Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 17.11-23.11.2008 r.

• Brutalność, z jaką potraktowany został jeden z uczniów Specjalnego Ośrodka Szkolno- Wychowawczego w Jarosławiu każe się zastanowić, gdzie są granice szkolnych awantur uczniowskich. Zaczęło się od szarpaniny, a skończyło prawdopodobnie na zamierzonym złamaniu ręki… na kolanie. Środowe popołudnie, 12 listopada. Na szkolnej klatce schodowej, pomiędzy dwoma uczniami doszło do bójki. Z relacji poszkodowanego Kamila wynika, że starszy od niego kolega Sławomir K. zaatakował go „z główki”. Kamil unikał konfrontacji. Napastnik mimo to chwycił go, przewrócił, a lewą rękę Kamila złamał na kolanie, tak jak się przełamuje kawałek patyka. Ponoć poszło o dziewczynę. Dyrektor szkoły podaje jeszcze jeden powód.
– Być może konflikt dotyczył kradzionego sprzętu elektronicznego. Jeszcze przed 11 listopada u sprawcy pobicia znaleźliśmy kradziony sprzęt. Po bójce Kamil zeznał, że miał kupić DVD od tego chłopaka, ale zrezygnował. Twierdzi, że nie wiedział, że sprzęt był kradziony – tłumaczy Wojciech Głąb, dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego. Po pobiciu Kamilowi natychmiast udzielono pomocy. Następnie został przewieziony do szpitala. Złamane zostały dwie kości przedramienia. Dyrekcja skontaktowała się również z ojcem pobitego chłopaka. Dyrektor złożył na policji wniosek o ściganie sprawcy napaści. – Sprawca skończył 17 lat, więc może być traktowany jak pełnoletni. Złożyliśmy ten wniosek, ponieważ Sławomir K. tuż po zdarzeniu uciekł – mówi dyrektor. Dyrekcja ośrodka rozważa skierowanie wniosku do kuratorium o przeniesienie Sławomira K. do innej placówki. – W jego przypadku współpracujemy z sądem rodzinnym, pisaliśmy również wnioski o przeniesienie go do zakładu wychowawczego – informuje dyrektor Głąb.
Sławomir K. z negatywną opinią przyszedł do Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Jarosławiu przed rokiem. Od tamtej pory rzadko pokazywał się na lekcjach, a jak już się pojawił, to często dochodziło do kradzieży. Jak twierdzi dyrektor, były one zgłaszane na policję. Kamil jest już po operacji ręki. Niestety, nie udało nam się skontaktować z jego ojcem. – Jest u nas od niedawna, i nie sprawiał jak dotychczas problemów – wyjaśnia dyrektor placówki. Jarosławscy policjanci badają sprawę. (Życie Podkarpackie)

Reklama