Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 08.02-14.02.2010 r.

• Zima nie odpuszcza. W długoterminowych prognozach pogody przeważają chmury ze śniegiem i minusowe temperatury. Wprawdzie mróz nie jest już tak dokuczliwy, jak w styczniu, jednak ciągłe opady śniegu męczą zarówno kierowców, jak i pieszych użytkowników dróg. Coraz częściej słyszymy też o zagrożeniu powodziowym. Zwężone ulice, hałdy śniegu na chodnikach, problemy z parkowaniem to coś, do czego powinniśmy się już chyba przyzwyczaić. Mimo to przychodzi nam to z trudnością. Prognozy pogody nie nastrajają optymistycznie. Słonko prześwituje wprawdzie przez chmury, ale przy kilkustopniowym mrozie takiej ilości śniegu nie roztopi. Co będzie jednak, gdy roztopy faktycznie przyjdą? Marek Górak, dyrektor wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego w Rzeszowie uspokaja mieszkańców wschodniej części Podkarpacia: – Na dzisiaj nie ma zagrożenia powodziowego. Pokrywa śnieżna, która znajduje się w górach, na razie jest bezpieczna. W razie roztopów zbiorniki retencyjne są w stanie przyjąć takie ilości wody. Zbiornik w Solinie, który ma wpływ na stan rzek w byłym województwie przemyskim, ma rezerwy 70 mln metrów sześciennych. Monitorujemy też zjawiska lodowe, które powstają głównie pomiędzy Sanokiem a Dynowem, pokrywa lodowa wynosi tam w granicach od 20 do 30 cm – tłumaczy. Mimo braku zagrożenia powodziowego wojewoda podkarpacki poprosił do współpracy oddziały sił zbrojnych, które czekają w gotowości. – Mogę stwierdzić, że jeżeli nie będzie gwałtownych roztopów, będzie dobrze. Dzisiaj jest jeszcze zima i jej końca nie widać. Ale na pewno przyjdą cieplejsze dni i oczywiście, mogą wystąpić lokalne podtopienia, ale na małą skalę – zapewnia dyrektor M. Górak. Tak optymistycznie nie patrzą na prognozy pogody dyrektorzy instytucji zajmujących się utrzymaniem dróg. Zaplanowany na ten cel budżet kurczy się w zatrważającym tempie. Powiatowy Zarząd Dróg w Jarosławiu na zimowe utrzymanie dróg przeznaczył 450 tys. zł. Z tego wydał już 310 tys. Dyrektor Janusz Obłoza zapewnia jednak, że pieniędzy nie braknie. –To nie jest tak, że jeżeli zima nie odpuści, nie będziemy odśnieżać czy posypywać dróg piaskiem. Po prostu, weźmiemy pieniądze z innej puli i po zimie zrobimy mniej bieżących remontów. Do tej pory były takie zimy, że pieniędzy zawsze zostawało. Teraz zima daje nam się we znaki. A poza tym ludzie są bardziej rozpuszczeni. Przedtem, jak zasypało, to w Czerniawce, Tapinie czy Morawsku droga była nieprzejezdna przez dwa tygodnie. Teraz interweniują po kilku godzinach. Fakt, że technika poszła do przodu, lepsze są auta czy pługi do odśnieżania. Problemy mamy tylko z wywożeniem śniegu. Już nawet nie chodzi o koszty związane z jego przewożeniem, ale o składowanie. Kiedyś wywoziliśmy nad San, ale kilka lat temu minister ochrony środowiska uznał śnieg za substancję chemiczną. I od tego czasu nie mamy go gdzie składować. Opłaty na składowiskach są bardzo wysokie. Niestety, jeżeli śnieg będzie nadal sypać, to z niektórych ulic będziemy musieli go usunąć. Bo już w tej chwili mamy tam problem z przejazdem – mówi. W lepszej sytuacji jest Przemyśl. Jako jedno z nielicznych miast w Polsce pozbył się śniegu z Rynku i przyległych uliczek, a także z głównych ulic w mieście: 3 Maja, Jagiellońskiej, Grunwaldzkiej, Słowackiego i z dwóch mostów. – Mamy o tyle dobrą sytuację, że kilkanaście lat temu uzyskaliśmy zgodę na utworzenie składowiska śniegu przy ulicy Sanowej. Tam w miarę potrzeb śnieg wywozimy i hałdujemy – mówi zastępca dyrektora Zarządu Dróg Miejskich Piotr Bartocha. Jego instytucja na zimowe utrzymanie dróg przeznaczyła 1,5 mln zł. P. Bartocha zapewnia jednak, że istnieje możliwość dokonania korekty zaplanowanego budżetu. I uspokaja mieszkańców Przemyśla, że ani piasku, ani soli na drogach nie braknie. (Życie Podkarpackie)

Reklama