Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 08.02-14.02.2010 r.

• Blady strach padł na sprzedawców handlujących podrabianą odzieżą na tzw. "ruskim bazarze" w Przemyślu.
- W tym tygodniu kontrolą objęto wszystkie stoiska placu targowego przy ul. Wilsona w Przemyślu - informuje Małgorzata Eisenberger z tutejszej Izby Celnej. - Łącznie zatrzymano ponad 9800 sztuk różnego rodzaju artykułów. Miały uchodzić za firmowe wyroby takich światowych potentatów jak Adidas, Nike, Puma Calvin Clein czy też Umbro, Lacoste lub Tommy Hilfiger. Szacowana wartość rynkowa zarekwirowanych towarów przekroczyła 370 tysięcy złotych.
- Przeciwko sprzedawcom wszczęto sprawy karne skarbowe - dodaje Eisenberger.

• Na oddziale intensywnej opieki medycznej Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu przebywa 4 osoby, które wypiły nieznaną substancję. Wczoraj 16, 19, 21 i 53-latek, mieszkańcy Stubna w powiecie przemyskim, wypili toksyczną substancję, myśląc, że to alkohol. Wszyscy trafili na oddział intensywnej opieki medycznej przemyskiego szpitala. Ich stan lekarze określają jako bardzo ciężki. - Wyjaśniamy okoliczności tej sprawy - mówi mł. asp. Mirosław Dyjak z Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu. - Nasi funkcjonariusze zabezpieczyli butelkę z płynem, który pili mężczyźni. Zostanie poddany badaniom.

• Koniec złodziejskiego procederu. Przez dwa miesiące, 27-letni mężczyzna zdążył nakraść z półek jednego ze sklepów towar wart blisko 2 tys. złotych. Sprawca wykorzystując nieuwagę personelu, z półek sklepowych zabierał kosmetyki oraz środki pirotechniczne. Mężczyzna - mieszkaniec gminy Medyak - przyznał się do winy i złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności. (Super Nowości)

• Kilka godzin trwały poszukiwania 69-letniego mężczyzny, który wczoraj około południa wyszedł z domu w Bachowie (gm. Dubiecko) i do wieczora do niego nie powrócił. Natychmiast w rejon gdzie mógł przebywać, skierowano policjantów. Rozpoczęto poszukiwania, w które włączyli się mieszkańcy gminy Dubiecko. Przeszukiwano okoliczne pustostany i inne miejsca, w których mógł się schronić mężczyzna. W tym samym czasie policjanci dokonali sprawdzeń w szpitalach, na dworcach i przystankach autobusowych. W drodze na miejsce byli funkcjonariusze Straży Granicznej z psem oraz kamerą termowizyjną. Rozważano użycie śmigłowca. Tuż przed północą, w kompleksie leśnym w okolicach miejscowości Iskań, odnaleziono mężczyznę. Przybyły na miejsce lekarz, po zbadaniu pacjenta, podjął decyzję o pozostawieniu go pod opieką rodziny. (www.podkarpacka.policja.gov.pl)

• Tragiczny finał miało spotkanie towarzyskie w Nienadowej. 51-letni mężczyzna, który wieczorem opuścił dom gospodarza, został odnaleziony rano niedaleko zabudowań, był nieprzytomny. Przybyły na miejsce zdarzenia lekarz pogotowia stwierdził zgon. Jego przyczyną najprawdopodobniej było wychłodzenie organizmu. (www.podkarpacka.policja.gov.pl)

Porzucił i zapomniał
• Podróżni przekraczający przejścia graniczne powinni być wyjątkowo uważni. Wszak w natłoku ludzi i pojazdów, pod presją kontroli, czasu i zmęczenia, można zgubić bagaż lub (o zgrozo!) zapomnieć teściową. Dotkliwość straty zostanie w pełni oceniona dopiero wiele kilometrów za przejściem granicznym, a roztargniony podróżny postawiony przed dylematem: zostawić czy wracać, będzie miał nie lada orzech do zgryzienia. Decyzja będzie zależała zapewne od tego, co na przejściu granicznym pozostawiono. Nie wiemy jeszcze, co postanowiła osoba, która (10 lutego br.) podróżując pociągiem relacji Kijów - Praga, w wagonie nr 50 pozostawiła 1500 kapsułek środka o wdzięcznej nazwie "Lida", który - zgodnie z adnotacją na opakowaniu - miał służyć ograniczaniu apetytu. Nie znamy też powodów, dla których ten cenny ładunek został porzucony: czy to jego właściciel postanowił zmienić dietę na niewspomaganą chemicznie, czy też obawiał się zbyt dociekliwej kontroli funkcjonariuszy Oddziału Celnego Kolejowego w Przemyślu? Pewne jest, że podróżny wolał stracić towar niż przejść procedury postępowania karnego. Suplementy diety, podobnie jak wszystkie inne farmaceutyki przywożone z zagranicy na obszar celny Unii Europejskiej, muszą bowiem posiadać stosowne certyfikaty, badania oraz decyzje o dopuszczeniu do sprzedaży, wydane przez nadzór farmaceutyczny. Brak takiej dokumentacji stwierdzony przez Służbę Celną to pewna sprawa karna. Porzucenie towaru zmieniło w tej sytuacji tylko tyle, że będzie ona wszczęta na nieznanego sprawcę. Znane są natomiast dane innego roztargnionego, który w Oddziale Celnym w Medyce (11 lutego br.), zapomniał o zgłoszeniu przywozu dwóch ikon. Zarówno stan obrazów jak i fakt ich ukrycia przed kontrolą wzbudził uzasadnione podejrzenie funkcjonariusza, który ocenił wstępnie, iż może mieć do czynienia z zabytkami. Ostatecznie w tej sprawie wypowiedzą się oczywiście specjaliści, jednakże już teraz warto przypomnieć, że przewożenie przez granicę dzieł sztuki mających więcej niż 50 lat wymaga zezwolenia, chyba że przewozi je ich twórca. Z prostego, matematycznego obliczenia wynikało, że czterdziestojednoletni Oleh P., obywatel Ukrainy, nie mógł malować obrazu, który już na oko wyglądał na starszy niż on sam. O ewentualnym ściganiu nie tylko za przemyt, ale również za nielegalny przewóz zabytków, urząd celny zdecyduje po zasięgnięciu opinii ekspertów w zakresie sztuki ikonopisania. Wydaje się pewnym, że zarówno ten, który porzucił towar, jak i ten, który zapomniał go zgłosić, należeli do kategorii roztargnionych podróżnych, o których wcześniej wspomniano. No cóż, jak widać w takich przypadkach zawsze można liczyć na czujność celników. Wolimy jednak nie rozważać, jak potoczyłyby się spawy, gdyby na przejściu pozostał nie bagaż, lecz teściowa. (Monika Jasina - UC Przemyśl)

Reklama