Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 03.05-09.05.2010 r.

• Radni nie udzielili prezydentowi absolutorium za wykonanie budżetu, ale ogólnie klimat się ociepla i łagodnieje. Czwartkowa, 29 kwietnia, sesja rady miasta Przemyśla z racji absolutoryjnego charakteru zamieniła się w podsumowywanie całej kadencji, w szczególności dokonań prezydenta. W krytyce słabych osiągnięć Roberta Chomy, a zwłaszcza nikłych sukcesów w realizacji zamierzeń inwestycyjnych i pozyskiwaniu pieniędzy unijnych, celowali radni nowego klubu Nasz Przemyśl. W jego skład, przypomnijmy, wchodzą obaj przewodniczący rady – Janusz Zapotocki i Rafał Oleszek, a także Leszek Oleszek, Tomasz Kulawik i Jacek Dygut. Nienajlepsze noty wystawili głowie miasta radni SLD i Platformy, zarzucając między innymi wysoki poziom bezrobocia, brak szans dla ludzi młodych (i w konsekwencji ich odpływ do innych miast), porażkę specjalnej strefy ekonomicznej i brak innych inwestorów niż sklepy wielkopowierzchniowe. Zaplecze prezydenta, tj. radni klubów Samorządny Przemyśl i PiS argumentowali, że realizacja zadań inwestycyjnych nie jest taka zła, a wiele z nich jest w trakcie albo zostały z przyczyn niezależnych przesunięte na odleglejsze terminy. Nie na wiele się te głosy zdały. Ostatecznie uchwała absolutoryjna została odrzucona: „za” głosowało jedenastu radnych (głównie PiS i Samorządny Przemyśl), „przeciwko” – pięciu z Naszego Przemyśla, pozostałych siedmiu się wstrzymało. Brak absolutorium w ostatnim roku kadencji nie skutkuje żadnymi konsekwencjami, więc prezydent może urzędować spokojnie. W kuluarach można było usłyszeć głosy, że RIO i tak skwituje wykonanie ubiegłorocznego budżetu, bo od strony formalnej nie ma podstaw do kwestionowania jego realizacji, a u podłoża negatywnej opinii radnych leżą względy nie merytoryczne, lecz polityczne (prezydent nie ma poparcia koalicji rządzącej). Sam Robert Choma, wyraźnie niekontent z powodu takiego afrontu, po głosowaniu na dłuższy czas wyszedł z sali, co również spotkało się z krytyką radnych i również zostało odebrane jako afront. W dalszej części obrad wydarzyła się rzecz w bieżącej kadencji niespotykana. Radny Zdzisław Wołoszyn (SLD) w obecności całej rady i zaproszonych na sesję gości wygłosił przeprosiny, adresowane do radnego Zygmunta Majgiera (ROP). – W trakcie ostatniego posiedzenia komisji kultury z moich ust padły słowa, które paść nie powinny... – powiedział. Adresat przeprosiny przyjął i obaj panowie spektakularnie padli sobie w objęcia, co sala nagrodziła gromkimi brawami. Jak się później okazało, do scysji doszło w zapalczywej dyskusji na temat naczelnika wydziału kultury Jana Jarosza (tenże kilka miesięcy temu bardzo ostro skomentował obcięcie wydatków na promocję miasta), w trakcie której Zygmunt Majgier nazwał Zdzisława Wołoszyna „komuchem”. Nie udało nam się ustalić, jakiego epitetu użył względem interlokutora radny Wołoszyn, niemniej jednak wszystkie epitety użyte w tej dyskusji zostały wycofane. Wycofany z porządku obrad został także kontrowersyjny projekt „uchwały dyscyplinującej”, czyli tej, która miałaby stanowić bat na niesubordynowanych. Szefowie wszystkich klubów rady stwierdzili, że po doświadczeniach 10 kwietnia godne sprawowanie mandatu radnego może się udać bez straszaków w postaci utraty diety. W trakcie sesji okazało się też, że działająca przy radzie komisja rewizyjna zaczęła prace nad wyjaśnieniem tzw. afery hazardowej. Na razie zebrano dokumenty, tj. stenogramy zeznań złożonych przez bohaterów afery przed sejmową komisją śledczą (ze szczególnym uwzględnieniem wątku przemyskiego), a także uchwały, jakie na przestrzeni ostatnich kilku lat rada miasta podjęła w sprawach salonów gier. Członkowie komisji po przebrnięciu przez te materiały mają orzec, czy procedowanie w temacie hazardu było prawidłowe. Prace komisji, jak wyjaśnił jej szef Jan Bartmiński, dopiero się zaczęły, więc szczegółowych wniosków nie należy się prędko spodziewać. (Życie Podkarpackie)

Reklama