Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 31.05-06.06.2010 r.

• Robi się cieplej, więc wraca plaga "rynkowych" lumpów.
- Potrzebuję 20 groszy - mówi brudny mężczyzna w nieokreślonym wieku do gości w kawiarnianym ogródku na przemyskim Rynku. - I papierosa - dodaje. Taki obrazek, to niestety norma, gdy tylko zrobi się cieplej i puby oraz restauracje w Rynku otwierają ogródki. Jest to w dodatku wersja lightowa, bo hardcorowa wygląda znacznie gorzej: lecą wyzwiska skierowane do całego świata, albo tych, którzy nie chcą dać lumpowi tego, czego chce. "Rynkowe" lumpy okupują ławeczki przy Rynku. Zwykle są już mocno wstawieni, ale szukają okazji do tzw. dopicia się. Na to potrzeba jednak pieniędzy, których nie mają. Skąd je wziąć? Najlepiej wyżebrać od ogródkowych gości. - Staram się grzecznie mówić takiej osobie, żeby sobie poszła - mówi młodziutka barmanka z jednego z ogródków. - Zwykle odchodzi na chwilkę, ale wraca. Klientów to denerwuje - dodaje. Pół biedy, gdy delikwent tylko prosi o datek, czy papierosa, gorzej, gdy jest agresywny, albo wulgarny. - K....a, ja p....lę, w d....e was mam - rozwrzeszczał się kilka dni temu pijany osobnik przy jednym z ogródków. - Mam się rozebrać? Mam? - dopytywał. Spłoszeni klienci pubu starali się nie reagować, niektórzy kręcili głowami, inni się uśmiechali z politowaniem. Tymczasem "rozbawiony" delikwent stanął na środku deptaka i "wyśpiewywał" ...słowa hymnu narodowego. - Nawet nie dzwonię po straż miejską - wyznała barmanka z pobliskiego pubu. - Albo przyjadą za pół godziny, kiedy go już nie będzie, albo szybciej, ale za 10 minut on tu wróci. Tak już bywało - dodała. - Czy tacy ludzie nie kwalifikują się do odwiezienia do Izby Wytrzeźwień? - dopytywała. Według obowiązujących przepisów do IW powinna trafić osoba nietrzeźwa, która zagraża sobie, innym, albo sieje zgorszenie. Wywrzaskiwanie wulgaryzmów "podpada" pod to ostanie, ale jak twierdzą pracownicy pubów przy Rynku, miejscowe lumpy tam nie trafiają. Komendant przemyskiej Straży Miejskiej, Jan Geneja bynajmniej nie uważa, by mało osób trafiło do "wytrzeźwiałki". - Tylko w tym roku odwieźliśmy tam ponad 500 osób - powiedział. Podkreślił też, że strażnicy reagują na każdy sygnał o takim zachowaniu gdziekolwiek, tyle że...- Czasem nie da się przyjechać szybko, w mieście są ogromne korki, zwłaszcza w godzinach szczytu - wyjaśnił komendant Geneja. Zasugerowaliśmy, żeby może wobec tego w okolicach Rynku pojawiało się więcej pieszych patroli straży. Tak prewencyjnie. - Gdyby częściej tu strażnicy chodzili, oni nie czuliby się tacy bezkarni - uważają pracownicy ogródków. - Na pewno wezmę te sugestie pod uwagę - obiecał komendant Geneja. Mamy nadzieję, że ta obietnica zostanie spełniona i nasi mieszkańcy oraz turyści, którzy odwiedzają nasze miasto, będą mogli spokojnie posiedzieć w kawiarnianym ogródku, bez wysłuchiwania nowej wersji hymnu, zaczepiania i wysłuchiwania wyzwisk. (Super Nowości)

Reklama