Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 01.02-07.02.2010 r.

• Dwa dni po konferencji wójta gminy, konferencję zwołał prezydent (29 stycznia). Stanowczo zaprzeczył, jakoby zignorował propozycję „terenową”: – Ustosunkowałem się do niej 12 stycznia, proponując połączenie gmin i wiem, że pismo dotarło, więc wójt mija się z prawdą... Mimo prośby wójta o czas do namysłu, zwrócę się do MSWiA z zapytaniem, jakie korzyści finansowe wiązałyby się z zespoleniem obu organizmów. Oczywiście nie oznacza to, że połączenie ma się odbyć już, natychmiast. To długotrwały proces, zapewne potrwa i następną kadencję, ale roztropnie byłoby chyba zorientować się wcześniej co do warunków. Być może okres wyborczy nie jest ku temu najlepszy, ale przecież nie podejmujemy teraz żadnej decyzji, jedynie wymieniamy poglądy i zbieramy informacje – powiedział. – Jednocześnie chciałbym wyrazić zaniepokojenie coraz większymi naciskami gminnych urzędników na mieszkańców wsi, by opowiadali się w przeprowadzanych właśnie konsultacjach za pozostaniem w gminie. To już nie są jednostkowe przypadki i to one świadczą o braku poszanowania demokracji, a nie moje działania w sprawie zmiany granic. W konferencji udział wzięli także mieszkańcy wsi Krówniki, którzy nie tylko potwierdzili podejrzenia prezydenta, ale i podali szczegóły. – Nie da się ukryć, że wieś jest mocno podzielona. My reprezentujemy opcję za miastem. Po spotkaniu z prezydentem, które odbyło się w „Albatrosie”, mieliśmy dziewięćdziesiąt procent głosów poparcia. Szybko okazało się jednak, że wójt nie zawsze eleganckimi metodami przeciągnął część naszych na swoją stronę. Przede wszystkim poprzez działania ankieterów, których dobrano spośród zaufanych ludzi wójta. Wraz z ankietami roznosili oni kserokopie artykułów, z których miało wynikać, że po przejściu do miasta podatki drastycznie wzrosną. Nie dodawali przy tym, że w ślad za tymi artykułami opublikowano sprostowania, z których wynikało, że publikacje zawierają nieprawdę. Czytając te artykuły, starsi ludzie ze strachu i niedoinformowania opowiadali się za pozostaniem w gminie. Kiedy następnego dnia pojechali do urzędu, chcąc zmienić zdanie, usłyszeli, że już nie mogą... – mówili Krzysztof Oleszek i Mariusz Szczęsny. Goście z Krównik uzasadnili też dlaczego są za miastem: – Od lat słuchamy o bajońskich pieniądzach, ostatnio unijnych, jakie gmina ściągnęła na inwestycje. I od lat przecieramy oczy i dalej ich nie widzimy. Kiedy w ubiegłym roku kładziono u nas asfalt, skończył się dokładnie koło domu radnego. Zapytaliśmy dlaczego, skoro do wyasfaltowania zostało tylko pięćdziesiąt pięć metrów. Usłyszeliśmy, że przy tym niewyasfaltowanym odcinku mieszkają ci, którzy chcą przyłączenia do Przemyśla, więc asfalt im się nie należy... Takich przypadków możemy przytoczyć wiele. Dotyczą one i wody, i kanalizacji, i innych spraw, o których rozmawiamy z wójtem na każdym zebraniu wiejskim od lat. I wciąż bezskutecznie. (Życie Podkarpackie)

Reklama