Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 16.08-22.08.2010 r.

• Platforma ma kandydata, ale zaraz może nie mieć. PiS nie ma, ale ma mieć. SLD prawie ma i nie ma szans. Nie ma jeszcze oficjalnej decyzji władz SLD, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że kandydatem na prezydenta z ramienia partii będzie Ryszard Kulej, szef powiatowych struktur i jednocześnie radny rady miasta (mówiło się o pośle Wojciechu Pomajdzie, ale ten publicznie stwierdził, że nie jest zainteresowany). Ryszard Kulej to kandydatura spodziewana, więc nie wzbudza emocji. Emocje nie opadają zaś po ogłoszeniu przez PO, iż jej kandydatem jest Rafał Oleszek, od kilku miesięcy przewodniczący rady miasta, od kilkunastu dni – członek PO. Ten ostatni fakt wzbudza wśród starszych stażem działaczy Platformy mieszane uczucia: do najwyższego urzędu w mieście partia wyznacza osobę, która niczym się jej jeszcze zasłużyć nie zdążyła. Ba, wielu platformersów uważa nawet, że wybór ten to kres realnych szans na prezydenturę: – Realne szanse miał Tomański, ale najprawdopodobniej nie wiąże już swojej przyszłości z Przemyślem, a bardziej z Warszawą – mówi jeden z działaczy PO, prosząc o zachowanie nazwiska do wiadomości redakcji. – Dla nas, szeregowych członków partii, ten wybór to kompromitacja, nie tyle ze względu na osobę kandydata, co z uwagi na obnażenie słabości partii: bo co to za partia, która nie ma wśród swoich członków osoby zasłużonej, sprawdzonej, znanej od lat, wiernej programowi, która nadawałaby się na kandydata? Szef klubu radnych PO w radzie miasta Jerzy Krużel, proszony o komentarz, przyznaje, że jako jedyny członek zarządu powiatowych struktur partii był kandydaturze Oleszka przeciwny: – Jednak wybór większości należy uszanować – dodaje i ucina dyskusje. Rozgoryczeni działacze PO liczą jeszcze na to, że władze wojewódzkie nie zaakceptują kandydatury Oleszka, bo są już w tej sprawie oddolne protesty. Decyzje mają zapaść na przełomie sierpnia i września. Nieoficjalnie mówi się też o konflikcie, wywołanym nietypowym kandydatem, między dwoma najważniejszymi w lokalnym światku posłami Platformy: Markiem Rząsą i Piotrem Tomańskim. Szeregowi działacze nie potwierdzają istnienia konfliktu, ale już różnicy zdań – tak. – Oni ze sobą konkurują po prostu. Oleszek został przeforsowany przez posła Tomańskiego, a Rząsa, od czasu kiedy Tomański zastąpił go w pełnieniu funkcji szefa powiatowych struktur Platformy, postanowił się nie wtrącać – mówią. Zamieszanie jest też wokół osoby urzędującego prezydenta Roberta Chomy. Wyrzucony z PiS w czasach afery lustracyjnej, dostał teraz propozycję ... kandydowania pod szyldem PiS. Rozmowy trwają, oficjalne ogłoszenie wyniku negocjacji – jak obiecują działacze przemyskiego PiS – ma nastąpić w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Ich wynik bardzo trudno prognozować: wiadomo, że relegowanie z szeregów mocno Roberta Chomę dotknęło, swego czasu zapowiadał też start z własnego, niezależnego komitetu... Z drugiej strony – mocny, czytelny szyld, mający na Podkarpaciu wielu fanów – to wielka pokusa. Wymieniona trójka nie zamyka listy kandydatów. W nieoficjalnym rankingu nazwisk figurują jeszcze: Andrzej Zapałowski – były europoseł, ostatnio wykładowca na jednej z rzeszowskich uczelni, związany z tzw. środowiskami kresowymi, Roman Stępka – reprezentant przemyskich środowisk gospodarczych, a także Artur Gerula vel AsteriX – kandydat przemyskiej pomarańczowej alternatywy. (Życie Podkarpackie)

Reklama