Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 17.05-23.05.2010 r.

• - Taka wypowiedź jest niegodna ludzi kultury politycznej - czytamy w proteście. W minioną niedzielę (16 maja) znany reżyser Andrzej Wajda, popierający oficjalnie kandydaturę Bronisława Komorowskiego na Prezydenta RP, nawiązał do homilii wygłoszonej 6 tygodni wcześniej, tuż po katastrofie w Smoleńsku, w przemyskiej katedrze. Wajda powiedział, iż wówczas 11 kwietnia, przemyski biskup miał wypowiedzieć słowa: "no jeżeli Pan Bóg musiał już ten samolot koniecznie zrzucić, to nie mógł siódmego". Kuria zareagowała natychmiast. Protestem!
- Pan Wajda to chyba wiedział, że dzwonią, ale nie wiedział, w którym kościele - skomentował tę wypowiedź reżysera starszy przemyślanin. - Mnie też się ta homilia nie podobała, ale ani biskup jej nie wygłaszał, ani nie padły słowa, o których pan Wajda mówił - dodał. Wszystko wskazuje na to, że znany reżyser nawiązał do homilii ks. prałata Zbigniewa Suchego, która poruszyła wiele osób. Ksiądz prałat dwukrotnie powtórzył w niej słowa "To się mogło zdarzyć w środę". Nie brakowało takich, którzy zinterpretowali je jednoznacznie: ksiądz prałat żałował, że katastrofa nie wydarzyła się 7 kwietnia, kiedy do Smoleńska przylecieli m.in. premier Donald Tusk, Lech Wałęsa i Tadeusz Mazowiecki. Kapłan, który zgodził się, na wypowiedź dla Super Nowości , zdecydowanie zaprzeczył, by to właśnie miał na myśli - Moje słowa: "to się mogło zdarzyć w środę", miały nieść i niosły przesłanie, że nagłą, tragiczną śmiercią może niespodziewanie zginąć każdy człowiek, że tego nie przewidzimy. Doprawdy nie wiem, jak można się było w tych słowach doszukać tego, że życzyłbym komuś, czy sobie, żeby ta tragedia stała się udziałem kogokolwiek - powiedział naszemu dziennikarzowi.
- Bez względu na to, czy wyjaśnienia ks. prałata Z. Suchego przekonują kogoś, czy nie, jeśli się cytuje to trzeba wiedzieć kogo i co powiedział - stwierdził jeden z naszych Czytelników. - Pan Wajda posunął się za daleko. Nie tylko twierdząc, że homilię wygłaszał biskup, ale przede wszystkim powołując się na słowa, które nie padły wcale w tej homilii - dodał. Mocno kontrowersyjna, delikatnie mówiąc wypowiedź reżysera pojawiła się we wszystkich stacjach telewizyjnych. I naturalne nie uszła uwagi przemyskiej Kurii Metropolitalnej, na której oficjalnej stronie internetowej pojawił się protest. - Tego rodzaju nieodpowiedzialna i nieprawdziwa wypowiedź Członka Komitetu Honorowego jest niegodna ludzi kultury politycznej i demaskuje intencje autorów obliczone na podważanie dobrego imienia Kościoła - czytamy. Jak podkreśla w piśmie protestacyjnym sekretarz Kurii, ks. Bartosz Rajnowski oczekuje ona sprostowania wypowiedzi Wajdy, która jest "niezgodną z prawdą insynuacją fałszywie przedstawiającą nauczanie przemyskich Księży Biskupów". - Wajda się pomylił, bo to nie biskup mówił, tylko prałat, ale sens tych słów był właśnie taki - upiera się internauta na jednym z forów. - Ja też tak to zrozumiałem - dodaje. Jak na protest zareaguje zainteresowany, czyli A. Wajda? Zobaczymy. (Super Nowości)

Reklama