Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 26.04-02.05.2010 r.

• W szpitalu muszą zaciskać pasa i spłacać zadłużenie, bo wierzyciele grożą komornikiem. Na likwidacji kuchni szpitalnej oszczędzili 40 tys. miesięcznie, koszty prania spadły o połowę, kiedy usługą tą zajęła się forma zewnętrzna. Czy przemyski szpital zaczyna wychodzić na prostą? Czy też nadal grozi mu zajęcie konta przez komornika i katastrofa finansowa? Zadłużenie szpitala wojewódzkiego to ok. 55 mln zł. Do zapłacenia "na już" jest ok. 12 mln zł. - Same strajki: lekarzy, pielęgniarek i inne, kosztowały 15 mln zł w skali roku - wylicza Janusz Hamryszczak, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala w Przemyślu. - Wzrost kosztów poborów to w sumie 80 proc. kwoty jaką dostajemy na funkcjonowanie szpitala. Zdaniem dyrektora i tak udało się poprawić proporcje, bowiem w latach 2006 - 2007 koszty wynagrodzeń wynosiły aż 96 proc. sumy jaką szpital dostawał na funkcjonowanie. Mimo tego sytuacja nadal jest niewesoła. Szpital to największy zakład pracy w Przemyślu i okolicy. Jeszcze w ubiegłym roku zatrudnionych było tutaj 1,5 tys. osób. Teraz jest o 250 mniej, ale do zwolnienia pozostało i tak około 100 osób. Na pewno oszczędności na etatach będą w zakładzie medycyny nuklearnej i laboratorium. Okrojona powinna być też administracja i rejestracja medyczna. W samym dziale transportu będzie pracować o 50 osób mniej. Wszystko po to, by jak najbardziej obniżyć koszty funkcjonowania placówki i powoli wychodzić z długów. - Z roku na rok wysokość kontraktów się obniża - wyjaśnia Janusz Hamryszczak. - Tymczasem wierzyciele już nie chcą czekać i jak nie płacimy w terminie to straszą komornikiem. Była już taka sytuacja, że komornik zajął nasze konto i nie chcemy dopuścić do powtórki. Zwłaszcza, że przy np. pół mln zł wierzytelności, komornik za jej ściągnięcie bierze dodatkowe 70-80 tys. zł. Co prawda w ubiegłym roku w porównaniu do poprzedniego, udało się zmniejszyć koszty funkcjonowania o 10 mln zł, ale w sumie wzrosły kwoty wynagrodzeń o 5 mln zł i koszty leków o drugie tyle. W tym roku kontrakt jest niższy niż w 2009 roku. W związku z tym, jak zapowiada dyrektor, nieubłaganie trzeba ciąć koszty. Dlatego usługi powierza się do wykonania firmom zewnętrznym, bo tak jest taniej. Poza tym będą cięcia kadrowe. Wszystko po to, by szpital wychodził "na prostą". W tym szpitalu pracuje około 1250 osób. Powinno przypadać 1,5 pracownika na 1 łóżko. W szpitalu łóżek jest 750, a więc pracowników powinno być o 250 mniej niż obecnie. W tym roku szykuje się redukcja około 100 etatów.
Komentarz: Janusz Hamryszczak, dyrektor placówki - Pieniędzy z roku na rok jest coraz mniej, a wierzyciele nie chcą czekać. Nasze wymagalne zobowiązania to 12 mln zł, ale zapewniam, że placówce nie grozi likwidacja. (Super Nowości)

Reklama