Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 22.02-28.02.2010 r.

• Mieszkańcy Pikulic i Przemyśla, którzy swoje działki mają na terenie miasta, musieli płacić dotychczas wysoki podatek planistyczny. Niektórzy mieszkańcy Pikulic i Przemyśla, posiadający działki na terenie miasta, którzy mieli płacić wysoki podatek tzw. planistyczny, płacić go nie będą musieli. Przynajmniej ci, którzy w formie darowizny przekazali je swoim najbliższym. Taki jest wyrok NSA z grudnia 2009 roku (II OPS 3/09). W numerze 15. tegorocznych SN (22 - 24 stycznia) pisaliśmy o tym, że mieszkańcy Pikulic i Przemyśla, którzy swoje działki mają na terenie miasta, będą musieli płacić wysoki podatek planistyczny. Chodzi o to, że zmieniła się kwalifikacja gruntów i działki rolne stały się budowlanymi. Tym samym wzrasta ich wartość. Według prawa nie można ich "zbyć" przez 5 lat. Ale czy "zbycie" to darowizna? Temat ten wzbudził duże zainteresowanie nie tylko wśród mieszkańców powiatu przemyskiego, ale z całego województwa, którzy dzwonili i dopytywali o sprawy związane z podatkiem planistycznym. Dzięki "tropowi" podsuniętemu przez jedną z mieszkanek podrzeszowskiej wsi, dotarliśmy do informacji, że sprawą "zbycia" zajmował się Naczelny Sąd Administracyjny. Do orzeczenia NSA dotarł Władysław Bukowski, radny miejski, który od początku zajmował się pomocą osobom, którzy podatek mieli zapłacić. I okazuje się, że 10 grudnia 2009 roku Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że "zbycie" to nie darowizna (II OPS 3/09). W uzasadnieniu prawnym czytamy: "Opłaty takiej nie należy pobierać w przypadku zbycia nieruchomości pod tytułem darnym". Bo według NSA opłata planistyczna wiąże się z tzw. przysporzeniem majątkowy, a "jeżeli przysporzenie majątkowe, o którym mowa nie staje się przedmiotem korzyści z tytułu zbycia nieruchomości, to opłata planistyczna nie jest wymierzana". Zdarza się jednak, że dochodzi do naliczania opłat planistycznych, tam gdzie rodzic podaruje dziecku gospodarstwo i ziemie. Urzędnicy powołują się w tym przypadku na art. 36 ust. 4 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, gdzie pojęcie "zbycie" nieruchomości można rozszerzyć też na inne przypadki niż "sprzedaż". Ale znowu art. 37 ust. 1 tej samej ustawy mówi wyraźnie, że wysokość opłaty planistycznej ustala się na dzień "sprzedaży" nieruchomości, a nie jej "zbycia". NSA stwierdził 10 grudnia 2010 roku, w "Uzasadnieniu prawnym" - "Projektodawca nie zastępował pojęcia "sprzedaż" terminem "zbycie" nieruchomości z zamiarem objęcia nim przypadków darowizny". I dalej: "Wobec tego należało by przyjąć, że pobranie opłaty z tytułu wzrostu wartości nieruchomości, o której mowa w art. 36 ust. 4 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym nie obejmuje sytuacji, gdy nieruchomość została darowana osobie bliskiej". O tej ostatecznej decyzji NSA w Warszawie poinformowaliśmy wiceprezydenta Przemyśla - Wiesława Jurkiewicza. Przyznał, że przez urzędników naliczane były opłaty planistyczne, ale zaznaczył, że każda taka decyzja UM w Przemyślu była zaskarżana do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. SKO żadnej decyzji urzędników nie uchyliło.
- Postępowania, które jeszcze trwają, zostaną zakończone umorzeniem przez Urząd Miejski w Przemyślu - twierdzi Wiesław Jurkiewicz.

***

Bohater naszego tekstu - Marian Siedlewicz z Pikulic, co miesiąc musiał płacić 1109 zł raty z tytułu podatku planistycznego, bowiem naliczono mu go, kiedy ze względu na zły stan zdrowia, przekazał gospodarstwo dziecku. Podczas rozmowy z nami przyznał, że nie znał przepisów i nikt go nie poinformował, że przez 5 lat gospodarstwa i działek "ruszyć" nie może. Wystąpił już o umorzenie postępowania. (Super Nowości)

Reklama