- Jak to się stało, że ktoś ten krzyż ściął, ukrył i nikt tego nie zauważył? - dopytują przemyślanie. Według relacji starszych mieszkańców miasta trzy krzyże były swego czasu bardzo zwalczane przez "ubecję. - Komuna ich nie zmogła, a teraz w wolnej Polsce ktoś ściął - mówi mieszkaniec Przemyśla. Wzgórze Trzech Krzyży leży na ścieżce przyrodniczo-edukacyjnej i nazywa się na niej przystankiem nr 5 "Modraszkowe Wzgórze". Na wzgórze niełatwo się dostać, wąskie ścieżki prowadzące na nie stromym zboczem przywodzą na myśl nie najłatwiejszy górski szlak. Nie jest zatem możliwe, by ktoś w pojedynkę wszedł na wzgórze, ściął krzyż, wziął go i zniósł ze zbocza. Na kikucie po krzyżu, który został widać wyraźnie, że odcięty został precyzyjnie, najprawdopodobniej piłą mechaniczną. Za kikutem widać połamane brzózki, ciężki krzyż musiał po ścięciu na nie upaść. Oficjalnie podaje się, że policję o zniknięciu krzyża zawiadomili 23 sierpnia pracownicy Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, tymczasem my dotarliśmy do osoby, która o zaginięciu krzyża wiedziała i dala znać już w niedzielę (22 sierpnia). - Poszedłem tam z dziećmi i kuzynem z Chrzanowa, popołudniu - opowiada Jan Jarosz, naczelnik Wydziału Kultury, Promocji i Turystyki UM w Przemyślu. - Całkiem prywatnie. Chciałem kuzynowi pokazać to miejsce. Kiedy zobaczyłem, że krzyża nie ma, oniemiałem - relacjonuje. - Natychmiast zawiadomiłem komendanta Straży Miejskiej - dodaje. Jan Geneja szef przemyskich strażników miejskich potwierdza słowa naczelnika. - Zgłoszenie przyjęliśmy, sprawdziliśmy je, krzyża nie było - opowiada. - Zrobiliśmy dokumentację fotograficzną i nasz dyżurny, około godz. 17. zawiadomił dyżurnego policji - dodaje. Przemyska policja przeszukiwała teren, ale bez rezultatów. Oficjalnie zgłoszenie przyjęto jednak dopiero w poniedziałek (24 sierpnia), od PGK, jako zarządcy terenu. Kontynuowano poszukiwania, ale krzyża nie znaleziono. Wiadomo, że rano znaleźli go, w gęstych zaroślach, niedaleko wzgórza pracownicy przemyskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. - Gdy krzyż już się odnalazł najważniejsze jest odnalezienie sprawców tego czynu. Nie wykluczamy wandalizmu, tła religijnego, ale także prowokacji mającej swe źródło w sytuacji z krzyżem pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie - podkreśla podkom. P. Międlar (Super Nowości)