Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 10.11-16.11.2008 r.

• Zapowiadany na plakatach szturm na Jarosław zaczął się w niedzielę zbiórką fanów Czuwaju na zasańskim dworcu. Już określenie „szturm”, w połączeniu z poprzednimi zadymami kibiców „Kolejarza”, nie wróżyło nic dobrego. Organizatorzy i policja mówili o meczu podwyższonego ryzyka. Na zbiórkę stawiło się 230 kibiców (średnia wieku 17 lat) zaopatrzonych w klubowe flagi, transparenty i bęben . O 11.40 w policyjnej obstawie odjechali „zdobywać” Jarosław. – Co się z nimi stało? Na pogrzeb jadą, czy co? – dziwił się jeden z policjantów, kiedy towarzystwo grzecznie, bez wulgarnych śpiewów zajęło miejsce w wagonach. Przemarsz ulicami Jarosławia na stadion też odbył się bez żadnych ekscesów. W czasie meczu ani jedna butelka, petarda czy raca nie padły na płytę. – Jest spokój, bo przyjechali kibice, a nie kibole – skomentował to jeden z jarosławskich działaczy. Jednak żeby nie było tak bardzo cacy, trzeba przyznać, że zarówno kibicom Czuwaju, jak i JKS zdarzyło się posłać pod adresem przeciwników kilka niecenzuralnych określeń. Nie obeszło się też bez przypomnienia, że policja jest odwiecznym wrogiem wszystkich kibiców. Jednak przed meczem, w czasie gry i po jej zakończeniu nie było żadnych przypadków agresji. Duża w tym zasługa organizatorów spotkania i klubowych działaczy, ale chyba jeszcze większa policji, która wystawiła znaczne siły do zabezpieczenia meczu oraz postawiła na działania prewencyjne. – Rozmawiamy z kibicami – wyjaśniał jeden z policjantów. – Uświadamiamy im, jakie są skutki karne nieodpowiedniego zachowywania się. Kilkunastu ich kolegów przekonało się już o tym podczas rozpraw sądowych. Stosujemy techniki, które sprawiają, że na stadionie nawet w tłumie nikt nie jest anonimowy. Na przykład przed wejściem na stadion każdy z kibiców musiał stanąć przed kamerą, zdjąć kaptur, pokazać dokumenty i powiedzieć jak się nazywa. Potem ten materiał ewentualnie mógł być wykorzystany do identyfikacji rozrabiaków i prowodyrów. Na szczęście nie było takiej potrzeby. Czas pokaże, czy kultura na stadionach stopniowo się przyjmie. Pierwsza jaskółka już się pojawiła. (Życie Podkarpackie)

Reklama