Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 05.04-11.04.2010 r.

• Od 2008 roku ze sprzeciwem części mieszkańców wobec sposobu naliczania opłat za wywóz śmieci borykają się prezes i zarząd Przemyskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. I niestety nie widać perspektyw na szybkie rozwiązanie sporu. Mieszkanki osiedla Kazanów, Lidia Szewc i Czesława Wicher, na niesprawiedliwy, w ich przekonaniu, sposób naliczania opłat za wywóz nieczystości zwróciły uwagę już dwa lata temu. – W lutym 2008 roku otrzymałyśmy ze spółdzielni zawiadomienie o podwyżkach czynszu. Zastanowiło nas, że aż o 50 procent wzrosły koszty wywozu śmieci. W odpowiedzi na to zawiadomienie napisaliśmy odwołanie do prezesa spółdzielni, że niesłusznie płacimy od metra kwadratowego. No przecież moje metry kwadratowe nie produkują śmieci – mówi pani Lidia. Podobne odczucie ma także pani Czesława: – Ja mieszkam sama i płacę 20 zł, na tym samym metrażu mieszkają cztery osoby i płacą tak samo. W listach wysyłanych do prezesa i zarządu PSM oraz w trakcie osobistych i telefonicznych interwencji osoby mieszkające samotnie (często emeryci) zwracały uwagę, iż naliczanie opłat za wywóz śmieci według metrażu mieszkania jest nie tylko nielogiczne, ale i niesprawiedliwe. Odpowiedzią były kolejne obietnice rozważenia uwag. Na zarzuty części spółdzielców odpowiada prezes PSM Zbigniew Kurosz: – W naszej spółdzielni na początku jej powstania uchwalono regulaminy, na podstawie których naliczano koszty, między innymi, te za wywóz nieczystości. Od początku były liczone od powierzchni użytkowej mieszkania. W 2008 roku po prostu wyłączyliśmy z eksploatacji pozycję śmieci i stąd wzięło się oburzenie, bo wcześniej lokatorzy nie byli świadomi, że płacą od metra kwadratowego. Oburzenie skądinąd słuszne w przypadku pań, państwa, którzy zamieszkują samotnie. Nie było problemów w czasach, kiedy ci państwo dostawali mieszkania, bo kiedyś trzeba było mieć odpowiednią liczbę osób, by dostać lokal o określonej powierzchni. Stąd jak obowiązywał przelicznik od metra, nikt nie narzekał, bo wszyscy mniej więcej równo płacili. Prezes przypomina, że wniosek o zmianę sposobu naliczania opłat za wywóz nieczystości został zgłoszony w 2008 roku na zebraniu przedstawicieli, najwyższego organu spółdzielni, ale go odrzucono. Tłumaczy także, że spółdzielnia nie ma możliwości weryfikacji realnej liczby osób przebywających w lokalu. – Jest jedna pani, która rzeczywiście mieszka sama w sześdziesięciometrowym mieszkaniu. Ale rano przyprowadzane są do niej wnuki, przyjeżdżają dzieci, żywią się u niej, a potem jadą do siebie. Tylko co z tymi śmieciami? Wiele jest też takich osób, które wynajmują komuś, ale tego nie zgłaszają. Uniemożliwia to rozliczanie mediów w przeliczeniu na liczbę osób mieszkających w lokalu – podkreśla Zbigniew Kurosz. W sporze tym nikt nie pozostaje bez racji. Ani prezes powołujący się na konkretne zapisy ustawy i statusu, ani mieszkający samotnie członkowie spółdzielni, w których odczuciu zapisana w artykule 2 konstytucji RP zasada społecznej sprawiedliwości ich jakby nie dotyczyła. Czy uda się wypracować kompromis, czas pokaże. (Życie Podkarpackie)

Reklama