Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 22.12-28.12.2008 r.

• Ile dopłacać do przemyskich, miejskich obiektów rekreacyjnych? Ta sprawa wywołała burzę na ostatniej sesji Rady Miejskiej. Dlatego dyskusję przełożono na 30 grudnia. Uchwałę w sprawie przyszłorocznej dotacji dla obiektów rekreacyjnych zaproponował prezydent Przemyśla. Chodzi o halę sportową, krytą pływalnię, sztuczne lodowisko oraz stok narciarski. Wszystkie podlegają Przemyskiemu Ośrodkowi Sportu i Rekreacji. Prezydent chciał, aby dopłata z kasy miejskiej do tych obiektów w przyszłym roku wyniosła 2,7 mln złotych. Wniosek o dotacje był rozbity na dopłaty na godziny funkcjonowania obiektów. W tej sposób wyszło, że najmniejsze dopłaty byłyby do stoku narciarskiego. Ogółem 505 tys. złotych, czyli 158 złotych na jedną godzinę. I taki sposób sformułowania uchwały zakwestionowali radni.
- Odnoszę wrażenie, że dochodzi do manipulowania godzinami funkcjonowania stoku - twierdzi Ryszard Kulej, radny SLD. W projekcie uchwały zaplanowano, że stok będzie funkcjonował w przyszłym roku 3200 godzin. To dużo, bo sezon narciarski, z powodu niesprzyjającej pogody, prawdopodobnie będzie bardzo krótki. Najprawdopodobniej nawet gorszy od ubiegłorocznego. Prezydent tłumaczy, że w tej liczbie godzin przewidziane jest działanie kolejki latem oraz całorocznego toru saneczkowego. Jednak w tej sytuacji, według radnych, są zbyt duże kwoty dopłat.
- To są pieniądze społeczne i nie wiemy, czy są właściwie wydatkowane - mówi Zdzisław Wołoszyn, radny SLD. Po propozycji przewodniczący Rady Marka Rząsy (PO), aby dyskusję o uchwale odłożyć na następną sesję, czyli 30 grudnia, na sali zawrzało.
- Zastanawiamy się, które jeszcze uchwały nie zostaną podjęte - niepokoi się Lucyna Podhalicz, radna PiS. Radni PiS, Samorządnego Przemyśla i prezydent również stwierdzili, że sprawa dotacji dla POSiR, zawsze sprowadza się do dyskusji o stok. Bo to była sztandarowa inwestycja prezydenta Chomy. W podtekście chodziło o pojawiające się często zarzuty, że budowa stoku i kolejki, wobec obecnych warunków klimatycznych, była nietrafioną inwestycją.
- Odnoszę wrażenie, że chodzi o to, aby wykorzystać okazję do dokopania. Dyskusja na temat stoku sprowadza się do tego, że jak będzie pogoda, to będą zyski. A przecież chodziło również o ożywienie pewnego obszaru miasta, który był martwy. I to się udało. Ponadto profilaktyka zdrowotna. Czy ktoś się zastanawiał o ile dzięki tej inwestycji, mamy mnie zawałów? - argumentował Robert Choma, prezydent Przemyśla. Według niego odłożenie dyskusji o kilkanaście dni nie było dobrym rozwiązaniem.
- Nie sądzę, aby w tym czasie coś się w zasadniczy sposób zmieniło - twierdzi prezydent.
- Czas najwyższy niektóre sprawy wyjaśnić - mówił z kolei Zygmunt Majgier, radny Prawicy Rzeczypospolitej. Ostatecznie dyskusję przełożono na przedostatni dzień obecnego roku.

Reklama