Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 10.11-16.11.2008 r.

• Straż Graniczna notuje coraz więcej przypadków fałszywych polskich umów o pracę, które w trakcie kontroli przedstawiają cudzoziemcy. Cudzoziemcy i polscy pracodawcy skrzętnie wykorzystują luki w prawie. Są im niezbędne do szybkiego uzyskania wizy wjazdowej do strefy Schengen. W 2006 rok w życie weszło ministerialne rozporządzenie pozwalające obywatelom Białorusi, Rosji i Ukrainy na pracę w Polsce bez konieczności uzyskiwania pozwolenia. Jedynym warunkiem, jaki muszą spełnić cudzoziemcy jest otrzymanie od polskiego pracodawcy oświadczenia o zamiarze zatrudnienia. Ten musi je wcześniej zarejestrować w "pośredniaku”. Okazuje się, że zmiana przepisów mając ułatwić obcokrajowcom legalną pracę w Polsce jest przez nich skrzętnie wykorzystywana, ale do zupełnie innych celów.
- W jeden z ostatnich weekendów na polsko-ukraińskim przejściu granicznym w Korczowej nasi kontrolerzy ujawnili aż 11 przypadków fałszywych umów o pracę i oświadczeń - mówi kapitan Elżbieta Pikor, rzecznik prasowy Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu. - Okazało się, że firmy widniejące w dokumentach w ogóle nie istniały. Straż Graniczna nie ma wątpliwości, że tak oświadczenia są niezbędne Ukraińcom tylko i wyłącznie do uzyskiwania wiz wjazdowych do strefy Schengen i półroczny legalny pobyt. Nikt nie kontroluje, ile cudzoziemców na ich podstawie wjechało do naszego kraju. Ilu pracuje w firmach deklarujących chęć ich zatrudnienia.
- Możemy jedynie podejrzewać, że Ukraińcy dysponując uzyskaną w ten sposób wizą pracują u nas nielegalnie bądź jadą dalej do krajów Europy Zachodniej - dodaje kpt. Pikor. Od początku br. w Powiatowym Urzędzie Pracy w Przemyślu pracodawcy zarejestrowali ponad 1000 wniosków o zamiarze zatrudnienia cudzoziemców.
- To bardzo dużo - przyznaje Iwona Kurcz - Krawiec, dyrektor placówki. - Nie mamy jednak prawnych możliwości kontrolowania, co dalej dzieje się z takimi dokumentami. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że niektórzy pracodawcy (zwłaszcza osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą) zarabiają na sprzedaży oświadczeń Ukraińcom. Ci jeśli sami z nich nie korzystają, sprzedają je na czarnym rynku.
- Są do kupienia przed polskim konsulatem we Lwowie - twierdzi informator.

Reklama